02-08-2021, 02:20 AM
Nie wyrywał się specjalnie, żeby przyjść przed czasem na umówione spotkanie z Harper. Po pierwsze raczej rzadko zdarzało się żeby pojawiał się dużo przed czasem, a po drugie... cóż, nie zwykłe czekać na dziewczyny, raczej to one czekały na niego. I Harper nie miała być wyjątkiem w tej sytuacji. Tym bardziej, że w trakcie lunchu tak usiadł, żeby mieć na nią dobry widok. Czasem nawet zerknął w jej kierunku kontrolnie, żeby sprawdzić czy może już zabrała się na umówione miejsce. I akurat jak spojrzał ostatni raz, Gryfonka wstawała od stołu. Idealnie.
Nie chciał się spóźnić, dlatego też od razu rzucił krótkie pożganie w kierunku znajomych, chwycił ostatnie ciastko i przygotowany już kociołek, po czym przegryzając słodką przekąskę skierował się do wyjścia z Wielkiej Sali. Zaraz za drzwiami rozejrzał się na boki, ale nie musiał długo szukać swojej partnerki na dzisiejsze popołudnie. W rezultacie czekała a niego może pół minuty odkąd sama wyszła z lunchu.
Podszedł do niej bez zawahania i zatrzymał tuż obok, może nawet odrobinę za blisko.
- Punktualnie czternasta i znajduję cię czekającą na mnie. No, no, nie spodziewałem się. - Nawet jeśli wiedziała, że ją obserwował i celowo przyszedł jako drugi, to okazja do nieco sugestywnego komentarza nie mogła pozostać niewykorzystana.
Spojrzał w kierunku głównych drzwi zamku, za którymi widać było błonia, a gdzie jeszcze przed momentem wpatrywała się Harper, po czym sapnął z rozbawieniem.
- Wiesz, możemy wybrać się na spacer po błoniach, eliksir może poczekać. No wiesz: ty, ja, natura... - Oparł się nonszalancko ramieniem o ścianę i poruszył brwiami, znowu przenosząc wzrok na Brooks.
Nie chciał się spóźnić, dlatego też od razu rzucił krótkie pożganie w kierunku znajomych, chwycił ostatnie ciastko i przygotowany już kociołek, po czym przegryzając słodką przekąskę skierował się do wyjścia z Wielkiej Sali. Zaraz za drzwiami rozejrzał się na boki, ale nie musiał długo szukać swojej partnerki na dzisiejsze popołudnie. W rezultacie czekała a niego może pół minuty odkąd sama wyszła z lunchu.
Podszedł do niej bez zawahania i zatrzymał tuż obok, może nawet odrobinę za blisko.
- Punktualnie czternasta i znajduję cię czekającą na mnie. No, no, nie spodziewałem się. - Nawet jeśli wiedziała, że ją obserwował i celowo przyszedł jako drugi, to okazja do nieco sugestywnego komentarza nie mogła pozostać niewykorzystana.
Spojrzał w kierunku głównych drzwi zamku, za którymi widać było błonia, a gdzie jeszcze przed momentem wpatrywała się Harper, po czym sapnął z rozbawieniem.
- Wiesz, możemy wybrać się na spacer po błoniach, eliksir może poczekać. No wiesz: ty, ja, natura... - Oparł się nonszalancko ramieniem o ścianę i poruszył brwiami, znowu przenosząc wzrok na Brooks.