30-04-2021, 04:16 PM
Ethan Alix Dubois
Data urodzenia
28 lipca 2003
Dom i klasa w Hogwarcie
Gryffindor, VII rok
Status krwi
100%
Status majątkowy
bogaty
Miejsce zamieszkania
Edynburg, Szkocja
Orientacja
bi
Wizerunek
Benjamin Wadsworth
Freeform
Angeline Dubois wychowała się we Francji, gdzie w parze z nazwiskiem i statusem krwi szły obowiązki i oczekiwania. Naturalnie musiała wyglądać, mówić, wiedzieć i zachowywać się w taki sposób, jaki oczekiwała od niej rodzina, do czego młoda półwila starała się dostosować. Presja rosnąca z każdym kolejnym rokiem wykańczała ją powoli. Desperackie próby dostosowania się do wymogów rodziny powoli zaczynały przeplatać się z drobnymi przejawami buntu. Zaczynało się niewinnie, jednak skończyła na wyjeździe do Wielkiej Brytanii w 2001 roku - dwa miesięce po ukończeniu nauki na Akademii Magii Beauxbatons. Kontakt z rodziną został gwałtownie ograniczony do zera, a kobieta rozpoczęła samodzielne dorosłe życie zaraz po spożytkowaniu pieniędzy jej rodziców, które wcale nie zostały jej powierzone.
Na początku września 2001 roku zaginięcie Angeline zostało zgłoszone. Nie czuła potrzeby zacierania za sobą śladów, zmieniania tożsamości, czy ukrywania się, dlatego też szybko zlokalizowano ją oraz uznano za bezpieczną. Choć rodzina Dubois upierała się, że Angeline jest niestabilna, ta pozostała w Wielkiej Brytanii, licząc że odetnie się od rodziny na stałe. Nie potrzebowała ich.
Zerwanie kontaktów z rodziną nie oznaczało zerwania z wygodą. Tego nigdy nie było w planie. Miała wygrać, co jej się podobało zasobami wiedzy - nad którymi przecież ciężko pracowała latami, by uszczęśliwić rodzinę - oraz urokiem osobistym, któremu tylko trochę pomagała odpowiednia pula genów. Angeline żyła na bogato, choć nie powinna była móc sobie na to pozwolić - i nie mogła! Szybko zdążyła się zadłużyć. To jednak nie sprawiło, by chciała zrezygnować z luksusów.
2002 rok był owocny. Angeline zdołała owinąć sobie wokół palca mężczyznę o równie dużym nazwisku. Nie zwracała wtedy uwagi na jego związek z inną kobietą - zresztą on również zdawał się dawać ponieść chwili zapomnienia. Wynikiem jednej z tych chwil miało okazać się dziecko. Przez chwilę mogło zdawać się, że wszystko szło zgodnie z planem, jednak miesiące później okazało się, że dziecko nie było wygodne dla żadnej ze stron.
Angeline myślała o rodzicielstwie i jego urokach wiele razy, ale nie tak miało wyglądać. Z początku czuła bezradność. Ojciec dziecka zdecydował się założyć własną rodzinę. Bez nich. Miała siedzieć cicho i nie robić wokół nich szumu. Po pięciu latach zaczęła kwestionować tę decyzję. Stać było ją na więcej - dużo więcej! Miała już pewne doświadczenie z zaczynaniem życia od nowa, jednak teraz postanowiła posunąć się dalej.
14 grudnia 2008 roku spłonął dom zamieszkiwany przez Angeline Dubois oraz jej syna. Tego samego dnia ojciec jej dziecka miał otrzymać list, w którym zapowiadała swoje samobójstwo oraz jasno sugerowała, pod czyją opieką miał teraz znaleźć się Ethan. Jego opieką. To on miał ją do tego doprowadzić.
Angeline zostawiła po sobie syna, długi i złą sławę.
Śledztwo w sprawie śmierci Angeline trwało trzy miesiące. Choć ustalono prawdopodobną przyczynę zgonu oraz wykluczono ingerencję osób trzecich, powód pożaru pozostał niejasny.
