Gryffindor |
25% |
Klasa V |
15 |
średni |
Homo |
Pióra: 28
Emma aż otworzyła nieco szerzej oczy. Ale nie w zdziwieniu, czy niedowierzaniu, że Gemma nie miała okazji być w cyrku, bardziej w fascynacji samym tym faktem. Bo w ten sposób miała pretekst, żeby więcej z nią poprzebywać, poopowiadać o czymś co ją pasjonuje, pokazać, może nawet zorganizować mały prywatny pokaz akrobatyki. Aż podskoczyła pomiędzy krokami i klasnęła krótko w dłonie.
- Och, cyrk jest wspaniały! Akrobacje powietrzne, taniec, żonglerka, przezabawne skecze, śpiew i muzyka na żywo! - Oczy aż jej błyszczały z emocji, jakie budziły w niej tego typu występy. - Wiesz, jeśli będziesz miała ochotę, to mogę bez problemu załatwić ci bilet na spektakl... - Jeśli mogłaby przyczynić się do pierwszego razu, jak dziewczyna doświadczy wspaniałości sztuki cyrkowej, to nie zawahała się wyskoczyć z tą propozycją tak samo bezpośrednio, jakby znały się znacznie dłużej niż piętnaście minut.
Aż jej i tak sprężysty krok nabrał więcej energii na samą tę perspektywę utrzymywania znajomości. chciała móc Gemmę poznać, naprawdę!
- Och, typowo za łamanie regulaminu. Czyli wagary, nielegalne używki, chodzenie po ciszy nocnej, zakłócanie porządku... ale i tak wszyscy to robią. No, może nie wszyscy, ale jednak większość. Sztuką jest po prostu nie dać się złapać. Chociaż szlabany też nie są takie najgorsze. Mnie raz ukarano za trenowanie akrobatyki na trapezie na korytarzu, bo podobno było to "zagrożeniem dla zdrowia uczniów". - Wzruszyła ramionami i pokręciła lekko głową, zupełnie nie zgadzając się z tym zdaniem i kompletnie nie rozumiejąc jak można to było tak zaklasyfikować!
Zanim jednak Gemma odpowiedziała, Emma wskazała na zakręt korytarza.
- Tędy możemy dojść do kuchni trochę szybciej. To znacznie mniej uczęszczana droga. - Uśmiechnęła się do dziewczyny radośnie, po czym złapał ją delikatnie za rękę i pociągnęła w danym kierunku. Zupełnie jakby już były najlepszymi przyjaciółkami!
/zt x2
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
środa, 21 października 2020 roku, godzina 15:15
Saoirse właściwie nadal nie była pewna, co myśleć o randce na jarmarku. To znaczy, wiedziała, że nazywała się ona randką, ale chyba niewiele zmieniło się poza tym? Właściwie przed, w jej czasie oraz po wszystkim zastanawiała się, po czym tak naprawdę można poznać randkę. Czym może różnić się od normalnego spotkania? I co to właściwie znaczy dla jej przyjaźni z Romillym? Czy teraz są razem? Będą? Będzie więcej randek? Zbliżą się do siebie? Oddalą się od siebie? Chciał, żeby tak wyszło? A może czegoś nie wiedziała i coś zepsuła? Natarczywe myśli nie dawały jej spokoju. Sądziła, że po jarmarku wszystko się rozjaśni, ale wcale tak nie było! W dodatku nie miała nawet z kim o tym wszystkim pogadać...
Aż natrafiła na April... Która chyba też mogła nie być najlepszą osobą do podobnych tematów. Właściwie Saoirse jakiś czas temu zdaje się zapewniała ją, że nie zna się na tego typu tematach i one właściwie jej nie dotyczą. Cóż, to teraz już dotyczyły. Ale nie, z pewnością nie był to temat na początek rozmowy.
Podeszła do kuzynki szybkim krokiem - w czym właściwie akurat nie było nic dziwnego. Lubiła szybko chodzić, nawet jeśli akurat nigdzie się jej nie spieszyło.
- Heeej - przywitała się przeciągając sylabę i machając do April. - Co tam?
W każdej innej sytuacji sama zasypałaby ją już kilkoma monologami na parę różnych tematów... Jednak nie zwróciła wcale uwagi na własne podejrzane zachowanie.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Siedzenie gdzieś z nosem w książce w przypadku April nie było niczym dziwnym. Możliwie cały wolny czas, kiedy akurat nie przebywała z nikim ze znajomych, spędzała na czytaniu lub nauce. A odkąd na jarmarku kupiła "Księcia Pożądania", to wręcz szukała miejsc i chwil, kiedy mogła zatopić się w lekturze. I to tak, żeby prawdopodobieństwo, że ktoś jej przerwie i - powiedzmy sobie szczerze - przyłapie na czytaniu tak sugestywnego tytułu była bardzo mała.
Wybrała ławkę na dziedzińcu, bo akurat o tej porze nie kręciło się tu za dużo osób. Zawinięta szalikiem, żeby ochronić się przed wiatrem, siedziała w pełni skupiona na treści powieści.
Wycie wiatru w szczelinach i arkadach nie przeszkadzały jej w czytaniu, ale z pewnością przyczyniły się do tego, że nie zwróciła uwagi na zbliżające się bezpośrednio do niej kroki. Dopiero dobrze znajomy głos Sao poderwał sprawił, że poderwała głowę znad trzymanego tomu i po chwili przyglądania się kuzynce, uśmiechnęła się przyjaźnie. Nie spłoszyła się, ale zamknęła książkę tak, żeby jednak tytuł pozostał tajemnicą.
- Heej. - Troszkę podobnie do Puchonki przeciągnęła sylabę, spodziewając się zaraz otrzymać pełne sprawozdanie czegokolwiek, co Sao chciałaby jej powiedzieć i miliarda pytań, które zawsze jej towarzyszyły. Nie przeszkadzało jej to, lubiła to rozgadanie Sao!
Ale nie, tym razem O'Donovan była wyjątkowo cicha. To było trochę martwiące.
Odłożyła książkę na bok, przesuwając się odrobinę, jakby robiąc kuzynce miejsce obok siebie, choć i tak było go bardzo dużo. Wciąż się uśmiechała, ale przypatrzyła się dziewczynie z uwagą.
- Korzystam ze świeżego powietrza dopóki nie pada. Wszystko w porządku? - Przechyliła lekko głowę, marszcząc odrobinkę brwi w pytającym geście zmartwienia.
Kostka: 7 + 2 pkty skupienia = 9!
Książę Pożądania: 1/5
Ravenclaw |
0% |
Klasa I |
|
b. ubogi |
|
Pióra: 9
April dalej zgłębiała tajemnice Księcia Pożądania i być może stawały się one powoli nieco bardziej niepokojące. W tym rozdziale, jeden z obiektów zainteresowań głównej bohaterki po raz kolejny jej się przyśnił. Tym razem został zaatakowany. Jednak najbardziej niepokojąca rzecz miała miejsce kolejnego ranka, kiedy dowiedziała się ona o faktycznym ataku oraz nieprzytomnym mężczyźnie znalezionym wraz z dwójką innych osób na terenie zamku. Książkowa April chciała dowiedzieć się więcej o całym strasznym wydarzeniu, jednak jej dociekania przerwało nagłe spotkanie...
Wtedy Krukonka została wyrwana z historii przez Saoirse.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Saoirse odwzajemniła uśmiech i zaraz usiadła na ławce tuż obok. Tylko trochę sztywno. Chyba nawet siedziała teraz bardziej prosto, niż zazwyczaj.
