20-07-2021, 11:00 PM
Całe szczęście SUMy miał już za sobą i tegoroczny plan zajęć wyglądał znacznie przyjemniej, niż przez dotychczasowe lata. Mając tylko cztery przedmioty mógł zdecydowanie więcej czasu poświęcić na rzeczy przyjemniejsze - trenowanie. Do tej pory i tak wiele razy poświęcił naukę na rzecz latania i machania pałą, ale teraz mógł to robić bez akrobacji w celu znalezienia łosia, który dałby mu spisać zadanie domowe.
A w każdym razie tak właśnie myślał, dopóki rok szkolny nie ruszył z kopyta i profesorowie wzięli na siebie wymyślanie form zajęcia czasu wolnego swoich uczniów.
Projekt poza lekcyjny w parach mógł być całkiem łatwy do odbębnienia bez konieczności autentycznego skupiania się na nim, gdyby nie został przydzielony do pary z chyba jedyną osobą, która z pewnością nie zgodziłaby się na ogarnięcie eliksiru w pojedynkę. Harper Brooks. Właściwie z jednej strony trochę cieszył go ten przydział, bo będzie miał okazję podogryzać jej rekreacyjnie poza treningami i zajęciami. Rzucił jej przelotne spojrzenie, uśmiechając się sam do siebie łobuzersko. To mogło być bardzo ciekawie spędzone popołudnie. Lub ranek, w zależności od tego kiedy się za to zabiorą.
Jak tylko zajęcia zakończyły się i wszyscy mogli się rozejść, Mickey niespiesznie wrzucił swoje rzeczy do torby. Nie zakładał, żeby zadany eliksir miał robić dzisiaj, więc myślami już powędrował na boisko, gdzie miał zamiar spędzić przynajmniej większość dnia, bo na dzisiaj nie miał już zaplanowanych innych lekcji. Wyszedł z sali jako jeden z ostatnich, po drodze rozmawiając z koleżanką z domu i już mieli razem skierować się do Wielkiej Sali, gdyby nie stojąca zaraz za drzwiami Gryfonka. Najwyraźniej czekająca na niego. Oho, Brooks czekająca na niego, żeby zagadać po lekcji, tego jeszcze nie grali!
Pożegnał się ze Ślizgonką, która chyba miała nadzieję móc spędzić z nim lunch (wcale by nie narzekał i zaszczyciłby ją swoją obecnością!), po czym zatrzymał się tuż przed Harper.
- Kto by pomyślał, że doczekam dnia, kiedy będziesz mnie wypatrywać przy wyjściu z zajęć. - Uśmiechnął się do niej na wpół czarująco, na wpół z rozbawieniem. Przychylił nieznacznie głowę i zmierzył ją wzrokiem, jakby oceniał czy warto zmienić plany na resztę dnia na rzecz spędzenia czasu z nią. - Nie mam dzisiaj więcej zajęć, planowałem potrenować. Ale skoro tak bardzo nalegasz na spędzenie ze mną dzisiejszego popołudnia, to mogę przełożyć trening na inny dzień.
A w każdym razie tak właśnie myślał, dopóki rok szkolny nie ruszył z kopyta i profesorowie wzięli na siebie wymyślanie form zajęcia czasu wolnego swoich uczniów.
Projekt poza lekcyjny w parach mógł być całkiem łatwy do odbębnienia bez konieczności autentycznego skupiania się na nim, gdyby nie został przydzielony do pary z chyba jedyną osobą, która z pewnością nie zgodziłaby się na ogarnięcie eliksiru w pojedynkę. Harper Brooks. Właściwie z jednej strony trochę cieszył go ten przydział, bo będzie miał okazję podogryzać jej rekreacyjnie poza treningami i zajęciami. Rzucił jej przelotne spojrzenie, uśmiechając się sam do siebie łobuzersko. To mogło być bardzo ciekawie spędzone popołudnie. Lub ranek, w zależności od tego kiedy się za to zabiorą.
Jak tylko zajęcia zakończyły się i wszyscy mogli się rozejść, Mickey niespiesznie wrzucił swoje rzeczy do torby. Nie zakładał, żeby zadany eliksir miał robić dzisiaj, więc myślami już powędrował na boisko, gdzie miał zamiar spędzić przynajmniej większość dnia, bo na dzisiaj nie miał już zaplanowanych innych lekcji. Wyszedł z sali jako jeden z ostatnich, po drodze rozmawiając z koleżanką z domu i już mieli razem skierować się do Wielkiej Sali, gdyby nie stojąca zaraz za drzwiami Gryfonka. Najwyraźniej czekająca na niego. Oho, Brooks czekająca na niego, żeby zagadać po lekcji, tego jeszcze nie grali!
Pożegnał się ze Ślizgonką, która chyba miała nadzieję móc spędzić z nim lunch (wcale by nie narzekał i zaszczyciłby ją swoją obecnością!), po czym zatrzymał się tuż przed Harper.
- Kto by pomyślał, że doczekam dnia, kiedy będziesz mnie wypatrywać przy wyjściu z zajęć. - Uśmiechnął się do niej na wpół czarująco, na wpół z rozbawieniem. Przychylił nieznacznie głowę i zmierzył ją wzrokiem, jakby oceniał czy warto zmienić plany na resztę dnia na rzecz spędzenia czasu z nią. - Nie mam dzisiaj więcej zajęć, planowałem potrenować. Ale skoro tak bardzo nalegasz na spędzenie ze mną dzisiejszego popołudnia, to mogę przełożyć trening na inny dzień.