26-03-2022, 05:13 PM
Pomimo dalszych zawrotów głowy, które po zwymiotowaniu znacznie zelżały, zaczynał czuć się trochę lepiej. Wzrastało zmęczenie, to fakt i najchętniej położyłby się spać zanim dopadnie go kacowy ból głowy, ale obecna pozycja była tak wygodna, że nie chciał się ruszyć. Oparcie w postaci ściany pomagało zebrać myśli.
Spojrzał na Florę, słysząc jej ogromną niepewność w głosie. Nie powinien jej w sumie zostawiać w tej chwili samej, choćby ze względu na zapewnienie jej wsparcia swoją obecnością. Zmierzała na śniadanie, wiec odprowadzenie jej nie wymagałoby wspinaczki po żadnych schodach i byłby stosunkowo blisko lochów, żeby później skierować się do swojego dormitorium i paść na łóżko z nadzieją przespania kaca. To nie był zły plan.
- Hm, to może pójdziemy razem na śniadanie? Ale musisz dać mi jeszcze chwilę. - Zaraz się ogarnie, ale chyba jeszcze było na to za szybko. Nie chciał znowu puścić pawia, tym bardziej na korytarzu szkolnym. - Ta woda jest dobrym pomysłem, ale zdecydowanie wolę usiąść żeby ją wypić. - Posłał jej słaby uśmiech i westchnął powoli, względnie głęboko.
Powoli odzyskiwał kolorki na twarzy, bladość znikała stopniowo. Po kilku kolejnych głębszych oddechach również świat przestał tak wirować, chociaż nie od razu poczuł się na tyle pewnie, żeby iść.
Spojrzał na Florę, słysząc jej ogromną niepewność w głosie. Nie powinien jej w sumie zostawiać w tej chwili samej, choćby ze względu na zapewnienie jej wsparcia swoją obecnością. Zmierzała na śniadanie, wiec odprowadzenie jej nie wymagałoby wspinaczki po żadnych schodach i byłby stosunkowo blisko lochów, żeby później skierować się do swojego dormitorium i paść na łóżko z nadzieją przespania kaca. To nie był zły plan.
- Hm, to może pójdziemy razem na śniadanie? Ale musisz dać mi jeszcze chwilę. - Zaraz się ogarnie, ale chyba jeszcze było na to za szybko. Nie chciał znowu puścić pawia, tym bardziej na korytarzu szkolnym. - Ta woda jest dobrym pomysłem, ale zdecydowanie wolę usiąść żeby ją wypić. - Posłał jej słaby uśmiech i westchnął powoli, względnie głęboko.
Powoli odzyskiwał kolorki na twarzy, bladość znikała stopniowo. Po kilku kolejnych głębszych oddechach również świat przestał tak wirować, chociaż nie od razu poczuł się na tyle pewnie, żeby iść.