09-07-2022, 04:47 PM
Trochę jednak zaskoczony reakcją Kai, uniósł brwi na to nagłe ożywienie z jej strony. Właściwie to całkiem mu to... schlebiało. Odniósł wrażenie, że przejęła się tym, że on się przejął, a to było dość odświeżające, patrząc na całą tą głupią zaciętą rywalizację pomiędzy Ślizgonami i Gryfonami.
Nie, nie chciał jeszcze iść, bo poczuł całkiem sporo sympatii wobec Harris, jak już przebił się przez jej zwyczajową niechęć do wychowanków Slytherina i przede wszystkim członków drużyny Quidditcha. A słysząc jak i ona nieco zamotała się w odpowiedzi, aż uniósł lekko brwi i po chwil uśmiechnął się szerzej w rozbawieniu i zarazem w szczerym zadowoleniu, że jednak chciała jego towarzystwa. Pokiwał lekko głową w odpowiedzi, z wciąż nie gasnącą fascynacją obserwując jej włosy tym razem przybierające też inny kolor, żółty. W sumie nie miałby nic przeciwko i poleżeniu z nią, ale może to za szybko na tak wielkie kroki w tej dopiero co rozpoczynającej się pozytywnej relacji. Poza tym, Kaia wciąż pozostawała pacjentem, takie pakowanie się jej do łóżka mogłoby być bardzo złym posunięciem!
- Okej, posiedzę. - Z rozbawieniem wskazał na krzesło, które niemal od razu przysunął nieco bliżej, ale zanim usiadł, spojrzał na nią trochę poważniej. - Pod warunkiem, że będziesz odpoczywać, gwałtowne zrywanie się i inne ruchy są niewskazane na tę chwilę. - Tak, rozmawiał z pielęgniarką. Jak już wzrokowo upewnił się, że przyswoiła wszystkie te słowa, przełożył ochraniacze na brzeg łóżka dziewczyny i usiadł na krześle, opierając przedramię o materac, więc i lekko pochylał się w jej kierunku.
- Jestem dużym chłopcem i myślę, że będę w stanie też sam się obronić. Nie martw się o to na zapas. - Przyjdą z wyzwiskami, to po prostu wyjdzie. Wcale nie czuł, że musi się tłumaczyć przed bandą wściekłych Gryfonów. Wystarczyło mu, że wyjaśnił wszystko Kai i liczyło się, że ona wiedziała jaką on ma wobec całej sytuacji postawę.
- Jesteś świetnym graczem. Pewnie to wiesz, ale... naprawdę jesteś świetnym graczem. - Spojrzał na nią bez nawet cienia zawstydzenia, że generalnie właśnie jej słodzi. Może nawet miał w tym jakiś cel, ale tego by nie zdradził.
zakończony
Nie, nie chciał jeszcze iść, bo poczuł całkiem sporo sympatii wobec Harris, jak już przebił się przez jej zwyczajową niechęć do wychowanków Slytherina i przede wszystkim członków drużyny Quidditcha. A słysząc jak i ona nieco zamotała się w odpowiedzi, aż uniósł lekko brwi i po chwil uśmiechnął się szerzej w rozbawieniu i zarazem w szczerym zadowoleniu, że jednak chciała jego towarzystwa. Pokiwał lekko głową w odpowiedzi, z wciąż nie gasnącą fascynacją obserwując jej włosy tym razem przybierające też inny kolor, żółty. W sumie nie miałby nic przeciwko i poleżeniu z nią, ale może to za szybko na tak wielkie kroki w tej dopiero co rozpoczynającej się pozytywnej relacji. Poza tym, Kaia wciąż pozostawała pacjentem, takie pakowanie się jej do łóżka mogłoby być bardzo złym posunięciem!
- Okej, posiedzę. - Z rozbawieniem wskazał na krzesło, które niemal od razu przysunął nieco bliżej, ale zanim usiadł, spojrzał na nią trochę poważniej. - Pod warunkiem, że będziesz odpoczywać, gwałtowne zrywanie się i inne ruchy są niewskazane na tę chwilę. - Tak, rozmawiał z pielęgniarką. Jak już wzrokowo upewnił się, że przyswoiła wszystkie te słowa, przełożył ochraniacze na brzeg łóżka dziewczyny i usiadł na krześle, opierając przedramię o materac, więc i lekko pochylał się w jej kierunku.
- Jestem dużym chłopcem i myślę, że będę w stanie też sam się obronić. Nie martw się o to na zapas. - Przyjdą z wyzwiskami, to po prostu wyjdzie. Wcale nie czuł, że musi się tłumaczyć przed bandą wściekłych Gryfonów. Wystarczyło mu, że wyjaśnił wszystko Kai i liczyło się, że ona wiedziała jaką on ma wobec całej sytuacji postawę.
- Jesteś świetnym graczem. Pewnie to wiesz, ale... naprawdę jesteś świetnym graczem. - Spojrzał na nią bez nawet cienia zawstydzenia, że generalnie właśnie jej słodzi. Może nawet miał w tym jakiś cel, ale tego by nie zdradził.