12-03-2022, 10:12 PM
Po opanowaniu małej katastrofy, jaką okazała się pierwsza próba wykonania eliksiru nie tylko przez niego, ale również przez towarzyszące mu po obydwóch stronach dziewczęta, Mickey - zadeklarowawszy się, że podzieli się z Laurel wynikiem swojej pracy - podjął się kolejnej próby.
Wyczyścił kociołek, przygotował na nowo składniki, zerkał tylko co chwilę na Florę, czy ona też próbuje ponownie i chcąc też skontrolować, czy nie czuje się zbyt przytłoczona tym wszystkim. I co chwilę też na Laurel, żeby zaobserwować, czy trochę chociaż się uspokoiła i już się nie denerwuje.
I to rozpraszanie własnej uwagi pomiędzy eliksir, Puchonke i Ślizgonkę chyba najwyraźniej nie wyszło mu na dobre, bo choć wsypał cztery miarki sproszkowanego bezoaru, to chyba wyszły zbyt kopiaste. Eliksir zabulgotał i wypuścił kilka ciężko wyglądających baniek, z czego największa z nich najwyraźniej obrała sobie za cel twarz Cavingtona. Przyglądał jej się z zaskoczeniem i niezrozumieniem, tym bardziej jak wyraźnie pofrunęła w jego kierunku, aż będąc blisko... pękła tuż przed oczami, mocząc mu całą twarz. I choć przetarła się rękawem i zamrugał kilkakrotnie energicznie, to nie mógł odzyskać ostrości widzenia, wszystko było tak rozmazane, że nie odważył się nawet sięgnąć do własnego kociołka, który prezentował się przed nim niczym ciemna plama na środku brązowej plamy ławki.
- Kurwa. - Wyrwało mu się to przekleństwo na tyle cicho, żeby nie zwrócić uwagi nauczycielki i jakoś tak odruchowo odwrócił się w kierunku, w którym powinna być Laurel. - Ten bezoar chyba był jakiś przeterminowany. - Zmarszczył brwi, zdecydowanie obwiniając składnik za porażkę swoją i Zimmerman.
Nie było mowy o dalszych próbach wykonania eliksiru, bo przecież zupełnie nic nie widział!
7 - 6 + 1 = 2
Efekt uboczny: 3 - oślepiony bańką
Eliksir NIE ukończony.
Wyczyścił kociołek, przygotował na nowo składniki, zerkał tylko co chwilę na Florę, czy ona też próbuje ponownie i chcąc też skontrolować, czy nie czuje się zbyt przytłoczona tym wszystkim. I co chwilę też na Laurel, żeby zaobserwować, czy trochę chociaż się uspokoiła i już się nie denerwuje.
I to rozpraszanie własnej uwagi pomiędzy eliksir, Puchonke i Ślizgonkę chyba najwyraźniej nie wyszło mu na dobre, bo choć wsypał cztery miarki sproszkowanego bezoaru, to chyba wyszły zbyt kopiaste. Eliksir zabulgotał i wypuścił kilka ciężko wyglądających baniek, z czego największa z nich najwyraźniej obrała sobie za cel twarz Cavingtona. Przyglądał jej się z zaskoczeniem i niezrozumieniem, tym bardziej jak wyraźnie pofrunęła w jego kierunku, aż będąc blisko... pękła tuż przed oczami, mocząc mu całą twarz. I choć przetarła się rękawem i zamrugał kilkakrotnie energicznie, to nie mógł odzyskać ostrości widzenia, wszystko było tak rozmazane, że nie odważył się nawet sięgnąć do własnego kociołka, który prezentował się przed nim niczym ciemna plama na środku brązowej plamy ławki.
- Kurwa. - Wyrwało mu się to przekleństwo na tyle cicho, żeby nie zwrócić uwagi nauczycielki i jakoś tak odruchowo odwrócił się w kierunku, w którym powinna być Laurel. - Ten bezoar chyba był jakiś przeterminowany. - Zmarszczył brwi, zdecydowanie obwiniając składnik za porażkę swoją i Zimmerman.
Nie było mowy o dalszych próbach wykonania eliksiru, bo przecież zupełnie nic nie widział!
7 - 6 + 1 = 2
Efekt uboczny: 3 - oślepiony bańką
Eliksir NIE ukończony.