28-08-2021, 11:19 PM
- Nie spowodowałbym tego wybuchu, gdybyś to ty mnie w niego nie wrobiła. - Przeglądajac wcześniej instrukcję miał okazję sprawdzić każdy krok po kolei i skojarzyć, że Harper podała mu niewłaściwy składnik. Może i myślenie czasem nie było jego najmocniejszą stroną, i mądry Mickey po szkodzie, ale potrafił nauczyć się czegoś na własnych błędach. Przynajmniej czasem. - No i jakoś nie chce mi się wierzyć, że pozwoliłabyś na tak haniebne splamienie twojej i tak wątpliwie gryfońskiej dumy... Podobno zostawienie kogoś w potrzebie to bardzo ślizgońskie zachowanie. Może jednak nie jesteśmy tak różni od siebie, jakby się zdawało... - Zdecydowanie i bezsprzecznie się z nią drażnił. W dalszym ciągu podział na domy ze względu na jakieś stereotypowe zachowania i cechy charakteru wydawały mi się po prostu durne, ale niektórzy wyraźnie brali je sobie bardzo do serca. A już szczególnie Ślizgoni i Gryfoni, nie wiedzieć czemu...
Uśmiechnął się sam do siebie pod nosem, jak Harper przyjęła wyzwanie. Ale nie zamilkł tak od razu, nie mógł sobie odpuścić kolejnego komentarza.
- Skoro taka jesteś pewna, to przynajmniej wiem, że jednak celowo chciałaś pozbawić mnie ciuchów już na początku spotkania. Kinky much? - Powstrzymał chęć parsknięcia śmiechem, bo chociaż nabijał się z niej w tej chwili, to wcale niekoniecznie chciał żeby to wiedziała. Lepiej jak myślała, że on tak na poważnie i że faktycznie jak typowy samiec wszystko łączy i sprowadza do jednego.
Po jej kolejnych słowach w przerysowany, teatralny sposób zamknął własne usta na niewidzialny zamek błyskawiczny oraz kluczyk, a ten z kolei "wyrzucił za siebie". Zerknąwszy ponownie w instrukcję eliksiru porwał kolejny składnik - lewizję. Pozornie niedbale zaczął dodawać ją do kociołka - jemu zupełnie nie przeszkadzało zrzucanie z siebie kolejnych części garderoby i paradowanie przy niej z gołym dupskiem (i nie tylko dupskiem...), jakoś nie miał kompleksów na punkcie swojego ciała, he knows he's awsome. Robił to w sumie tylko po to, żeby swoim niby olewatorskim podejściem wkurwić Harper perspektywą przymusu spędzenia razem całej reszty dnia.
Zanim jednak doszło do tragedii, jak eliksir przybrał kolor czerwony, odłożył ingredient na bok i i zamieszał kilkakrotnie, aż płyn przybrał marchewkowo pomarańczowy kolor.
Punkty Eliksirów: 4
Kostka: 3
Wynik równania oraz bonus: 4+3+1(Harper)+1(bonus Harper)=9
Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): udane!
Uśmiechnął się sam do siebie pod nosem, jak Harper przyjęła wyzwanie. Ale nie zamilkł tak od razu, nie mógł sobie odpuścić kolejnego komentarza.
- Skoro taka jesteś pewna, to przynajmniej wiem, że jednak celowo chciałaś pozbawić mnie ciuchów już na początku spotkania. Kinky much? - Powstrzymał chęć parsknięcia śmiechem, bo chociaż nabijał się z niej w tej chwili, to wcale niekoniecznie chciał żeby to wiedziała. Lepiej jak myślała, że on tak na poważnie i że faktycznie jak typowy samiec wszystko łączy i sprowadza do jednego.
Po jej kolejnych słowach w przerysowany, teatralny sposób zamknął własne usta na niewidzialny zamek błyskawiczny oraz kluczyk, a ten z kolei "wyrzucił za siebie". Zerknąwszy ponownie w instrukcję eliksiru porwał kolejny składnik - lewizję. Pozornie niedbale zaczął dodawać ją do kociołka - jemu zupełnie nie przeszkadzało zrzucanie z siebie kolejnych części garderoby i paradowanie przy niej z gołym dupskiem (i nie tylko dupskiem...), jakoś nie miał kompleksów na punkcie swojego ciała, he knows he's awsome. Robił to w sumie tylko po to, żeby swoim niby olewatorskim podejściem wkurwić Harper perspektywą przymusu spędzenia razem całej reszty dnia.
Zanim jednak doszło do tragedii, jak eliksir przybrał kolor czerwony, odłożył ingredient na bok i i zamieszał kilkakrotnie, aż płyn przybrał marchewkowo pomarańczowy kolor.
Punkty Eliksirów: 4
Kostka: 3
Wynik równania oraz bonus: 4+3+1(Harper)+1(bonus Harper)=9
Czy udane? (jeśli nie, wpisz kostkę na efekt uboczny): udane!