28-03-2022, 02:19 PM
Mickey nie wątpił, że Harper wie. Po prostu nie wierzył jej na słowo, że da radę dojść gdziekolwiek sama. Wystarczyło spojrzeć na to jak wcale nie tak pewnie wspina się po schodach! I na dodatek - przez jej idiotyczne pomysły zasłaniania oczu komuś wchodzącemu po schodach - on teraz też wchodził po schodach trochę mniej sprawnie, bo chwila minie zanim przyzwyczai się do bólu.
- Jak mnie zawieszą, to sam sobie zasłużę, nie będę tego zawdzięczał drącym się na pół zamku harpiom. - Wymamrotał to w podobnym tonie jak ona. Szedł na tyle blisko, że słyszałby ją nawet jakby szeptała, w końcu o tej porze w nocy - a pewnie jest już sporo po północy - korytarze były ciche, żaden każdy dźwięk był bardzo wyraźnie słyszalny.
Tym bardziej powinni się pospieszyć, jeśli żadne z nich nie chciało stracić możliwości grania w Quidditcha od początku sezonu.
Przewrócił lekko oczami na słowa Harper. Zupełnie jakby spodziewała się, że Mickey nie wykorzysta każdej nadarzającej się okazji do... bycia sobą.
- Wrócimy jutro, jak już odstawię cię do Skrzydła Szpitalnego. Nie myśl, że dam ci teraz powód do późniejszego rozpowiadania, że porzuciłem cię obolałą i potrzebującą na środku korytarza na pastwę patroli i Irytka. Więc idziemy, Brooks, skoro gardzisz moją pomocą w przemieszczaniu się to twoja sprawa. - Teraz i tak raczej ciężko byłoby mu ją nieść, bo jedną rękę miał tak obolałą, że nie było mowy o obciążaniu jej.
- Jak mnie zawieszą, to sam sobie zasłużę, nie będę tego zawdzięczał drącym się na pół zamku harpiom. - Wymamrotał to w podobnym tonie jak ona. Szedł na tyle blisko, że słyszałby ją nawet jakby szeptała, w końcu o tej porze w nocy - a pewnie jest już sporo po północy - korytarze były ciche, żaden każdy dźwięk był bardzo wyraźnie słyszalny.
Tym bardziej powinni się pospieszyć, jeśli żadne z nich nie chciało stracić możliwości grania w Quidditcha od początku sezonu.
Przewrócił lekko oczami na słowa Harper. Zupełnie jakby spodziewała się, że Mickey nie wykorzysta każdej nadarzającej się okazji do... bycia sobą.
- Wrócimy jutro, jak już odstawię cię do Skrzydła Szpitalnego. Nie myśl, że dam ci teraz powód do późniejszego rozpowiadania, że porzuciłem cię obolałą i potrzebującą na środku korytarza na pastwę patroli i Irytka. Więc idziemy, Brooks, skoro gardzisz moją pomocą w przemieszczaniu się to twoja sprawa. - Teraz i tak raczej ciężko byłoby mu ją nieść, bo jedną rękę miał tak obolałą, że nie było mowy o obciążaniu jej.