Ravenclaw |
75% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 64
Tak, to nie będzie łatwe. Nie oczekiwał by miało być, ale nadzieja umiera ostatnia w końcu.
Z długopisu się nie naśmiewał, bo każdy miał swoje. Poza tym, że nie chciał sobie przejebać jeszcze bardziej niż już do tej pory, to po prostu uznał to za urocze. Gdyby nie to, że aktualnie nie mieli najlepszych relacji, nawet rzuciłby pewnie w ramach komentarzu ciche "aww".
Skrzywił się bardziej gdy Lavi tak bezpośrednio go skonfrontował. Nie wyglądał na tak pewnego siebie, jak był, ani na taką zadziorę, mówiąc raczej z sympatią. Wywierał tym na Timie niemałe wrażenie, acz wlaśnie, skupił się póki co na tym, żeby i swoje poprawić. Wstał razem z nim, spoglądając na niego. Głupio mu było cholernie...
- Merlinie, nie, co do-... - Sapnął. Crucio, aż takie miał o nim zdanie?! Bogowie... - Nie, oczywiście, że nie. Właściwie to, uh...
W jego głowie cała ta rozmowa była raczej prosta. Wiedział co ma być powiedziane, wiedział co czuje wobec ostatniej sytuacji i że jest mu z tym źle. Że należy przeprosić chociaż. Ostatecznie jednak okazało się to trudniejsze niż myślał, Okazywanie pokory i skruchy ogólnie nie było łatwe dla niego, nawet jak wiedział, że powinien. Ale chciał bardzo zachować się w porządku, chociaż teraz...
- Słuchaj, ostatnio jak gadaliśmy... Po prostu chciałem ci powiedzieć, że to było słabe z mojej strony. Byłem wściekły na coś innego i nie byłem sobą. Głupio mi, to nie było... No, przepraszam.
I jak to powiedział, pod koniec grzebiąc w torbie ciut nerwowo, to po ostatnim słowie wyciągnął do niego pudełeczko nieduże z czekoladkami. Póki miał odwagę...
Ravenclaw |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 60
Lavi z całą pewnością był na fali, nabuzowany wewnętrznie, tym samym zaskakując samego siebie wszystkim tym, co tak bezpośrednio wypowiadał. Zdawać by się mogło, że aktualnie role się odwróciły i to właśnie Lloyd jest tym bardziej dominującym, co dla pierwszego lepszego obserwatora musiałoby wyglądać dość komicznie. Nie dość, że widocznie niższy, to jeszcze jego twarz wyglądała raczej jak buźka potulnego dzieciaczka, niż groźnego tyrana i oprawcy. Nie był badassem, tę rolę zgarnął Timothy, który teraz zachowywał się, cóż, lekko mówiąc dziwnie, co kazało Leviemu mieć się na baczności. Nigdy nie podchodził do kolegi z takim dystansem, ale najwidoczniej ostatnie spotkanie zostawiło rysę na jego umyśle. Wszak nie każdy lubi być spetryfikowany i pozostawiony na łaskę pierwszej lepszej osoby. A co, gdyby akurat przechodził ktoś z kim Lavi miał poważniejszą spinę? To byłoby dla Krukona jeszcze mniej przyjemne.
Patrzył na niego, coraz bardziej zdezorientowany. Han nie wyglądał na kogoś, kto się jąka, ani na kogoś, kto nie wie co powiedzieć. Ostatnio dał tego dowód, więc czemu teraz grał takiego?
-To? - powtórzył, jakby trochę naciskając na niego, by dokończył. Jeśli chciał coś powiedzieć, miał ku temu sposobność idealną. Lavi dał mu tę możliwość uznając, że nie łamie swojego postanowienia. To on miał nie szukać interakcji z Timem, a skoro ten pierwszy podszedł, można było przymknąć oko na tę drobną wymianę zdań.
Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę, jakby zastanawiając się czy dobrze zrozumiał. Czy aby na pewno Timothy mówił po angielsku?
