04-09-2021, 11:46 PM
Dobrze wiedziała, iż Miles mówił, żeby się jakoś za specjalnie nie szykowała… ALE w jej przypadku nie było takiego określenia. To znaczy, oczywiście, że specjalnie nie będzie się ubierała, bo to by oznaczało, że na co dzień ubiera się beznadziejnie, prawda? No, jeśli wziąć pod uwagę szkolne mundurki, to tak, mogła się z tym zgodzić, ale poza zajęciami, kiedy mogła wskoczyć w cokolwiek tylko chciała – zdecydowanie nadrabiała.
Może nie do wszystkich mogła przypisać tę zasadę – nie wiedziała, dokąd dzisiaj zabierze ją wena jej ulubionego malarza – ale przygotowana była na to, iż tenże obraz może zaliczać się do tych, gdzie występuje… no cóż, może z jakąś szarfą, kawałkiem materiału, na pewno nie w ubraniu – toteż wybrała coś, co nie byłoby problematyczne, a jednocześnie pasowałoby do jej stylu ubioru. Tak też dzisiaj padło na lekką sukienkę sięgającą kolan, zapinaną od góry do dołu, z głębokim dekoltem, ładnym, koronkowym kołnierzykiem oraz mankietami zapinanymi na nadgarstki. Ładnie opinała jej talię, eksponowała biust, a na biodrach nieco się rozszerzała. Do tego dorzuciła parę białych balerinek, włosy pozostawiła rozpuszczone (Miles bardzo lubił jej włosy, a przynajmniej jeśli chodziło o ich malowanie, czy rozrzucenie na materiale i następnie namalowanie) i była gotowa, aby się z nim spotkać.
Zazwyczaj nie przykładała za bardzo uwagi, czy jest na czas czy też nie, ale nie inaczej było w przypadku Villiersa. Lubiła go, lubiła też pozować do jego obrazów. Zostawianie cząstki siebie tym artystycznym obiektom sprawiało jej naprawdę niemałą przyjemność i była pewna, że niejedna dama z rodu Sforzów byłaby z niej dumna. Nawet jeśli nie pozowały do obrazów nago.
A może pozowały, ale nikt nigdy ich nie znalazł. To też jest możliwe.
Ledwie nacisnęła klamkę, a poczuła delikatną woń palonych świec. Omiotła spojrzeniem dobrze znane jej pomieszczenie, a wzrok zatrzymała dopiero na srebrnej tacy, kieliszkami z winem oraz winogronami. Uśmiechnęła się nieco szerzej, zamykając za sobą drzwi. I pewnie by otworzyła usta, aby jakoś skomentować przygotowany wystrój, kiedy Miles doskoczył do niej niemalże natychmiast, w jednej chwili całując jej dłoń, w drugiej prowadząc do kanapy. Pozwoliła się zaprowadzić i usiadła na niej, zerkając na niego z iskierką zaintrygowania w oczach.
— Jeszcze chwila, a pomyślę, że chcesz mnie przekupić do czegoś… kontrowersyjnego – rzuciła zaczepnie, chociaż nie sądziła, że w tym, co robili, może być jeszcze więcej kontrowersji. – Wiesz, że dam się pokroić za dobre wino – dodała, jednocześnie dając mu subtelnie do zrozumienia, że bardzo chętnie się napije.
Najwidoczniej ta cecha była u nich wspólna. Oboje lubili dobre wina.
Może nie do wszystkich mogła przypisać tę zasadę – nie wiedziała, dokąd dzisiaj zabierze ją wena jej ulubionego malarza – ale przygotowana była na to, iż tenże obraz może zaliczać się do tych, gdzie występuje… no cóż, może z jakąś szarfą, kawałkiem materiału, na pewno nie w ubraniu – toteż wybrała coś, co nie byłoby problematyczne, a jednocześnie pasowałoby do jej stylu ubioru. Tak też dzisiaj padło na lekką sukienkę sięgającą kolan, zapinaną od góry do dołu, z głębokim dekoltem, ładnym, koronkowym kołnierzykiem oraz mankietami zapinanymi na nadgarstki. Ładnie opinała jej talię, eksponowała biust, a na biodrach nieco się rozszerzała. Do tego dorzuciła parę białych balerinek, włosy pozostawiła rozpuszczone (Miles bardzo lubił jej włosy, a przynajmniej jeśli chodziło o ich malowanie, czy rozrzucenie na materiale i następnie namalowanie) i była gotowa, aby się z nim spotkać.
Zazwyczaj nie przykładała za bardzo uwagi, czy jest na czas czy też nie, ale nie inaczej było w przypadku Villiersa. Lubiła go, lubiła też pozować do jego obrazów. Zostawianie cząstki siebie tym artystycznym obiektom sprawiało jej naprawdę niemałą przyjemność i była pewna, że niejedna dama z rodu Sforzów byłaby z niej dumna. Nawet jeśli nie pozowały do obrazów nago.
A może pozowały, ale nikt nigdy ich nie znalazł. To też jest możliwe.
Ledwie nacisnęła klamkę, a poczuła delikatną woń palonych świec. Omiotła spojrzeniem dobrze znane jej pomieszczenie, a wzrok zatrzymała dopiero na srebrnej tacy, kieliszkami z winem oraz winogronami. Uśmiechnęła się nieco szerzej, zamykając za sobą drzwi. I pewnie by otworzyła usta, aby jakoś skomentować przygotowany wystrój, kiedy Miles doskoczył do niej niemalże natychmiast, w jednej chwili całując jej dłoń, w drugiej prowadząc do kanapy. Pozwoliła się zaprowadzić i usiadła na niej, zerkając na niego z iskierką zaintrygowania w oczach.
— Jeszcze chwila, a pomyślę, że chcesz mnie przekupić do czegoś… kontrowersyjnego – rzuciła zaczepnie, chociaż nie sądziła, że w tym, co robili, może być jeszcze więcej kontrowersji. – Wiesz, że dam się pokroić za dobre wino – dodała, jednocześnie dając mu subtelnie do zrozumienia, że bardzo chętnie się napije.
Najwidoczniej ta cecha była u nich wspólna. Oboje lubili dobre wina.