07-03-2021, 10:11 PM
Caroline Pride
Data urodzenia
13.07.2004
Dom i klasa w Hogwarcie
Ravenclaw, VI
Status krwi
50%
Status majątkowy
zamożny
Miejsce zamieszkania
Wyspa Rùm, Szkocja
Orientacja
Hetero
Wizerunek
Bella Thorne
Freeform
...Yo-ho-ho, and a bottle of rum!
Drink and the devil had done for the rest—
...Yo-ho-ho, and a bottle of rum!
Ród Pride od wieków już zapisuje się na kartach historii świata czarodziejów, choć geneza ich działań wcale nie jest szlachetna czy też pełna podniosłych motywów. W XVI wieku zaczął swoją karierę pierwszy przedstawiciel tej rodziny, który sprawił, że nazwisko Pride zaczęło cokolwiek znaczyć - choć zapewne nawet on nie przypuszczał jak mocno zakorzeni się w świecie magii i opowieści marynistycznych.
Marcus Pride, mężczyzna o pochodzeniu francusko-angielskim, w bardzo młodym wieku wyruszył na morze. Coraz dalsze wyprawy morskie ciekawiły go, niosły za sobą obietnicę nieznanych lądów i nieprzebranych bogactw na zapomnianych przez bogów wyspach. Rozczarowanie przyszło szybciej niż się spodziewał, więc skierował swoje kroki na drogę piractwa. Walka, zarobek będący w jego własnych rękach, wolność od prawa oraz granie na nosie wszystkim z przeciwnej strony barykady. To było to, sens życia. Talent magiczny odkrył jeszcze zamieszkując na lądzie - oczywiście nie obnosił się z nim, ale starał się znajdować sobie podobnych, szczególnie gdy został kapitanem. W końcu jeden czarodziej na morzu to duża przewaga, ale kilku? Kilkunastu? To dopiero brzmiało zuchwale. Mimo wszystko jednak musieli pamiętać o tym, że ukrywanie swojej obecności w niewygodnych okolicznościach stanie się koniecznością. Myśleli, kombinowali, kalkulowali i snuli pijackie wizje - aż podczas jednej z takich libacji padł pomysł na wagę złota. Nikt nie ściga martwych. Tak zaczęły się prace nad pierwszym konceptem statku widmo, który mógłby rabować bezkrytycznie, po czym znikał we mgle, a marynarze z przestrachem przekazywali sobie w tawernach legendy o bezwzględnych truposzach.
Szybko zorientowali się, że takie przedsięwzięcie wymaga od nich odpowiedniego podziału zadań i zwiększonego nakładu pracy. Nie mieli wiele życia przed sobą, czasy były jakie były, więc rozdzielili się na trzy dziedziny - nekromancję, zaklinanie oraz magię żywiołów. Marcus Pride najlepiej czuł się w pierwszej z nich, więc do niego należało zgłębienie tajników tworzenia nieumarłych i utrzymywaniu ich na swych usługach. Zaklinacz, niejaki Sergio Alvarez, dbał o statek nadając mu upiorne właściwości(bezszelestnie poruszanie się, niewrażliwości na ciężkie warunku pogodowe utrzymywanie stanu funkcjonalności przy wyglądzie zrujnowanego okrętu). Niejaki Doktor(nigdy nie poznali jego faktycznych personaliów) zajmował się wywoływaniem gęstej mgły, uspokajanie lub wywoływaniem fal, kontrolowaniem wiatru czy temperatury.
Projekt okazał się wielkim sukcesem i wszyscy zgodnie stwierdzili, że tak wspaniałe przedsięwzięcie nie może przeminąć z ich życiem. Złożyli przysięgę, że będą kultywować tę świeżą tradycje i przekazywać jej tajniki z pokolenia na pokolenie. Dlaczego ród nazwał się Pride? Powód był dosyć trywialny, po prostu Marcus wygrał w kości. Potomkowie i potomkinią naszych trzech piratów bardzo często łączyli się ze sobą, przez co ród trzymał się spójnych założeń, jednakże różnice w dominujących dziedzinach wytworzyły trzy odnogi - nekromantów, zaklinaczy oraz magów żywiołów. Wciąż wszyscy nosili nazwisko Pride, ponieważ częścią układu było właśnie ujednolicenie nazwiska, aby wyrabiać konkretną markę. Kobiety czy mężczyźni, bez znaczenia. Każdy przyjmował nazwisko rodowe, taki był warunek wcielenia do tej rodziny.
