15-07-2021, 07:32 PM
Cały ten rok szkolny był jej dość… obojętny. Zaczął się, trudno. OWUTEMy za pasem, trudno. Nie martwiła się, bo wiedziała, że da radę – a tym bardziej wiedziała, że egzaminy te nie za bardzo przydadzą jej się dalej w życiu, bo i tak zamierzała dostać się na mugolski uniwersytet, a potem kopać w ziemi. I wykopywać historię czarodziejów. I potem spisywać ją na kartki i publikować w książkach. Ale, oczywiście, uczyła się też do egzaminów, bo chciała je zdać jak najlepiej – jej Krukońska ambicja jej nie pozwalała na lenistwo. Po prostu się nie stresowała.
Jedyne, co było odrobinę męczące, to wczorajsze spotkanie z Lucasem i odpowiadanie mu na pytania odnośnie jej matki – ale na szczęście dożyła dnia następnego i dzisiaj miała już spokój. Co więcej – mogłaby powiedzieć, że w całym zamku jest dziwnie cicho, jakby coś szykowało się do wyładowania atmosferycznego, gdyby Hogwart był pogodą. Dziwne. Ale nie narzekała. Było jej to na rękę.
Co prawda nie wiedziała, że tak będzie i wybrała możliwie najbardziej ciche miejsce w zamku na naukę zaklęć, ale to nie szkodziło. Lubiła tę komnatę, bo zawsze można było się tu skupić, a wiedza i umiejętności jakoś same wchodziły do głowy. Będzie musiała przyjść tu jeszcze kiedyś, bo zamierzała rozwinąć trochę bardziej swoje umiejętności i kiedyś nauczyć się wyczarowywać patronusa. Znanie magii pod kątem teoretycznym było ciekawe, ale o wiele lepsze było jednak jej praktykowanie.
Przyszła tutaj dosłownie parę chwil przed umówioną porą. Niedawno skończył się obiad, dlatego nie spieszyła się za bardzo i dała też Zanderowi chwilę na przetrawienie tego, co pewnie spożywał. O ile w ogóle był na posiłku, bo mogłaby przysiąc, że nie widziała go w Wielkiej Sali. Albo po prostu się minęli, tak się zdarza, szczególnie w weekendy.
Podeszła do jednego z regałów i wyciągnęła jakąś losową książkę, a następnie oparła się o ścianę i zaczęła czytać. Jakoś przynajmniej zabije czas oczekiwania na Krukona.