05-09-2021, 01:11 AM
Oczywiście, jeśli spodziewała się dziewiczego rumieńca czy czegoś w tym rodzaju, musiała Mickeya pomylić z kimś innym. Dobrze, że go nie oczekiwała, a zamiast tego dostrzegła w jego oczach łobuzerską iskierkę, która spodobała jej się jeszcze bardziej, na równi z zabawnym poruszeniem brwiami. I ręką, która spadła z jej barków na talię.
Mruknęła z odrobiną czułości, a odrobiną rozbawienia, kiedy jej odpowiedział. Zmrużyła uroczo oczy, odbijając i tym razem piłeczkę:
— Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Musiałeś być beze mnie bardzo nieszczęśliwy.
Jego teatralne oburzenie rozbawiło ją jeszcze bardziej. Przyglądała się z ciekawością, jak chwycił jej nadgarstek, aby skraść kawałek i tak ukradzionego już ciastka. Patrząc, jak ten nadgryzał swoją część przekąski, przejechała subtelnie językiem po wargach, zgarniając niewidoczne okruszki ciasteczka. Skoro już przytrzymywał jej nadgarstek, zaczekała, aż przełknie kęs, po czym sama przysunęła mu resztę łakoci wprost do ust. I w ostatniej chwili sama ugryzła ostatni kawałeczek, zostawiając zaledwie minimalną odległość pomiędzy wargami.
To było w zasadzie ciekawe, czy udałoby się jej jakoś speszyć Cavingtona. Chyba jeszcze nigdy nie widziała go zawstydzonego.
— Skoro już mamy za sobą ten rozkoszny wstęp, to chyba dobra pora, żeby się napić – stwierdziła, obracając się po raz kolejny, tym razem bokiem do niego, a przodem do stołu, aby sięgnąć po butelkę wina i kieliszki, które też ze sobą przyniosła. Nalała odrobinę do obu szkieł i jedno z nich podała Mickeyowi.
Mruknęła z odrobiną czułości, a odrobiną rozbawienia, kiedy jej odpowiedział. Zmrużyła uroczo oczy, odbijając i tym razem piłeczkę:
— Podobno szczęśliwi czasu nie liczą. Musiałeś być beze mnie bardzo nieszczęśliwy.
Jego teatralne oburzenie rozbawiło ją jeszcze bardziej. Przyglądała się z ciekawością, jak chwycił jej nadgarstek, aby skraść kawałek i tak ukradzionego już ciastka. Patrząc, jak ten nadgryzał swoją część przekąski, przejechała subtelnie językiem po wargach, zgarniając niewidoczne okruszki ciasteczka. Skoro już przytrzymywał jej nadgarstek, zaczekała, aż przełknie kęs, po czym sama przysunęła mu resztę łakoci wprost do ust. I w ostatniej chwili sama ugryzła ostatni kawałeczek, zostawiając zaledwie minimalną odległość pomiędzy wargami.
To było w zasadzie ciekawe, czy udałoby się jej jakoś speszyć Cavingtona. Chyba jeszcze nigdy nie widziała go zawstydzonego.
— Skoro już mamy za sobą ten rozkoszny wstęp, to chyba dobra pora, żeby się napić – stwierdziła, obracając się po raz kolejny, tym razem bokiem do niego, a przodem do stołu, aby sięgnąć po butelkę wina i kieliszki, które też ze sobą przyniosła. Nalała odrobinę do obu szkieł i jedno z nich podała Mickeyowi.