25-06-2023, 05:21 PM
Pokiwał głową krótko w zrozumieniu. On nawet nie słyszał, więc tym bardziej mu się nie zdarzyło. Ale akurat właśnie, różnie już wyglądał, nie wpływało to tak na niego. Jedynym wyjątkiem było kiedy zmiany pojawiały się same pod wpływem emocji, bo czuł się wtedy cholernie obnażony i niemal głośny w swoich emocjach, a nie chciał, chciał móc je zatrzymać czasem dla siebie. Ale poza tym? W sumie miał bardzo dużą tolerancję.
- No, mi też nie - rzucił, by zaraz wzruszyć lekko ramionami. Przynajmniej faktycznie sporo niezręczności i zagubienia sprzed chwili zostało zepchnięte na bok, mogli skupić się na chwilę na czym innym i nie pogrążać w obustronnym braku umiejętności prowadzenia rozmowy. A przynajmniej jeśli ma jakikolwiek intymniejszy wydźwięk, wtedy gubili się oboje.
Nie hamował się szczególnie z przemianami, bo naprawdę czasem wyglądał wręcz tragicznie, rodem z horroru i Saoirse w sumie nigdy się go nie bała. Czasem była zafascynowana, czasem zmartwiona o niego, jeśli jakoś przypisała zmianę do nastroju, a czasem starała się nie gapić. Zawsze to widział, ale miło mu było w sumie, że się starała, szczególnie kiedy faktycznie miał moment, że nie czuł się komfortowo, z jakichkolwiek powodów. Ale też może dzięki temu czuł się w jej towarzystwie bardziej swobodnie niż z kimkolwiek innym, po prostu mógł być sobą i jej to nie przerażało. Mógł mieć ataki złości czy paniki, a ona nie odpychała go ze strachem, pożałowaniem czy odrazą. Raz dała mu nawet kopa, zasłużonego zresztą, ale mimo to nie odsunęła się od niego, choć rozsądek podpowiadałby co innego.
- Pójdę później. - Machnął ręką zbywająco. - Nie boli ani nic więc chyba może poczekać. Tylko będziesz teraz grała z jeleniem, teraz to na pewno przegram. Ale przynajmniej nadal mam ręce, a nie kopyta. - Uniósł w górę krótko dłonie, zamykając i otwierając je parę razy jakby w pokazie palców, zanim opuścił je znowu.
Nie to żeby też ewentualną przegraną się przejmował, może i nie chciał wyjść na zamuła czy coś, ale też nie miał ciśnienia żeby od razu się napinać na wygraną. Miał tylko nadzieję nie przegrać w proporcji jeden do dziesięciu...
- Twoja kolej, nie? - kiwnął na tarczę, zachęcając ją.
- No, mi też nie - rzucił, by zaraz wzruszyć lekko ramionami. Przynajmniej faktycznie sporo niezręczności i zagubienia sprzed chwili zostało zepchnięte na bok, mogli skupić się na chwilę na czym innym i nie pogrążać w obustronnym braku umiejętności prowadzenia rozmowy. A przynajmniej jeśli ma jakikolwiek intymniejszy wydźwięk, wtedy gubili się oboje.
Nie hamował się szczególnie z przemianami, bo naprawdę czasem wyglądał wręcz tragicznie, rodem z horroru i Saoirse w sumie nigdy się go nie bała. Czasem była zafascynowana, czasem zmartwiona o niego, jeśli jakoś przypisała zmianę do nastroju, a czasem starała się nie gapić. Zawsze to widział, ale miło mu było w sumie, że się starała, szczególnie kiedy faktycznie miał moment, że nie czuł się komfortowo, z jakichkolwiek powodów. Ale też może dzięki temu czuł się w jej towarzystwie bardziej swobodnie niż z kimkolwiek innym, po prostu mógł być sobą i jej to nie przerażało. Mógł mieć ataki złości czy paniki, a ona nie odpychała go ze strachem, pożałowaniem czy odrazą. Raz dała mu nawet kopa, zasłużonego zresztą, ale mimo to nie odsunęła się od niego, choć rozsądek podpowiadałby co innego.
- Pójdę później. - Machnął ręką zbywająco. - Nie boli ani nic więc chyba może poczekać. Tylko będziesz teraz grała z jeleniem, teraz to na pewno przegram. Ale przynajmniej nadal mam ręce, a nie kopyta. - Uniósł w górę krótko dłonie, zamykając i otwierając je parę razy jakby w pokazie palców, zanim opuścił je znowu.
Nie to żeby też ewentualną przegraną się przejmował, może i nie chciał wyjść na zamuła czy coś, ale też nie miał ciśnienia żeby od razu się napinać na wygraną. Miał tylko nadzieję nie przegrać w proporcji jeden do dziesięciu...
- Twoja kolej, nie? - kiwnął na tarczę, zachęcając ją.
"The echo, as wide as the equator,
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."
Travels through a world of built up anger-
Too late to pull itself together now."