Na początku września 2001 roku zaginięcie Angeline zostało zgłoszone. Nie czuła potrzeby zacierania za sobą śladów, zmieniania tożsamości, czy ukrywania się, dlatego też szybko zlokalizowano ją oraz uznano za bezpieczną. Choć rodzina Dubois upierała się, że Angeline jest niestabilna, ta pozostała w Wielkiej Brytanii, licząc że odetnie się od rodziny na stałe. Nie potrzebowała ich.
Zerwanie kontaktów z rodziną nie oznaczało zerwania z wygodą. Tego nigdy nie było w planie. Miała wygrać, co jej się podobało zasobami wiedzy - nad którymi przecież ciężko pracowała latami, by uszczęśliwić rodzinę - oraz urokiem osobistym, któremu tylko trochę pomagała odpowiednia pula genów. Angeline żyła na bogato, choć nie powinna była móc sobie na to pozwolić - i nie mogła! Szybko zdążyła się zadłużyć. To jednak nie sprawiło, by chciała zrezygnować z luksusów.
2002 rok był owocny. Angeline zdołała owinąć sobie wokół palca mężczyznę o równie dużym nazwisku. Nie zwracała wtedy uwagi na jego związek z inną kobietą - zresztą on również zdawał się dawać ponieść chwili zapomnienia. Wynikiem jednej z tych chwil miało okazać się dziecko. Przez chwilę mogło zdawać się, że wszystko szło zgodnie z planem, jednak miesiące później okazało się, że dziecko nie było wygodne dla żadnej ze stron.
Angeline myślała o rodzicielstwie i jego urokach wiele razy, ale nie tak miało wyglądać. Z początku czuła bezradność. Ojciec dziecka zdecydował się założyć własną rodzinę. Bez nich. Miała siedzieć cicho i nie robić wokół nich szumu. Po pięciu latach zaczęła kwestionować tę decyzję. Stać było ją na więcej - dużo więcej! Miała już pewne doświadczenie z zaczynaniem życia od nowa, jednak teraz postanowiła posunąć się dalej.
14 grudnia 2008 roku spłonął dom zamieszkiwany przez Angeline Dubois oraz jej syna. Tego samego dnia ojciec jej dziecka miał otrzymać list, w którym zapowiadała swoje samobójstwo oraz jasno sugerowała, pod czyją opieką miał teraz znaleźć się Ethan. Jego opieką. To on miał ją do tego doprowadzić.
Angeline zostawiła po sobie syna, długi i złą sławę.
Śledztwo w sprawie śmierci Angeline trwało trzy miesiące. Choć ustalono prawdopodobną przyczynę zgonu oraz wykluczono ingerencję osób trzecich, powód pożaru pozostał niejasny.
Ethan nie miał pojęcia, w co się pakował, wybierając się na ten świat - i to łaskawie pomijając wszystkie te elementy życia, które dotyczą każdego człowieka. Urodził się jako syn Angeline Dubois i na długi czas miało to pozostać jedyną informacją na temat jego dziedzictwa. Ojciec długo był tematem tabu, a chociaż Ethan nie rozumiał sytuacji, wcale się o to uprzednio nie prosząc, przyjął za fakt, że taty po prostu nie ma. Było to dużo prostsze...
W 2007 roku zaczął zostać karmiony historiami o ojcu, który najwyraźniej w tamtym czasie okazał się istnieć. Nie miał jeszcze okazji go poznać - mężczyzna stał się w jego oczach swego rodzaju legendą. O dziwo słyszał o nim niemal same dobre rzeczy - a przynajmniej gdy kobieta była trzeźwa. Oczywiście czterolatek nie kwestionował, dlaczego matka postanowiła odkryć przed nim tę tajemnicę. Właściwie nie wiedział jeszcze, że robi mu różnicę posiadanie ojca. A jednak wszelkich historii słuchał z taką uwagą, na jaką tylko było go stać.
Informacje na temat ojca najwyraźniej przyszły w odpowiednim momencie - co za szczęście! Przydały się w święta bożonarodzeniowe 2008 roku, kiedy miał szczęście oraz przyjemność - w przeciwieństwie do mężczyzny - poznać go osobiście, a nawet zamieszkać w jego domu oraz poznać swoje rodzeństwo! Bardzo powoli aklimatyzował się do nowego otoczenia, które zdawało się szczególnie mało przytulne.