Na komentarz o tym, że nie padało, zwróciła nawet wzrok ku niebu, aby chwilę później pokiwać głową, jakby przyznawała jej z powagą rację - istotnie, nie padało.
- Nie, tak, jasne. Dlaczego? - wypaliła jednak w odpowiedzi na pytanie kuzynki, prędko obracając głowę ku niej.
W gruncie rzeczy nie kłamała. Wszystko było w porządku... Tylko jaki to porządek, jak nie może się w niczym połapać?
- To, działo się u ciebie coś nowego?
W końcu ich ostatnia dłuższa rozmowa opowiadała już o ciekawych zmianach z życia April! Może coś jeszcze się wydarzyło? A jeśli nie, bardzo możliwe, że Saoirse miała właśnie wybuchnąć ze swoim własnym monologiem - tym razem na jeden konkretny temat.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
April uniosła lekko brwi, zdecydowanie bardziej zmartwiona dość... nietypowym zachowaniem kuzynki. Nawet jeśli nie brzmiała jakby coś faktycznie było nie tak, to jej całe zachowanie wskazywało na to, że coś na pewno się stało. Teraz kwestią było dowiedzieć się co... aczkolwiek April nie sądziła, żeby musiała zbyt długo czekać lub dopytywać, znając naturę kuzynki, pewnie zaraz dostanie całe sprawozdanie.
- Wydajesz się trochę... jakby to ująć... nieobecna myślami? - To chyba było dobre określenie i też nie brzmiało jakby naciskała na zwierzenia.
- Och, u mnie... - Na moment aż spuściła wzrok na swoje dłonie, bo prawdę powiedziawszy, to wydarzyło się sporo odkąd ostatni raz miały okazję chwilę posiedzieć i porozmawiać. Począwszy od tego jak przebiegł szlaban, przez jarmark, a na wizji i jej wynikach skończywszy... no, miała o czym opowiadać, zdecydowanie. - Mam dziwne wrażenie, że ten rok będzie wyjątkowo... intensywny. Pamiętasz, że miałam szlaban? No to chyba było najmniej intensywne póki co... - Westchnęła trochę ciężko, przygotowując się mentalnie do tego, żeby powiedzieć Sao o wszystkim. Mimo że akurat jej nie obawiała się (aż tak) mówić o rzeczach, to nadal kosztowało ją sporo zebranie w sobie odpowiedniej ilości samozaparcia, żeby przebrnąć przez niektóre emocje.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Zaraz ona również uniosła brwi. To nie pierwszy raz, kiedy słyszała coś takiego, ale z pewnością osoby, które ją znały od lat nie wygłaszały na głos takich obserwacji. Szybko zdezorientowało to Saoirse, która w chwili zastanowienia nad tym, co do niej powiedziano, rozejrzała się powoli, jakby ostrożnie po okolicy. Nie miało to związku z niczym - nie mogła nawet powiedzieć, by skupiła się na czymkolwiek, co widziała.
Następnie zmarszczyła brwi i wróciła wzrokiem do April.
- Wiesz, że często to słyszę? - spytała z uprzejmym, choć niepewnym uśmiechem.
Po chwili role jednak nieco się odwróciły i to Saoirse była nieco zaniepokojona, ale i zainteresowana tym, o czym zaczęła mówić Krukonka.
- A, tak? To co jeszcze się stało? Ale że intensywny w takim dobrym sensie, czy niekoniecznie i znowu coś się wydarzyło? - dopytała, dla odmiany nieco bardziej skupiona. Na ten moment z pewnością zapomniała z jakim tematem sama przyszła. Ale właśnie tak miało być! Opowie o tym... Potem. Jak będzie wiedziała, z której strony ugryźć ten temat i nieco rozluźni się tematami związanymi z April... Chociaż właśnie pojawiło się pewne niebezpieczeństwo i czuła, że to mogła nie być wcale tak luźna i spokojna rozmowa.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Możliwe, że ze względu na rozgadanie i energiczność Sao, wiele osób uważało ją za nieobecną myślami w konkretnym momencie, ale April znała ją od dziecka, więc jej codzienne zachowanie nie było dla niej niczym nowym. To właśnie to inne zachowanie w tej chwili zwróciło jej uwagę, bo naprawdę rzadko widywała kuzynkę tak... milczącą.
Uśmiechnęła się leciutko, chcąc zachęcić ją do zwierzeń tym drobnym gestem.
- Może faktycznie coś zajmuje ostatnio twoje myśli? W sensie, bardziej niż do tej pory. - Do końca roku i egzaminów było jeszcze trochę czasu, więc nie sądziła, żeby to nauka w tej chwili była tak porywająca uwagę, że aż wyciszająca ten wulkan energii.
Skrzywiła się lekko na to dopytywanie, bo chyba wolała najpierw porozmawiać o tym, co trapi Sao i mieć ten czas na przygotowanie się do zwierzeń. Ale nie bardzo było jej to dane, najwyraźniej.
- To zależy co... no bo na jarmarku znalazłam... mmm... interesując książkę - Mimowolnie zarumieniła się odrobinkę, bo chociaż przy kuzynce nie czuła zawstydzenia tym, co czyta, to sama treść Księcia Pożądania momentami wprawiała ją w zakłopotanie. - i w sumie miło spędziłam ten weekend, ale... skończył się dość niespodziewanie. - Spuściła na moment spojrzenie na własne dłonie, zanim zabrała więcej powietrza w płuca i uniosła trochę strapiony wzrok znowu na Saoirse. - Miałam wizję. Nie fajną. I... i co gorsza spełniła się... chociaż nieco lepiej, niż z początku ją interpretowałam. - No, powiedziała, teraz musiała pewnie przygotować się na lawinę pytań.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Jej uśmiech z uprzejmego, przyjął nieco nerwowy charakter. Owszem, coś zajmowało jej myśli, ale nie potrafiła nawet ubrać tego w słowa! Zazwyczaj nie miała z tym aż takiego problemu - po prostu zaczynała mówić i słowa same układały się w historię... Może zagmatwaną i chwilami niespójną ze względu na skróty myślowe, ale ostatecznie jej rozmówcy, jeśli tylko tego chcieli, potrafili zrozumieć pełen przekaz.
Na moment zacisnęła mocniej wargi i jeszcze chwilę pobłądziła wzrokiem po okolicy, aby wreszcie wziąć głębszy wdech.
- Może? - zaczęła niepewnie. - No bo, wiesz, pamiętasz jak gadałyśmy, nie wiem, z miesiąc temu? I wtedy ja w sumie myślałam sobie... Mówiłam ci chyba? Nie wiem, właściwie, może. Wydaje mi się, że tak. Znaczy, że ej, ja w sumie nie spodziewam się, żeby w czasie szkoły zdarzyło się cokolwiek, bo czemu miałoby, nie? Znam tyle osób i to nie tak, że miałabym nagle poznać kogoś nowego, nie? No bo wiem, że są osoby, z którymi się dogaduję i takie, które nie lubią mnie wcale i w sumie jest to dosyć normalne, bo są też osoby, które i mnie drażnią, to nie chciałabym mieć z nimi wiele wspólnego, chyba że akurat jest coś do zrobienia wspólnie, bo nie wiem, wymaga tego lekcja, albo coś podobnego, to przecież trzeba, no, wiesz, stanąć na wyżynach, czy coś takiego?
Wszystko wróciło do normy, jak zaczęła mówić. Ciężko było jej tylko dotrzeć do głównej myśli.
- Ale czasem też wydaje się, że ktoś, kto wydaje się taki nieprzyjemny, to jest w sumie spoko, tylko z nikim nie gada, więc w sumie skąd wiedzieć, jaka jest ta osoba jest, nie? Tylko też nie jest ich jakoś dużo, bo większość łatwo rozpracować. Znaczy, może nie jakoś szalenie łatwo, ale... No wiesz, rozumiesz?
