Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Miała rację! I może w innym przypadku podeszłaby bardziej entuzjastycznie do faktu, że April sama to przyznała, ale... No nie, widziała przecież, że kuzynka nie czuła się z tym najlepiej. A przynajmniej tak to interpretowała. Nie wiedziała, czy sama musi sobie to poukładać, czy też Vates jej marudził, wyśmiewał się, czy cokolwiek podobnego, ale zawsze brała taką ewentualność pod uwagę, widząc ją taką. Pozostawiła ten temat. Skoro zaczynała się z tym zgadzać i zmieniać nieco perspektywę, była na dobrej drodze. Dalsze słowa chyba bardziej by nie pomogły.
- No wiesz, ale to nie tak, że byłby to taki dokładnie eliksir z takim dokładnie przeznaczeniem... Znaczy, chyba że ktoś wcześniej jakoś miał podobnie, no ale musiał mieć, tylko trzeba byłoby coś znaleźć na ten temat. Ale na pewno jest chociaż coś podobnego! Coś jak coś na uspokojenie, czy coś takiego... No albo uspokojenie wizji? To chyba akurat ogólnie jest czasem problem dla niektórych jasnowidzów, nie? W sensie, no bo tak słyszałam, to nie tak, że kogoś innego takiego bym znała... No i o tym wiedziała, bo może na przykład też czegoś nie wiem... Ale chyba się mówi, że takie osoby mają jakieś... Bo ja wiem, dolegliwości? Różne, znaczy się. Może jest coś na to, albo może ktoś nad tym pracuje?
Zaraz nawet pokiwała głową ochoczo, gdy April zasugerowała, że profesor od wróżbiarstwa mógłby coś wiedzieć.
- No, dokładnie, to mogłabyś z nim pogadać i popytać.
Saoirse też by mogła, tyle że w tych emocjach nie pomyślała jednak, że może kuzynka wolałaby zostawić to jej... Oczywiście nie stanowiłoby to żadnego problemu! Tylko Puchonka musiałaby albo wpaść na to, że to zadanie dla niej, albo zostać nakierowaną odpowiednią sugestią. Lub wprost. Ale uczniowie Hogwartu zdaje się rzadko używali opcji wprost. A może to po prostu urok bycia nastolatkiem, kiedy bezpośredniość bywa czymś, czego nie wypada?
- No ale to chyba zwykle tak jest, nie? W sensie, że nie znasz się z kimś dobrze i wtedy... - tu pstryknęła palcami.
Nie, nie miała pojęcia, jak to zwykle jest. W końcu z nią na przykład było nijak. Nią nikt się nie interesował. Ale gdyby miał, z pewnością chodziłoby o kogoś, kogo jeszcze nie zna! Jeśli tylko trafiłby się ktoś z jej otoczenia, przecież już by wiedziała!
- Ale nie jesteś pewna? - dopytała, ponownie przekrzywiając lekko głowę po tym, jak April opisała relacje Willa z innymi dziewczynami.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Fakt, jasnowidzenie niosło za sobą pewne... konsekwencje. I raczej każdy jasnowidz miał pewne skutki uboczne wizji, a akurat April miała nie tylko skutki uboczne, ale również bardzo osobliwą formę swojego "daru" - bezustanna obecność Vatesa.
- Nigdy nie słyszałam, ani nie natknęłam się na żadne takie wiadomości, ale... prawdę powiedziawszy nigdy nawet celowo nie szukałam właśnie w tym celu. - Nie była nawet w stanie powiedzieć, czy przeszło jej kiedykolwiek przez myśl szukanie stricte sposobu na "wyłączenie" Vatesa, raczej jej wiedza opierała się na informacjach pobocznych jakiejkolwiek z eksplorowanych dziedzin i ewentualnym nieco intensywniejszym zgłębianiem konkretnych zagadnień, jeśli jakieś przykuło jej uwagę.
Na propozycję Sao, że to April miałaby pogadać z profesorem od wróżbiarstwa, spojrzała na kuzynkę odrobinę w popłochu, bo zupełnie nie o to jej chodziło. Nie miała kontaktu z tym nauczycielem, bo na wróżbiarstwo nigdy nie uczęszczała i jakoś tak już na samą myśl rozmowy poczuła się onieśmielona.
- Hm... Nie bardzo mam... możliwość zamienienia kilku słów z profesorem, może... może mogłabyś zapytać go po jakiejś twojej lekcji z nim? Może to byłoby łatwiejsze, niż jakbym miała gonić za nim po korytarzu, jak akurat go zauważę? - Zarumieniła się, bo głupio jej było nawet o to poprosić tak otwarcie i dodatkowo głupio na myśl, że miałaby nagabywać nauczyciela w krótkiej przerwie między zajęciami, albo podczas lunchu, czy w ogóle jego czasu wolnego.
