01-09-2021, 03:14 PM
Zerknęła z odrobiną zdziwienia na dziewczynę, przez chwilę jeszcze milcząc. Po tych podziękowaniach… Wyglądało na to, że Rue naprawdę zależało na tym, aby Shannon tu została i nie odrzuciła jej po opowieści. I wyglądało na to, że naprawdę się nie tylko przejmowała, ale stresowała. Może o’Floinn nigdy nie była typem ciepłej przyjaciółki, przypominała raczej dość zimną, wyniosłą skorupę, ale wewnątrz naprawdę tlił się niewielki płomień emocji. A teraz zdołała wykrzesać z siebie nawet delikatny uśmiech z odrobiną zrozumienia.
Słuchała tego, co dalej mówiła Rue. Faktycznie, ten rok musiał być dla niej bardzo ciężki, skoro wszędzie, gdzie szukała pomocy, tam każdy rozkładał ręce. Czy to było aż tak ciężkie? Często zdarza się, że eliksiry wybuchają komuś w twarz, ale… w sumie to też nie zawsze kończy się utratą wzroku, chociaż w jakimś stopniu.
Jej myśli powędrowały gdzieś już dalej. Nie mogła uwierzyć, że w całej historii magii naprawdę nie znalazł się chociaż jeden czarodziej, który był w stanie przywracać komuś wzrok.
— To nie do pomyślenia, że minęły tysiące lat czarodziejskiego rozwoju, a my nadal nie potrafimy przywrócić komuś wzroku – stwierdziła w końcu, nieco przytomniej wędrując spojrzeniem na twarz Rue. – Chociaż współczesna medycyna zachowuje się trochę jak młody dorosły. Zapomina i burzy wszystko, co wiedzieliśmy w starożytności, żeby dochodzić do tego z powrotem na nowo. – Tyle mogła stwierdzić na pewno, jako obserwator i znawca historii. – Możliwe, że już kiedyś znalazło się takie rozwiązanie, tylko ludzie o nim zapomnieli. W starożytnych zwojach… Przecież Egipt, Rzym, Grecja, Chiny, Indie, to były najbardziej rozwinięte kraje. Egipska technika leczenia zębów była wtedy prawie tak samo rozwinięta jak nasza obecnie. Na pewno musi coś gdzieś być.
Tylko że ona, jako uczennica, nie była w stanie pojechać na wyprawę, przekopać cały świat włącznie ze starymi bibliotekami, żeby wrócić tutaj ze znalezioną wiedzą. To mogło zająć jej nawet lata…
— Napiszę do mojej matki – stwierdziła. To jej się wydawało najrozsądniejszą opcją. – Może zainteresuje ją tym razem rozwój magicznej medycyny w starożytności… i przy okazji może znajdzie eliksir albo zaklęcie, które mogłyby Ci pomóc. Na pewno będzie szczęśliwa, mając nowe podłoże do rozpoczęcia badań.
W tym wszystkim jakoś nawet uciekło jej pytanie odnośnie tego, jak spędziła rok szkolny. Może lepiej. Nie było o czym opowiadać.
Dlatego wzruszyła tylko ramionami.
— Nic ciekawego się u mnie nie działo. Nadal mam takie same plany, nic się szczególnie nie zmieniło.
Shannon prowadziła dość… monotonne, ale za to bardzo poukładane życie.
Słuchała tego, co dalej mówiła Rue. Faktycznie, ten rok musiał być dla niej bardzo ciężki, skoro wszędzie, gdzie szukała pomocy, tam każdy rozkładał ręce. Czy to było aż tak ciężkie? Często zdarza się, że eliksiry wybuchają komuś w twarz, ale… w sumie to też nie zawsze kończy się utratą wzroku, chociaż w jakimś stopniu.
Jej myśli powędrowały gdzieś już dalej. Nie mogła uwierzyć, że w całej historii magii naprawdę nie znalazł się chociaż jeden czarodziej, który był w stanie przywracać komuś wzrok.
— To nie do pomyślenia, że minęły tysiące lat czarodziejskiego rozwoju, a my nadal nie potrafimy przywrócić komuś wzroku – stwierdziła w końcu, nieco przytomniej wędrując spojrzeniem na twarz Rue. – Chociaż współczesna medycyna zachowuje się trochę jak młody dorosły. Zapomina i burzy wszystko, co wiedzieliśmy w starożytności, żeby dochodzić do tego z powrotem na nowo. – Tyle mogła stwierdzić na pewno, jako obserwator i znawca historii. – Możliwe, że już kiedyś znalazło się takie rozwiązanie, tylko ludzie o nim zapomnieli. W starożytnych zwojach… Przecież Egipt, Rzym, Grecja, Chiny, Indie, to były najbardziej rozwinięte kraje. Egipska technika leczenia zębów była wtedy prawie tak samo rozwinięta jak nasza obecnie. Na pewno musi coś gdzieś być.
Tylko że ona, jako uczennica, nie była w stanie pojechać na wyprawę, przekopać cały świat włącznie ze starymi bibliotekami, żeby wrócić tutaj ze znalezioną wiedzą. To mogło zająć jej nawet lata…
— Napiszę do mojej matki – stwierdziła. To jej się wydawało najrozsądniejszą opcją. – Może zainteresuje ją tym razem rozwój magicznej medycyny w starożytności… i przy okazji może znajdzie eliksir albo zaklęcie, które mogłyby Ci pomóc. Na pewno będzie szczęśliwa, mając nowe podłoże do rozpoczęcia badań.
W tym wszystkim jakoś nawet uciekło jej pytanie odnośnie tego, jak spędziła rok szkolny. Może lepiej. Nie było o czym opowiadać.
Dlatego wzruszyła tylko ramionami.
— Nic ciekawego się u mnie nie działo. Nadal mam takie same plany, nic się szczególnie nie zmieniło.
Shannon prowadziła dość… monotonne, ale za to bardzo poukładane życie.