Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Prywatny (wynajęty) jacht na oceanie Atlantyckim Około dziesięciu kilometrów od wybrzeża Miami we Florydzie po Oceanie Atlantyckim pływał luksusowy yach z dziesięcioma osobami na pokładzie. Wynajęty został przez Billa Blythe'a oraz jego szwagra, Amerykanina Russela Sherbourne'a na dziesięciodniowy rejs wzdłuż wschodniego brzegu USA. Towarzyszyły im ich żony Decima Blythe i Emily Sherbourne oraz młodzież. Finnén Blythe, który kończył za kilka dni piętnaście lat wraz ze swoim kolegą ze szkoły Oliverem Kangiem oraz jego dwie młodsze kuzynki: czternastoletnia Lisa oraz dziesięcioletnia Lana. Na yachcie znajdowała się również wynajęta służba: kucharz i barman w jednym oraz kapitan, pełniący dodatkowo funkcję ratownika w przypadku postojów na otwartym oceanie.
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
20 sierpnia 2020, godz. 15:40
Około dziesięciu kilometrów od wybrzeża Miami we Florydzie po Oceanie Atlantyckim pływał luksusowy jacht z dziesięcioma osobami na pokładzie. Wynajęty został przez Billa Blythe'a oraz jego szwagra, Amerykanina Russela Sherbourne'a na dziesięciodniowy rejs wzdłuż wschodniego brzegu USA. Towarzyszyły im ich żony Decima Blythe i Emily Sherbourne oraz młodzież. Finnén Blythe, który kończył za kilka dni piętnaście lat wraz ze swoim kolegą ze szkoły Oliverem Kangiem oraz jego dwie młodsze kuzynki: czternastoletnia Lisa oraz dziesięcioletnia Lana. Na jachcie znajdowała się również wynajęta służba: kucharz i barman w jednym oraz kapitan, pełniący dodatkowo funkcję ratownika w przypadku postojów na otwartym oceanie.
Był czwarty z dziesięciu dni rejsu, a pogoda była fenomenalna. Żar lał się z bezchmurnego nieba, a na pokładzie słychać było rozmowy dorosłych pasażerów, śmiech dwóch najmłodszych uczestniczek przygody oraz muzykę pośród szumu fal. Pomimo wczesnej pory, opiekunowie grupy byli leciutko wstawieni racząc się piwem praktycznie od południa, kiedy jacht faktycznie budził się do życia pod wpływem rozbieganej i hałaśliwej dzieciarni. Finn, podobnie jak reszta jego familii korzystał ze słońca wylegując na leżaku, albo skacząc do wody z dachu statku.
Impreza dla niego, Lisy oraz Olivera kończyła się koło pierwszej w nocy, dwie godziny po Lanie i co najmniej tyle samo przed dorosłymi. Wszystkie kajuty znajdowały się pod pokładem, podczas gdy na górze była jadalnia z barem wraz ze wszystkimi udogodnieniami wymyślonymi przez mugoli, w tym ogromnym telewizorem. Pod gołym niebem, z przodu jachtu znajdowało się kilka leżaków, z tyłu zaś taras ze stołem i kanapami przystosowany dla dziesięciu osób. Statek aktualnie cumował pozwalając swoim pasażerom na pływanie w jego pobliżu. Modna szczególnie w Stanach opalenizna sprawiała, że włosy Finna wydawały się być bardziej blond, zaś jego oczy bardziej zielone. Ktoś jednak starał się unikać zbawiennego działania słońca i ukrywał przed jego promieniami...
- Cumujemy tu na noc - powiedział siadając obok Olivera i podając mu puszkę zimnej coli, samemu otwierając swoją. Ubrany był w ciemnoniebieskie kąpielówki bokserki, a jego włosy były nadal trochę wilgotne i posklejane od oceanicznej wody. Za burtą jego dwie kuzynki pływały pod opieką ojca i kapitana jachtu. Chłopak napił się, po czym odstawił puszkę na stolik od razu o niej zapominając.
