06-05-2022, 08:08 PM
Noah był uparty, a Bianca mogła tylko westchnąć. No, znaczy, mogła próbować zawlec go do skrzydła szpitalnego siłą, ale… Noah był dorosły. I nie był materiałem na matczyne opiekowanie się. Znajdowała sobie obiekty do roztoczenia wobec nich opieki, ale do nich nie należał siedzący tutaj właśnie Krukon. W zasadzie, przekopując wspomnienia, znalazłoby się takie jedno, w którym to on opiekował się nią…
Niewielki cień odrobinę rozmarzonego uśmiechu przebiegł przez jej twarz, nim zdołała powrócić do rzeczywistości i zareagować w jakikolwiek na kolejne, podszytą zresztą bardzo podobną tematycznie sugestią…
I nagle uśmieszek stał się szerszy i bardziej szelmowski, a Bianca zarzuciła nogę na nogę i odrobinę odchyliła się od niego, jakby chciała mu się lepiej przypatrzyć i ocenić, czy faktycznie jest dobrym materiałem na wspólne odstresowanie.
Był. Zdecydowanie był.
Problem polegał na tym, że to on za moment mógł chcieć zawlec ją do skrzydła szpitalnego, gdyby tylko zobaczył kilka drobnych siniaczków po ostatniej przygodzie z Dickmanem, małe pamiątki, które jej zostawił. Nie przypuszczała, że inni chłopcy będą zazdrośni, ale raczej… mogą się zmartwić.
Relacja z Dickmanem, tak ociekająca niechęcią, czasem może pogardą, na pewno agresją, dawała im zastrzyk napięcia, którego nie było w żadnej innej jej relacji. Była na swój sposób wyjątkowa, nawet jeśli kurewsko pokręcona. Każdy inny jej partner zastanowiłby się dwa razy, czy aby na pewno nie robił jej krzywdy. Ale nie Alex. No cóż.
Skłamałaby, gdyby powiedziała, że momentami jej to cholernie nie pociągało. W końcu z jakiegoś powodu nadal była w tym układzie i nie zdzielała go po mordzie, odpychając od siebie i sycząc. Przyzwalała mu na to wszystko.
Problem polegał na tym, że Noah mógłby się odrobinkę zmartwić, gdyby to zobaczył…
Czy była to gra warta ryzyka?
W lekkim zastanowieniu, rzuciła zaklęcie dość od niechcenia. Oczywiście nie wyszło. Ale chyba przestała już udawać, że jej faktycznie zależy…
Zamiast tego przejechała delikatnie stópką po łydce Noah, odchylając lekko głowę i uśmiechając się szerzej. Zdecydowanie bardziej zalotnie.
— Opowiedz mi, na czym skupia się twoja uwaga, Noah.
I tak im nie wychodziło to zaklęcie.
Niech chociaż wieczór skończy się… przyjemnie.
Kostka: 3
Postęp: 0/5
Niewielki cień odrobinę rozmarzonego uśmiechu przebiegł przez jej twarz, nim zdołała powrócić do rzeczywistości i zareagować w jakikolwiek na kolejne, podszytą zresztą bardzo podobną tematycznie sugestią…
I nagle uśmieszek stał się szerszy i bardziej szelmowski, a Bianca zarzuciła nogę na nogę i odrobinę odchyliła się od niego, jakby chciała mu się lepiej przypatrzyć i ocenić, czy faktycznie jest dobrym materiałem na wspólne odstresowanie.
Był. Zdecydowanie był.
Problem polegał na tym, że to on za moment mógł chcieć zawlec ją do skrzydła szpitalnego, gdyby tylko zobaczył kilka drobnych siniaczków po ostatniej przygodzie z Dickmanem, małe pamiątki, które jej zostawił. Nie przypuszczała, że inni chłopcy będą zazdrośni, ale raczej… mogą się zmartwić.
Relacja z Dickmanem, tak ociekająca niechęcią, czasem może pogardą, na pewno agresją, dawała im zastrzyk napięcia, którego nie było w żadnej innej jej relacji. Była na swój sposób wyjątkowa, nawet jeśli kurewsko pokręcona. Każdy inny jej partner zastanowiłby się dwa razy, czy aby na pewno nie robił jej krzywdy. Ale nie Alex. No cóż.
Skłamałaby, gdyby powiedziała, że momentami jej to cholernie nie pociągało. W końcu z jakiegoś powodu nadal była w tym układzie i nie zdzielała go po mordzie, odpychając od siebie i sycząc. Przyzwalała mu na to wszystko.
Problem polegał na tym, że Noah mógłby się odrobinkę zmartwić, gdyby to zobaczył…
Czy była to gra warta ryzyka?
W lekkim zastanowieniu, rzuciła zaklęcie dość od niechcenia. Oczywiście nie wyszło. Ale chyba przestała już udawać, że jej faktycznie zależy…
Zamiast tego przejechała delikatnie stópką po łydce Noah, odchylając lekko głowę i uśmiechając się szerzej. Zdecydowanie bardziej zalotnie.
— Opowiedz mi, na czym skupia się twoja uwaga, Noah.
I tak im nie wychodziło to zaklęcie.
Niech chociaż wieczór skończy się… przyjemnie.