Nie było tu nic do rozumienia.
- Więc to było niespodziewane i nie wiem, co właściwie o tym myśleć! W sensie, to nie tak, że jestem na nie, ale jestem po prostu... Zaskoczona? No wiesz, jak żyjesz w jakimś zupełnie innym przekonaniu, to jednak nagle takie, nie wiem, wariactwo, czy coś. Znaczy... Nie, to nie tak, chyba nie do końca to mam na myśli. Umm... No bo może nawet się ucieszyłam, ale jednocześnie to dziwne, bo nie wiedziałam, jak się zachować i tak naprawdę co jeśli teraz bym wszystko zepsuła, bo właściwie byłam trochę, no, spięta? I było ostatecznie fajnie, to było na jarmarku. I chyba wolałabym, żeby nie było. Znaczy, nie to żeby w ogóle, ale może nie na jarmarku, no bo wiesz, tyle się działo... A może z drugiej strony to lepiej, bo mogłam skupić się na różnych rzeczach jednocześnie, a jakby była taka cisza, i sztywno, i nic się dookoła nie działo, to pewnie bym zwariowała...
Dopiero po takim czasie złapała się na myśli, że być może nie wspomniała jeszcze o co chodziło. Zacięła się na moment i wbiła wzrok w April.
- No bo kolega zaprosił mnie na randkę, no i nazwał to randką sam i ja nie wiedziałam wcześniej, że może coś miało i mogło tak wyjść... - wypaliła, chyba dopiero mówiąc to na głos uświadamiając sobie na nowo, że ta myśl dziwnie ją stresowała.
Splotła też ręce na piersi i nieświadomie wydęła lekko usta, patrząc znów gdzieś przed siebie. Nie wyglądała jednak na obrażoną, a jedynie zestresowaną, kiedy to nie bardzo wiedziała, co zrobić z rękoma, więc trzymała je sztywno przy sobie oraz nie była pewna, gdzie spojrzeć, bo mimo że kuzynka nie miała dużo większego doświadczenia - a przynajmniej Saoirse nie słyszała o jej dalszych podbojach - jakoś głupio było jej dzielić się tą całą niepewnością i trudnościami w sytuacji, która dla wielu uczniów Hogwartu była codziennością. Przecież ciągle dało się słyszeć plotki o tym, kto się schodzi, rozchodzi, kto się z kim spotyka, romansuje i tak dalej... Saoirse nie planowała podobnych przygód, a jednak nie potrafiła odmówić Romilly'emu i to nie tylko przez grzeczność. Nie do końca rozumiała to uczucie i być może trochę wzbraniała się przed tym, że chłopak mógłby jej się podobać. Przecież nie tak dawno temu był całkowicie niedostępny. Może był to rodzaj pewnej mechaniki obronnej. Coś ją do niego ciągnęło, ale z pewnością z początku nie było to takie uczucie. Teraz nie wiedziała już, czym była ich relacja.
A mimo iż sama miała historię, która niemal non-stop zaprzątała jej głowę, dawała sto procent uwagi April, kiedy to ona mówiła o swoich doświadczeniach.
- O, fajnie, o czym? To jakaś jak podręcznik, czy powieść? - wypaliła od razu z pełnym zaangażowaniem.
Może Saoirse nie należała do osób, które potrafiły przeczytać książkę do końca, ale chętnie o nich słuchała! Może miało się to stać kolejną powieścią, którą zacznie i będzie czytała aż do momentu, kiedy nie pojawi się coś innego, najepiej z ładną okładką, albo poleceniem od kogoś znajomego.
- Ooo, umm... Ej, nic nie mówiłaś tyle czasu. O czym to było? I już się spełniło? To chyba dosyć szybko? Ale też chyba tak bywało, nie? I spełniła się nada jakoś źle, czy właśnie była jakaś dziwaczna i nieprzyjemna, a wyszło spoko?
Gdyby wiedziała dokładnie, czego dotyczyła wizja oraz jak dokładnie widziała ją April, pewnie stonowałaby trochę z pytaniami, dostrzegając powagę sytuacji... W tym jednak wypadku, czuła, że może dopytywać. Była zresztą niesamowicie ciekawa i trochę niezadowolona z tego, że nie wiedziała o tym wcześniej - najlepiej przed spełnieniem się wizji, czymkolwiek była. Pewnie miała zmienić zdanie po dowiedzeniu się, o co chodziło...
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
April zdecydowanie należała do tych osób, które były w stanie zrozumieć tok myślowy Sao. Może czasem gubiła się w jej wypowiedziach, ale ostatecznie potrafiła wyekstraktować główne zagadnienie, bo wiedziała kiedy mniej więcej Sao dociera do sedna. Podobnie było teraz. Z początku nieco zagubiła się w wypowiedzi kuzynki, szukając zajmującego jej uwagę aspektu, ale przyglądając się jej z uwagą i starając nadążać za jakąś główną nicią tematu. Nawet pokiwała lekko głową, jakby faktycznie rozumiała o co Puchonka pyta, kiedy zadała swoje retoryczne pytanie. Tak naprawdę jedynie potwierdzała, że w miarę nadąża za tym potokiem słów wypływających z jej ust.
W całej tej wypowiedzi - którą wbrew pozorom nawet rozumiała! - wciąż brakowało jej jakiegoś ważnego elementu wyjaśniającego tak głębokie zajmowanie myśli kuzynki. Otworzyła nawet lekko usta, żeby dopytać co takiego się stało, bo Sao krążyła wokół tematu, że coś się stało i to niespodziewanego, ale wciąż pomijała nazwanie tego wydarzenia. Zanim jednak cokolwiek powiedziała, otrzymała swoją odpowiedź, chyba tak samo dla niej zaskakującą, jak dla Puchonki. Aż uniosła brwi w zdziwieniu.
- Randkę? - Przez ułamek sekundy myślała, że może się przesłyszała, ale nie dlatego, że uważała żeby Sao nie zasługiwała na randki, bo ani trochę tak nie uważała! Po prostu właśnie wiedziała o tym jak Puchonka do tego podchodzi, pamiętała ich rozmowę ostatnią i choć ona sama, April, bardzo chciałaby choć raz w życiu pójść na randkę, a nie tylko o nich słuchać, lub czytać, to nie było jej nijak przykro, że młodsza kuzynka miała takie doświadczenia... cóż, szybciej niż ona. I ze w ogóle, bo April też nie sądziła żeby ktokolwiek ją miał na randkę zaprosić. Kiedykolwiek. Zreflektowała się po sekundzie tego zaskoczonego milczenia, lekko wstrząsnęła głową, żeby spróbować odegnać złośliwie chichoczącego przy uchu Vatesa i uśmiechnęła się lekko, naprawdę szczerze ciesząc się z wydarzeń w życiu Sao.
- Wow, ale to super! Znaczy... to jest super, prawda? Lubisz go? - Trochę nie wiedziała jakie pytania zadawać albo jak mogłaby kuzynce coś podpowiedzieć w dziedzinie randkowania, bo jedyna wiedza jaką posiadała pochodziła z powieści romantycznych i z tego, co jej mówiła Heather na temat interakcji z płcią przeciwną.
Ale w sumie ten temat rozmowy też dodał jej troszkę odwagi, żeby może jednak nie ukrywać aż tak bardzo tytułu czytanej obecnie książki. Choć nie czuła się do końca komfortowo w dziedzinie uczuciowej i poruszającej relacje z płcią przeciwną, to obydwie, ona i Sao, nie miały za dużo doświadczenia w temacie, więc... dawało to pewien komfort.