- Stary, to jest życie, co? Jeśli o mnie chodzi to wrzesień mógłby nigdy nie nadejść... - Po tych słowach Finn oparł się na łokciach, wyciągając nogi do przodu i przybierając pozycję pełnego relaksu. To był pierwszy raz, kiedy rodzice pozwolili mu zaprosić kogoś na zagraniczne wakacje i nie bez znaczenia był fakt, że osobą tą był znany im Oliver. - Cieszę się, że przyjechałeś z nami. W przeciwnym razie byłbym tu sam z dziewczynami - zaśmiał się, chociaż nie było wątpliwości, że bardzo lubił obie swoje kuzynki. Zmarszczył brwi obserwując ich zabawę w wodzie; żałował, że musiał ukrywać przed nimi fakt bycia czarodziejem. Ale nie długo zaprzątało mu to głowę! - Chodźmy popływać, szkoda pogody! - Zaproponował, wskazując głową na schodki, które prowadziły z łodzi prosto do wody.
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 |
średni |
Homo |
Pióra: 28
Ciężko powiedzieć, co właściwie podkusiło chłopaka, żeby wybrać się z kolegą z roku na rejs, który miał trwać kilka dni. Co prawda nie miał w planach robienia niczego bardziej kreatywnego, niemniej nie był typem, który pakował się w podobne rzeczy. Zupełnie, jakby przewidział, że coś może pójść nie tak. Brat powtarzał mu, że to jedynie zwyczajna wyprawa, niemniej Kang od zawsze był dziwnie strachliwy. Bo co, jeśli nagle braknie tam prądu i statek pogrąży się w ciemności? Na otwartej wodzie nie było latarni, dzięki którym Puchon nie wpadłby w panikę. Jasne, przypadek skrajny, ale przecież możliwy.
Biorąc jednak pod uwagę poziom jego asertywności, który wynosił niemal zero, ostatecznie po namowach przyjaciela, który był nad wyraz przekonywujący (jak zresztą zawsze, jeśli chciał by Oliver wyszedł bardziej do ludzi), znalazł się na jachcie. Tyle dobrego, że nie miał problemów z wodą, bo wtedy Finnen nigdzie by go nie wyciągnął.
Szybko przekonał się, że ten sposób spędzania ostatnich dni wakacji nie był taki zły. Bawił się całkiem dobrze, zwłaszcza, kiedy ostatecznie udało mu się rozluźnić. Niby nadal pozostawała dziwna niepewność, bo znajdowało się tak całkiem sporo osób, których Kang nie znał, ale miał zawsze pod ręką przyjaciela, jeśli trzeba było.
Dzisiejszy dzień, podobnie jak niemal wszystkie poprzednie, spędzali na pokładzie, ciesząc się słońcem. Oliver wątpił, by się opalił, bo jakoś jego organizm nigdy nie łapał tyle słońca ile powinien, przez co momentami chłopak wydawał się dziwnie blady. To jednak nie przeszkadzało mu w leżeniu na wygodnym leżaku, w cieniu parasola i wchodzeniu do wody co jakiś czas.
-To trochę przerażające. Wiesz, bycie na noc przy wodzie - skomentował, odbierając napój. Skinął głową, otwierając puszkę. Cud, że udało mu się nie wylać zawartości.
-Myślisz, że nie znudziłoby ci się, gdybyś miał to codziennie? Tak przynajmniej masz na co czekać w każde wakacje - powiedział. Osobiście lubił szkołę, w której czuł się znacznie pewniej, niż chociażby w domu. I tak po śmierci ojca było lepiej, ale ślady nadal pozostały. Zbyt wiele rzeczy przypominało mu o tym potworze, który nawet teraz życie mu utrudniał. Jak chociażby tym, że musiał pływać w koszulce, byleby tylko nie było widać blizn. Wystarczy, że miał je na nogach i rękach. Te na plecach, znacznie gorsze, wolał ukrywać.
-Poradziłbyś sobie - zaśmiał się. - Chociaż trzeba przyznać, że potrafią być… sam nie wiem, głośne? - rzucił. Nie chciał być oczywiście niemiły. Po prostu to było jego pierwsze wrażenie na temat kuzynek chłopaka. - A nie jest tam za głęboko? Niepewnie się czuję, jeśli nie czuję dna pod stopami - mruknął, trochę zakłopotany.
