12-09-2021, 05:34 PM
Jak już najgorszy kryzys został zażegnany i najwyraźniej z Bianci zeszło więcej pary, niż sama nawet podejrzewała, Mickey miał nadzieję na faktycznie bezproblemowy wieczór. Z drugiej strony taki niespodziewany przerywnik też był całkiem zabawnym elementem imprezy, a i pomysł pocałowania kogoś w tyłek tak dosłownie, zasługiwał przynajmniej na uznanie za kreatywność.
Bianca tak pięknie ubrała to w słowa, że po tej chwili wymownej ciszy i Cavington po prostu parsknął śmiechem - uważając żeby nie uronić choćby kropli cennego wina. Owszem, brzmiało to niedorzecznie, ale również niebywale zabawnie! Nawet zerknął przelotnie w kierunku chłopaka, na którego Bianca wcześniej łypała. Tym razem już miał koszulkę na sobie, więc nie rozpraszał aż tak bardzo.
- Nadal bym go brał. - W rozbawieniu wzruszył lekko ramionami. - Przyznaj, że ty też. Widzę to w twoim spojrzeniu. Hm, może powinienem być zazdrosny? - Zmrużył odrobinę oczy, pozostawiając na ustach ten sam radosny uśmiech bardzo wyraźnie podkreślający, że oczywiście żartuje. - A może trójkąt? - Kilkakrotnie poruszył brwiami w bardzo sugestywnym geście. Już nawet dzisiaj w innej rozmowie zdążył napomknąć, że jarają go figury geometryczne! Nawet uniósł lekko kieliszek w geście wzniesienia za to toastu.
Przez moment poświęcił uwagę pitemu trunkowi, więc nie zauważył spojrzenia Bianci lądującego gdzieś za sobą. Jak znowu na nią popatrzył, to nie zdążył ani spojrzeć za siebie, ani zdziwić się na kierunek uwagi, bo zza swoich pleców usłyszał... cóż, tekst tak typowy dla siebie samego, że aż poczuł jak gdzieś wewnątrz jego ego zaczyna rozpychać się na mentalnym tronie. Uśmiechnął się trochę głupkowato do Sforzy, zanim odwrócił się w kierunku... dość niskiej blondynki z różowym pasemkiem we włosach. Zmierzył ją pokrótce wzrokiem, jakby widział po raz pierwszy w życiu - kojarzył ją z korytarzy szkoły, nawet wiedział jak ma na imię, w końcu to dziewczę, a on dziewczęta zapamiętuje! - po czym posłał rozłożył odrobinę ręce w geście mającym zaprezentować jego zacną osobę. Uśmiechnął się przy tym szeroko.
- Well, I guess we both must be, because you look like a 9/10... and I'm the 1 for you. - Co jak to, ale zawsze mile łechtało go, jak dla odmiany to do niego koś podbijał z tanim, zabawnym, ale działającym tekstem na przełamanie lodów.
Bianca tak pięknie ubrała to w słowa, że po tej chwili wymownej ciszy i Cavington po prostu parsknął śmiechem - uważając żeby nie uronić choćby kropli cennego wina. Owszem, brzmiało to niedorzecznie, ale również niebywale zabawnie! Nawet zerknął przelotnie w kierunku chłopaka, na którego Bianca wcześniej łypała. Tym razem już miał koszulkę na sobie, więc nie rozpraszał aż tak bardzo.
- Nadal bym go brał. - W rozbawieniu wzruszył lekko ramionami. - Przyznaj, że ty też. Widzę to w twoim spojrzeniu. Hm, może powinienem być zazdrosny? - Zmrużył odrobinę oczy, pozostawiając na ustach ten sam radosny uśmiech bardzo wyraźnie podkreślający, że oczywiście żartuje. - A może trójkąt? - Kilkakrotnie poruszył brwiami w bardzo sugestywnym geście. Już nawet dzisiaj w innej rozmowie zdążył napomknąć, że jarają go figury geometryczne! Nawet uniósł lekko kieliszek w geście wzniesienia za to toastu.
Przez moment poświęcił uwagę pitemu trunkowi, więc nie zauważył spojrzenia Bianci lądującego gdzieś za sobą. Jak znowu na nią popatrzył, to nie zdążył ani spojrzeć za siebie, ani zdziwić się na kierunek uwagi, bo zza swoich pleców usłyszał... cóż, tekst tak typowy dla siebie samego, że aż poczuł jak gdzieś wewnątrz jego ego zaczyna rozpychać się na mentalnym tronie. Uśmiechnął się trochę głupkowato do Sforzy, zanim odwrócił się w kierunku... dość niskiej blondynki z różowym pasemkiem we włosach. Zmierzył ją pokrótce wzrokiem, jakby widział po raz pierwszy w życiu - kojarzył ją z korytarzy szkoły, nawet wiedział jak ma na imię, w końcu to dziewczę, a on dziewczęta zapamiętuje! - po czym posłał rozłożył odrobinę ręce w geście mającym zaprezentować jego zacną osobę. Uśmiechnął się przy tym szeroko.
- Well, I guess we both must be, because you look like a 9/10... and I'm the 1 for you. - Co jak to, ale zawsze mile łechtało go, jak dla odmiany to do niego koś podbijał z tanim, zabawnym, ale działającym tekstem na przełamanie lodów.