05-09-2021, 12:47 AM
Odebrała od niego kieliszek z winem. Przyjrzała mu się dokładnie, nieco zamieszała w kieliszku, aby delikatnie spłynęło po szkle, nim skosztowała, trzymając jeszcze przez chwilę w ustach, aby nie umknęła jej żadna nuta. Musiała przyznać, Miles naprawdę znał się na winach. To, które wybrał, było wręcz wyborne.
Pokiwała nawet głową z aprobatą, ale nie sądziła, aby Villiers to widział, kiedy właśnie usadawiał się niedaleko niej. Ona sama poprawiła się na kanapie, rozsiadając się nieco wygodniej i przyglądając się mu z zaciekawieniem. Oczekiwała, że za moment przedstawi jej swoją wizję na obraz, i nie zawiodła się.
Rozejrzała się dyskretnie po okolicy. Cóż, to wszystko wyjaśniało, skąd tutaj tyle kolorowych szkiełek. Miles najwidoczniej zamierzał spróbować odtworzyć ten widok, który dnia dzisiejszego go tak nawiedził i… Cóż, wierzyła, że obraz ten musiał być niesamowity. Niekoniecznie dlatego, że to akurat ona była modelem dla owego światła (chociaż odrobinę też), ale domyślała się, jak okiem artystycznym całość mogłaby wyglądać zupełnie cudownie. W końcu na tym polegało między innymi malarstwo – na kontrastach, na dostrzeganiu tego, czego zwykłe oko nie dostrzegało. A przynajmniej tak było w jej pojęciu.
— Brzmi pięknie – stwierdziła, mieszając w kieliszku wino raz jeszcze, zanim upiła jego łyk. – Nie mogę się doczekać, aż mi pokażesz swój efekt. Gdybym była legilimentem, włamałabym Ci się do głowy, aby to zobaczyć, ale… Spróbuję być jednak cierpliwa – mruknęła, dając do zrozumienia, że wcale cierpliwa nie bywała, ale dla niego się jednak postara.
Odprowadziła go spojrzeniem, odkładając za moment kieliszek z winem. Cóż, zapewne dzisiejszego wieczoru jeszcze nieraz zdążą zwilżyć wargi. Z ciekawością przyglądała się temu, co robił przy witrażach, cokolwiek tylko robił… Po czym uśmiechnęła się na jego pytanie.
— Wygodnie mi – odpowiedziała gładko. – Powiedz tylko, jak mam usiąść, w jaki sposób to światło wpływać będzie… najbardziej korzystnie, a jestem cała Twoja – mruknęła, puszczając mu oczko, choć nie była pewna, czy akurat to zauważył.
Pokiwała nawet głową z aprobatą, ale nie sądziła, aby Villiers to widział, kiedy właśnie usadawiał się niedaleko niej. Ona sama poprawiła się na kanapie, rozsiadając się nieco wygodniej i przyglądając się mu z zaciekawieniem. Oczekiwała, że za moment przedstawi jej swoją wizję na obraz, i nie zawiodła się.
Rozejrzała się dyskretnie po okolicy. Cóż, to wszystko wyjaśniało, skąd tutaj tyle kolorowych szkiełek. Miles najwidoczniej zamierzał spróbować odtworzyć ten widok, który dnia dzisiejszego go tak nawiedził i… Cóż, wierzyła, że obraz ten musiał być niesamowity. Niekoniecznie dlatego, że to akurat ona była modelem dla owego światła (chociaż odrobinę też), ale domyślała się, jak okiem artystycznym całość mogłaby wyglądać zupełnie cudownie. W końcu na tym polegało między innymi malarstwo – na kontrastach, na dostrzeganiu tego, czego zwykłe oko nie dostrzegało. A przynajmniej tak było w jej pojęciu.
— Brzmi pięknie – stwierdziła, mieszając w kieliszku wino raz jeszcze, zanim upiła jego łyk. – Nie mogę się doczekać, aż mi pokażesz swój efekt. Gdybym była legilimentem, włamałabym Ci się do głowy, aby to zobaczyć, ale… Spróbuję być jednak cierpliwa – mruknęła, dając do zrozumienia, że wcale cierpliwa nie bywała, ale dla niego się jednak postara.
Odprowadziła go spojrzeniem, odkładając za moment kieliszek z winem. Cóż, zapewne dzisiejszego wieczoru jeszcze nieraz zdążą zwilżyć wargi. Z ciekawością przyglądała się temu, co robił przy witrażach, cokolwiek tylko robił… Po czym uśmiechnęła się na jego pytanie.
— Wygodnie mi – odpowiedziała gładko. – Powiedz tylko, jak mam usiąść, w jaki sposób to światło wpływać będzie… najbardziej korzystnie, a jestem cała Twoja – mruknęła, puszczając mu oczko, choć nie była pewna, czy akurat to zauważył.