11-08-2021, 12:43 AM
Miała naprawdę dość, i wcale nie chodziło o zajęcia. Powrót do szkoły po wakacjach zawsze był trudny – z tym, że w tym roku nawet nie poczuła, żeby miała jakiekolwiek wakacje. Rodzice spuścili na jej głowę niezłą bombę, z którą nie potrafiła sobie poradzić aż do tej pory.
I chyba potrzebowała towarzystwa. Może nie po to, żeby płakać komuś w rękaw, ale… cholera, chętnie by się napiła. Nawet coś słyszała o jakiejś imprezie, ale jakoś nie sądziła, że chciała mierzyć się z aż tak wielkim towarzystwem. Jedna, dwie osoby i kieliszki słodkiego wina by jej w zupełności wystarczyły.
Sama nie wiedziała, czemu pomyślała właśnie o Cavingtonie, ale kiedy dzisiaj zobaczyła go na eliksirach, uznała, że będzie dobrym kompanem i towarzyszem w tych bolączkach. Jego sposób bycia dla innych był irytujący, ale dla niej osobiście czasami był nawet zabawny. Tym bardziej, że najczęściej odpowiadała mu tym samym.
Wychodząc z lekcji eliksirów, złapała go z drobnym zaproszeniem na spotkanie po lekcjach. Tylko się przebiorę. Oczywiście, Bianca nie mogła już się doczekać, aż zrzuci z siebie dość ponurą szkolną szatę i zamieni ją na materiałowe spodnie o rozszerzonych nogawkach z wysokim stanem, kontrastującą z czernią musztardową koszulą zapinaną na spore, złote guziki, a także zwykłe, czarne baleriny. Uznała, że nie musi się jakoś strasznie stroić na zwykłe spotkanie z przyjacielem.
I chociaż miała chęć wyjść na zewnątrz, to od rana cholernie padało – dlatego padło na ogród zimowy. Pod względem natury był chyba drugą ulubioną częścią zamku według niej. Swoimi barwami przypominał jej nieco pola i wdzięki Toskanii.
Z lekkim uśmiechem i rozmarzeniem na wspomnienie ojczystego kraju, podeszła bliżej fontanny, postanawiając usiąść na jej marmurowym murku. Odetchnęła głęboko i zamknęła oczy. Skoro ogród do tej pory nie spłatał jej figla, to raczej nic się nie stanie.
A ona zaczeka w spokoju na Cavingtona.