-Co nadal nie upoważnia cię do atakowania bez powodu innych. A tym bardziej do pozostawiania ich po spetryfikowaniu - powiedział, lekko marszcząc nos. Wyjątkowo mu to siedziało na umyśle, zwłaszcza, że jego zdaniem było aktem tchórzostwa. To niemal tak, jakby Tim obawiał się prawdziwego pojedynku.
Widząc, jak chłopak wyciąga coś w jego stronę, lekko się cofnął. No co, może chciał go uderzyć? Widząc jednak niewielkie pudełeczko poczuł się… dziwnie. Tak to było właściwie określenie.
-Co ty robisz? Co to jest? - wyrzucił z siebie czując, jak mimowolnie trochę się czerwieni. Czy on właśnie dawał mu słodkości? Żenujące i zawstydzające!
Ravenclaw |
75% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 64
Absolutnie mu Lavi nie ułatwiał zadania. I tak nie mógł z siebie wydusić przeprosin czy nawet wyjaśnień sytuacji, a Krukon jeszcze cisnął go żeby wysłowił się szybciej. Ugh, frustracja. Fakt, że bywał dumny i po prostu nie przychodziło mu lekką ręką odstąpić od tej dumy chociaż na chwilę. Dlatego tylko tu był, że jednak miał w sobie pewne autorefleksje gdy przegiął mocno, a znał siebie dość by wiedzieć, że jak nic nie zrobi, to nie da mu to spokoju bardzo długo.
Zmarszczył lekko brwi, spoglądając na bombonierkę. No tak, w sumie to może faktycznie było... Dziwne. Ale skoro już uznał, że tak byłoby miło i teraz mu to dawał faktycznie, to nie zamierzał się wycofywać, trzeba było brnąć w tę decyzję. A tych raczej nie zmieniał za często, był dość uparty i zawzięty z natury.
- Gest pokoju? - Odetchnął. - Słuchaj, wiem, że nie masz powodu żeby teraz wierzyć w moje dobre intencje, ale naprawdę żałuję tego, jak się zachowałem. To było chujowe. - Zerknął na bombonierkę krótko i nieco pewniej wyciągnął ku niemu prezent. - Pomyślałem, że same przeprosiny to za mało, faktycznie, więc...
Nikle uniósł ramiona jakby w przedłużonym nieco wzruszeniu, okazując, że faktycznie po prostu taki miał pomysł na to, by się odkuć. Chociaż trochę, jeśli nie w pełni.
Ravenclaw |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 60
Cała ta sytuacja robiła się coraz dziwniejsza. Początkowo Lavi myślał, że będzie w stanie stawić czoła Timowi, który wydawał się całym tym spotkaniem zawstydzony, nie potrafiąc wysłowić się tak, jak robił to zawsze. Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku do momentu, w którym atmosfera stała się jakaś taka dziwna. Podejrzewał, że sporą rolę odegrało w tym zachowanie drugiego Krukona, który z pewnością nie nawykł do przepraszania i który nie czuł się pewnie po tej stronie. Dodatkowo z jego twarzy Lavi mógł wyczytać, że faktycznie żałował. Pytanie tylko czy tak szczerze, czy jedynie chciał oczyścić swoje sumienie lub mieć pewność, że Lloyd na niego nie doniesie. Mógł to zrobić, miał ostatecznie świadka w postaci osoby, która go znalazła. Sprawcy nie widział, niemniej nie trudno było udowodnić za pomocą magii, kto był oprawcą. Miał przewagę, więc może tego bał się Han?
Dodatkowym aspektem wpływającym na zagęszczenie się powietrza i zbiciu Laviego z pantałyku był fakt, że Timothy właśnie wręczał mu czekoladki. Od kiedy kolega koledze dawał podobne rzeczy?! Nie mógł rzucić w niego tabliczką czekolady? Albo czymś mniej… intymnym? I czemu na litość wszystkiego właśnie rozpatrywał to pod takim kątem? Jedyne co zyskał to jeszcze większy rumieniec, który go żenował.
