02-02-2022, 09:19 PM
Z rosnącą satysfakcją przyglądała się, jak Miles powoli poddawał się jej kuszeniu. Jak chętnie i bez cienia zawahania spełnił jej niemą prośbę podszytą sugestią. I choć czuła, jak każdy kolejny guzik jej sukienki puszcza, nie oderwała ani na moment wzroku od jego twarzy.
Był cudowny. Tak cholernie słodki. Za każdym razem, niezależnie od tego, czy się do siebie zbliżali, czy mijali na korytarzu, wpatrywał się w nią oczętami małego szczeniaczka, który zobaczył właśnie cały swój świat i gotowy był oddać mu wszystko, czego tylko ten świat by sobie zażyczył. Nie umiała stwierdzić, skąd w Milesie pojawiło się tyle uwielbienia wobec niej. Tym bardziej, że uczucie to było… dziwne. Balansujące gdzieś na granicy romantyczności, ale jednak nią nie będące. Byli… czymś bardzo specyficznym, układem, który zdawali się rozumieć tylko oni.
To było coś specyficznego. Coś wyjątkowego.
Wzięła szybki wdech, zaskoczona, gdy Miles poderwał ją w powietrze. Bianca objęła jego szyję, zupełnie odruchowo, byleby tylko nie stracić równowagi – lecz Villiers nie zachwiał się ani na moment, a delikatnie posadził ją na sofie, na której przed momentem sama siedziała i sam się nad nią pochylił. Zdołał jeszcze zobaczyć jej pełen zadowolenia uśmiech, kiedy złączył ich wargi w pocałunku.
Ten pocałunek był jak zwieńczenie tego dnia. Był jak coś, o czym nawet nie wiedziała, że tego faktycznie pragnęła. Przez cały ten czas bawiła się z nim, kusiła go na swój sposób, rozpraszała, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że igrała z samą sobą, a teraz sam Miles dał jej coś, o czym nawet nie wiedziała, że tego naprawdę chciała.
Jakby z lekkim zaskoczeniem, oddała mu ten pocałunek z równą pasją, a dłonie wplotła pomiędzy jego włosy, delikatnie je mierzwiąc. Przez krótki czas igrała z jego kosmykami, nim przesunęła dłonią powolutku w dół – po jego karku, po szyi, łaskocząc palcami jego obojczyk, klatkę piersiową, brzuch… Zahaczyła za skrawek jego spodni, jednakże jej dłoń wkradła się pod koszulkę Milesa, powolutku podważając jej materiał, aż nareszcie, odrywając się odrobinę od jego warg, ściągnęła ją i rzuciła gdzieś za niego.
Korzystając z tej chwili oddechu, poprawiła się na kozetce i podniosła do siadu, po czym posłała mu lekki uśmiech. Chyba nie myślał, że to będzie takie proste, a Bianca będzie biernie leżeć i czekać.
Ujęła jego twarz w dłonie, kompletnie zapominając, że na przegubach wciąż miała bielejące sińce. Podobnie jak i zresztą na biodrach i mniejsze na jednym z żeber. Ujęła twarz w dłonie i złączyła ich wargi w ponownym pocałunku.
Był cudowny. Tak cholernie słodki. Za każdym razem, niezależnie od tego, czy się do siebie zbliżali, czy mijali na korytarzu, wpatrywał się w nią oczętami małego szczeniaczka, który zobaczył właśnie cały swój świat i gotowy był oddać mu wszystko, czego tylko ten świat by sobie zażyczył. Nie umiała stwierdzić, skąd w Milesie pojawiło się tyle uwielbienia wobec niej. Tym bardziej, że uczucie to było… dziwne. Balansujące gdzieś na granicy romantyczności, ale jednak nią nie będące. Byli… czymś bardzo specyficznym, układem, który zdawali się rozumieć tylko oni.
To było coś specyficznego. Coś wyjątkowego.
Wzięła szybki wdech, zaskoczona, gdy Miles poderwał ją w powietrze. Bianca objęła jego szyję, zupełnie odruchowo, byleby tylko nie stracić równowagi – lecz Villiers nie zachwiał się ani na moment, a delikatnie posadził ją na sofie, na której przed momentem sama siedziała i sam się nad nią pochylił. Zdołał jeszcze zobaczyć jej pełen zadowolenia uśmiech, kiedy złączył ich wargi w pocałunku.
Ten pocałunek był jak zwieńczenie tego dnia. Był jak coś, o czym nawet nie wiedziała, że tego faktycznie pragnęła. Przez cały ten czas bawiła się z nim, kusiła go na swój sposób, rozpraszała, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że igrała z samą sobą, a teraz sam Miles dał jej coś, o czym nawet nie wiedziała, że tego naprawdę chciała.
Jakby z lekkim zaskoczeniem, oddała mu ten pocałunek z równą pasją, a dłonie wplotła pomiędzy jego włosy, delikatnie je mierzwiąc. Przez krótki czas igrała z jego kosmykami, nim przesunęła dłonią powolutku w dół – po jego karku, po szyi, łaskocząc palcami jego obojczyk, klatkę piersiową, brzuch… Zahaczyła za skrawek jego spodni, jednakże jej dłoń wkradła się pod koszulkę Milesa, powolutku podważając jej materiał, aż nareszcie, odrywając się odrobinę od jego warg, ściągnęła ją i rzuciła gdzieś za niego.
Korzystając z tej chwili oddechu, poprawiła się na kozetce i podniosła do siadu, po czym posłała mu lekki uśmiech. Chyba nie myślał, że to będzie takie proste, a Bianca będzie biernie leżeć i czekać.
Ujęła jego twarz w dłonie, kompletnie zapominając, że na przegubach wciąż miała bielejące sińce. Podobnie jak i zresztą na biodrach i mniejsze na jednym z żeber. Ujęła twarz w dłonie i złączyła ich wargi w ponownym pocałunku.