- Powieść. Troszkę zaskoczyło mnie widzieć taki tytuł na straganie z książkami, ale jak przeczytałam opis... jakoś nie mogłam się oprzeć i kupiłam. - I nawet pokazała kuzynce leżący dotychczas obok tom. Leciutko tylko się zarumieniła i może nieco wstydliwie uśmiechnęła, bo nadal tytuł powieści wzbudzał w niej pewne onieśmielenie. Tym bardziej biorąc pod uwagę dotychczasową treść, jaką poznała.
Uśmiech zbladł jednak i opuściła książkę, kiedy padło pytanie o wizję. Pokręciła lekko głową, żeby podkreślić swoje słowa, jakby to miało być wymówką, że wcale nie zwlekała celowo z powiedzeniem o wizji.
- To wcale nie było dawno, miałam wizję w minioną niedzielę i... spełniła się wczoraj rano... chyba. Znaczy... - Skrzywiła się i zmarszczyła lekko brwi, po czym odetchnęła krótko, nieco z frustracją. Potarła lekko czoło palcami, próbując jakoś ułożyć sobie w głowie kolejność wydarzeń. - W niedzielę wieczorem późnym, w sumie w nocy już, ale jeszcze przed północą, obudziłam się z koszmaru, który był zdecydowanie zbyt realistyczny, żeby być tylko koszmarem. No i... miał wszystkie szczegóły typowe dla wizji. - Tu spojrzała gdzieś w bok, na Vatesa, który uśmiechnął się trochę sadystycznie i pokiwał głową niemalże dumny z siebie. Aż April się wzdrygnęła i spojrzała znowu na Sao. - A we wtorek rano, wczoraj, spełniło się i... no, nie do końca jak wizja, lepiej, ale nadal nie dobrze? - Wrócenie myślami do wizji i świadomość, że Noah wylądował w Skrzydle Szpitalnym zestresowała ją ponownie. - Słyszałaś na pewno, że trójka uczniów trafiła do Skrzydła szpitalnego wczoraj rano? I nie wiadomo coś się stało? No to... widziałam to. Znaczy widziałam trzy martwe ciała, albo tylko odniosłam wrażenie, że są martwe, rozpoznałam Noah, a pod nimi stała ta blond Ślizgonka, twoja koleżanka z roku. Siostra Avery'ego? - Widywała czasem na kortarzu Sao rozmawiającą z tą dziewczyną, ale nie była pewna jej imienia, już bardziej kojarzyła jej brata.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Niestety Saoirse poczuła się nieco speszona, kiedy kuzynka chciała upewnić się, czy dobrze usłyszała. Randkę... Faktycznie brzmiało to dziwacznie i do tej pory żadnej z nich nie dotyczyło. Skrzywiła się lekko nieświadomie. Nie dlatego, że odpowiedź April ją odrzuciła, oczywiście! Chodziło raczej o to, że nieco pożałowała rozpoczęcia tematu, którego nawet nie potrafiła dalej poprowadzić. Skinęła jedynie głową i czekała na dalsze pytania ze strony Krukonki.
- Chyba... - zaczęła mamrotem, jednak zaraz wyprostowała się znowu i kontynuowała normalnym tonem. - No tak, lubię... Może... Znaczy... Tylko ja chyba nie myślałam w ten sposób, ale w sumie było miło? Ale też... Nie wiem, no bo też przy tym wszystkim głupio chodzi mi po głowie, jak jeszcze pierwszego września, no bo na peronie, jak na niego wpadłam, to był z mamą i ona powiedziała coś o tym, żeby w sumie to go nie dotykać, no bo mamy relację tylko do końca szkoły i wiesz, bla, bla, bla... Trochę to było zjebane... I w sumie długo o tym myślałam, a potem skończyłam, bo w sumie co ona wie. Możemy się przecież przyjaźnić też po szkole, czemu nie? A teraz wyszło tak i nie to żebym się akurat nią przejmowała i w sumie nawet nie wiem, po co o tym mówię... Chyba tylko dlatego, że mi to wspomnienie wróciło, jak myślałam, co to w ogóle znaczy, że zaprasza mnie na randkę i co będzie dalej. A było... Miło. W sensie, gdybym tylko nie martwiła się cały czas, co powinnam robić, a czego nie, no bo to randka, a nie zwykłe spotkanie, to byłoby jeszcze milej... A ostatecznie wyszło tak dosyć zwyczajnie. Znaczy, nie to żebym narzekała, bo ja lubię nasze spotkania ogólnie, ale może są jakieś większe oczekiwania, jeśli to już randka? Ja w sumie nie mam pojęcia... No i to chyba jeszcze nie zmienia między nami nic na tym etapie, nie? Czy zmienia? Nie to, żebym tak miała coś przeciwko. Znaczy, na przyszłość, może. Bo teraz to w sumie wcale nie wiem, co o tym myślę. To znaczy, było mi bardzo miło, że mnie zaprosił... W sumie bardzo, bardzo miło... I może teraz zaczęłam o nim myśleć, jak chyba trochę bardziej niż tylko koledze, ale w sumie to trudne, no bo nigdy nie sądziłam, że tak wyjdzie.
Zdecydowanie się bała. Powoli dopuszczała do siebie myśl, że Ślizgon faktycznie jej się podobał, tylko najwyraźniej do tej pory był osobą absolutnie niedostępną. Strasznie trudno było jej znaleźć z nim wspólny język w zeszłym roku... Wkrótce się zaprzyjaźnili, ale nigdy nie sądziła, że może to zajść dalej. A co jeśli uważał, że od początku z nim flirtowała? Może dlatego starał się tak długo trzymać ją na dystans? Może to są te sprzeczne sygnały, o których wysyłaniu czasem się mówiło? Może to ona to wszystko sprowokowała! Na szczęście April nie była jeszcze zalewana każdą kolejną myślą kuzynki. W przeciwnym wypadku, nie mogłaby dojść do głosu wcale.
Zaraz popatrzyła na zaprezentowaną okładkę i przekrzywiła lekko głowę. Z pewnością sama nie czytała takich książek, ale jak teraz o tym myślała, to może powinna. Przydałoby się jej właściwie cokolwiek o relacjach damsko-męskich.
- A co w sumie było w opisie? - zapytała, po czym przesunęła jeszcze raz powoli wzrokiem po okładce. - Może też powinnam teraz przeczytać coś podobnego?
Zaraz jednak zrobiło jej się głupio i zaśmiała się, żeby rozładować niezręczność, a samo pytanie mogło wydawać się żartem.
Dalej jednak przyszedł czas na poważniejszy temat, przy którym jednak Puchonka nie była tak skora do odpowiedzi - głównie dlatego, że były tematy, na które nie dało się odpowiedzieć bez przemyślenia, jak robiła to zwykle.
- O kurwa - odparła po chwili, która dała jej szansę na przemyślenie sytuacji. - Ale co, mówiłaś coś komuś? I znaczy, że Aspasia tam była? I jeszcze widziałaś się z tym Noah po wszystkim, albo ostrzegłaś go przed? I skoro są w Skrzydle, to wszystko z nimi okej? No bo coś słyszałam, ale nikt nie mówił co się dokładnie stało... Ty wiesz? W sensie, myślisz, że Aspasia miała z tym coś wspólnego? Ale nie wiem, to nie miałoby sensu, bo do niej nie pasuje...