Nie dbali zbytnio o czystość krwi, szybko zdając sobie sprawę, że technika mugoli idzie do przodu, a oni muszą być z nią na bieżąco, aby skuteczniej tworzyć swoje małe dzieła i utrzymywać stare(dlatego wiele opowieści o statkach widmo powtarza się nawet w dużych odstępach czasowych). Chętnie przyjmowali w swoje szeregi każdego, kogo uznali za użytecznego dla swojej sprawy, często korzystając też z najemników, którzy na przykład pozyskiwali dla nich zwłoki czy rzadkie odczynniki magiczne. Szemrana opinia? Owszem. Czy przejmowali się opinią? Wcale.
Na początku XX wieku Ministerstwo Magii zainteresowało się rodziną Pride i zaczęli pertraktować - urzędnicy co prawda planowali przycisnąć ich do ściany i narzucić posłuszeństwo, jednakże szybko musieli sobie przypomnieć, że mają do czynienia z potomkami piratów. Pride miało głowę do interesów i zdobywania pieniędzy, więc za bardzo wysokie wynagrodzenie co roku zgodzili się na pracę dla Ministerstwa. Za pomocą swoich sztuczek i rytuałów mieli chronić ważne magicznie miejsca na morzach i oceanach, odciągać od nich mugoli i stanowić swego rodzaju ochronę Wysp. Znali wody tego świata jak nikt inny, monitorowali wszelkie nowinki techniczne i potrafili zrobić mugolską technologię nawigacyjną w konia popijając jednocześnie rum na plaży. Pride wiedzieli, że są potrzebni Brytanii, dlatego mieli opinię bezczelnych gnojków, wynaturzonych czarnoksiężników czy chciwych szaleńców, bo tacy jak oni zawsze wiedzieli kiedy ktoś musiał się liczyć z ich zdaniem.
Like an eagle I am free
I can live by my own creed
On just my ship and open sea
Caroline urodziła się w rodzie Pride, a konkretnie w ich nekromanckiej odnodze, jako najmłodsze dziecko Edwarda i Hristiny. Głowa rodziny zarządziła, że skończy płodzić potomków, gdy narodzi się córka, dlatego też Caroline ma trzech starszych braci. Ona sama szybko stała się oczkiem w głowie ojca, choć mało kto się tego spodziewał. Wielu mówiło, że mężczyzna w pełni zasługiwał na swoje imię, bo zarówno z aparycji jak i obycia przypominał sławnego Czarnobrodego. Nic dziwnego, że dziewczyna dorastając nabyła sporo jego cech jak chciwość, kreatywność w przeklinaniu czy bezczelność, która dla jednych ocierała się o głupotę, a dla innych o odwagę.
Zamieszkiwanie na wyludnionej wyspie miało to do siebie, że do jedenastego roku życia dziewczyna nie miała znajomych. Nie wadziło jej to, gdyż całymi dniami wygłupiali się z braćmi na wybrzeżu, uczyła się o korzeniach rodzinnych czy właśnie czytała o nekromancji samej w sobie. Rodzice nie marnowali czasu i bardzo szybko wprowadzali swoje dzieci w szczegóły ich dziedzictwa, nawet jeśli tylko teoretycznie.
W Hogwarcie Caroline po raz pierwszy miała styczność z innymi dzieciakami i szybko wyszło wychowanie Edwarda Pride’a. Była bezczelna, szczera do bólu, patrzyła wszędzie przede wszystkim na swoje korzyści i szukała sojuszników, nie przyjaciół. Z czasem stała się mniej „dzika”, ale nie zmieniło to rdzenia jej skromnej persony. Szybko zorientowała się, że szkoła to przede wszystkim źródło wiedzy, więc przesiadywanie w książkach stało się jej drugą naturą. Nekromancja nie była zbytnio nauczaną czy nawet dopuszczaną do uczniów dziedziną, ale szukała wszystkich zagadnień okalających sferę śmierci. Przypowieści, mity, załatwiane od starszorocznych notatki czy księgi - wydawała całe swoje kieszonkowe na dostęp do informacji.
Od ukończenia trzynastego roku życia dostała tak zwanego „opiekuna technologicznego”. Najemnik wynajęty tylko do tego, aby zapoznawać Caroline z technologią mugoli. Początki były ciężkie, jednakże z czasem fascynacja i ciekawość wzięły górę. Wciąż nie jest nawet blisko poziomu mugolaków, ale już nie konsternuje ją budzik elektroniczny, a metro w Londynie nie przeraża. Wciąż ma spory problem ze smartfonem, za to jest wielkim fanem długopisów.
