09-07-2022, 04:01 PM
Nie skorzystać z możliwości wyjścia do Hogsmeade byłoby zawsze grzechem. A już tym bardziej byłoby grzechem nie pojawić się na jarmarku, który zawsze oferował dużo ciekawsze atrakcje, niż zwyczajne co miesięczne snucie się po uliczkach i tak dobrze już znanego miasteczka. Chociaż Mickey oczywiście zamierzał spędzić większość czasu ze swoją dziewczyną, to też wiedział doskonale, że Laurel potrzebowała czasu dla siebie przed wyjściem. Dlatego umówił się z nią na nieco późniejszą porę, a zamek opuścił razem z bliźniakami, których zwyczajnie lubił.
Nie powinno nikogo dziwić, że ich pierwszym celem były stoiska z różnymi grami - dla Mickey'ego to przystanek obowiązkowy, lubi przecież wygrywać! Poza tym może nawet uda mu się wygrać coś, co mógłby podarować Laurel, przecież jest wzorowym chłopakiem, który troszczy się o swoją dziewczynę! Ale żeby nie szastać pieniędzmi na darmo i nie wyjść z zupełnie niczym, swoją dzisiejszą przygodę z hazardem chłopcy zaczęli od loterii. Doskonały wybór, świetna rozgrzewka.
Jak już przyszło do odebrania nagród, spojrzał na tę jedną smętną butelkę z pogodą, jaką dostał Philip, a następnie na swój znacznie pokaźniejszy zestaw.
- Nikt nie będzie podejrzewał przykładnego prefekta. To wygodne mieć "złego bliźniaka". - Zaśmiał się krótko, jednokrotnie, przez nos, jednak dziękując losowi, że nie ma bliźniaka. Taki bliźniak mógłby próbować odbierać mu tron szkolnej gwiazdy sportu, a tego Mickey bardzo by nie chciał.
Rozejrzał się po innych stoiskach z grami, skoro loteria i tak więcej nie mogła im zaoferować.
- Wyścigi gumochłonów brzmią jak coś, co z pewnością chcielibyśmy zobaczyć. - Brzmiało ekscytująco! Jeszcze nie wiedzieli, że to wyścigi w jedzeniu sałaty...
Nagroda w loterii: 58 (13PF)
Nie powinno nikogo dziwić, że ich pierwszym celem były stoiska z różnymi grami - dla Mickey'ego to przystanek obowiązkowy, lubi przecież wygrywać! Poza tym może nawet uda mu się wygrać coś, co mógłby podarować Laurel, przecież jest wzorowym chłopakiem, który troszczy się o swoją dziewczynę! Ale żeby nie szastać pieniędzmi na darmo i nie wyjść z zupełnie niczym, swoją dzisiejszą przygodę z hazardem chłopcy zaczęli od loterii. Doskonały wybór, świetna rozgrzewka.
Jak już przyszło do odebrania nagród, spojrzał na tę jedną smętną butelkę z pogodą, jaką dostał Philip, a następnie na swój znacznie pokaźniejszy zestaw.
- Nikt nie będzie podejrzewał przykładnego prefekta. To wygodne mieć "złego bliźniaka". - Zaśmiał się krótko, jednokrotnie, przez nos, jednak dziękując losowi, że nie ma bliźniaka. Taki bliźniak mógłby próbować odbierać mu tron szkolnej gwiazdy sportu, a tego Mickey bardzo by nie chciał.
Rozejrzał się po innych stoiskach z grami, skoro loteria i tak więcej nie mogła im zaoferować.
- Wyścigi gumochłonów brzmią jak coś, co z pewnością chcielibyśmy zobaczyć. - Brzmiało ekscytująco! Jeszcze nie wiedzieli, że to wyścigi w jedzeniu sałaty...
rozliczone i dodane do kuferka