08-08-2021, 04:59 PM
Uniósł brwi na tyle, że zniknęły gdzieś pod nieokiełznaną czupryną zachowującą naturalny stan nieładu. Och, doprawdy myśleli, że go obrażą w ten sposób?
- A co, zazdrościsz? Tak często ją zaczepiasz, że pewnie sam chciałbyś być na moim miejscu, tylko trochę nieudolnie ci ten podryw wychodzi. - Skrzyżował ramiona na piersi, jednocześnie bardziej prostując sylwetkę i spoglądając na pozostałych z góry. Nawet jeśli może byli jego wzrostu lub wyżsi, to wcale go to nie onieśmielało.
Zignorował zawroty głowy i nadal skupiał wyjątkowo trzeźwy na tę chwilę wzrok na kretynach uważających się za takich fajnych, bo kogoś przezywają. Prychnął z politowaniem dla ich potencjalnie obraźliwych słów. No, musieli się zdecydowanie bardziej postarać, jeśli chcieli nadepnąć mu na odcisk! A pomyślałoby się, że kojarzą go na tyle, żeby wiedzieć jak bardzo jest to trudna sztuka...
- Raczej określiłbym was smoczym łajnem, ale krowie łajno też do was pasuje, racja. I myślę, że zacznę trenowanie wywożenia obornika już teraz, skoro mam przed sobą trzy największe gówna społeczności szkolnej. Z pewnością nie jedna osoba będzie wdzięczna za to, że oczyszczę korytarze z odoru nastoletniej tyranii. - Wzruszył ramionami jakby w zrezygnowaniu, jeśli nie zamierzali odejść dobrowolnie. Był gotów własnoręcznie wykopać ich z pola widzenia Flory. Przeciągnął się odrobinę, jakby przygotowywał się do wpierdolu, jaki zamierzał im sprezentować. Mimochodem niby też wyciągnął z kieszeni różdżkę, szukając w pamięci jakiegoś dobrego zaklęcia na tę okazję. Mógł jednemu dorobić rogi, drugiemu wsadzić różdżkę w oko, a trzeciemu przywalić z rozmachem - pewnie nawet nie zorientowaliby się, że obrywają, bo takie typu zwykle są mocne tylko w gębie, brak im odwagi i refleksu, żeby zareagować. O ile nie spierdolą w podskokach, bo chojraki zwykle to robią najlepiej.
- A co, zazdrościsz? Tak często ją zaczepiasz, że pewnie sam chciałbyś być na moim miejscu, tylko trochę nieudolnie ci ten podryw wychodzi. - Skrzyżował ramiona na piersi, jednocześnie bardziej prostując sylwetkę i spoglądając na pozostałych z góry. Nawet jeśli może byli jego wzrostu lub wyżsi, to wcale go to nie onieśmielało.
Zignorował zawroty głowy i nadal skupiał wyjątkowo trzeźwy na tę chwilę wzrok na kretynach uważających się za takich fajnych, bo kogoś przezywają. Prychnął z politowaniem dla ich potencjalnie obraźliwych słów. No, musieli się zdecydowanie bardziej postarać, jeśli chcieli nadepnąć mu na odcisk! A pomyślałoby się, że kojarzą go na tyle, żeby wiedzieć jak bardzo jest to trudna sztuka...
- Raczej określiłbym was smoczym łajnem, ale krowie łajno też do was pasuje, racja. I myślę, że zacznę trenowanie wywożenia obornika już teraz, skoro mam przed sobą trzy największe gówna społeczności szkolnej. Z pewnością nie jedna osoba będzie wdzięczna za to, że oczyszczę korytarze z odoru nastoletniej tyranii. - Wzruszył ramionami jakby w zrezygnowaniu, jeśli nie zamierzali odejść dobrowolnie. Był gotów własnoręcznie wykopać ich z pola widzenia Flory. Przeciągnął się odrobinę, jakby przygotowywał się do wpierdolu, jaki zamierzał im sprezentować. Mimochodem niby też wyciągnął z kieszeni różdżkę, szukając w pamięci jakiegoś dobrego zaklęcia na tę okazję. Mógł jednemu dorobić rogi, drugiemu wsadzić różdżkę w oko, a trzeciemu przywalić z rozmachem - pewnie nawet nie zorientowaliby się, że obrywają, bo takie typu zwykle są mocne tylko w gębie, brak im odwagi i refleksu, żeby zareagować. O ile nie spierdolą w podskokach, bo chojraki zwykle to robią najlepiej.