09-07-2022, 05:08 PM
Przewrócił oczami i westchnął ciężko, trochę poirytowany tym jej zapieraniem się, jak żaba błota. No serio, nie wiedział już w tej chwili, czy to jej głupota, czy duma przemawiały ponad zdrowym rozsądkiem i po prostu zezwoleniem na odrobinę pomocy. Tak, od niego, od Cavingtona. Więc to chyba i duma i głupota, dwa w jednym...
- Mam pomysł, o którym ci nie powiem, bo byłaś nieprzytomna, więc nie wiesz co się działo. Jakbym ci powiedział, to nie byłabyś zaskoczona w kluczowym momencie. Przestaniesz wreszcie? - Nie, ten nagły ruch nie wystarczył żeby ją puścił, ale spojrzał na nią trochę oceniająco. Może i zrozumiałby, że ciężko jej uwierzyć w akurat jego dobre chęci, ale był za bardzo sobą, żeby wziąć pod uwagę wiele składniowych jej obecnego nastawienia. - Uderzyłaś się mocno w głowę, możesz mieć wstrząśnienie mózgu, o ile dysponujesz takim narządem. Jak teraz pójdziesz spać, to możesz zapaść w śpiączkę, chcesz to zaryzykować? - Starał się nie brzmieć na szczerze przejętego taką możliwością rozwoju sytuacji, a jedynie na poirytowanego jej głupotą, ale chyba jednak ta zmartwiona nuta wkradła się między słowa. Nie zatrzymał się jednak, nadal mozolnie brnął po schodach w górę. - Puszczę cię, jak zgodzisz się na to, żeby ktoś cię obejrzał.
- Mam pomysł, o którym ci nie powiem, bo byłaś nieprzytomna, więc nie wiesz co się działo. Jakbym ci powiedział, to nie byłabyś zaskoczona w kluczowym momencie. Przestaniesz wreszcie? - Nie, ten nagły ruch nie wystarczył żeby ją puścił, ale spojrzał na nią trochę oceniająco. Może i zrozumiałby, że ciężko jej uwierzyć w akurat jego dobre chęci, ale był za bardzo sobą, żeby wziąć pod uwagę wiele składniowych jej obecnego nastawienia. - Uderzyłaś się mocno w głowę, możesz mieć wstrząśnienie mózgu, o ile dysponujesz takim narządem. Jak teraz pójdziesz spać, to możesz zapaść w śpiączkę, chcesz to zaryzykować? - Starał się nie brzmieć na szczerze przejętego taką możliwością rozwoju sytuacji, a jedynie na poirytowanego jej głupotą, ale chyba jednak ta zmartwiona nuta wkradła się między słowa. Nie zatrzymał się jednak, nadal mozolnie brnął po schodach w górę. - Puszczę cię, jak zgodzisz się na to, żeby ktoś cię obejrzał.