03-09-2021, 01:26 PM
Uśmiechnęła się, słysząc odpowiedź Milesa. Miała nadzieję taką uzyskać, bo chociaż dla niego i jego weny mogłaby sobie odpuścić kilka dzisiejszych zajęć i bezczelnie wagarować, to jednak nie chciała narobić sobie problemów już na samym początku roku szkolnego. Jeszcze zdąży, i to zapewne nieraz…
Na jej twarzy pojawił się nawet cień czułości, kiedy stwierdził, że jego serce czuje się zranione przez zielarstwo (wcale by się nie dziwiła, sama by czuła się zraniona!) i miała zamiar nawet w jakiś sposób go pocieszyć, kiedy sam objął ją ramieniem, drugą ręką wciąż trzymając jej dłoń. Uśmiechnęła się, układając własną dłoń na jego ramieniu, niby w przedziwnej, zastygłej w miejscu tanecznej pozie.
Nie musiał pytać dwukrotnie. Co prawda był dzisiaj piątek, a wczoraj dostała liścik od Ethana odnośnie dzisiejszego wyścigu w Zakazanym Lesie i nawet rozważała, żeby na niego pójść, może zaangażować się w mały zakładzik (chociaż gdyby ten samospalający się list ją jednak poparzył, na pewno by nie poszło, a Ethanowi dodatkowo by się oberwało), ale bardzo szybko przekalkulowała, że znacznie lepsza zabawa ją czeka, gdy spotka się z Milesem i pozwoli mu namalować upragniony obraz.
— Wiesz, że dla Ciebie zawsze znajdę czas – niemalże szepnęła, puszczając mu przy tym oczko i unosząc dłoń, aby podarować mu delikatny, zaczepny pstryczek w nos.
W następnej kolejności uniosła nieco ich złączone dłonie i obróciła się wdzięcznie, tanecznym krokiem, zupełnie jakby przed chwilą tańczyli ze sobą walca.
— Dzisiaj, dwudziesta, pracownia malarska. Twoje pełne inspiracji serce dość szybko znajdzie pocieszenie – mruknęła zalotnie, po czym posłała mu całusa i pomachała na odchodne, wyswabadzając dłoń z jego uścisku, i zmierzając nieco szybszym krokiem w stronę kuchni.
Miała dzisiaj mało czasu, trzeba było się pospieszyć.
z/t x2
Na jej twarzy pojawił się nawet cień czułości, kiedy stwierdził, że jego serce czuje się zranione przez zielarstwo (wcale by się nie dziwiła, sama by czuła się zraniona!) i miała zamiar nawet w jakiś sposób go pocieszyć, kiedy sam objął ją ramieniem, drugą ręką wciąż trzymając jej dłoń. Uśmiechnęła się, układając własną dłoń na jego ramieniu, niby w przedziwnej, zastygłej w miejscu tanecznej pozie.
Nie musiał pytać dwukrotnie. Co prawda był dzisiaj piątek, a wczoraj dostała liścik od Ethana odnośnie dzisiejszego wyścigu w Zakazanym Lesie i nawet rozważała, żeby na niego pójść, może zaangażować się w mały zakładzik (chociaż gdyby ten samospalający się list ją jednak poparzył, na pewno by nie poszło, a Ethanowi dodatkowo by się oberwało), ale bardzo szybko przekalkulowała, że znacznie lepsza zabawa ją czeka, gdy spotka się z Milesem i pozwoli mu namalować upragniony obraz.
— Wiesz, że dla Ciebie zawsze znajdę czas – niemalże szepnęła, puszczając mu przy tym oczko i unosząc dłoń, aby podarować mu delikatny, zaczepny pstryczek w nos.
W następnej kolejności uniosła nieco ich złączone dłonie i obróciła się wdzięcznie, tanecznym krokiem, zupełnie jakby przed chwilą tańczyli ze sobą walca.
— Dzisiaj, dwudziesta, pracownia malarska. Twoje pełne inspiracji serce dość szybko znajdzie pocieszenie – mruknęła zalotnie, po czym posłała mu całusa i pomachała na odchodne, wyswabadzając dłoń z jego uścisku, i zmierzając nieco szybszym krokiem w stronę kuchni.
Miała dzisiaj mało czasu, trzeba było się pospieszyć.
z/t x2