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Nie miała w intencji peszyć kuzynki! Ale z pewnością poczułaby się podobnie, bo w jej przypadku osobiste przekonanie o randkowaniu było podobne. Sao po prostu zaskoczyła ją tą informacją, ale to nie znaczyło, że April nie cieszyła się jej poszerzającymi się doświadczeniami na płaszczyźnie bliższych relacji z innymi. Bliższych i nie wynikających z więzów rodzinnych, oczywiście.
Wzruszyła lekko ramieniem, tu znowu pokiwała energicznie na zgodę głową, w trakcie jak kuzynka ciągnęła swój wydłużony monolog na temat lubienia tego kolegi, co to ją na randkę zaprosił. Nie przerywała jej, nie wtrącała się w wypowiedź, ale drobnymi gestami podkreślała, że słucha, nadąża, rozumie. W chwilowym zamyśleniu ściągnęła lekko usta w dziób i lekko jakby wykrzywiła, analizując - na ile w ogóle mogła i na ile jej minusowe doświadczenia w kontaktach i randkowaniu pozwalały - całą sytuację i jak Puchonkę wesprzeć.
- Hm, jeśli miło spędziliście czas, to to chyba dobry znak? W sensie... Jakby panowała niezręczna cisza i było sztywno i jakbyś czuła się z tym niezręcznie w taki sposób, że wolałabyś go teraz unikać, to zdecydowanie byłby zły znak, ale jeśli dobrze się bawiliście... - Wzruszyła lekko ramionami, powoli, trochę podświadomie demonstrując swoją niewiedzę co dalej. - Jeśli pierwsza randka była fajna, to pewnie będzie i druga? Jeśli obydwoje chcecie. To chyba dopiero trzecia randka coś zmienia... znaczy wiesz, wtedy chyba są jakieś oczekiwania, no bo skoro dwie pierwsze randki były super i chcecie się dalej spotykać, to obydwoje podchodzicie do tego poważnie. - Ciężko było jej jakkolwiek osobiście odnieść się do tych założeń, swoje opinie mogła opierać jedynie na doświadczeniach Heather, z którą jako jedyną rozmawiała na te tematy (i to jej randkami żyła, słuchając czasem z wypiekami na twarzy) i na tym, co przez lata wyczytywała w romansidłach i powieściach. Jakby jej się trafiło iść na randkę, to pewnie też by się bała. Ba! Panikowałaby już na tydzień przed i bardzo możliwe, że stchórzyłaby przed samym wyjściem.
Spojrzała znowu na okładkę trzymanej książki i jakoś tak odruchowo odwróciła, żeby zerknąć na opis. Nie czytała go teraz, pamiętała go całkiem dobrze, po prosty jakoś tak automatycznie to zrobiła.
- W sumie to opis jest dość enigmatyczny w porównaniu do... hm, sugestywnego tytułu. - Podniosła spojrzenie na Sao. - Jeśli chcesz, to pożyczę ci ją jak już skończę. Nie wiem czy jakkolwiek pomoże ci w randkowaniu, ale zawsze fajnie przeczytać ciekawą lekturę. A ta jest... - Zarumieniła się lekko -... zaskakująca. Trochę. - Przynajmniej tak do tej pory mogła ją określić. Głupio jej było przyznać, że chwilami czuła, jakby książka bezpośrednio odzwierciedlała jej życie. Ale czy to nie jest ogólnym założeniem fabularnym? Sprawić, żeby czytelnik był w stanie utożsamiać się z postaciami? W sumie ten nieco nerwowy śmiech Puchonki pomógł i April nieco rozładować nagłe napięcie. Ok, ok, obśmiały, nic na poważnie, uf.
Nie mniej trochę śmiechu dobrze zrobiło i na ten bardziej poważny temat, który bezustannie Kingsley stresował.
- No tak, powiedziałam Camdenowi i Heather, w sumie w poniedziałek trochę jakby pilnowali Noah, ale później... nie wiem, Sao, głupio i było iść z tym do nauczycieli, bo pierwszy raz miałam wizję w trakcie snu i co jeśli ostatecznie to jednak był koszmar? Ale nie był, teraz wiem, ale też teraz nie ma już sensu nikomu nic o tym mówić, bo już się stało i... i całe szczęście, że nie tak źle, jak myślałam, bo naprawdę przeraziłam się, że coś może się stać Noah... Znaczy, stało się! Ale żyje, a myślałam wtedy, że... nie... - Potarła czoło palcami nieco nerwowo. Westchnęła płytko, co niestety nie pomogło na uspokojenie, ale kontynuowała. - Tak, widziałam w wizji Aspasię, była w tym miejscu, gdzie te trzy osoby z Noah włącznie. Jemu nic nie powiedziałam, ani z nim nie rozmawiałam, bo... - Skrzywiła się i odwróciła lekko wzrok. Było jej autentycznie głupio, ale też wiedziała, że miałaby poważny problem z wysłowieniem się przed Davenportem. Za to wiedziała, że Heather na pewno go odwiedziła w Skrzydle. Oklapła trochę, opierając się o kamienne oparcie ławki. - Nie wiem, nie widziałam, czy Aspasia coś zrobiła, po prostu... widziałam ją tam, jako jedyną przytomną. Patrzącą na nich. I nie wiadomo nadal co się stało, a w każdym razie nikt nic nie mówi nikomu. - Zamilkła na moment. - To jest strasznie dziwne i trochę... przerażające.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Już miała otworzyć usta, by odpowiedzieć, ale zamiast tego zacisnęła je mocniej i nadęła nieco policzki, rozłożyła ręce w geście niewiedzy i bezradności w całym tym temacie, aż w końcu powoli wypuściła powietrze, jak gdyby potrzebowała opanować w ten sposób emocje. Trochę tak było. Nie sądziła nawet, że jeszcze bardziej przejmie się całym tematem ze względu na opowiadanie o nim kuzynce. W dodatku sądziła do tej pory, że mogłaby powiedzieć jej wszystko, bez poczucia jakiejkolwiek niezręczności, a jednak w tej rozmowie czuła się nieswojo. Absolutnie nie z winy April, oczywiście! Po prostu, mimo że potrafiła się otworzyć i rozgadać tak samo, jak zwykle, czuła że gada głupoty, większe niż zwykle i nie da się tego słuchać.
- Wiesz, sorry, że w ogóle zawracam ci tym głowę - zreflektowała się zaraz, podnosząc dłonie do twarzy, aby następnie przeczesać palcami włosy, przez całą ich długość i wreszcie zostawiając je w spokoju, kiedy opadły na jej ramiona. - Po prostu to, wiesz, nowe, dziwne i zaskoczył mnie, przede wszystkim.
Zaraz splotła ręce na piersi, aby na moment opanować ich ruch i wydęła lekko usta, ponownie na moment zawieszając się przy jakiejś myśli. Następnie otworzyła usta, by coś powiedzieć, jednak zawahała się i zamknęła je z powrotem z głośnym, niemal ostentacyjnym westchnieniem.
- No bo ja serio nie chcę brzmieć, jakbym na to marudziła, serio, ale kurwa - wymamrotała, kręcąc przy tym głową. - Ale masz rację, raczej zobaczymy, co dalej... Cokolwiek to znaczy, bo ja nawet nie wiem, co znaczy podchodzenie do tego poważniej... Znaczy, nie że nie wiem, nie wiem. Po prostu... Nie wiem! Po prostu nie wyobrażam sobie-... Nie, może inaczej. Bo wiesz, ja w sumie nigdy nie wyobrażałam sobie, co niby dzieje się w jego głowie, a jak myślę, że rozumiem, to nagle zaskakuje mnie jeszcze bardziej takim zaproszeniem, nie? Więc nawet nie wiem, czy coś oczekuje, czy-... Eee... Ogólnie, co się dzieje w jego głowie i takie tam. A nie zapytam, bo też głupio!