Zgłębianie historii rodu Pride zrobiło swoje i dziewczyna ma fioła na punkcie piratów i wszystkiego co z nimi związane. Najbardziej lubi rum(tak, dzięki braciom już miała okazję poznać swój gust co do alkoholi), śpiewa szanty, zazwyczaj bez powodu, a na dodatek hobbystycznie zajmuje się kartografią. W swojej szafie ma sporo ubrań rodem z Piratów z Karaibów i co prawda wie, że historycznie taka moda nawet nie stała obok faktycznych piratów, ale estetyka robi swoje.
Caroline ma ciężki charakter. Cięty język i bezczelność nie dodają jej uroku, choć przy bliższym poznaniu okazuje się, że ma duże i niewybredne poczucie humoru i nie boi się wyzwań. Mimo wszystko jednak bardzo ciężko jest się z nią zaprzyjaźnić. Znacznie bardziej interesują ją martwi niż żywi, każdego osądza pod kątem korzyści dla samej siebie, a ludzie prędzej zostaną dla niej obiektem do badań lub rytuału niż kimś naprawdę ważnym. Lubi towarzystwo, ale przyzwyczajona jest do dorastania na prawie niezamieszkanej wyspie. Jest interesowna jak skurczybyk, a kodeks moralny ma bliżej pirackiego - szczególnie w kwestii „kto został z tyłu, ten został z tylu”. Czerwona flaga na maszt i hej ho przez życie.
> ma 165 cm wzrostu, waży 53 kg, postury jest dosyć drobnej, choć pasowałoby do niej określenie "mała, ale wariat". Czasem trafi na tyle celnie, że jej mało wysportowana sylwetka przestaje mieć znaczenie.
> ma kilka pomniejszych blizn na prawej łopatce, pod prawym kolanem i na żebrach po lewej stronie(pierwsza zabawa z braćmi w abrodaż poszła bardzo źle).
> uwielbia ryby wszelkiej maści, chociaż jej ulubionym daniem jest pad thai i rosół.
> podczas wszystkich ważnych dni nosi swój ukochany, czarny jak noc trójróg. Kiedyś miał piórko, ale Barbarossa zmienił ten stan rzeczy.
> ma dwóch towarzyszy - wiecznie poczochranego czarnego kota o imieniu Barbarossa oraz puchacza, Vane’a. Oba stworzenia to złośliwe Mensy, więc lepiej uważać przy próbach zaprzyjaźnienia się.
> kolekcjonuje ośmiornice - pluszowe, ceramiczne, namalowane, nie ważne
> jej największym marzeniem jest stać się tak dobrą w nekromancji, aby tak jak kiedyś Marcus Pride, móc w pojedynkę dbać o ten aspekt rytuałów i każdy musiał się liczyć z jej zdaniem.
> świetnie pływa, nie ma choroby morskiej, ale bycie wieszaną za piractwo śniło jej się tyle razy, że czuje ogromny dyskomfort, gdy cokolwiek okala jej szyję. Obojętnie czy jest to kołnierz, łańcuszek czy faktyczna pętla.
> rodowym patronusem Pride'ów jest kraken (ponad 65% osób we wszystkich odnogach tworzy właśnie takiego).
> popala, popija, generalnie na pierwszy rzut jest tą osobą, z którą rodzice nie pozwalają ci się zadawać. Na drugi rzut niewiele się zmienia, ale w gruncie rzeczy wśród "swoich" potrafi być całkiem w porządku.
> umie ładnie rysować, choć głównie wykorzystuje to w swoim kartograficznym hobby, tworząc mapy morskie stylizowane na te sprzed kilku wieków, z podobiznami potworów morskich i miniaturkami statków.
> całkiem dobrze śpiewa, choć próbowała swoich sił tylko w wąskim repertuarze szant.
> fizycznie jej największym atutem jest zręczność, dlatego też jej bronią awaryjną poza szkołą jest prosty nóż o bambusowej rączce i ostrzu z hartowanej stali, na którym wygrawerowano "Never shall we die".
> amortencja Caroline pachnie solą morską, mokrym drewnem oraz trzciną cukrową.
> w Ain Eingarp zobaczyłaby siebie pośród inferiusów i gór złota, w ubraniach, które nosił Marcus Pride na wszystkich rycinach czy malowidłach.
> jej boginem jest szubienica.
and some are alive
and others sail on sea
with the keys to the cage
and the Devil to pay
we lay to Fiddler's Green.