Ravenclaw |
50% |
Klasa II |
12 |
zamożny |
? |
Pióra: 0
03 pazdziernika pełnia 12 00
Ariadna uznała że siedzenie w zamku i chodzenie bez celu, raczej nie jest najlepszym pomysłem. A co, trzeba korzystać z takiej pogody jaka jest.
Dlatego zdecydowała się na wyjście z zamku w sobotnie południe. Ubrana w ciepłe ciuchy ruszyła na błonia.
Mijała sporo uczniów, przeważnie skupionych w grupkach, jednak nie miała odwagi podejść do kogoś i wtrącać się w czyjąś rozmowę.
Dlatego zawróciła i postanowiła odwiedzić miejsce gdzie nie spodziewała się nikogo spotkać. Takim sposobem znalazła się przy huśtawce, podeszła do niej wolnym krokiem i usiadła zamyślona.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Powoli zaczynała przyzwyczajać się do nowego miejsca. Stosunkowo długo jej to zajęło- bo jednak cały miesiąc od rozpoczęcia zajęć- ale lepiej późno, niż wcale.
Plan był prosty- pozwiedzać. Zazwyczaj, nie zaganiała się dalej niż dorm i lekcje, bo nie była jeszcze tak pewna nowej szkoły. Co prawda, gubi się już rzadziej, ale woli opanować dobrze jakąś mniejszą przestrzeń, niż rzucać się od razu na głęboką wodę z całą szkołą. A dziś przyszedł czas na wychodzenie ze strefy komfortu. Szczególnie, że nie wiadomo jak długo jeszcze będzie ładna pogoda.
Dlatego, ubrana ciepło i z torebką (kto wie, jakie cuda można znaleźć wokół szkoły!) spacerowała sobie po okolicy. Słyszała od starszych stażem uczniów, że jest tutaj gdzieś łąka kwiatów i wiecznie kolorowe drzewo- co prawda pora roku niezbyt może kolorowa, ale chciała je zobaczyć jeszcze przed tym, jak pokryje je śnieg. O ile, oczywiście, będzie wiedziała w którym kierunku się udać.
Dlatego krążyła trochę bez celu po okolicy, aż zawędrowała tutaj. Po drodze znalazła oczywiście kilka kamyków, trochę szyszek czy żołędzi, ale nie spodziewała się znaleźć huśtawki. Ale tu musi być ślicznie w lecie!
I dziewczynki na huśtawce.
Jeśli dobrze kojarzyła, to dziewczyna była z jej domu. Chyba w młodszych klasach, w drugiej? Może trzeciej?
Cóż, to raczej samotne miejsce, więc w momencie jak już kontakt wzrokowy został nawiązany, warto się jednak przywitać.
- Hej!- powiedziała radośnie, ale nie za głośno, podnosząc rękę. Nie chciała na razie bliżej podchodzić- bo być może dziewczyna chciała być sama? Bezpieczną odległość lepiej zachować, by nie poczuła się źle.
Ravenclaw |
50% |
Klasa II |
12 |
zamożny |
? |
Pióra: 0
Dzieliła ich odległość może trzech kroków.
Ariadna niemal podskoczyła z huśtawki tak az się przewróciła z niej, gdy usłyszała nie znajomy głos.
Natychmiast obróciła się w stronę potencjalnego jego źródła i zrozumiała prędko, że nie ma do czynienia z domownikiem. Uśmiechnęła się lekko, niepewnie, może nieco nerwowo.
Na pewno nie raz minęli się na korytarzach szkoły ale do tej pory jakoś Ariadna nie przykładała wagi do poznawania personaliów czarodziejów. Chciała być sama ze sobą.
– Masz na imię Zosia prawda? Jestem Ariadna – tym razem uśmiech na jej ustach zdawał się być nieco szerszy i bardziej szczery.
Może niezobowiązująca rozmowa mogła temu pomóc? W odpoczynku czy też oderwaniu się od świata...?
– Te okolice błoni świetnie nadają się do pejzaży.– skinęła lekko głową w stronę szkicownika, który trzymała w dłoniach.