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
- Pewnie masz rację - przyznał Finn, gdy jego kolega wyraził lęk przed oceanem. - W jeziorze Hogwartu pływa tyle dziwnych stworów i nikomu raczej nie przyszłoby do głowy w nim pływać... tutaj? Mugole nie wiedzą nawet w połowie co kryje się pod powierzchnią. Być może jakieś śmiertelnie groźne, magiczne zwierzęta i istoty? Trytony? Ludożercze kelpie? - Każda kolejna możliwość wydawała mu się ciekawsza od poprzedniej i nawet nie zwrócił uwagę, że może w ten sposób bardziej przestraszyć Olivera. - Ty mi powiedz, ONMS to twoja działka. Jeśli coś nas zaskoczy to będziesz naszym ambasadorem. - Zaśmiał się, a potem przysunął się trochę do niego i ściszył głos do konspiracyjnego szeptu. Nadal nie wyglądał jednak, jakby specjalnie się tym wszystkim przejmował. - Dobrze, że mamy różdżki. Ponoć niektóre magiczne rośliny i istoty ukazują się wyłącznie czarodziejom, więc kto wie co nas tu spotka?
Na pytanie o nudę, zaśmiał się na głos. - Z tobą mi się nigdy nie nudzi. Nawet by mi do głowy nie przyszło, że coś może nam tu grozić, a teraz? Przyznasz, że od razu zrobiło się ciekawiej. - Finn w przeciwieństwie do swojego kolegi mało co brał do siebie i nie odczuwał strachu... dopóki nie było za późno. Zwyczajnie nie wierzył, że coś złego mogłoby go spotkać. Szczęście Irlandczyka. - Poza tym zanim wrócimy do portu zatrzymamy się na Bahamach. Nigdy tam nie byłem, ale podobno mają nieziemskie jedzenie i piękne plaże. - Jacht pozwalał im nie tylko pływać po oceanie, ale również zatrzymywać się na nieosiągalnych w żaden inny sposób wyspach. Jeśli znudziłoby im się pływanie przy wschodnim brzegu Stanów to przecież jest mnóstwo innych lokacji, które nadal pozostawały do odkrycia. Nie mówiąc już o tym, że często zatrzymywali się na noc w pobliżu miast i mieli na nie niesamowity widok z łodzi.
- Mamy koła ratunkowe jeśli się boisz. I jestem pewny, że Lana pożyczy ci swoje rękawy do nauki pływania - zażartował podnosząc brwi jakby rzucał koledze wyzwanie. Wstał i wyciągnął do niego rękę. Jeśli Oliver faktycznie obawiał się pływania w miejscu, gdzie nie czuł gruntu pod nogami to ocean prawdopodobnie nie był dla niego. Z drugiej strony nic nie powinno się stać, skoro mieli na pokładzie kilkoro dorosłych będących świetnymi pływami oraz profesjonalnego ratownika. Mimo to, zwykli stawać w miejscach, gdzie wody były płytsze... na przykład kilka-kilkanaście metrów, zamiast kilkuset. Woda była tam bardziej przejrzysta, a niebezpieczne zwierzęta zwykły ich unikać. - Zostaniemy blisko jachtu - dodał, by go trochę uspokoić. - Ze mną nic ci nie grozi. - Takie zapewnienia ze strony Finna mogły być jednak zgubne, jego pewność siebie bywała niczym nie poparta.
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 |
średni |
Homo |
Pióra: 28
Oliver naprawdę starał się czerpać z tego wyjazdu jak najwięcej. Doceniał fakt, że w ogóle został na niego zaproszony, bo przecież Fin z pewnością miał wielu innych kolegów, którzy bawiliby się jeszcze lepiej, będąc znacznie lepszymi kompanami, niż Kang, który chociaż chciał się wpasować, gdzieś tam w umyśle zawsze doszukiwał się rzeczy mało przyjemnych. Jak chociażby potwory w wodzie. Ale czy nie miał racji? Przecież człowiek, niezależnie czy czarodziej, czy mugol, nigdy nie wiedział, co tak naprawdę żyje w danym miejscu i kiedy daje o sobie znać. Ile to stworzeń ujawniało się dopiero pod osłoną nocy.
-Jakoś bardziej jestem w stanie przywyknąć do myśli o stworzeniach w szkolnym jeziorze, niż na tak wielkiej przestrzeni wodnej - przyznał. Lubił magiczne stworzenia, chociaż większość z nich znał, ewentualnie o nich czytał. Na tych mugolskich, z pewnie były tutaj i takie, nie znał się wcale. A czy nie prawdą było stwierdzenie, że człowiek najbardziej obawiał się właśnie nieznanego? - No ale… ja nie wiem o wszystkich. Znaczy jasne, potrafiłbym wiele z nich nazwać, jeśli tylko zostały odkryte, ale poza tym to wiesz… a co, jeśli napadnie nas coś z nie naszego świata? - zerknął na niego z nieukrywaną obawą, że przyjaciel pokłada w nim aż tak wielkie nadzieje. Dziwna presja, trzeba przyznać.