Saoirse zdecydowanie podchodziła do wszystkiego na luzie i spontanicznie. Tu prawdopodobnie również byłaby w stanie z marszu przyjąć właśnie taką strategię, ale zdaje się, że za bardzo zależało jej na Romillym - co w gruncie rzeczy, w świetle całej sytuacji było dobrym znakiem, ale to też powód, dla którego nie potrafiła nie rozmyślać na temat jego spojrzenia na ich relacje, a nawet na każdy jej ruch! Nie potrafiła nie zastanawiać się, czy zaraz wszystkiego nie zepsuje. Zupełnie inaczej niż na samym początku ich relacji, kiedy on robił wszystko, by przekazać jej, że jej nienawidzi. Wtedy chyba nie miała nic do stracenia.
Przysunęła się nieco do kuzynki, kiedy ta obróciła książkę i ujawniła tym samym opis na jej tylnej okładce. Nie potrafiła jednak skupić się na więcej niż jednym zdaniu i zaraz podniosła wzrok na samą April, słuchając, co ona ma na ten temat do powiedzenia.
- No, w sumie mogłabym spróbować. Brzmi... Jak nic, co kiedykolwiek czytałam? A-... Nie, dobra, to w takim razie nie będę pytała o czym tak dokładnie jest... Chyba, że wiesz, możesz powiedzieć, jak jest zaskakująca bez faktycznie zdradzenia, co było takie wow?
Dalej jednak słuchała opowieści o wizji, z dużo większą uwagą, niż cokolwiek innego. Zawsze starała się słuchać April z uwagą - zresztą tak jak zdecydowaną większość osób - ale tu temat powodował też pewne spięcie, które nie pozwalało jej na ucieczkę myślami w inne miejsce.
- No ale chyba... Wiesz, nie, nieważne. Znaczy, no bo chciałam powiedzieć, że nauczyciele powinni podejść do tego jakoś tak w porządku i na poważnie, no bo to jest poważne, ale to nie tak, że zawsze to robią, bo wiedzą zwykle lepiej...
Saoirse wiedziała to z pierwszej ręki. Często miała wrażenie, że nauczyciele traktowali ją trochę z góry... Miało to najpewniej związek z tym, że łatwo się rozpraszała, według niektórych robiła to najwyraźniej celowo oraz sądzili, że jest dziecinna, ale miało to wpływ na jej zdanie o kadrze. Co nie oznaczało, że nie lubiła części profesorów! Jedynie nie zaufałaby im prawdopodobnie z każdym sekretem, czy ważną informacją.
- Ale w sumie tak, to brzmi strasznie... Najgorzej, że chyba nie widziałaś nic takiego ważnego, nie? To znaczy, nic, co by tłumaczyło, co się stało? Myślisz, że już wiedzą? Że może te osoby wiedzą, kto to zrobił? Albo co, może sami zrobili jakiś głupi eksperyment?
Po całym zaskoczeniu, Puchonka powoli wracała ze swoim wyścigiem myśli, kiedy to jeden pomysł wyprzedzał drugi. Zdecydowanie mogła mieć w momencie dziesięć teorii na temat tego, co się wydarzyło. Pewnie większość z nich byłaby mało prawdopodobna, ale jej wyobraźnia pracowała!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Na te przeprosiny Sao - których zupełnie się nie spodziewała i nie sądziła, żeby kuzynka miała w ogóle za co przepraszać - pokrciła energicznie głową.
- Och, nie, nie ma sprawy! W porządku! Nie zawracasz mi głowy, ja się ogromnie cieszę i gratuluję i mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawiła na każdej randce. Po prostu chciałabym móc być bardziej pomocna, ale... No, nie mam doświadczenia w tej materii, sama wiesz. Ale mogę porozmawiać z Heather, ona ma znacznie więcej wiedzy w temacie randkowania, na pewno da mi przydatne rady. - Z pewnością Gryfona nie była najlepszym modelem do naśladowania w kwestii kontaktów z płcią przeciwną, ale April nawet nie miałaby kogo innego zapytać. Poza tym, Heather przecież odnosiła w tej materii sukcesy! - Hm, wiesz, trudno jest wiedzieć co się dzieje w czyjejś głowie jeśli nie zna się legilimencji. Ale mówił coś? Sugerował? Albo wyglądał jakby czegoś oczekiwał? - Nie miała pojęcia czy w ogóle takie znaki oczekiwania byłoby widać w kwestii randkowej, bo może po prostu druga strona to ukrywa nawet jeśli oczekuje, ale chciała wesprzeć Sao, pomóc jej jakoś się z tym uporać.
Niezależnie od tego, że jej chęć pożyczenia kuzynce książki była szczera, to jak Puchonka wyraziła zainteresowanie i jeszcze dopytała co jest takie interesujące, April troszkę się zestresowała. Zrobiło jej się odrobinę głupio, bo wyobraziła sobie, że Sao zacznie czytać i tak jak ona poczuje się dziwnie na imiona głównych bohaterów, tym bardziej, że Ape wspominała jej o szlabanie z Willem i w ogóle...
- W sumie to dopiero jestem na początku powieści, ale zaskoczyła mnie... realistyczność wydarzeń? No bo dobra powieść ogólnie opiera się na tym, że czytelnik powinien móc utożsamić się z bohaterami, a tutaj... to jest jakiś inny poziom utożsamiania. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć bez zdradzania fabuły. - Pewnie i by mogła, ale było jej po prostu niezręcznie.
Skrzywiła się leciutko na kwestię poinformowania grona nauczycielskiego.
- No właśnie, niby powinni, ale wcale by nie musieli, a jakby zbagatelizowali i zignorowali, to... A jakby nie, to pewnie zaczęliby mi zadawać masę pytań, pewnie Noah też, a nie chciałabym żeby miał przeze mnie jakiekolwiek kłopoty, czy coś. - To nie tak, że nie ufała profesorom, chyba po prostu dużo bardziej się obawiała i wstydziła, żeby tak od razu do nich pójść. A jak już się stało... to było za późno.
Pokręciła przecząco głową w odpowiedzi na pierwsze pytania Sao.
- Widziałam tylko skutki... czegokolwiek, czym to było. Nie wiem, nie rozmawiałam z Noah... Może Heather z nim rozmawiała, ale z nią też nie rozmawiałam o tym jeszcze. Ale skoro była tam Aspasia, a wy się chyba kolegujecie? to może ona coś wie? - Nie chciała kuzynki zobowiązywać od niczego, ale w sumie skoro w wizji Aspasia była przytomna, to może faktycznie coś wiedziała?
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Uśmiechnęła się lekko, kiedy tylko April zaczęła ją zapewniać, że nie miała za co przepraszać. W dodatku zaraz przecież była gotowa do chaotycznej kontynuacji opowieści o randce i wszystkich trudnościach z nią związanych, jednak z początku zmarszczyła brwi i zwróciła wzrok na losowy punkt obok kuzynki, wspominając przy tym randkę i analizując, czy aby na pewno Romilly coś jej sugerował, albo wyglądał jakby czegoś oczekiwał. W końcu spojrzała ponownie na Krukonkę i na moment zawiesiła się w ten sposób z lekko rozchylonymi wargami, jakby właśnie sobie coś uświadomiła. W rzeczywistości nie uświadomiła sobie wcale wiele, ale dziewczyna mogła być pewna, że Saoirse wyleje zaraz na nią wszystko to, co akurat działo się w jej głowie i spowodowało całą tę pauzę.
