27-04-2023, 11:29 PM
Saoirse nie do końca wiedziała, czym była w tej chwili jej relacja z Romillym i zdaje się, że odkąd zaprosił ją na randkę, zaczęła sama gubić się w swoich uczuciach. Wcześniej nie patrzyła na niego w taki sposób... Był przyjacielem. Teraz jednak zaczęła dostrzegać w nim kogoś więcej. To dziwne. Czuła się jakby poznawała go w pewien sposób na nowo i nie do końca za tym nadążała. Przecież żyła w przekonaniu, że może miałaby znaleźć sobie kogoś po szkole!
A teraz wybierała się ze swoim na-pewno-przyjacielem i być-może-kimś-jeszcze na rzutki. I nawet dostała ciastka!
- Też powinnam kiedyś coś ci zrobić... Tylko wiesz, mam wrażenie, że akurat mnie by skrzaty już nie zdzierżyły i no, wyjebałyby mnie na pewno, jakbym cokolwiek zaczęła...
Niby powiedziała to ze śmiechem, ale absolutnie w to wierzyła. Cóż, bywała trochę niezdarna, a wokół niej panował chaos. Nie, nie wytrzymałyby tego... Niestety.
Jadąc na poczuciu pewności w rozmowie, nim zdążyła pomyśleć, odpowiedziała na jego pytanie nieco zbyt bezpośrednio:
- A co, znowu chcesz mnie gdzieś zaprosić, na-...?
Zacięła się, marszcząc lekko brwi dopiero, gdy usłyszała i nadążyła za własnymi słowami. O nie. Stało się nieco niezręcznie.
- Znaczy... Nie, wiesz, ja tak tylko, nie że-...
Nie chciała niczego wymuszać! Tak, ostatnia randka była bardzo miła, ale takie spotkania, jak to dzisiaj też bardzo jej odpowiadały! Automatycznie się zarumieniła - ratowało ją tylko marne oświetlenie wewnątrz sali.
Podparła ręce na biodrach i odetchnęła cicho, żeby tylko się nie zapowietrzyć.
- Co? Nie, nie mam planów - wypaliła wreszcie pospiesznie, wyraźnie chcąc zacząć od początku. - Pewnie będę odpoczywać, no bo... No bo tak, w sumie od tego są weekendy i... Co.
O nie.
- Nie wiem jeszcze, w każdym razie. A ty? W sumie pewnie na pewno mamy coś zadane, nie? Pewnie coś dużego? O czym nie pamiętam, bo... Bo nie pamiętam o rzeczach...
Wciąż o nie. Chyba się do tego nie nadawała.
- ... Rzutki? - spytała cichutko, nienaturalnie dla siebie, w ostatniej próbie uratowania sytuacji.
A teraz wybierała się ze swoim na-pewno-przyjacielem i być-może-kimś-jeszcze na rzutki. I nawet dostała ciastka!
- Też powinnam kiedyś coś ci zrobić... Tylko wiesz, mam wrażenie, że akurat mnie by skrzaty już nie zdzierżyły i no, wyjebałyby mnie na pewno, jakbym cokolwiek zaczęła...
Niby powiedziała to ze śmiechem, ale absolutnie w to wierzyła. Cóż, bywała trochę niezdarna, a wokół niej panował chaos. Nie, nie wytrzymałyby tego... Niestety.
Jadąc na poczuciu pewności w rozmowie, nim zdążyła pomyśleć, odpowiedziała na jego pytanie nieco zbyt bezpośrednio:
- A co, znowu chcesz mnie gdzieś zaprosić, na-...?
Zacięła się, marszcząc lekko brwi dopiero, gdy usłyszała i nadążyła za własnymi słowami. O nie. Stało się nieco niezręcznie.
- Znaczy... Nie, wiesz, ja tak tylko, nie że-...
Nie chciała niczego wymuszać! Tak, ostatnia randka była bardzo miła, ale takie spotkania, jak to dzisiaj też bardzo jej odpowiadały! Automatycznie się zarumieniła - ratowało ją tylko marne oświetlenie wewnątrz sali.
Podparła ręce na biodrach i odetchnęła cicho, żeby tylko się nie zapowietrzyć.
- Co? Nie, nie mam planów - wypaliła wreszcie pospiesznie, wyraźnie chcąc zacząć od początku. - Pewnie będę odpoczywać, no bo... No bo tak, w sumie od tego są weekendy i... Co.
O nie.
- Nie wiem jeszcze, w każdym razie. A ty? W sumie pewnie na pewno mamy coś zadane, nie? Pewnie coś dużego? O czym nie pamiętam, bo... Bo nie pamiętam o rzeczach...
Wciąż o nie. Chyba się do tego nie nadawała.
- ... Rzutki? - spytała cichutko, nienaturalnie dla siebie, w ostatniej próbie uratowania sytuacji.