25-07-2021, 08:38 PM
Co prawda początek imprezy zapowiedziany był na godzinę 21:00, ale Mickey pojawił się na miejscu nieco wcześniej. Chociażby dlatego, że podejrzewał spotkać Kaię (dobrze wiedział, że nie odpuściłaby imprezy), może nawet właśnie przed czasem, a chciał zagaić ją odnośnie ogłoszenia naborowego do zespołu. Do tej pory jakoś nie brał pod uwagę możliwości dołączenia do jakiejś grupy muzycznej i grywał w zaciszu domowym ze słuchawkami na uszach, ale nie mógł przepuścić okazji podbicia swojej popularności. No bo przecież granie w zespole to tak jakby plus milion do bycia seksi.
Nie bardzo kojarzył gdzie dokładnie jest opisana w anonimowym liście sala - bo siódme piętro to jednak wyjątkowo daleko od lochów, rzadko zapuszczał się tak wysoko - dlatego zaglądał do każdego pomieszczenia po kolei, aż w końcu otworzył odpowiednie drzwi. Jednak pierwszym, co zobaczył po wejściu nie były serpentyny i balony, a dwie urocze niewiasty z Gryffindoru. Nie mógł się nie uśmiechnąć na ich widok, wciąż stojąc w progu otwartych na oścież drzwi.
- Oho, przychodzę w samą porę. Moje dwie ulubione Gryfonki tylko dla mnie. - Zmierzył wzrokiem i Kaię i Harper, aczkolwiek nie zrobił tego ostentacyjnie. Nawet jeśli panienkę Harris miał okazję spotykać dość często poza lekcjami, to jednak z Brooks w większości widywał na zajęciach, treningach lub meczach. Zdecydowanie obydwie wyglądały dużo ładniej w normalnych, codziennych ubraniach, niż szaro-czarnych mundurkach szkolnych.
Chociaż obydwie z pewnością nie wyglądały na zachwycone jego przybyciem, to jednak ich z lekka ponure, zmartwione miny wydały mu się spowodowane czymś zupełnie innym. Jego obecność wzbudzała dużo bardziej skrajne emocje.
- Jeszcze impreza się nie zaczęła, a wy już zamulacie? Ktoś umarł? Albo co gorsza, ktoś doniósł i impreza odwołana? - Uniósł pytająco brwi, spoglądając to na jedną, to na drugą w oczekiwaniu na odpowiedź. Hm, jeśli impreza miała nie wypalić, zawsze mogli sobie poimprezować w trójkę - nie narzekałby na kameralne grono.
Nie bardzo kojarzył gdzie dokładnie jest opisana w anonimowym liście sala - bo siódme piętro to jednak wyjątkowo daleko od lochów, rzadko zapuszczał się tak wysoko - dlatego zaglądał do każdego pomieszczenia po kolei, aż w końcu otworzył odpowiednie drzwi. Jednak pierwszym, co zobaczył po wejściu nie były serpentyny i balony, a dwie urocze niewiasty z Gryffindoru. Nie mógł się nie uśmiechnąć na ich widok, wciąż stojąc w progu otwartych na oścież drzwi.
- Oho, przychodzę w samą porę. Moje dwie ulubione Gryfonki tylko dla mnie. - Zmierzył wzrokiem i Kaię i Harper, aczkolwiek nie zrobił tego ostentacyjnie. Nawet jeśli panienkę Harris miał okazję spotykać dość często poza lekcjami, to jednak z Brooks w większości widywał na zajęciach, treningach lub meczach. Zdecydowanie obydwie wyglądały dużo ładniej w normalnych, codziennych ubraniach, niż szaro-czarnych mundurkach szkolnych.
Chociaż obydwie z pewnością nie wyglądały na zachwycone jego przybyciem, to jednak ich z lekka ponure, zmartwione miny wydały mu się spowodowane czymś zupełnie innym. Jego obecność wzbudzała dużo bardziej skrajne emocje.
- Jeszcze impreza się nie zaczęła, a wy już zamulacie? Ktoś umarł? Albo co gorsza, ktoś doniósł i impreza odwołana? - Uniósł pytająco brwi, spoglądając to na jedną, to na drugą w oczekiwaniu na odpowiedź. Hm, jeśli impreza miała nie wypalić, zawsze mogli sobie poimprezować w trójkę - nie narzekałby na kameralne grono.