25-09-2021, 11:57 PM
Kogo, jak kogo, ale akurat Cavingtona nie mogło zabraknąć na wyścigu na miotłach. Spodziewał się kto będzie w konkurencji, wiec też jakoś niespecjalnie obawiał się przegranej. Ba, nawet nie brał pod uwagę innego rozwiązania wyścigu, jak miejsce na podium! Jakby był skromniejszy, to może nawet uznałby, że srebro i brąz są okej, ale nie. Celował w złoto i był przekonany, że wygra. Tak.
Z Pokoju Wspólnego wyszedł na długo jeszcze przed czasem, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń wychodzeniem po jedenastej wieczorem. Przesiedział ten czas w jednej z sal na pierwszym piętrze, za towarzystwo mając jedną z koleżanek wyjątkowo chętnie zgadzających się na spędzenie z nim czasu, po czym kiedy nadeszła właściwa pora, wskoczył na miotłę stojąc w oknie i poszybował w ciemność nocy, zostawiając za sobą niewiastę machającą na pożegnanie. Odwrócił się do niej tylko raz, zasalutował, po czym pochyliwszy się nad drążkiem miotły dla nabrania prędkości, skierował się w stronę Lasu. Wcale nie musiał długo szukać, bo najwyraźniej nie był jednym przybywającym na miotle.
Wylądował tam, gdzie było miejsce, nie wbijał się miedzy innych na chama i nie lądował im na głowach. Jeszcze będą mieli czas na poświęcani mu uwagi, jak już wygra i wspaniałomyślnie, z szerokim uśmiechem pozdrowi wszystkich rodaków.
Z odległości skinął znajomym, z którymi skrzyżowało się jego spojrzenie, nawet z nieco sarkastycznym uśmiechem omiótł wzrokiem Harper, po czym przyjrzał się każdej innej osobie z miotłą. Konkurencja taka, jak podejrzewał. Wciąż brakowało kilku osób, ale równie dobrze mogły spanikować. Albo są prefektami i nie dostali w ogóle zaproszenia. Shame on them.
Z Pokoju Wspólnego wyszedł na długo jeszcze przed czasem, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń wychodzeniem po jedenastej wieczorem. Przesiedział ten czas w jednej z sal na pierwszym piętrze, za towarzystwo mając jedną z koleżanek wyjątkowo chętnie zgadzających się na spędzenie z nim czasu, po czym kiedy nadeszła właściwa pora, wskoczył na miotłę stojąc w oknie i poszybował w ciemność nocy, zostawiając za sobą niewiastę machającą na pożegnanie. Odwrócił się do niej tylko raz, zasalutował, po czym pochyliwszy się nad drążkiem miotły dla nabrania prędkości, skierował się w stronę Lasu. Wcale nie musiał długo szukać, bo najwyraźniej nie był jednym przybywającym na miotle.
Wylądował tam, gdzie było miejsce, nie wbijał się miedzy innych na chama i nie lądował im na głowach. Jeszcze będą mieli czas na poświęcani mu uwagi, jak już wygra i wspaniałomyślnie, z szerokim uśmiechem pozdrowi wszystkich rodaków.
Z odległości skinął znajomym, z którymi skrzyżowało się jego spojrzenie, nawet z nieco sarkastycznym uśmiechem omiótł wzrokiem Harper, po czym przyjrzał się każdej innej osobie z miotłą. Konkurencja taka, jak podejrzewał. Wciąż brakowało kilku osób, ale równie dobrze mogły spanikować. Albo są prefektami i nie dostali w ogóle zaproszenia. Shame on them.