Trochę "oklapła" na to stwierdzenie Sao, że "chyba zwykle tak jest". Nie miała pojęcia jak zwykle jest. W książkach niby tak zwykle jest. Heather... dla niej chyba wszystko jest zwykle, jeśli chodzi o kontakty z płcią przeciwną.
- Nie wiem, Sao... nie mam pojęcia, bo zdaje się, że życie ani trochę nie wygląda jak fabuła którejkolwiek z książek, które czytałam. - Westchnęła ciężko, podnosząc się znowu do normalnej pozycji siedzącej i spoglądając na Puchonkę z dość smętnym półuśmiechem. - Niczego już nie jestem pewna. - Ciężko jej było określić, bo nie znała się zupełnie na chłopcach! To domena Heather! Może jednak powinna z nią zgłębić ten temat, choć pewnie spłonie ze wstydu.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Wytknęła ją palcem niemal triumfalnie, kiedy April powiedziała dokładnie to, co przyszło na myśl i jej. No właśnie! Nie szukała nic na ten temat!
- No, no! - zaczęła aż nazbyt entuzjastycznie, jednak zaraz stonowała. - Znaczy... Ja w sumie też... A może mogłam też wcześniej.
Powoli opuściła rękę, kiedy w sumie zrobiło jej się nieco głupio. Poczuła, że może powinna była wpaść na to wcześniej i spróbować pomóc kuzynce... W końcu o jej problemie wiedziała wystarczająco długo!
Wyprostowała się zaraz, poprawiając się w siadzie.
- Znaczy, wiesz, możemy kiedyś czegoś poszukać, albo mogę sama się rozejrzeć też.
Właściwie szukanie informacji, nawet samotne, nie stanowiło dla niej problemu. Może poza tym, że samotnie tylko łatwiej się rozpraszała... No i że najważniejszym źródłem informacji w Hogwarcie - może prócz plotek krążących z ogromną prędkością - była biblioteka. Biblioteka, w której niestety zdążyła podpaść nowemu pracownikowi... Ale chyba to nie tak, że już zawsze będzie patrzył na nią krzywo, prawda?
- No spoko, ja mogę zapytać, czy słyszał o czymś podobnym. W sumie dziwne jakby nie słyszał, no bo to chyba właśnie tym się interesuje, nie? A skoro ty tak masz, to ktoś chociaż w historii też musiał.
Może patrzyła na to aż nazbyt optymistycznie... Ale ciężko o kogoś dosłownie wyjątkowego oraz niepowtarzalnego. Chyba każdy dzielił z kimś takie same doświadczenia... Tylko czasem nie znało się tej osoby, albo może nawet nie żyło się w tej samej epoce - taki scenariusz też chodził jej po głowie w tej sytuacji.
- Hmm... No dobra, a w sumie co w takim razie byś teraz chciała? Żeby to olał i udawać, że nic się nie stało?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Jakoś nigdy April nie wpadła na to, żeby cokolwiek takiego szukać, bo z jednej strony zakładała, że pewnie coś takiego nie istnieje, skoro nie wpadła nawet na nic sugerującego, że jakikolwiek jasnowidz miał taką przypadłość jak ona, a z drugiej strony... to chyba sam Vates "blokował" takie myśli zanim się w ogóle pojawiły. Nie wiedziała co ma o tym myśleć. Tym bardziej, że wspomniany właśnie Vates patrzył na nią teraz nie tylko oceniająco, ale też z wyraźną złością. A to ją trochę przerażało, bo jakiekolwiek sygnały agresywne z jego strony sugerowały, że w każdej chwili może zmienić postać i nie tylko dać jej nową wizję, ale i razem z tym cały pakiet koszmarów, lęków i nerwów.
Bez przekonania pokiwała głową na propozycję kuzynki i posłała jej krótki uśmiech.
- Może... może spróbuję rozeznać się w temacie jak będę miała trochę czasu. - Trochę pospiesznie, ale chciała zakończyć ten temat. Była wdzięczna za chęć pomocy, ale też nie chciała umawiać się z Sao na jakiś konkretny termin, chyba chwilowo wyczerpała jej się odwaga w tym temacie. I tak zrobiła spory krok, prosząc żeby Puchonka zagadała do profesora wróżbiarstwa.
Niestety temat Willa nie był wiele wygodniejszy, a na tak bezpośrednie pytanie co by teraz chciała, zarumieniła się, wpatrując w Sao z lekkim popłochem. Otworzyła nawet usta, jakby miała odpowiedzieć, ale zawiesiła się tak na kilka długich sekund.