- Nie wiem - wydusiła z siebie najpierw, aby odpalić dalej dopiero po paru sekundach. - Skąd w sumie mam wiedzieć? Nie wiedziałam nawet, że mogę mu się podobać i że może... Nie wiem, może cały czas mi coś sugerował? Albo może ja mu sugerowałam, ale nie wiedziałam? To znaczy, nie sugerowałam naprawdę, tylko może on tak myślał? Ale chyba nawet faktycznie najpierw się komuś coś sugeruje, a dopiero potem się gdzieś zaprasza? To chyba musiał coś wcześniej? Tylko że ja tego nie widziałam! Kurwa... Ale co... No bo... Ej, skoro mógł sugerować coś wcześniej, to i teraz i skąd ja mam to wiedzieć? No bo nie spytam go tak wprost, to bez sensu!
Nagle poczuła się nawet bardziej zestresowana całą sytuacją. W dodatku czuła się też zwyczajnie beznadziejna. Może wcale się nie nadawała do takich rzeczy, jak randkowanie? Przecież miałaby na to czas... Kiedyś. Jak już zrozumie te wszystkie sugestie i inne sygnały!
Po krótkim wprowadzeniu do książki ze strony April, Saoirse również zastanowiła się chwilkę.
- W sumie, to jak dopiero co zaczęłaś, chyba możesz powiedzieć, co się dzieje. W sensie, możesz zdradzić trochę fabuły. Czemu nie?
Przecież to mogło nawet zachęcić ją do przeczytania całości! Tak, teraz zdecydowanie chciała wiedzieć, co tam się działo i patrzyła na April wyczekująco.
- Wydaje mi się, że już lepiej, jakby zadawali tę masę pytań - odparła, wzruszając lekko ramionami. - No bo wiesz, traktowaliby cię na poważnie, że wiesz o czym mówisz i... No, wiesz. Bo w sumie w tym akurat wiesz dużo więcej niż inni, włączając w to profesorów.
Ona skrzywiła się z kolei w momencie, kiedy April zasugerowała rozmowę z Aspasią.
- Ee... Nie, to by chyba nie wyszło. Znaczy, no bo...
Bo właściwie potrafiła już w tym roku naskoczyć na nią bez powodu?
- I też nie wiem, co miałabym powiedzieć, bo to chyba nie coś, co powinnam wiedzieć? Ktoś o tym wie?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Czekała cierpliwie i w gotowości na ten kolejny słowotok Sao. Mimo że nie miała pojęcia co dokładnie się w jej głowie dzieje, to znała kuzynkę na tyle dobrze, że domyślała się jak wiele różnych rzeczy może jej teraz po głowie chodzić i może nawet wcale nie uświadamia sobie wiele, ale jakieś pojedyncze rzeczy do głowy jej przychodzą, coś tam się układa. Zamyśliła się, kiedy Puchonka zaczęła roztrząsać kwestię sugestii.
- Hm, a może właśnie wcale nic nie sugerował, tylko zachowywał swoje myśli dla siebie i to zaproszenie na randkę wyszło tak spontanicznie? W sumie pewnie nie każdy sugeruje... a może sugeruje dopiero po takiej randce? - Ciężko było jej stwierdzić jak działają takie randkowe schematy, bo w romansidłach raczej nie było aż tyle o samym randkowaniu, a Heather też chyba niekoniecznie trzymała się jakichkolwiek randkowych ram. - Pewnie zapytanie wprost byłoby najszybszym sposobem dowiedzenia się, ale chyba głupio tak po prostu zapytać... - Ona by nie potrafiła! Prędzej spłonęłaby ze wstydu i zapadła się pod ziemię, niż zdążyła choćby słowo z siebie wykrzesać.
Troszkę podobnie poczuła się teraz, jak Sao poprosiła ją jednak o zdradzenie fabuły książki. Miała jej powiedzieć, że ma wrażenie, że to książka o niej samej? Przecież to by było nie tylko głupie, ale i żenujące! Co prawda nie obawiała się, żeby kuzynka uznała ją za niespełna rozumu, ale już w jej głowie brzmiało to po prostu źle. Milczała moment, próbując w myślach ustalić co może jej powiedzieć, żeby nie zabrzmiało schizofrenicznie.
- Hm, no dobrze, to... fabuła opowiada o niepozornej bohaterce i jej perypetiach sercowych, dylemacie pomiędzy dwoma zupełnie różnymi mężczyznami, którzy zamieszali jej w głowie i... w sumie to tyle. Akcja dopiero się rozkręca, ale no... jakoś tak łatwo się utożsamić z taką właśnie bohaterką, która jest zwykła, nijak nadzwyczajną osobą. - Wzruszyła lekko ramionami. - Nawet nie mam co ci więcej o fabule powiedzieć, chyba dopiero koczę takie ogólne wprowadzenie bohaterów i świata. Ale naprawdę, jeśli chciałabyś przeczytać, to jesteś pierwsza na liście do pożyczenia, jak już skończę. - Uśmiechnęła się zachęcająco, chociaż może odrobinę nerwowo. A następnie westchnęła ciężko, nerwowo potarła policzek i odgarnęła włosy za ucho, zaczynając się odruchowo bawić kosmykiem włosów.
- Jakby mi zadawali masę pytań, to nie wiem czy umiałabym na nie odpowiedzieć. No bo okej, niby wiem więcej, bo mam wizje, a oni nie, ale tez interpretacja wizji jest ważna, a tu pewnie zaczęłabym panikować i wyszłabym na paranoika. - Skrzywiła się nieznacznie, zaraz jednak nieco z niezrozumieniem spoglądając na Saoirse.
- Znaczy... Była na zajęciach tamtego dnia? Bo Noah nie był, był w Skrzydle Szpitalnym. No i skoro Aspasia była tą co ich znalazła, to pewnie jej zadawano pytania, więc przynajmniej na pierwszej lekcji jej nie było? Znaczy... nie wiem, jeśli nie opuszcza lekcji normalnie, to chyba miałabyś prawo się zmartwić jej nieobecnością? - Gdyby to Heather nie było, to April pewnie aż tak by się nie przejęła, bo znała jej styl życia, ale z pewnością zapytałaby o powód, z czystej troski.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Zastanowiła się kolejną chwilę, osuwając się nieco w siadzie i splatając ręce na piersi.
- Myślisz właściwie, że zaproszenia na randkę mogą wyjść tak... Spontanicznie? - spytała marszcząc przy tym brwi.
W gruncie rzeczy nie wydawało jej się, aby Romilly ogólnie był skłonny do dużej spontaniczności, a już w podobnych sprawach w szczególności! Ale może się myliła... Ostatecznie nie wiedziała wiele o jego życiu uczuciowym. Właściwie nie sądziła nawet, że ono istnieje! I nie można było posądzać jej w tym temacie o złośliwość - sama przecież nigdy nie miała partnera, czy nawet crusha. Najbliżej temu było obserwowanie niektórych sportowców, ale nawet im nie postawiłaby ołtarzyka.
Wyprostowała się jednak, gdy tylko April postanowiła podzielić się trochę informacjami o książce.
- To... W sumie chyba mniej więcej to, czego się spodziewałam - odparła, tylko trochę zawiedziona. - Ale to tylko początek, więc pewnie się rozkręci, nie? W sumie mogłoby, no i skoro ci się podoba, to musi miło się czytać.
Mimo wszystko ufała zdaniu kuzynki na tyle, by wciąż być gotową podjęcia lektury!