-Ale nie wolno nam używać magii, więc skąd będą wiedziały? Nie chcę, żeby zaraz ścigało nas całe Ministerstwo Magii. Moja matka chyba by mnie ubiła, nie mówiąc już o bracie - skrzywił się. Miał wrażenie, że to właśnie bliźniak jest tym straszniejszym, chociaż w szkole i tak dość często zajmował się własnymi sprawami, niż tymi Olivera.
-Nigdy nie odpuszczasz możliwości urozmaicenia sobie wolnego czasu, co? Dobrze, że nie ma tutaj żadnej bezludnej wyspy, bo pewnie zaraz chciałbyś ją trochę odkryć - uśmiechnął się do niego. Jeśli z tej dwójki ktoś miał być tym odważniejszym, to zdecydowanie był to właśnie Fin. Oliver dostawał palpitacji serca chociażby, kiedy robiło się zdecydowanie za ciemno. Nie poradziłby sobie na wyspie, na której nie ma latarni.
-Bahamy. Śmieszna nazwa - skomentował. Kiedy słyszał o pewnych miejscach, w których nigdy nie był, niekiedy bawiło go to, jakie przydomki ludzie im nadali.
Ostatecznie podniósł się z leżaka. To nie tak, że nie umiał pływać, bo umiał, chociaż jeśli coś go rozproszyło mógł zacząć się topić.
-Nadal nie sądzę, aby to był dobry pomysł, ale to ostatecznie twój wyjazd - skinął głową, dając się wyciągnąć. Złapał rękę przyjaciela, który poprowadził ich do miejsca, z którego mieli skoczyć do wody.
-Naprawdę jesteś pewien? - zerknął na niego jeszcze, zaraz przenosząc wzrok na wodę. Niby widział dno, ale coś mu mówiło, że nawet go nie poczuje.
Hufflepuff |
50% |
Klasa V |
15 lat |
bogaty |
? |
Pióra: 0
Z każdym słowem kolegi, Finn wyglądał na coraz bardziej rozkojarzonego. W pewnym momencie przerwał mu w dość niegrzeczny, acz typowy dla siebie sposób machając ręką jakby przeganiał muchę. Unikał zmartwień i miał stosunkowo niską tolerancję do nich u innych osób, szczególnie na wakacjach. Można go było za to nie lubić... ale z drugiej strony uśmiechał się w tak miły, pobłażliwy sposób, a jego oczy wydawały się tak błękitne na tle opalenizny, że bywało to naprawdę trudne.
- Jeśli pojawi się tu jakiś potwór - zaczął głośniej, tak by słyszały go jego pływające nieopodal kuzynki - to rzucimy mu Lanę na pożarcie i odpłyniemy. - Wyszczerzył zęby z satysfakcją, gdy usłyszał od strony wody piskliwy okrzyk oburzenia. Dziewczynka była jednak święcie przekonana, że Finnowi nie wiele brakuje do prawdziwego rycerza i wierzyła, że uchroniłby on ją przed wszelkim niebezpieczeństwem. Był bardzo odważny, prawda?
- Chyba wolałbym zostać wydalony ze szkoły niż zaginąć na morzu - dodał już ciszej wzruszając ramionami. W ogóle nie zależało mu zbytnio na edukacji... nie takiej. Nie potrzebował jej. Obok miejsca, z którego mogli skoczyć były też schodki, które schodziły łagodnie do samej wody jeśli Oliver wolałby z nich skorzystać. - Jeśli nie spróbujesz to całe życie będziesz się bał. Mężczyzna musi być odważny - powiedział wypinając swoją mizerną klatkę piersiową i mrugając do kolegi.
Chwilę później uderzył o powierzchnię Atlantyku z pluskiem i odpłynął kawałek, dając mu miejsce. Woda była cudowna; ciepła i prawie przezroczysta, o zielono-błękitnym odcieniu. Odbijające się w niej słońce lekko oślepiało. Jeśli Oliver się nie zdecyduje to będzie wielka szkoda ale ostatecznie Finn nie mógł go fizycznie zmusić do kąpieli na oczach dorosłych. Miał nadzieję, że wystarczy drobna manipulacja.
|