21-04-2022, 11:49 PM
Już nie mogła być pewna niczego. Ponownie zmarszczyła lekko brwi, zastanawiając się, czy słowo kilka naprawdę oznaczało kilka. Ile to mogłoby być? Nie więcej niż dziesięć. Czy to możliwe, że w ciągu sześciu lat nauki straciła maksymalnie dziesięć punktów? I czy aby na pewno chciała pytać? Nawet nie wiedziała, czy takimi pytaniami pogrążała bardziej siebie, czy April! Może dlatego ostatecznie zrezygnowała.
- No nie do końca to samo... Ale chyba też zależy od osoby, nie? No bo jeden da ci za to samo, znaczy... Odejmie punkty... A ktoś inny, jak zrobisz tak samo, od razu wlepi ci szlaban i to totalnie niefair i nie wiem do końca, jak oni się organizują, no bo chyba powinni mieć jakoś jednoznacznie wszyscy takie same zasady i powinni to wiedzieć, nie?
Może troszkę za bardzo zamotała się we wspomnieniach, że przecież nie każdy prefekt, czy nauczyciel oceniał pewne zachowania tak samo... Dlatego też za moment zawiesiła się na chwilę, zastanawiając się, o czym to mówiła i do czego starała się pierwotnie nawiązać.
- Ale to chyba też właściwie świadczy o tym, że... Odejmowane punkty i wlepione szlabany nie są aż tak bardzo różne.
Uśmiechnęła się jednak, kiedy kuzynka zaczęła pozytywniej wypowiadać się o tamtej nocy... I chyba tylko tym bardziej chciałaby tam być, nawet jeśli miałoby to być tylko dla towarzystwa.
- A ty coś stawiałaś, czy sobie odpuściłaś? - zapytała jeszcze z wyraźnym zainteresowaniem.
No dobrze, nie spodziewała się, by April bawiła się w hazard, ale może chociaż jakąś symboliczną kwotę? To znaczy, o ile w ogóle się dało. Absolutnie nie wiedziała, jak mogłaby wyobrazić sobie ten wyścig i... Cóż, zdaje się, że z tego właśnie powodu tym bardziej żałowała, że nic o tym nie wiedziała.
- To może jednak jest jakiś sposób, żeby... No wiesz, odciąć się? - spytała, ściszając przy tym głos i zerkając za siebie, zupełnie, jakby sama mogła zobaczyć Vatesa. Co prawda nie mogła, ale zakładała, że jeszcze tam był, skoro Krukonka wcześniej właśnie tam patrzyła oraz wskazywała. - Znaczy, może ten konkretny nie brzmi tak zajebiście, albo może przynajmniej nie brzmi najlepiej tak ogólnie zawsze, kiedykolwiek, ale wiesz... Coś w takim razie musi być.
Odczekała chwilę, nim zaczęła odpowiadać na jej kolejne słowa, bo zwyczajnie nie był to temat, na który miałaby dużo do powiedzenia.
- O... Aha... Ale ty wiesz, czy jesteś pewna, że to, co mówił, to faktycznie się działo? - dopytała niepewnie. - Ale tak z drugiej strony, to nie wiem, czy można być tak, eee, całkowicie... Znieczulonym na takie rzeczy? No bo dobra, jak ktoś miał ileś dziewczyn, na przykład, to pewnie faktycznie nie tak nadzwyczajne, ale... Nie, ja w sumie nie wiem. Ale w każdym razie, no to chyba nic tak-... Hm. Nic takiego, ale nie w tym sensie. Znaczy, to chyba nic negatywnego, może? W sensie, chyba to są rzeczy, które ludzie robią na imprezach? Albo jak poczują, że to w ogóle właściwie i jeśli jest, nie wiem, odpowiedni moment?
Absolutnie się na tym nie znała i miała tego pełną świadomość. Dlatego też kilka razy pokiwała się na boki, wznosząc lekko ręce na znak, że nie wie, co mówi.
- No nie do końca to samo... Ale chyba też zależy od osoby, nie? No bo jeden da ci za to samo, znaczy... Odejmie punkty... A ktoś inny, jak zrobisz tak samo, od razu wlepi ci szlaban i to totalnie niefair i nie wiem do końca, jak oni się organizują, no bo chyba powinni mieć jakoś jednoznacznie wszyscy takie same zasady i powinni to wiedzieć, nie?
Może troszkę za bardzo zamotała się we wspomnieniach, że przecież nie każdy prefekt, czy nauczyciel oceniał pewne zachowania tak samo... Dlatego też za moment zawiesiła się na chwilę, zastanawiając się, o czym to mówiła i do czego starała się pierwotnie nawiązać.
- Ale to chyba też właściwie świadczy o tym, że... Odejmowane punkty i wlepione szlabany nie są aż tak bardzo różne.
Uśmiechnęła się jednak, kiedy kuzynka zaczęła pozytywniej wypowiadać się o tamtej nocy... I chyba tylko tym bardziej chciałaby tam być, nawet jeśli miałoby to być tylko dla towarzystwa.
- A ty coś stawiałaś, czy sobie odpuściłaś? - zapytała jeszcze z wyraźnym zainteresowaniem.
No dobrze, nie spodziewała się, by April bawiła się w hazard, ale może chociaż jakąś symboliczną kwotę? To znaczy, o ile w ogóle się dało. Absolutnie nie wiedziała, jak mogłaby wyobrazić sobie ten wyścig i... Cóż, zdaje się, że z tego właśnie powodu tym bardziej żałowała, że nic o tym nie wiedziała.
- To może jednak jest jakiś sposób, żeby... No wiesz, odciąć się? - spytała, ściszając przy tym głos i zerkając za siebie, zupełnie, jakby sama mogła zobaczyć Vatesa. Co prawda nie mogła, ale zakładała, że jeszcze tam był, skoro Krukonka wcześniej właśnie tam patrzyła oraz wskazywała. - Znaczy, może ten konkretny nie brzmi tak zajebiście, albo może przynajmniej nie brzmi najlepiej tak ogólnie zawsze, kiedykolwiek, ale wiesz... Coś w takim razie musi być.
Odczekała chwilę, nim zaczęła odpowiadać na jej kolejne słowa, bo zwyczajnie nie był to temat, na który miałaby dużo do powiedzenia.
- O... Aha... Ale ty wiesz, czy jesteś pewna, że to, co mówił, to faktycznie się działo? - dopytała niepewnie. - Ale tak z drugiej strony, to nie wiem, czy można być tak, eee, całkowicie... Znieczulonym na takie rzeczy? No bo dobra, jak ktoś miał ileś dziewczyn, na przykład, to pewnie faktycznie nie tak nadzwyczajne, ale... Nie, ja w sumie nie wiem. Ale w każdym razie, no to chyba nic tak-... Hm. Nic takiego, ale nie w tym sensie. Znaczy, to chyba nic negatywnego, może? W sensie, chyba to są rzeczy, które ludzie robią na imprezach? Albo jak poczują, że to w ogóle właściwie i jeśli jest, nie wiem, odpowiedni moment?
Absolutnie się na tym nie znała i miała tego pełną świadomość. Dlatego też kilka razy pokiwała się na boki, wznosząc lekko ręce na znak, że nie wie, co mówi.