28-07-2021, 08:47 PM
Shannon, mimo wszystko, stała niewzruszona. Nie zareagowała ani na spuszczenie wzroku przez Rue, ani na żart, że pewnie będą wmawiali jej, że zaciążyła. Nie obchodziły ją żarciki i to, co będą mówić inni. W tym momencie chciała się dowiedzieć, co Rue miała do powiedzenia i, na szczęście, nie musiała na to długo czekać.
Nie wiedziała, co poczuła, kiedy usłyszała pełną wersję. Ale wierzyła jej. To tłumaczyło to dziwne, nieco nieobecne spojrzenie ulokowane nie bezpośrednio na niej, tylko gdzieś obok, i zupełnie białe stronice książki. Poza tym, nie sądziła, aby Krukonka była na tyle głupia, aby wymyślać kłamstwo tak proste do sprawdzenia. I… chyba zrobiło jej się żal. Nie, raczej współczuła Frye. Nie chciałaby być na jej miejscu i domyśliła się, jak ciężko musi jej być teraz, bez wzroku i prawdopodobnie bez przyszłości. Wybrała sobie w końcu zawód, w którym był on jak najbardziej potrzebny.
Nie zamierzała okazywać jej jakiegoś politowania. Sama powiedziała, że wcale tego nie chce i prawdopodobnie tylko jeszcze bardziej by ją to wszystko zdołowało.
Jednakże ta odpowiedź jej zupełnie wystarczyła, aby podjęła decyzję.
Wyciągnęła różdżkę, a jej końcem wskazała swój kufer.
— Locomotor.
W założeniu kufer miał się poderwać i wylądować na półeczce nad nimi, jednakże ten ani drgnął. Z lekkim poirytowaniem, Shannon powtórzyła formułkę:
— Locomotor.
Tym razem kufer lekko drgnął. Podniósł się nawet nad ziemię kilka cali i kiedy już myślała, że spokojnie wyląduje na półce, ten z łoskotem wylądował na podłodze.
Miała ochotę go co najmniej kopnąć. Ale zamiast tego zamknęła oczy i wzięła dwa wdechy. Schowała różdżkę i stwierdziła, że skoro tak, to niech sobie tutaj stoi.
Nie był to popis jej czarodziejskich mocy, ale… może była zdenerwowana. Sama nie wiedziała. Przed chwilą zaledwie sporo się wydarzyło.
Usiadła przy drzwiach, naprzeciwko Rue i popatrzyła na nią. Nie miała pojęcia, co powinna jej powiedzieć. Bo zdawało jej się, że przyjmuję wyjaśnienia już powiedziała, postanawiając zostać z nią w przedziale.
— Nikt nie zna żadnego eliksiru albo zaklęcia, który mógłby przywrócić Ci wzrok? – zapytała ostatecznie, bo stwierdziła, że litowanie się i biadolenie, jaka jest biedna, tylko pogorszy stan psychiczny przyjaciółki. A tak… może przynajmniej sama się czegoś dowie. Albo się do czegoś przyda. W końcu też miała niezłą wiedzę.
Locomotor1: 1
Locomotor2: 2
Zadanie: [4] It's a kind of magic
Uczestnicy: Rue Frye
Progress: 1/3
Nie wiedziała, co poczuła, kiedy usłyszała pełną wersję. Ale wierzyła jej. To tłumaczyło to dziwne, nieco nieobecne spojrzenie ulokowane nie bezpośrednio na niej, tylko gdzieś obok, i zupełnie białe stronice książki. Poza tym, nie sądziła, aby Krukonka była na tyle głupia, aby wymyślać kłamstwo tak proste do sprawdzenia. I… chyba zrobiło jej się żal. Nie, raczej współczuła Frye. Nie chciałaby być na jej miejscu i domyśliła się, jak ciężko musi jej być teraz, bez wzroku i prawdopodobnie bez przyszłości. Wybrała sobie w końcu zawód, w którym był on jak najbardziej potrzebny.
Nie zamierzała okazywać jej jakiegoś politowania. Sama powiedziała, że wcale tego nie chce i prawdopodobnie tylko jeszcze bardziej by ją to wszystko zdołowało.
Jednakże ta odpowiedź jej zupełnie wystarczyła, aby podjęła decyzję.
Wyciągnęła różdżkę, a jej końcem wskazała swój kufer.
— Locomotor.
W założeniu kufer miał się poderwać i wylądować na półeczce nad nimi, jednakże ten ani drgnął. Z lekkim poirytowaniem, Shannon powtórzyła formułkę:
— Locomotor.
Tym razem kufer lekko drgnął. Podniósł się nawet nad ziemię kilka cali i kiedy już myślała, że spokojnie wyląduje na półce, ten z łoskotem wylądował na podłodze.
Miała ochotę go co najmniej kopnąć. Ale zamiast tego zamknęła oczy i wzięła dwa wdechy. Schowała różdżkę i stwierdziła, że skoro tak, to niech sobie tutaj stoi.
Nie był to popis jej czarodziejskich mocy, ale… może była zdenerwowana. Sama nie wiedziała. Przed chwilą zaledwie sporo się wydarzyło.
Usiadła przy drzwiach, naprzeciwko Rue i popatrzyła na nią. Nie miała pojęcia, co powinna jej powiedzieć. Bo zdawało jej się, że przyjmuję wyjaśnienia już powiedziała, postanawiając zostać z nią w przedziale.
— Nikt nie zna żadnego eliksiru albo zaklęcia, który mógłby przywrócić Ci wzrok? – zapytała ostatecznie, bo stwierdziła, że litowanie się i biadolenie, jaka jest biedna, tylko pogorszy stan psychiczny przyjaciółki. A tak… może przynajmniej sama się czegoś dowie. Albo się do czegoś przyda. W końcu też miała niezłą wiedzę.