06-06-2023, 01:05 PM
Nawet jeśli Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami nie była nigdy jednym z tych przedmiotów, w których Pascal mógł zabłysnąć jakąś ponadprzeciętną wiedzą, to wciąż pozostawała dziedziną dość bliską jego sercu. Jakby nie patrzeć w jego żyłach płynie krew wili i gdyby urodził się dziewczynką, to w większości byłby właśnie takim magicznym stworzeniem. Jego wiedza z tej dziedziny zdecydowanie nie dotyczyła tematów omawianych na lekcjach. Ale to nie przeszkadza przecież w pałaniu sympatią do samych zajęć. Tutaj, w Hogwarcie, nigdy nie były nudne. I zdawało się, że sam profesor też jest w pewnym stopniu zwierzakiem. Oczywiście plotki o rzekomym wilkołactwie nauczyciela dotarły i do Pascalowych uszu, ale nie poświęcił im zbytniej uwagi.
Perspektywa lekcji w Zakazanym Lesie była wyjątkowo ekscytująca. I z pewnością o tyle bardziej ekscytująca dla samego Pascala, bo jako nowy uczeń nie miał za sobą lat przebywania na terenie blisko tego lasu, więc jego ciekawość i zaintrygowanie samą nazwą było w tej chwili na poziomie pierwszoklasisty. Dlatego też energicznym krokiem podążył za profesorem, rozglądając się po mijanych drzewach i krzakach. Kiedy tylko dotarli na miejsce, wysłuchał instrukcji z uwagą, uśmiechając się wciąż lekko i uprzejmie, tym wyćwiczonym przez lata, niemalże bezustannie widniejącym na twarzy uśmiechem dobrze wychowanego młodego panicza. Stanął w kolejce do skrzyni i już wtedy zastanowił się nad wyborem odpowiedniej przekąski. Przypomniał sobie, że na którychś zajęciach w Beauxbatons omawiali nieśmiałki i z pewnością pojawiły się informacje o ich diecie. Zaskoczyło go wtedy zaznaczenie, że wbrew pozorom nieśmiałki nie są stworzonkami roślinożernymi. To automatycznie wykluczyło pestki dyni. Kiedy przyszła jego pora na wybór przekąski, przyjrzał się im z krótkim zawahaniem, ostatecznie sięgając po jajeczka elfów.
Wybór miejsca przy korzeniu powalonego drzewa był znacznie prostszy niż wybór przekąski. Zajął miejsce obok Zosi, podchodząc niemalże równo z nią w ten sam dostępny rejon. Posłał jej nieco szerszy, zdecydowanie czarujący uśmiech i odłożył własną torbę gdzieś, gdzie nie powinna się ubrudzić, po czym dopiero rozejrzał się za stworzonkiem, które mógłby zachęcić do poczęstowania się przekąską. Z początku nie widział ani jednego, ale jak już zauważył niewielki ruch patyczkowatych nóżek, to zauważył ich więcej w ogólnym polu widzenia. Otwartą dłoń pełną jajeczek elfów oparł na korzeniu nieopodal najbliższego nieśmiałka i spoglądając na niego zachęcająco (co pewnie niewiele zmieniło) czekał na decyzję czy przekąska mu odpowiada. Najwyraźniej wybór był trafny, bo po chwili nieśmiałek podszedł do jego dłoni ostrożnie, jakby z początku obserwując samego Pascala i chyba węsząc w celu rozpoznania jedzenia, a po chwili nabrał odwagi i chętnie zaczął sięgać po pojedyncze malutkie jajeczka i zjadać je ze smakiem. Przynajmniej tak się Pascalowi wydawało.
Zerknął ponad własną dłonią i korzeniem na Zosię, żeby jednocześnie sprawdzić jak ona sobie radzi i też może trochę pochwalić się swoim sukcesem i jak tylko spojrzała w jego kierunku, uśmiechnął się szeroko z dumą i wolną dłonią wskazał na swojego nieśmiałka.
ONMS: 2
Kostka 1: parzysta (2)
Przekąska: jajeczka elfów
Kostka 2: 4
Perspektywa lekcji w Zakazanym Lesie była wyjątkowo ekscytująca. I z pewnością o tyle bardziej ekscytująca dla samego Pascala, bo jako nowy uczeń nie miał za sobą lat przebywania na terenie blisko tego lasu, więc jego ciekawość i zaintrygowanie samą nazwą było w tej chwili na poziomie pierwszoklasisty. Dlatego też energicznym krokiem podążył za profesorem, rozglądając się po mijanych drzewach i krzakach. Kiedy tylko dotarli na miejsce, wysłuchał instrukcji z uwagą, uśmiechając się wciąż lekko i uprzejmie, tym wyćwiczonym przez lata, niemalże bezustannie widniejącym na twarzy uśmiechem dobrze wychowanego młodego panicza. Stanął w kolejce do skrzyni i już wtedy zastanowił się nad wyborem odpowiedniej przekąski. Przypomniał sobie, że na którychś zajęciach w Beauxbatons omawiali nieśmiałki i z pewnością pojawiły się informacje o ich diecie. Zaskoczyło go wtedy zaznaczenie, że wbrew pozorom nieśmiałki nie są stworzonkami roślinożernymi. To automatycznie wykluczyło pestki dyni. Kiedy przyszła jego pora na wybór przekąski, przyjrzał się im z krótkim zawahaniem, ostatecznie sięgając po jajeczka elfów.
Wybór miejsca przy korzeniu powalonego drzewa był znacznie prostszy niż wybór przekąski. Zajął miejsce obok Zosi, podchodząc niemalże równo z nią w ten sam dostępny rejon. Posłał jej nieco szerszy, zdecydowanie czarujący uśmiech i odłożył własną torbę gdzieś, gdzie nie powinna się ubrudzić, po czym dopiero rozejrzał się za stworzonkiem, które mógłby zachęcić do poczęstowania się przekąską. Z początku nie widział ani jednego, ale jak już zauważył niewielki ruch patyczkowatych nóżek, to zauważył ich więcej w ogólnym polu widzenia. Otwartą dłoń pełną jajeczek elfów oparł na korzeniu nieopodal najbliższego nieśmiałka i spoglądając na niego zachęcająco (co pewnie niewiele zmieniło) czekał na decyzję czy przekąska mu odpowiada. Najwyraźniej wybór był trafny, bo po chwili nieśmiałek podszedł do jego dłoni ostrożnie, jakby z początku obserwując samego Pascala i chyba węsząc w celu rozpoznania jedzenia, a po chwili nabrał odwagi i chętnie zaczął sięgać po pojedyncze malutkie jajeczka i zjadać je ze smakiem. Przynajmniej tak się Pascalowi wydawało.
Zerknął ponad własną dłonią i korzeniem na Zosię, żeby jednocześnie sprawdzić jak ona sobie radzi i też może trochę pochwalić się swoim sukcesem i jak tylko spojrzała w jego kierunku, uśmiechnął się szeroko z dumą i wolną dłonią wskazał na swojego nieśmiałka.