- A jakbyś tak miała po prostu napisać? Wiesz, może nawet nie brzmi to jakoś zajebiście wiarygodnie, ale jakby tak napisać i wsadzić w kopertę, a potem na przykład wysłać anonimową sowę, albo wcisnąć komuś z nauczycieli pod drzwi, żeby po prostu... Nie wiem, żeby wiedzieli takie rzeczy? A jak już będziesz pisała, to w sumie nie będziesz musiała się bać, że będą jakoś oceniający, czy że mają zalewać cię pytaniami. I jeszcze sama sobie przeznaczyłabyś sobie na to tyle czasu, ile potrzebujesz.
Może za późno na takie pomysły, ale to nie wydawało się mimo wszystko Saoirse takie głupie. Skoro teraz wizja kuzynki była nieco inna, poważniejsza i zdaje się nawet silniejsza, niż do tej pory, to może coś podobnego spotka ją jeszcze podczas nauki w Hogwarcie. I właśnie wtedy ta rada mogłaby się przydać! Być może.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Otworzyła usta i nabrała nawet więcej powietrza, ale nie odpowiedziała nic, zacięła się i po sekundzie zamknęła usta. Nie umiała odpowiedzieć na to pytanie z jakimkolwiek przekonaniem, bo i skąd miałaby przekonania nabrać?
- Nie wiem... chyba? Chociaż to pewnie też zależy od osoby, niektórym przychodzi to łatwiej, a inni planują z wyprzedzeniem... - To z pewnością musiało mieć sens! W każdej dziedzinie życia każdy przecież jest inny i jedni potrzebują mniej czasu, inni więcej, są osoby odważniejsze i bardziej nieśmiałe, z pewnością palikowało się to też do randkowania!
Zagryzła na moment własne wargi, kiedy Sao zabrzmiała jakby odrobinkę zawiodło ją to, co usłyszała na temat książki. Prawda, April nie mogła powiedzieć wiele więcej, bo nadal nie była nawet w jednej czwartej fabuły, ale wbrew temu co zdążyła powiedzieć, działo się już znacznie więcej. Tylko głupio było jej przyznać, że główna bohaterka nosi jej imię, a tytułowy bohater imię... kolegi, który ostatnio niepokojąco często pojawiał się w jej okolicy.
- Chociaż wciąż mam dużo do przeczytania, to jest w tym początku znacznie więcej niż się wydaje. Ale to chyba lepiej samemu przeczytać i wywnioskować. - Pomijała fakt (i adekwatne komentarze Vatesa), że pewnie umrze na zażenowanie, jak Saoirse zacznie czytać książkę i zorientuje się, że to dziwny zbieg okoliczności, że bohaterowie powieści noszą imiona z najbliższego otoczenia April. I nie wiedziała co byłoby bardziej zawstydzające, powiedzieć o tym teraz, czy właśnie słuchać o spostrzeżeniu później. Dlatego nie drążyła.
Sugestia napisania o swojej wizji wydała się w tej chwili wyjściem tak idealnym i oczywistym, że aż przez moment milczała, a na jej oblicze stopniowo wpłynęło wyraz zdania sobie sprawy z łatwości takiej komunikacji.
- Sao, to jest genialny pomysł. - Nawet brzmiała na odkrywczo zafascynowaną tak bardzo nieinwazyjną opcją przekazania komukolwiek istoty swoich wizji. - Mogłabym ubrać to w słowa bez obaw, że powiem coś głupiego, bo jeśli coś by mi nie odpowiadało, to mogłabym na czysto przepisać trochę inaczej. Czemu wcześniej na to nie wpadłam... - Aż pokręciła lekko głową, jakby to miało podkreślić oczywistość istnienia możliwości wysłania nauczycielom sowy, że miała wizję. Pełna podziwu uśmiechnęła się do kuzynki. - Właśnie ułatwiłaś mi życie.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Saoirse właściwie nie była tego taka pewna. Zastanowiło ją to przez chwilę i szybko doszła do wniosku, że sama, choć była pewnie jedną z bardziej spontanicznych osób, jakie znała, nie podjęłaby takiej decyzji równie nagle. Może sprawy mogły prezentować się zupełnie inaczej dla seryjnych randkowiczów, ale Romilly nie był taki. Może i był na swój sposób tajemniczy i z pewnością jeszcze wiele o nim nie wiedziała, ale tego jednego mogła być pewna.
Nie skomentowała jednak więcej tej kwestii, zostając jedynie przy wewnętrznym dialogu z samą sobą na ten temat.
Zaraz jednak zajęłą się ochoczym kiwaniem głową, kiedy kuzynka zapewniała ją, że w książce, o której rozmawiały kryło się dużo więcej, niż wynikało z jej skrótowego opisu. I nie było w tym zachowaniu nic sztucznego - absolutnie wierzyła, że April ma tu całkowitą rację. Była też pewna, że kiedyś sama nawet się o tym przekona. Nie wiedziała co prawda, czy przebrnęłaby przez cały tom, ale choćby z zaufania do dobrego gustu dziewczyny, musiała przekonać się, co książka faktycznie kryła. I z pewnością by się zdziwiła...
Za to na pewno nie spodziewała się, że jej pomysł tak baradzo przypadnie April do gustu. Raczej sądziła, że to dosyć oczywiste rozwiązanie i kuzynka zacznie jej zaraz tłumaczyć, dlaczego nie zdecydowała się na taki ruch do tej pory... A przynajmniej tak sobie pomyślała, jak już skończyła mówić. W końcu u Saoirse schemat prawie zawsze był ten sam - najpierw mówić, potem myśleć.
W pierwszej chwili spojrzała ku Krukonce ze szczerym zdziwieniem, a zaraz jej mina zmieniła się na uśmiech pełen satysfakcji - może tylko trochę hamowany.
- No tak - burknęła najpierw, zupełnie jakby przez cały czas była przekonana, że pomysł faktycznie był genialny. - I w sumie to ty, więc na pewno będziesz wiedziała jak ładnie ująć to w słowa... Znaczy, bo... Dużo czytasz, i umiesz wszystsko fajnie wyrazić, i jak będziesz miała czas, powinno być idealnie. Chociaż jeszcze fajniej jakby nie trafiały ci się aż tak dramatyczne... Sytuacje... Ale... Nie wiem, bo z drugiej strony, to chyba lepiej jednak wiedzieć, zakładając, że da się coś jeszcze zrobić... Ale to też musi być stres...
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Pozostawiła kwestię randkowania bez dalszego komentarza. I tak nie miała żadnej innej mądrości do dodania. I nie była pewna czy czuję się z tym okej, czy właśnie źle. Chciała móc pomóc kuzynce, ale z drugiej strony sama pewnie spanikowałaby, jakby ją ktoś na randkę zaprosił, więc wszelkie rady i tak na nic się tu raczej nie zdadzą.
Zdecydowanie bezpieczniej czułą się czytając o romansach, a już samo to wywoływało rumieńce i zawstydzenie, jeśli ktoś zauważał tytuły pochłanianej przez nią literatury.
- No, mam nadzieję, bo jeśli pisząc też wyjdą mi jakieś zupełnie nieskładne brednie, to już chyba nie ma dla mnie ratunku. - Powiedziała to tak pół na pół żartem, bo wciąż była zafascynowana pomysłem. - Myślisz, że powinnam napisać też teraz? Mimo że to miało miejsce parę dni temu? - Nie była pewna, czy w tym momencie to cokolwiek zmieni, bo nauczyciele zajęli się tymi unoszącymi w powietrzu osobami i chyba też Aspasią? Pewnie też już każdego z nich wypytali o całe zajście, co innego mogłaby im zdradzić wizja April? Co najwyżej perspektywę i jej własną interpretację obrazów, ale czy to wniesie coś nowego do sprawy? Chyba wątpiła.
|