21-04-2022, 10:52 PM
Nad tym pytaniem Sao, April musiała się chwilę zastanowić. Zawsze starała się być dobrą, przygotowaną uczennicą i nie doprowadzać do sytuacji, które przyniosłyby wstyd jej i jej domowi, ale no zdarzyło jej się potknąć. Nigdy wcześniej do poziomu szlabanu, ale jednak punktów kilka w swojej karierze szkolnej straciła.
- Tak, zdarzyło mi się kilka stracić... ale to nie to samo co stracić punkty i dostać szlaban... prawda? - Jakoś tak trochę zwątpiła w to, czy aby jej reakcja na otrzymanie szlabanu jest właściwa. Może naprawdę przejmowała się za bardzo? Może powinna podejść do tego tak samo na luzie jak inni? Ale no nie potrafiła! Poza tym... jak jej odjęto punkty, to też bardzo przeżywała! Może nie aż tak, bo była młodsza i okoliczności kary były inne, ale mimo wszystko wzięła to do siebie i od tamtej pory dużo bardziej starała się nie doprowadzać do takich sytuacji.
Dlatego też kolejne słowa Sao - mimo że troszkę chaotyczne i zlepione w jedną długą wypowiedź, którą April musiała podzielić sobie w głowie na części - miały bardzo dużo sensu.
- Zdecydowanie nie chcę więcej dostać szlabanu. - Pokręciła przy tym głową dla podkreślenia tych słów. Tak, Puchonka miała zupełną rację, że to bardzo zniechęciło Ape do ponownego łamania regulaminu, czy robienia rzeczy mogących mieć nieprzyjemne skutki. Natomiast ostatnie pytanie wprawiło ją w zakłopotanie. Przez kilka sekund milczała, wpatrując się w swoje palce, które dość nerwowo splatały się, wyginały i pocierały, trochę niezależnie od jej świadomości. Czy było warto? Ale w sumie co miałoby być warto? Znaczy... no tak, był to całkiem przyjemny wieczór, choćby dlatego, że lubiła spędzać czas z Heather. Ale Heather w pewnej chwili zniknęła... ale nadal było miło, chociaż raczej nie socjalizowała się z innymi zebranymi... poza Willem, który sam do niej zagadał. Przy okazji już tym ją onieśmielając, ale no... o dziwo nie spłonęła z zawstydzenia. A może po prostu nie miała czasu, bo zaraz pojawił się woźny i zapewnił im znacznie inne atrakcje? Zdecydowanie ten wieczór był wyjściem dość daleko poza własną strefę komfortu! - Nie wiem, chyba tak? No bo poza tym szlabanem, to było trochę zabawne obserwować jak inni obstawiają wygranego, bo samego wyścigu w ciemności widzieć się nie dało. I zabawne było widzieć część osób zadowolonych, a część zawiedzionych wynikiem. - Niby podobne emocje można było widzieć i w ciągu dnia, nawet na lekcjach, ale to było coś... innego. W sumie przypominało trochę mecze quidditcha, ale miało nieco inną aurę.
Zmarszczyła brwi i zawiesiła na dłużej spojrzenie na Vatesie, który prychnął w tej chwili z pogardą i niezadowoleniem, po czym ostentacyjnie zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
- Mm... nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Znaczy... Nie pamiętam jak byłam bardzo mała, ale odkąd pamiętam, to zawsze jest ze mną. Także był to pierwszy raz. - Przez myśl przeszło jej, że chciałaby, żeby jednak nie był ostatnim, bo o ile mgła alkoholiczna przysłaniała jej wspomnienia, to pamiętała jedną ważną rzecz - że czuła się wolna, nieskrępowana obecnością, nieoceniana. I jak tylko przeszło jej to przez myśl, Vates prychnął ponownie, spoglądając na nią bardzo obrażonym wzrokiem.
Chciałabyś się mnie pozbyć? Wiesz, że to nie możliwe, jestem częścią ciebie. I nigdzie się nie wybieram, za bardzo lubię twoje życie.
Skrzywiła się lekko, znowu spoglądając na Sao.
- Właściwie to... tak jakby. To nie tak, że rozmawialiśmy o tym, ale w związku z tym, że nie pamiętam niemal nic z tamtej nocy, to właśnie Will mi powiedział co się podziało. I niby mam trochę przebłyski, ale no... nie pamiętam i tak. Poza tym... on raczej nie jest rodzajem osoby, która o takich rzeczach rozmawia. Chyba. Mam na myśli, że jest znacznie bardziej, hm, towarzyski. I dla niego nie było to pewnie nic nadzwyczajnego. I strasznie mi głupio w ogóle o tym rozmawiać. - Poczerwieniała przy tym niczym dorodna piwonia, bo nawet rozmawiać o tym z kuzynką było zawstydzające. April totalnie nie umiała o takich rzeczach mówić otwarcie i z dystansem, przeżywała wszystko wewnętrznie bardzo mocno. W tej chwili może nie aż tak, bo po prostu nie pamięta samego faktu! Hm, może to i lepiej?... Ale to nie sprawiało, żeby rozmawianie o tym z Willem miało przyjść jej łatwo! Już jak go widziała, to pierwszą rzeczą było przypomnienie sobie, że najwyraźniej o pijaku niemal się na niego rzuciła i odkleić nie chciała.