- N-nie... wiem? I tak trochę jakby... mmm... nie wiem, tak jakby nic się nie stało... znaczy... to Will, zdawał się tym totalnie nieporuszony, a przynajmniej nie jakoś specjalnie, tak jakby trochę może nawet rozbawiony? Nie wiem, ja nawet nie pamiętałam i pewnie gdyby przypadkiem temat nie wyszedł, to nawet by go nie poruszył. - Z nerwów tym razem aż dostała słowotoku. Tak jakby próbowała zagłuszyć własne myśli i stres.
Hufflepuff |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
? |
Pióra: 135
Tym razem przy temacie Willa, to Saoirse nieco zagubiła się w słowach kuzynki. Więc to pewnie tak było słuchać wszystkiego, co sama miała do powiedzenia... Nie miała jednak takiego skojarzenia. Wysłuchała jedynie całości drobnej próbki słowotoku, marszcząc brwi nieco bardziej z każdą kolejną chwilą.
Nie chciała jednak wcale być uciążliwa zadając kolejne pytania. W końcu nie zawsze ktoś, kto opowiadał o swoich przeżyciach i problemach oczekiwał ich rozwiązania, czy małej przyjacielskiej terapii. Czasem chodziło tylko o wygadanie się.
- Nie wiem, w sumie ten Will wydaje się trochę dziwny w takim razie... - mruknęła, kiedy coraz więcej osób schodziło się już na kolejny posiłek.
W końcu rozmawiały już jakiś czas...
- No dobra, za moment chyba kolacja, to idę... - powiedziała nagle wstając i zatrzymała się dopiero, gdy postąpiła za ławkę, tym samym mając ją teraz pomiędzy obiema nogami w drobnym rozkroku. - No, chyba że o czymś jeszcze nie mówiłaś, a chcesz?
Niby krążyły wciąż wokół tego samego, ale nie chciała gwałtownie odejść bez tego pytania.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
April sama nie wiedziała czy chce jakiejś rady, czy po prostu się wygadać. Może obydwa, chociaż w tym temacie radziłaby się prędzej Heather, tylko że też mimo wszystko było jej strasznie niezręcznie w ogóle taki temat poruszać. Saoirse nigdy jej nie oceniała i sama miała podobne - zerowe - doświadczenie w tej kwestii, więc jakoś znacznie łatwiej było się otworzyć i nie płonąć aż tak ze wstydu. Może też pomoże jej to troszkę się zdystansować do całej sytuacji, jak już emocje po rozmowie trochę opadną.
Zmarszczyła brwi na stwierdzenie kuzynki, że Will jest trochę dziwny. Czy sama tak uważała? Nie. Może powinna? Może jest dziwny, ale przez swoją własną dziwność tego nie zauważyła? Zdecydowanie ją onieśmielał, jak zresztą chyba każdy możliwy chłopak, który choćby na nią spojrzy. Albo i nawet bardziej, bo się do niej odzywał, zaczepiał i był bezpośredni. April zupełnie nie umiała poradzić sobie w takich momentach.
- Albo to ja jestem dziwna, bo wydaje się, że większość osób nie ma takich problemów... - Wzruszyła lekko, powoli ramionami, w geście ostatecznej rezygnacji. Było jej trochę lżej, fakt, ale z drugiej strony nadal miała szaloną gonitwę myśli w głowie i taki mętlik, że nie wiedziała jak to poukładać.
Rozejrzała się po Wielkiej sali, jak Sao podniosła się z miejsca. Fakt, zrobiło się trochę tłoczno, nawet nie zauważyła. Nie zamierzała kuzynki zatrzymywać, miała przecież swoje sprawy na głowie! Pokręciła głową nieznacznie, uśmiechając się lekko, nadal nerwowo, ale już nie dziko zestresowana.
- Nie, nie, nie będę ci więcej czasu zabierać. Będziemy na pewno miały jeszcze nie raz okazję porozmawiać, może nie przed samą kolacją. - Zrobiła krótką pauzę. - Sao... dziękuję. - Nie sprecyzowała za co, bo w sumie zawarła w tym jej towarzystwo, wsparcie, rozmowę, chęć pomocy, pewien rodzaj opieki, którą sobie nawzajem zapewniały z dala od domu. - I smacznego. - Uśmiechnęła się odrobinkę szerzej i jak już kuzynka odchodziła, pomachała jej nieznacznie, wracając do swoich rzeczy, żeby sprzątnąć je ze stołu na czas posiłku.
/zt x2
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
20 października 2020, przerwa lunchowa
Od nocy z niedzieli na poniedziałek, kiedy Vates wyrwał April ze snu bardzo wstrząsającą wizją, nie mogła wyzbyć się tego niewygodnego uczucia niepokoju. W poniedziałek nie mogła się skupić na lekcjach, bo większość jej uwagi skupiona była na Noah. Starała się obserwować go ukradkiem, jakby w obawie, czy zaraz nie kopnie w kalendarz, ale zdawał się być cały i zdrów, jak zwykle uważny na zajęciach, opanowany i tak cholernie przystojny... Za każdym razem kiedy złapał jej spojrzenie, spłoszona odwracała wzrok, płonąc rumieńcem dorodnym niczym maki na Monte Cassino.
