09-03-2022, 11:30 PM
Z ust Bianci wyrwał się tylko krótki śmiech, gdy usłyszała wspaniałe podsumowanie Noah. I miał rację. Zresztą, sama też to widziała. Kiedy spotykali się sam-na-sam, to, cóż… rzadko kończyło się to w inny sposób.
I wcale jej to nie przeszkadzało. Do Noah miała swoisty sentyment. Poza tym było w nim coś takiego… słodkiego. Ale też odrobinę, zaskakująco, agresywnego. Nie umiała tego odgadnąć, ale wiedziała, że ją to w nim pociągało.
Chociaż, pociągało ją w nim bardzo wiele rzeczy.
Ale o czym to oni…
Ach, tak.
Noah wyglądał dziś dość blado. I zmrużyła nieco oczy, gdy wspomniał o obniżonej odporności. Czuł się chory? Niby dni robiły się faktycznie coraz chłodniejsze, ale to raczej nie był jeszcze sezon na chorowanie…
— Jeśli czujesz się źle, możemy pójść do skrzydła szpitalnego.
Byłaby gotowa rzucić wszystko, włącznie z ambicjami i zaklęciami, gdyby faktycznie tego od niej potrzebował. Cóż, Biance można było zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że zostawiała swoich na lodzie. Nieważne, kim był, jeśli mogła nazwać go swoim, stawała za nim jak lwica i starała się być zawsze wtedy, kiedy potrzebował.
Być może dlatego tym razem na dwuznaczną prowokację odpowiedziała uprzejmym uśmiechem i tylko posłała mu ledwie widocznego buziaka w powietrzu.
Wzruszyła lekko ramieniem i zaczekała, aż Noah wyczyta coś z podręcznika. Ona tak nie uważała, nie było tak w jej przypadku, ale nie zamierzała się kłócić. Machnęła różdżką zaraz po nim, ale również nic się nie stało. Chociaż tym razem nie była nawet zaskoczona, bo humor nieco jej się podminował przez jego stan zdrowia czy samopoczucie.
Westchnęła cicho i oparła się bokiem o ścianę.
— Może mamy za słabe wspomnienia.
Kostka: 1
Postęp: 0/5
I wcale jej to nie przeszkadzało. Do Noah miała swoisty sentyment. Poza tym było w nim coś takiego… słodkiego. Ale też odrobinę, zaskakująco, agresywnego. Nie umiała tego odgadnąć, ale wiedziała, że ją to w nim pociągało.
Chociaż, pociągało ją w nim bardzo wiele rzeczy.
Ale o czym to oni…
Ach, tak.
Noah wyglądał dziś dość blado. I zmrużyła nieco oczy, gdy wspomniał o obniżonej odporności. Czuł się chory? Niby dni robiły się faktycznie coraz chłodniejsze, ale to raczej nie był jeszcze sezon na chorowanie…
— Jeśli czujesz się źle, możemy pójść do skrzydła szpitalnego.
Byłaby gotowa rzucić wszystko, włącznie z ambicjami i zaklęciami, gdyby faktycznie tego od niej potrzebował. Cóż, Biance można było zarzucić wiele, ale na pewno nie to, że zostawiała swoich na lodzie. Nieważne, kim był, jeśli mogła nazwać go swoim, stawała za nim jak lwica i starała się być zawsze wtedy, kiedy potrzebował.
Być może dlatego tym razem na dwuznaczną prowokację odpowiedziała uprzejmym uśmiechem i tylko posłała mu ledwie widocznego buziaka w powietrzu.
Wzruszyła lekko ramieniem i zaczekała, aż Noah wyczyta coś z podręcznika. Ona tak nie uważała, nie było tak w jej przypadku, ale nie zamierzała się kłócić. Machnęła różdżką zaraz po nim, ale również nic się nie stało. Chociaż tym razem nie była nawet zaskoczona, bo humor nieco jej się podminował przez jego stan zdrowia czy samopoczucie.
Westchnęła cicho i oparła się bokiem o ścianę.
— Może mamy za słabe wspomnienia.