- Tak, zdarzyło mi się kilka stracić... ale to nie to samo co stracić punkty i dostać szlaban... prawda? - Jakoś tak trochę zwątpiła w to, czy aby jej reakcja na otrzymanie szlabanu jest właściwa. Może naprawdę przejmowała się za bardzo? Może powinna podejść do tego tak samo na luzie jak inni? Ale no nie potrafiła! Poza tym... jak jej odjęto punkty, to też bardzo przeżywała! Może nie aż tak, bo była młodsza i okoliczności kary były inne, ale mimo wszystko wzięła to do siebie i od tamtej pory dużo bardziej starała się nie doprowadzać do takich sytuacji.
Dlatego też kolejne słowa Sao - mimo że troszkę chaotyczne i zlepione w jedną długą wypowiedź, którą April musiała podzielić sobie w głowie na części - miały bardzo dużo sensu.
- Zdecydowanie nie chcę więcej dostać szlabanu. - Pokręciła przy tym głową dla podkreślenia tych słów. Tak, Puchonka miała zupełną rację, że to bardzo zniechęciło Ape do ponownego łamania regulaminu, czy robienia rzeczy mogących mieć nieprzyjemne skutki. Natomiast ostatnie pytanie wprawiło ją w zakłopotanie. Przez kilka sekund milczała, wpatrując się w swoje palce, które dość nerwowo splatały się, wyginały i pocierały, trochę niezależnie od jej świadomości. Czy było warto? Ale w sumie co miałoby być warto? Znaczy... no tak, był to całkiem przyjemny wieczór, choćby dlatego, że lubiła spędzać czas z Heather. Ale Heather w pewnej chwili zniknęła... ale nadal było miło, chociaż raczej nie socjalizowała się z innymi zebranymi... poza Willem, który sam do niej zagadał. Przy okazji już tym ją onieśmielając, ale no... o dziwo nie spłonęła z zawstydzenia. A może po prostu nie miała czasu, bo zaraz pojawił się woźny i zapewnił im znacznie inne atrakcje? Zdecydowanie ten wieczór był wyjściem dość daleko poza własną strefę komfortu! - Nie wiem, chyba tak? No bo poza tym szlabanem, to było trochę zabawne obserwować jak inni obstawiają wygranego, bo samego wyścigu w ciemności widzieć się nie dało. I zabawne było widzieć część osób zadowolonych, a część zawiedzionych wynikiem. - Niby podobne emocje można było widzieć i w ciągu dnia, nawet na lekcjach, ale to było coś... innego. W sumie przypominało trochę mecze quidditcha, ale miało nieco inną aurę.
Zmarszczyła brwi i zawiesiła na dłużej spojrzenie na Vatesie, który prychnął w tej chwili z pogardą i niezadowoleniem, po czym ostentacyjnie zaczął przyglądać się swoim paznokciom.
- Mm... nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Znaczy... Nie pamiętam jak byłam bardzo mała, ale odkąd pamiętam, to zawsze jest ze mną. Także był to pierwszy raz. - Przez myśl przeszło jej, że chciałaby, żeby jednak nie był ostatnim, bo o ile mgła alkoholiczna przysłaniała jej wspomnienia, to pamiętała jedną ważną rzecz - że czuła się wolna, nieskrępowana obecnością, nieoceniana. I jak tylko przeszło jej to przez myśl, Vates prychnął ponownie, spoglądając na nią bardzo obrażonym wzrokiem.
Chciałabyś się mnie pozbyć? Wiesz, że to nie możliwe, jestem częścią ciebie. I nigdzie się nie wybieram, za bardzo lubię twoje życie.
Skrzywiła się lekko, znowu spoglądając na Sao.
- Właściwie to... tak jakby. To nie tak, że rozmawialiśmy o tym, ale w związku z tym, że nie pamiętam niemal nic z tamtej nocy, to właśnie Will mi powiedział co się podziało. I niby mam trochę przebłyski, ale no... nie pamiętam i tak. Poza tym... on raczej nie jest rodzajem osoby, która o takich rzeczach rozmawia. Chyba. Mam na myśli, że jest znacznie bardziej, hm, towarzyski. I dla niego nie było to pewnie nic nadzwyczajnego. I strasznie mi głupio w ogóle o tym rozmawiać. - Poczerwieniała przy tym niczym dorodna piwonia, bo nawet rozmawiać o tym z kuzynką było zawstydzające. April totalnie nie umiała o takich rzeczach mówić otwarcie i z dystansem, przeżywała wszystko wewnętrznie bardzo mocno. W tej chwili może nie aż tak, bo po prostu nie pamięta samego faktu! Hm, może to i lepiej?... Ale to nie sprawiało, żeby rozmawianie o tym z Willem miało przyjść jej łatwo! Już jak go widziała, to pierwszą rzeczą było przypomnienie sobie, że najwyraźniej o pijaku niemal się na niego rzuciła i odkleić nie chciała.