Wydał z siebie dziwny, nieokreślony dźwięk, który poniekąd przypominał jęk zażenowania, a jednak z jękiem niewiele miał wspólnego.
-Trochę dziwny gest. Aż za tak zniewieściałego mnie masz? Wiem, że jestem szczupły, ale to… to jest raczej dla dziewczyn - powiedział, wpatrując się w pudełko. Jak dobrze, że nikt teraz na nich nie patrzył, bo już teraz Lavi czuł się dziwnie. - I to musiały być czekoladki? To jak… ah, daj je - szarpnął pudełkiem, przyciskając je do siebie tylko dlatego, że właśnie u szczytu schodów pojawiła się grupka dziewczyn. Wolał zdementować plotki zanim się pojawiły wiedząc, że te zaraz rozgadałyby całej szkole co rzekomo widziały.
-Jakie to żenujące! Nie dość, że zostawiasz mnie spetryfikowanego na pastwę jakiegoś dryblasa, z którym mam zatargi, tak dodatkowo teraz chcesz mnie wkopać w jakieś chore plotki z moim udziałem. Obrałeś sobie za cel zniszczenie mi życia? - powiedział, dość szybko, trochę ciszej, kiedy panny ich mijały. Liczył, że nie interesowały się tym, co tak uporczywie przyciskał do siebie.
Ravenclaw |
75% |
Klasa VII |
17 lat |
zamożny |
Homo |
Pióra: 64
Szokował go z każdym kolejnym słowem. Naprawdę wydawało mu się, że to dobry pomysł, aczkolwiek Lavi miał inne zdanie na ten temat. Z reguły przeciętny John Smith by z uprzejmości powiedział, że fajnie i dziękuje, bo tak niby kultura wskazywała, by przyjąć gest jako taki i nie narzekać. Lavi za to od razu z grubej rury wyrzucił co miał w głowie na ten temat do powiedzenia i Tim aż się zachłysnął mentalnie na tą bezpośredniość.
Nie dał się jednak tak całkiem zbić z trupu. Co prawda z początku zaczął ciut obniżać rękę niepewnie, bo aż nie wiedział czy to znaczy, że nie chce czekoladek i ma spieprzać na bambus, czy co, ale ten zaraz mu je jednak zabrał, chowając je w ramionach. Zgłupiał więc na chwilę, ale już nie mógł nie skomentować i nie obronić się przed kolejnymi oskarżeniami.
- Być może masz zatargi właśnie przez aż zbytnią szczerość w głupich momentach - rzucił trochę ironicznie, bo aż się nie powstrzymał. Charakterek bowiem miał swój, czasem tylko zdarzało się, że trochę bywał łagodniejszy. Zreflektował się jednak od razu, tym razem, bo nie chciał się też kłócić. - Nie bądź durny, jakie znowu plotki? Bo ci coś dałem? Gdyby o takie rzeczy się wszyscy czepiali to pewnie każdy byłby obgadywany o wszystko.
Podejrzewał zresztą, że akurat o nim samym to ploty krążyły cały czas. Już o samej relacji z Jaysonem i o tym jak nie raz mu zrobił akcję niekoniecznie w miejscu mocno odosobnionym. Szczęściem, Jay nie przejmował się plotami, jak i też potrafił uciąć pewne konflikty z nim i... No, po prostu sobie z nim radził.
- Dosłownie jedynie chciałem ci powiedzieć i jakoś podeprzeć to miłym gestem, że zjebałem i wiem o tym. Jak czujesz się dodatkowo obrażany to możesz nie przyjmować. - Nawet na chwilę uniósł rękę, pokazując otwartą dłonią na czekoladki krótko i za sekundę opuszczając znowu dłoń. - Ale skoro tak tragicznie o mnie myślisz, że moim celem życia jest teraz zjebanie twojego, dlaczego nie doniosłeś na mnie do nikogo, aktualnie?