Z biegiem czasu stawało się coraz bardziej jasne, dlaczego żona jego ojca nie była zadowolona z jego obecności. Dosyć szybko uznał z kolei, że nie rozumie, dlaczego nie postanowiła go zostawić oraz że w gruncie rzeczy on sam nie był niczemu winien. Jeszcze nie. Drobne złośliwości miały przyjść później.
Ethan nie chciał być indywidualistą ze szczególnie krytycznym spojrzeniem na świat. Gdyby miał wybierać, byłby kimś zupełnie innym. Może gdyby miał szansę zacząć od nowa, gdzieś indziej, z czystą kartą? Jednak zwykle to nie my decydujemy o tym, jacy się staniemy. Chłopak nie miał nic do gadania. Doświadczenia życiowe decydowały za niego. Po pewnym czasie miał mieć serdecznie dosyć decydowania za niego...
W 2014 roku chłopiec rozpoczął naukę w Hogwarcie - kiedy jeszcze życie było proste. Wiedział, kim jest, kim się otacza, kim chciał być w przyszłości oraz jak to osiągnąć. Skoro to takie oczywiste dla jedenastolatka, chyba miało oznaczać to, że dalej będzie tylko prościej? Jego zapał do nauki był godny podziwu. Może nie był w czołówce swojego rocznika, niemniej jednak bez wątpienia zależało mu na uszczęśliwieniu i znalezieniu dumy w najbliższych.
Każdy kolejny rok szkolny był tylko trudniejszy. Nie ze względu na ilość nauki - ta zresztą zdawała się zacząć go nudzić podczas czwartego roku. Może to bunt młodzieńczy, który do tej pory nie przeszedł? W rok później zaczął regularnie wspominać o rzuceniu szkoły, o czym miał następnie niejedną mało przyjemną rozmowę z ojcem, podczas których między krzykami, pretensjami i obelgami - ze strony Ethana, który zdawał się panować nad własnymi emocjami coraz mniej - pojawiały się argumenty. Nie były to dobre argumenty, ale świadczyły o tym, że poza bardzo oczywistą potrzebą zwrócenia na siebie uwagi (a przynajmniej, która powinna być oczywista dla dorosłych w jego otoczeniu), naprawdę myślał, jakby to było.
Ethan dobrnął do siódmego roku nauki zgodnie z planem - nie jego własnym - w 2020 roku.
W 2007 roku zaczął zostać karmiony historiami o ojcu, który najwyraźniej w tamtym czasie okazał się istnieć. Nie miał jeszcze okazji go poznać - mężczyzna stał się w jego oczach swego rodzaju legendą. O dziwo słyszał o nim niemal same dobre rzeczy - a przynajmniej gdy kobieta była trzeźwa. Oczywiście czterolatek nie kwestionował, dlaczego matka postanowiła odkryć przed nim tę tajemnicę. Właściwie nie wiedział jeszcze, że robi mu różnicę posiadanie ojca. A jednak wszelkich historii słuchał z taką uwagą, na jaką tylko było go stać.
Informacje na temat ojca najwyraźniej przyszły w odpowiednim momencie - co za szczęście! Przydały się w święta bożonarodzeniowe 2008 roku, kiedy miał szczęście oraz przyjemność - w przeciwieństwie do mężczyzny - poznać go osobiście, a nawet zamieszkać w jego domu oraz poznać swoje rodzeństwo! Bardzo powoli aklimatyzował się do nowego otoczenia, które zdawało się szczególnie mało przytulne.
Z biegiem czasu stawało się coraz bardziej jasne, dlaczego żona jego ojca nie była zadowolona z jego obecności. Dosyć szybko uznał z kolei, że nie rozumie, dlaczego nie postanowiła go zostawić oraz że w gruncie rzeczy on sam nie był niczemu winien. Jeszcze nie. Drobne złośliwości miały przyjść później.
Ethan nie chciał być indywidualistą ze szczególnie krytycznym spojrzeniem na świat. Gdyby miał wybierać, byłby kimś zupełnie innym. Może gdyby miał szansę zacząć od nowa, gdzieś indziej, z czystą kartą? Jednak zwykle to nie my decydujemy o tym, jacy się staniemy. Chłopak nie miał nic do gadania. Doświadczenia życiowe decydowały za niego. Po pewnym czasie miał mieć serdecznie dosyć decydowania za niego...
