17-03-2021, 11:17 PM
Gwar na peronie niektórych mógł przyprawić o ból głowy, jednak Lexa standardowo przebywała we własnym świecie, w którym mogła dowolnie modulować dostęp bodźców zewnętrznych do jej umysłu. Babcia nie towarzyszyła jej w tym roku; dziewczyna wymogła na niej obietnicę, że zostanie w domu i będzie się kurować, bo kilka dni wcześniej złapała paskudne przeziębienie. Przekonywanie abueli, że szesnastoletnia Puchonka może sama dojechać z Newport do Londynu zajęło dziewczynie całe poprzednie popołudnie, jednak w końcu się udało. Na miejscu była dużo wcześniej niż reszta uczniów, dzięki czemu jako jedna z nielicznych mogła posadzić tyłek na jednej z nielicznych ławek, rozstawionych na peronie, i zatopić się w marzeniach.
W uroczej sukience w kropki i znoszonych trampkach wyglądała na młodszą; raczej nikt nie dałby jej tych szesnastu lat, które miała. Jej jednak nigdy nie zależało na dojrzalszym wyglądzie, bo przywiązywała uwagę do zupełnie innych rzeczy. Teraz była tak zamyślona, że niemal nie zauważyła, jak peron napełnił się ludźmi do granic możliwości, a wskazówki zegara nieubłaganie zbliżały się do godziny jedenastej.
W końcu jednak wybuchy łajnobomb przebiły się nawet przez jej wyimaginowany mur i dziewczyna podniosła się z ławki, przeciągając się tak, jakby dopiero co wstała z drzemki. W jedną rękę chwyciła poobdzierany kufer, należący jeszcze do jej mamy i powolnym, nieco tanecznym krokiem ruszyła w stronę pociągu, gdzie kotłował się największy tłum. Na szczycie kufra przyczepiona tasiemką stała dość stabilnie niewielka klatka; siedział w niej grzecznie uroczy szczurek Bellamy'ego, którego znajomą czuprynę Lexa jakoś wyłowiła spomiędzy innych uczniów. Zapewne dlatego, że akurat się do niej zbliżył.
— Hej! — przywitała się radośnie i zanim chłopak zdążył zaprotestować, ucałowała go w oba policzki. — Standardowo, trochę pracowałam, trochę odrabiałam lekcje, no i oczywiście pomagałam babci w ogrodzie. A jak u ciebie? Cieszysz się, że wracamy do szkoły? — pytała ze szczerym zainteresowaniem, chociaż na jej twarzy wciąż widniała nieco nieobecna, marzycielska mina. — Och, na śmierć zapomniałam! — pisnęła i odwróciła się od chłopaka plecami. — Cinnamon strasznie za tobą tęsknił, ale myślę, że nie było mu u mnie tak źle — powiedziała, odwiązując tasiemkowe zabezpieczenia i wyciągając przed siebie klatkę z gryzoniem. — Wydaje mi się, że babcia go trochę dokarmiała... — mruknęła Lexa, przyglądając się szczurkowi badawczo. Faktycznie, wydawał się jakiś taki okrąglejszy.
W uroczej sukience w kropki i znoszonych trampkach wyglądała na młodszą; raczej nikt nie dałby jej tych szesnastu lat, które miała. Jej jednak nigdy nie zależało na dojrzalszym wyglądzie, bo przywiązywała uwagę do zupełnie innych rzeczy. Teraz była tak zamyślona, że niemal nie zauważyła, jak peron napełnił się ludźmi do granic możliwości, a wskazówki zegara nieubłaganie zbliżały się do godziny jedenastej.
W końcu jednak wybuchy łajnobomb przebiły się nawet przez jej wyimaginowany mur i dziewczyna podniosła się z ławki, przeciągając się tak, jakby dopiero co wstała z drzemki. W jedną rękę chwyciła poobdzierany kufer, należący jeszcze do jej mamy i powolnym, nieco tanecznym krokiem ruszyła w stronę pociągu, gdzie kotłował się największy tłum. Na szczycie kufra przyczepiona tasiemką stała dość stabilnie niewielka klatka; siedział w niej grzecznie uroczy szczurek Bellamy'ego, którego znajomą czuprynę Lexa jakoś wyłowiła spomiędzy innych uczniów. Zapewne dlatego, że akurat się do niej zbliżył.
— Hej! — przywitała się radośnie i zanim chłopak zdążył zaprotestować, ucałowała go w oba policzki. — Standardowo, trochę pracowałam, trochę odrabiałam lekcje, no i oczywiście pomagałam babci w ogrodzie. A jak u ciebie? Cieszysz się, że wracamy do szkoły? — pytała ze szczerym zainteresowaniem, chociaż na jej twarzy wciąż widniała nieco nieobecna, marzycielska mina. — Och, na śmierć zapomniałam! — pisnęła i odwróciła się od chłopaka plecami. — Cinnamon strasznie za tobą tęsknił, ale myślę, że nie było mu u mnie tak źle — powiedziała, odwiązując tasiemkowe zabezpieczenia i wyciągając przed siebie klatkę z gryzoniem. — Wydaje mi się, że babcia go trochę dokarmiała... — mruknęła Lexa, przyglądając się szczurkowi badawczo. Faktycznie, wydawał się jakiś taki okrąglejszy.