Mimo może w kontekście ostrego pytania, w sumie zadał je nieco spokojniejszym, łagodniejszym tonem, szczerze nie będąc pewnym intencji chłopaka. Nie mógł rozgryźć co nim kierowało...
Ravenclaw |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Bi |
Pióra: 60
Timothy zdawał się w ogóle nie patrzeć na to wszystko w taki sposób, jak Lavi. Dla niego było to normalne, za to dla Lloyda zupełnie nadzwyczajne. Kojarzyło mu się z tymi wszystkimi romantycznymi filmami, w których druga strona dawała czekoladki komuś kogo tak lubiła. Może i chodziło o przeprosiny, ale do tej pory nikt nikomu nie podarował niczego w takich okolicznościach. Tym bardziej wydawało mu się to jakby nie na miejscu.
Z tym, że nie mógł niczego z tym zrobić. Dostał pudełko, a raczej ostatecznie je wyszarpnął, nie chcąc by ludzie to widzieli. Gdyby koleżanka koleżance dała słodkości, gdyby chłopak dziewczynie dał, nie byłoby w tym niczego szokującego. Jednak kolega koledze, to już nie mogło być normalne i z pewnością wzbudziłoby plotki. Nie powinien się tym przejmować, a jednak jego umysł zaczynał wariować. Niedorzeczne! Miał być logiczny, a teraz płatał mu takiego figla.
Odetchnął, starając się okiełznać własne myśli, które szybowały nie w te rejony, w które powinny.
-Nie ja stwarzam te, tak zwane, głupie momenty - obruszył się lekko. Aktualnie to właśnie Han był ich prowodyrem, stawiając go niemal pod ścianą. Jak miał milczeć? Zresztą szczerość była podstawą, prawda? Czemu miałby się powstrzymywać. - Poza tym nie moja wina, że ludzie nie radzą sobie z prawdą. Szczerość jest ważna jeśli tylko jest szczera i nie ma na celu specjalnego urażenia drugiej strony - wzruszył ramionami. Ach te filozoficzne gadki, które czasami mu się włączały.
-Nie wiem, czy zauważyłeś, ale obaj jesteśmy raczej tej samej płci, a koledzy nie dają sobie czekoladek. Jak to wygląda? Jakbyś… sam nie wiem, jakbyś co najmniej chciał przez to powiedzieć, że mnie adorujesz. Nie mogłeś już dać, nie wiem, czekolady? Kremowego piwa? Zelków? - westchnął. Musiał tłumaczyć tak żenujące rzeczy. A co, jeśli tylko on widział to w ten sposób i robił z siebie głupka? Taki był plan Tima?
-Jaki ty jesteś czasami niedorzeczny! - jęknął cicho. Nic nie rozumiał, a najgorsze, że Lloyd nie wiedział jak ma mu to wytłumaczyć.
Spoważniał jednak słysząc jego kolejne słowa.
-Ludzie sami są odpowiedzialni za to, co myślą o nich inni - stwierdził. Gdyby nie dawał mu powodów, nadal sądziłby o nim w barwach bardziej neutralnych. - Po co miałbym donosić? Wiesz, nie każdy chce działać na niekorzyść drugiej strony nawet, jeśli ta strona go atakuje. Masz rację, mogłem iść do pierwszego lepszego nauczyciela i na ciebie naskarżyć, ale po pierwsze zapewne później byś się na mnie bardziej mścił, a ja mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z kolejną osobą, która coś do mnie ma nie wiadomo czemu, a po drugie co by to dało? Nie zmieniłbym tym twojego nastawienia do świata - stwierdził. Przemilczał fakt, że w tym wszystkim wyszedłby z pewnością na niedojdę, która się bronić nie potrafiła. Co prawda to Timothy zachował się jak tchórz, ale z jakiegoś powodu Lavi nie chciał by zaraz szkołę obiegły takie plotki. To nie miałoby sensu. Lepiej było kontakty raczej ograniczyć.
|