W 2014 roku chłopiec rozpoczął naukę w Hogwarcie - kiedy jeszcze życie było proste. Wiedział, kim jest, kim się otacza, kim chciał być w przyszłości oraz jak to osiągnąć. Skoro to takie oczywiste dla jedenastolatka, chyba miało oznaczać to, że dalej będzie tylko prościej? Jego zapał do nauki był godny podziwu. Może nie był w czołówce swojego rocznika, niemniej jednak bez wątpienia zależało mu na uszczęśliwieniu i znalezieniu dumy w najbliższych.
Każdy kolejny rok szkolny był tylko trudniejszy. Nie ze względu na ilość nauki - ta zresztą zdawała się zacząć go nudzić podczas czwartego roku. Może to bunt młodzieńczy, który do tej pory nie przeszedł? W rok później zaczął regularnie wspominać o rzuceniu szkoły, o czym miał następnie niejedną mało przyjemną rozmowę z ojcem, podczas których między krzykami, pretensjami i obelgami - ze strony Ethana, który zdawał się panować nad własnymi emocjami coraz mniej - pojawiały się argumenty. Nie były to dobre argumenty, ale świadczyły o tym, że poza bardzo oczywistą potrzebą zwrócenia na siebie uwagi (a przynajmniej, która powinna być oczywista dla dorosłych w jego otoczeniu), naprawdę myślał, jakby to było.
Ethan dobrnął do siódmego roku nauki zgodnie z planem - nie jego własnym - w 2020 roku.
- Lubi jaskrawopomarańczowy kolor. Tak po prostu.
- Do trzeciego roku nauki był przekonany, że chce zostać aurorem oraz prowadzić najbardziej zawiłe i tajemnicze śledztwa... Ale czy nie każdy chce zgrywać policjanta za dzieciaka?
- Od piątego roku nauki uważa, że rzucenie szkoły to dla niego bardzo otwarty temat. Nie ma pojęcia, czemu jeszcze tego nie zrobił. Obawia się tego, co będzie po szkole.
- Jest leworęczny.
- Swoją postawą udowadnia, że nie potrzebuje nikogo, nie przejmuje się zdaniem innych, nie oczekuje wsparcia, a wszelkie swoje błędy traktuje jako doświadczenia - wspomnienia, możliwość rozwoju.
- Zdecydowanie potrzebuje ludzi, stanowczo za bardzo przejmuje się zdaniem innych, desperacko oczekuje wsparcia, a wszelkie swoje błędy rozpamiętuje latami - niemniej faktycznie udaje, że nie niemal tak dobrze, że czasem potrafi oszukać samego siebie.
- Jest wrażliwy, w szczególności na sztukę. W dodatku jest na samozwańczej i jak sądzi, samotnej misji w poszukiwaniu siebie oraz sposobu na wyrażanie siebie.
- Parokrotnie spotkał się z ludźmi, którzy oczekiwali, że zna francuski, podczas gdy w jego wydaniu ogranicza się raczej do oui, oui, baguette. Nawet gdyby chciał zacząć się uczyć tego języka, nie wiedziałby, gdzie zacząć, jednak wciąż jedynym powodem, dla którego miałby się na to zdecydować jest nazwisko, które dziwnie mu ciąży.
- Na prawym przedramieniu ma wytatuowaną ważkę.
- Potrafi nieźle grać na gitarze oraz śpiewać. Przechwala się tym, aby przekonać siebie i innych. Obecnie nie ma lepszego planu na siebie, niż zostać muzykiem i mieć własny zespół, dlatego mówi o tym z pełnym przekonaniem. W rzeczywistości zdaje sobie sprawę, że to niełatwa droga. Uważa jednak za ogromny sukces, że w ostatnie wakacje udało mu się grać z jednym niewielkim zespołem w paru knajpkach.
- Jego rodzina od strony matki mieszka we Francji, niemniej jednak nie ma z nią żadnego kontaktu. Dawno temu zadbała o to, żeby nie mieli kontaktu...
- Jego matka była półwilą.
- Czuje niezrozumiały pociąg do wszystkiego, co chaotyczne i destrukcyjne.
- Jest dosyć nieprzewidywalny - stosunkowo często działa pod wpływem pojedynczych impulsów. Potem czasem przychodzi ta gorsza część - refleksje.