Ravenclaw |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Bi |
Pióra: 84
Nie chciała jej przestraszyć. Głupia, przecież rzeczywiście zaszła ją trochę od boku, więc dziewczyna mogła jej nie widzieć. Szczególnie, jeśli była zamyślona czy skupiona na czymś... wspaniale Zośka, oby tak dalej
Była zdziwiona, że dziewczyna znała jej imię; jednak po dłuższym namyśle zdała sobie sprawy, że w sumie nie jest to takie dziwne- w końcu Zosia pojawiła się nagle w szkole, więc dla innych uczniów mogła być czymś w rodzaju ciekawej ploteczki.
- Przepraszam, nie chciałam cię przestraszyć - powiedziała cicho, ponosząc dłonie w geście sugerującym, że nie ma przy sobie broni czy różdżki.
Przyglądnęła się dziewczynce uważnie. Była młodziutka, ładna, i biła od niej swego rodzaju elegancja i spokój. Urodą przypominała jej trochę księżniczki z ilustracji, które widywała w bajkach czytanych przez mamę.
Pejzaże. Zosia od razu zerknęła w kierunku rąk dziewczyny i zauważyła, że rzeczywiście, miała coś na kształt szkicownika. Czyli jednak była zajęta, a jej znów nie udało się tego zawczasu zauważyć.
- Tylko spaceruję po okolicy, nie chciałam ci przeszkadzać - dodała ciszej.
Zdawała sobie sprawę, że czasami takie sytuacje mogą wytrącić z równowagi. Sama, przykładowo, gdy rzeźbi w drewnie, jednak woli, by jej nie przeszkadzano. Nie dlatego, że nie lubi- tylko trudno jej później wrócić do takiego samego poziomu skupienia.
Ravenclaw |
50% |
Klasa II |
12 |
zamożny |
? |
Pióra: 0
Zmrużyła powieki mała krukonka przesuwając swoje spojrzenie wyżej, na koleżankę, wychodząc przy tym jednocześnie na przeciw jaśniejącego słońca.
- Aria wystarczy. Chociaż jak ci wygodniej, Zosiu - kiwnęła potakująco głową, a potem przeniosła nieporadne spojrzenie na szkicownik - Tak, właśnie dlatego staram się jakiś naszkicować co mi nie wychodzi- pejzaż - Skoro spędzę tu trochę czasu to sobie pomyślałam, że może właśnie w ten sposób jego nadmiar jakoś zabiję.
-A ty co lubisz robić bo ja to widzisz?Chociaż nuda jest jednak mimo wszystko najgorszym wrogiem-pomyślałam chwytając kawałek pergaminu, ołówka, a potem jak zaczełam próbować odwzorować cokolwiek z rzeczywistości na kartce to szybko zmieniam zdanie: gorszym od nudy jest wykonanie dziesięciu prób poprowadzenia prostej linii spełniającej twoje oczekiwania ,a następnie zdanie sobie sprawy z tego, że jedenastej już nie wykonasz bo całość jest już za bardzo zamazana- ciągnęła spokojnie, może nieco monotonnie jednocześnie zabierając się za ostrożne odrywanie wierzchniej kartki ze szkicownika. Rysunek wysunęła w jej kierunku, tak by mogła go przywłaszczyć, zbliżyć do oczu, ocenić. Na koniec skrzywiła się kwaśno. Mogła na nim dostrzec bryłę dobrze jej znanego budynku i wyrastających zza niego drzew które jak gdyby odrywały się od lasu z zamiarem przywłaszczenia sobie zlepka cegieł przykrytego omszałym dachem. Rysunek był brudny. Niektóre linie wielokrotnie na siebie nachodziły zdradzając niepewną, niewprawioną w prowadzeniu ołówka rękę. Wiotkie drzewa na pergaminie pozbawione były swej delikatności, eteryczności - przywodziły bardziej na myśl kanciaste, geometryczne figury z których wyglądu zadowolony byłby nie jeden numerolog - Staram się jednak nie zniechęcać. Może, jakbym się poprawiła to mógłabym próbować dorabiać kopiując jakieś prostsze mapy lub jakieś ilustracje architeture. Ale to wszystko w planach.Gdyby prowadzone przez krukonkę linie zyskały na czystości, pewności, mógłby spróbować wykorzystać te umiejętności z podstawową wiedzą i zająć się drobnymi zleceniami.
Było to coś co mógła robić w pełni zdalnie.
Temat zamknięty ze względu na plagiat ze strony użytkownika Ariadna Livio.
Użytkownik zbanowany.
|