28-03-2021, 07:55 PM
Nawet jeśli zauważyła pewną niechęć Bellamy'ego do jej czułego powitania (nie mogła się powstrzymać, lubiła przytulać ludzi, bo była dość stereotypowym Puchonem-pluszakiem), nie dała po sobie tego poznać i uśmiechnęła się na poły przepraszająco, a na poły z rozbawieniem. — Skoro tak, to dobrze, na zimę przyda mu się warstwa ciepełka. Mi zresztą też by się przydało przybrać, bo jak mój metabolizm dalej będzie działał tak jak do tej pory, to się pewnie zatelepię na śmierć. — Skrzywiła się, bo dla niej każdy dodatkowy kilogram był na wagę złota. Przez szczupłość wyglądała na bardziej kruchą i młodszą niż w rzeczywistości, przez co ludzie często nie brali jej na poważnie, a to ją trochę denerwowało. Ileż można słyszeć, że jest się "uroczym i drobnym"?
— Zaczynasz ostatnią klasę, więc pewnie trochę się denerwujesz, co? W końcu owutemy to nie przelewki. Ja bardzo się cieszę, że sumy już za mną i teraz czeka mnie rok takiego wytchnienia. Chociaż w sumie... wątpię, zeby szósta klasa była istotnie łatwiejsza od piątej czy siódmej. — Wzruszyła ramionami, ale nie wyglądała na zbytnio zmartwioną. Słysząc podziękowania od chłopaka tylko pomachała gwałtownie rękami, jakby odganiała stado much. — A przestań, przecież to nic takiego! Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebował pomocy z Cinnamonem, pamiętaj że możesz na mnie liczyć. Oooch, czy to Charlie?! — zawołała podekscytowana, gdy w tłumie mignęły jej jasne loki. — Wybacz, muszę mu koniecznie opowiedzieć o migracjach czerwonych kapturków... to do zobaczenia w szkole, prawda? — Niepomna chłodnej reakcji, uściskała Bellamy'ego raz jeszcze, zebrała swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszyła w stronę znajomej fryzury. Z podekscytowaniem wyobrażała sobie minę swojego przyjaciela na wieść o nieprzewidzianych zachowaniach magicznych stworzeń. Hmm, ale czyżby urosło mu się przez wakacje? Im bliżej Lexa była jasnowłosego chłopaka, którego widziała nadal tylko tyłem, tym bardziej miała wrażenie, że przybyło mu co najmniej z dziesięć centymetrów. Wierząc jednak w magię męskiego dojrzewania, wybiła się nieco mocniej i skoczyła na blondyna, ściskając go mocno od tyłu i cmokając go głośno w lewy policzek. — Heeeej, Charlie! Słyszałeś, co się dzieje z... — Urwała nagle, tracąc czucie we wszystkich kończynach. Osunęła się po blondwłosym chłopaku, który okazał się być nie jej dobrym kolegą, a nieznanym jej z imienia Krukonem, na dodatek przebywającym aktualnie w otoczeniu znajomych. — Och, ja... Och. Ojej. Ja... przepraszam, pomyliłam się! — W momencie wypowiadania tych słów Lexa już ciągnęła swój kufer jak najdalej od tej upokarzającej sceny. Czuła, jak gorąco wpełza na jej twarz i dekolt, manifestując zawstydzenie. Jak mogła obcałować nieznanego sobie chłopca?! Jak mogła pomylić go ze swoim przyjacielem?! Na Merlina, co za wstyd...
Zadanie: [9] Przepraszam, pomyłka
Uczestnicy: Raphael Keighley
Progress: hop siup na Rafka
— Zaczynasz ostatnią klasę, więc pewnie trochę się denerwujesz, co? W końcu owutemy to nie przelewki. Ja bardzo się cieszę, że sumy już za mną i teraz czeka mnie rok takiego wytchnienia. Chociaż w sumie... wątpię, zeby szósta klasa była istotnie łatwiejsza od piątej czy siódmej. — Wzruszyła ramionami, ale nie wyglądała na zbytnio zmartwioną. Słysząc podziękowania od chłopaka tylko pomachała gwałtownie rękami, jakby odganiała stado much. — A przestań, przecież to nic takiego! Gdybyś jeszcze kiedyś potrzebował pomocy z Cinnamonem, pamiętaj że możesz na mnie liczyć. Oooch, czy to Charlie?! — zawołała podekscytowana, gdy w tłumie mignęły jej jasne loki. — Wybacz, muszę mu koniecznie opowiedzieć o migracjach czerwonych kapturków... to do zobaczenia w szkole, prawda? — Niepomna chłodnej reakcji, uściskała Bellamy'ego raz jeszcze, zebrała swoje rzeczy i szybkim krokiem ruszyła w stronę znajomej fryzury. Z podekscytowaniem wyobrażała sobie minę swojego przyjaciela na wieść o nieprzewidzianych zachowaniach magicznych stworzeń. Hmm, ale czyżby urosło mu się przez wakacje? Im bliżej Lexa była jasnowłosego chłopaka, którego widziała nadal tylko tyłem, tym bardziej miała wrażenie, że przybyło mu co najmniej z dziesięć centymetrów. Wierząc jednak w magię męskiego dojrzewania, wybiła się nieco mocniej i skoczyła na blondyna, ściskając go mocno od tyłu i cmokając go głośno w lewy policzek. — Heeeej, Charlie! Słyszałeś, co się dzieje z... — Urwała nagle, tracąc czucie we wszystkich kończynach. Osunęła się po blondwłosym chłopaku, który okazał się być nie jej dobrym kolegą, a nieznanym jej z imienia Krukonem, na dodatek przebywającym aktualnie w otoczeniu znajomych. — Och, ja... Och. Ojej. Ja... przepraszam, pomyliłam się! — W momencie wypowiadania tych słów Lexa już ciągnęła swój kufer jak najdalej od tej upokarzającej sceny. Czuła, jak gorąco wpełza na jej twarz i dekolt, manifestując zawstydzenie. Jak mogła obcałować nieznanego sobie chłopca?! Jak mogła pomylić go ze swoim przyjacielem?! Na Merlina, co za wstyd...