- Sprawia wrażenie pewnego siebie, wyniosłego indywidualisty.
- Ma tendencję do robienia głupich, czy ryzykownych rzeczy. Lubi zwracać na siebie uwagę - nie lubi tego przyznawać.
- Ma pewien problem z alkoholem - na szczęście większość czasu hamują go oczywiste bariery.
- Pali stosunkowo regularnie.
- Na prawej ręce nosi zwykle prostą bransoletkę z opali meksykańskich.
- Jego ulubionymi elementami własnej garderoby są glany, skórzana kurtka i zwyczajna pomarańczowa bluza. Każdy ma jakiś element ubioru, który przynosi mu sporo komfortu! Dla niego to właśnie ta bluza. I nie, również nie przyznałby się, że ma dla niego większą wartość.
- Do trzeciego roku nauki był przekonany, że chce zostać aurorem oraz prowadzić najbardziej zawiłe i tajemnicze śledztwa... Ale czy nie każdy chce zgrywać policjanta za dzieciaka?
- Od piątego roku nauki uważa, że rzucenie szkoły to dla niego bardzo otwarty temat. Nie ma pojęcia, czemu jeszcze tego nie zrobił. Obawia się tego, co będzie po szkole.
- Jest leworęczny.
- Swoją postawą udowadnia, że nie potrzebuje nikogo, nie przejmuje się zdaniem innych, nie oczekuje wsparcia, a wszelkie swoje błędy traktuje jako doświadczenia - wspomnienia, możliwość rozwoju.
- Zdecydowanie potrzebuje ludzi, stanowczo za bardzo przejmuje się zdaniem innych, desperacko oczekuje wsparcia, a wszelkie swoje błędy rozpamiętuje latami - niemniej faktycznie udaje, że nie niemal tak dobrze, że czasem potrafi oszukać samego siebie.
- Jest wrażliwy, w szczególności na sztukę. W dodatku jest na samozwańczej i jak sądzi, samotnej misji w poszukiwaniu siebie oraz sposobu na wyrażanie siebie.
- Parokrotnie spotkał się z ludźmi, którzy oczekiwali, że zna francuski, podczas gdy w jego wydaniu ogranicza się raczej do oui, oui, baguette. Nawet gdyby chciał zacząć się uczyć tego języka, nie wiedziałby, gdzie zacząć, jednak wciąż jedynym powodem, dla którego miałby się na to zdecydować jest nazwisko, które dziwnie mu ciąży.
- Na prawym przedramieniu ma wytatuowaną ważkę.
- Potrafi nieźle grać na gitarze oraz śpiewać. Przechwala się tym, aby przekonać siebie i innych. Obecnie nie ma lepszego planu na siebie, niż zostać muzykiem i mieć własny zespół, dlatego mówi o tym z pełnym przekonaniem. W rzeczywistości zdaje sobie sprawę, że to niełatwa droga. Uważa jednak za ogromny sukces, że w ostatnie wakacje udało mu się grać z jednym niewielkim zespołem w paru knajpkach.
- Jego rodzina od strony matki mieszka we Francji, niemniej jednak nie ma z nią żadnego kontaktu. Dawno temu zadbała o to, żeby nie mieli kontaktu...
- Jego matka była półwilą.
- Czuje niezrozumiały pociąg do wszystkiego, co chaotyczne i destrukcyjne.
- Jest dosyć nieprzewidywalny - stosunkowo często działa pod wpływem pojedynczych impulsów. Potem czasem przychodzi ta gorsza część - refleksje.
- Sprawia wrażenie pewnego siebie, wyniosłego indywidualisty.
- Ma tendencję do robienia głupich, czy ryzykownych rzeczy. Lubi zwracać na siebie uwagę - nie lubi tego przyznawać.
- Ma pewien problem z alkoholem - na szczęście większość czasu hamują go oczywiste bariery.
- Pali stosunkowo regularnie.
- Na prawej ręce nosi zwykle prostą bransoletkę z opali meksykańskich.
- Jego ulubionymi elementami własnej garderoby są glany, skórzana kurtka i zwyczajna pomarańczowa bluza. Każdy ma jakiś element ubioru, który przynosi mu sporo komfortu! Dla niego to właśnie ta bluza. I nie, również nie przyznałby się, że ma dla niego większą wartość.