25-09-2021, 11:53 PM
Dumny ze swojego pomysłu i tego, że chyba chociaż troszkę poprawił tym humor Biance, wypiął pierś i wsparł zwinięte w pięści dłonie na biodrach, jak na prawdziwego bohatera przystało. Nawet uniósł brodę i uśmiechnął się zwycięsko, pokazujące całemu ogrodowi zimowemu, jaki z niego niezrównany wybawiciel dam w opałach.
- Nie musisz płacić, my, super bohaterzy, akceptujemy wdzięczność, uśmiech i posągi w centrum miasta! No dobra, posągu nie musisz stawiać, ale uśmiech obowiązkowy! - Palcem wskazującym wycelował w jej usta, poruszając nim lekko, jakby w ten sposób miał rozciągnąć jej usta w grymasie zadowolenia. Takim szerokim. Jeszcze szerszym! Aż Kot z Cheshire by się zawstydził!
Jakkolwiek nie chciał jej rozbawić, wciąż poświęcaj jej pełną uwagę, więc żadne słowo mu nie umknęło. No tak, wiedział o zaręczynach z Royce’m i o tym jak bardzo Bianca (i sam Kieran chyba też) była niezadowolona. Ale skoro gorzej być nie mogło, to coraz bardziej intrygowało go co takiego dojebali jej rodzice, że tak ją to rozjuszyło.
Zanim jednak otrzymał tę wiadomość, serce mu stanęło w gardle na widok Bianci prawie lądującej w fontannie. Odruchowo sięgnął do jej ramienia, żeby albo zatrzymać ją w locie, albo skąpać się razem z nią. Jakby skąpał się razem z nią, o przynajmniej mogłaby poczuć jak bardzo się z nią solidaryzuje. Całe szczęście nikt w wodzie nie wylądował.
Chociaż może szkoda, bo jak już z ust Gryfonki padłą ta długo wyczekiwana informacja, Mickey sam miał ochotę do tej fontanny na główkę wskoczyć.
Przez moment w ogóle nie zareagował, jedynie wpatrując się w nią z niewzruszenie zmieszaną miną i jedynie mrugając trochę częściej, niż przeciętny odruch bezwarunkowy. A po tyk kilku sekundach, kiedy trybiki w jego głowie w końcu przeskoczyły o kolejny ząbek, oburzył się nie mniej jak Sforza.
- Czy oni postradali zmysły?! Znaczy się poza tym, że tak, postradali ustawiając małżeństwa bez brania pod uwagę zdania własnych dzieci, ale… czy oni postradali zmysły? - spojrzał na nią tak, jakby zaraz miała powiedzieć mu, że żartuje. Wiedział kim dla Bianci jest Ramsey i dlaczego z nimi mieszka. Znał całkiem nieźle jej sytuację i historię, bo przecież nie poznali się wczoraj. Tak jak on opowiadał osobie pewne rzeczy, tak i ona mówiła.
Jakby jemu ktoś oznajmił, że wyjdzie za swoją przyrodnią siostrę, to też by się oburzył! Dlatego tak bardzo go to… oburzyło!
- Nie musisz płacić, my, super bohaterzy, akceptujemy wdzięczność, uśmiech i posągi w centrum miasta! No dobra, posągu nie musisz stawiać, ale uśmiech obowiązkowy! - Palcem wskazującym wycelował w jej usta, poruszając nim lekko, jakby w ten sposób miał rozciągnąć jej usta w grymasie zadowolenia. Takim szerokim. Jeszcze szerszym! Aż Kot z Cheshire by się zawstydził!
Jakkolwiek nie chciał jej rozbawić, wciąż poświęcaj jej pełną uwagę, więc żadne słowo mu nie umknęło. No tak, wiedział o zaręczynach z Royce’m i o tym jak bardzo Bianca (i sam Kieran chyba też) była niezadowolona. Ale skoro gorzej być nie mogło, to coraz bardziej intrygowało go co takiego dojebali jej rodzice, że tak ją to rozjuszyło.
Zanim jednak otrzymał tę wiadomość, serce mu stanęło w gardle na widok Bianci prawie lądującej w fontannie. Odruchowo sięgnął do jej ramienia, żeby albo zatrzymać ją w locie, albo skąpać się razem z nią. Jakby skąpał się razem z nią, o przynajmniej mogłaby poczuć jak bardzo się z nią solidaryzuje. Całe szczęście nikt w wodzie nie wylądował.
Chociaż może szkoda, bo jak już z ust Gryfonki padłą ta długo wyczekiwana informacja, Mickey sam miał ochotę do tej fontanny na główkę wskoczyć.
Przez moment w ogóle nie zareagował, jedynie wpatrując się w nią z niewzruszenie zmieszaną miną i jedynie mrugając trochę częściej, niż przeciętny odruch bezwarunkowy. A po tyk kilku sekundach, kiedy trybiki w jego głowie w końcu przeskoczyły o kolejny ząbek, oburzył się nie mniej jak Sforza.
- Czy oni postradali zmysły?! Znaczy się poza tym, że tak, postradali ustawiając małżeństwa bez brania pod uwagę zdania własnych dzieci, ale… czy oni postradali zmysły? - spojrzał na nią tak, jakby zaraz miała powiedzieć mu, że żartuje. Wiedział kim dla Bianci jest Ramsey i dlaczego z nimi mieszka. Znał całkiem nieźle jej sytuację i historię, bo przecież nie poznali się wczoraj. Tak jak on opowiadał osobie pewne rzeczy, tak i ona mówiła.
Jakby jemu ktoś oznajmił, że wyjdzie za swoją przyrodnią siostrę, to też by się oburzył! Dlatego tak bardzo go to… oburzyło!