Dopiero wtorek, a konkretniej początek lekcji, przyniósł nie tylko niepokój i zmartwienie, ale ręcz przerażenie. Nieobecność Davenporta na zajęciach, a ponad to rozchodzące się błyskawicznie plotki o trzech uczniach nieprzytomnie dryfujących pod sufitem wprawiły April w stan bliski paniki. Chyba tylko tak naprawdę jedno trzymało ją przy zdrowych zmysłach - Heather, o której wiedziała, że poszła do Skrzydła jak tylko dowiedziała się, że Noah tam jest. No i jej późniejsze potwierdzenie, że się obudził. Czyli nie był martwy, wbrew temu co sugerowała wizja.
Wiedziała też, że i Camden poszedł zanieść Davenportowi podręczniki, więc wyglądało na to, że nie był w złym stanie. Ale niezależnie od tego wszystkiego, wciąż czuła bardzo duży niepokój i absolutnie nie pomagały snute przez Vatesa teorie, że to pewnie dopiero początek i takich wizji będzie więcej. Udawało jej się odwracać od tego uwagę (względnie skutecznie) na lekcjach, ale to czas pomiędzy zajęciami prowokował nerwowość. A najgorsze, że przed nią teraz była przerwa lunchowa... Umknęła do Wielkiej Sali od razu po lekcji, już w drodze wygrzebując z torby książkę, która ostatnio była niczym ostateczne remedium na zajęcie uwagi. Usiadłszy przy końcu stołu Krukonów, otworzyła "Księcia pożądania" na zaznaczonej ostatnio stronie i pogrążyła się w lekturze, ignorując jedzenie.
Kostka Książę: 3 (kostka) + 5 (skupienie) = 8!
Książę Pożądania: 3/5
Ravenclaw |
0% |
Klasa I |
|
b. ubogi |
|
Pióra: 9
April rozpoczęła kolejny rozdział Księcia Pożądania, który powoli stawał się w jej oczach cenniejszy niż wszystkie podręczniki, jakie miała do tej pory w rękach. Wiedziała już, że kryje się w nim tajemnica, którą po prostu musiała-... Nie. Na razie tylko chciała ją poznać.
Bohaterka książki niemal przez cały rozdział rozważała, czy atak, jaki miał miejsce ostatnio, był czymś, czemu mogła zapobiec. W enigmatyczny sposób wspomniano, że „w porównaniu do zwyczajnych ludzi znała lepiej sekrety i wydarzenia, które miały miejsce na zamku”. Czy gdyby chodziło o drugiego z mężczyzn, których darzyła zainteresowaniem, również postanowiłaby milczeć? Czy pozostawała zaślepiona? Czy była pod wpływem uroku, który mącił jej w głowie i przekłamywał jej prawdziwe uczucia?
Nic nie działo się bez przyczyny, a każdy zły uczynek miał spotkać się z karą. Co mogło ją czekać za samolubny brak udzielenia pomocy?
Ravenclaw |
50% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 120
Dzisiejszy dzień był intensywny, ale Camden, wbrew ogólnej opinii, był dosyć towarzyski! To że spędzał mnóstwo czasu w towarzystwie duchów, nie oznaczało, że spędzanie czasu z żywymi i to w dodatku rówieśnikami było jakkolwiek gorsze! Cóż... Na pewno nie było dużo gorsze...
Nieco gorzej bawił się walcząc ze schodami, które uciekły mu dzisiaj chyba co najmniej dziesięć razy, biegając na zmianę w górą i znów na dół.
Zdaje się, że dopiero teraz mógł naprawdę odetchnąć. To znaczy, do czasu, kiedy będzie musiał lecieć z powrotem do dormitorium po książki, zbiec do Skrzydła Szpitalnego, a potem... Chyba już sam zagubił się w tym, co jeszcze miał dziś do zrobienia.
Przypadkiem wypatrzył przy stole April i ruszył prostu ku niej, aby zaraz zająć miejsce obok.
- Smacznego - odezwał się do niej bez zbędnych powitań, skoro najwyraźniej potrzebowała upomnienia, by zacząć jeść.
Sam zaczął od nałożenia sobie trochę jedzenia na talerz, przy czym zaoferował jej jeden z półmisków, który akurat trzymał w ręku.
- Udało ci się trochę odespać? - spytał nieco ciszej, pozornie obojętnym tonem. Zupełnie jakby nie wiedział, że powód, dla którego jeszcze poprzednia noc była dla niej tak trudna, był bardzo poważny i związany z bieżącymi zdarzeniami, o których najpewniej rozprawiała teraz połowa osób w tej sali.
|