27-03-2022, 05:08 PM
Wjebała się w drzewo i straciła przytomność, a on starał się jej pomóc, to ona miała teraz jakiś problem z własną przerośniętą dumą i zaufaniem! Był dla niej złośliwy, owszem, non stop, ale nigdy celowo nie naraził jej na niebezpieczeństwo! Ani na szlaban! Nie celowo, przypadkiem to zupełnie inna sprawa, chociaż pewnie i tak myślała, że wszystko robił celowo.
Mickey pewnie zatrzymałby się od razu po zasłonięciu oczu, gdyby akurat nie był w połowie kroku, z jedną nogą w powietrzu. Cały ubłocony, więc przy okazji nie do końca stabilnie trzymający się na jednej nodze, kiedy nic nie widział. Musiał dostawić nogę! Ale nie widział gdzie, więc w rezultacie pośliznął się i obydwoje wylądowali na schodach. Tyle dobrze, że Harper nie obiła się na tyle, żeby pogorszył się jej stan.
Przekręcił się na tyle, żeby sięgnąć ręką do swojej kości ogonowej, która bardzo ucierpiała przy tym zderzeniu i przy okazji zdał sobie sprawę z tego, że uderzony łokieć boli za bardzo. Nie było to złamanie, ale zaczął od razu podejrzewać zwichnięcie. Fanta-kurwa-stycznie.
- Jasne, poradzisz sobie ze wstrząśnieniem mózgu... a nie, wybacz, najwyraźniej tego organu nie posiadasz, skoro masz tak poronione pomysły. - Próbując dość nieudolnie podnieść się ze schodków, nadal z wyraźną niewygodą i oznakami bólu, cedził słowa przez zęby. Spojrzał tylko przez moment na Harper naprawdę rozeźlony i choć ochota na pomaganie jej zaczynała mijać, to z kolei teraz rosła w nich chęć irytowania jej swoją obecnością. Więc nie, nie porzuci misji ratunkowej, nawet jeśli jest obity i obolały.
- Trzeba było nie zasłaniać mi oczu w połowie kroku, kretynko.
Mickey pewnie zatrzymałby się od razu po zasłonięciu oczu, gdyby akurat nie był w połowie kroku, z jedną nogą w powietrzu. Cały ubłocony, więc przy okazji nie do końca stabilnie trzymający się na jednej nodze, kiedy nic nie widział. Musiał dostawić nogę! Ale nie widział gdzie, więc w rezultacie pośliznął się i obydwoje wylądowali na schodach. Tyle dobrze, że Harper nie obiła się na tyle, żeby pogorszył się jej stan.
Przekręcił się na tyle, żeby sięgnąć ręką do swojej kości ogonowej, która bardzo ucierpiała przy tym zderzeniu i przy okazji zdał sobie sprawę z tego, że uderzony łokieć boli za bardzo. Nie było to złamanie, ale zaczął od razu podejrzewać zwichnięcie. Fanta-kurwa-stycznie.
- Jasne, poradzisz sobie ze wstrząśnieniem mózgu... a nie, wybacz, najwyraźniej tego organu nie posiadasz, skoro masz tak poronione pomysły. - Próbując dość nieudolnie podnieść się ze schodków, nadal z wyraźną niewygodą i oznakami bólu, cedził słowa przez zęby. Spojrzał tylko przez moment na Harper naprawdę rozeźlony i choć ochota na pomaganie jej zaczynała mijać, to z kolei teraz rosła w nich chęć irytowania jej swoją obecnością. Więc nie, nie porzuci misji ratunkowej, nawet jeśli jest obity i obolały.
- Trzeba było nie zasłaniać mi oczu w połowie kroku, kretynko.