20-09-2023, 02:35 AM
Problem Saoirse, a raczej jeden z jej wielu problemów, poplegał na tym, że bardzo szybko się rozpraszała. Przed zgubieniem się w lesie uchronił ją jedynie fakt, iż grupa uczniów idących przed nią była tak duża, że ciężko było przeoczyć nie tylko ich obecność, ale również ich rozmowy, które trwały podczas spaceru w stronę Zakazanego Lasu. Oczywiście musiała zboczyć ze ścieżki, zatrzymać się przy czymś, co akurat ją zainteresowało, przenieść się myślami do zupełnie innego tematu, żeby wreszcie zauważyć, iż zostawała w tyle i nadgonić - nie za szybko, żeby nie zwrócić uwagi na swoją dotychczasową nieobecność, ale też wystarczająco szybko, aby sprawnie ukryć się wśród pozostałych osób. Szczęście, że nauczyciel nie postanowił zabrać ich daleko wgłąb lasu... Wtedy ryzyko stracenia jednej Puchonki znacznie by się podwyższyło.
Dołączyła do grupy, kiedy profesor tłumaczył już ich zadanie i wstąpiła na szczyt własnych możliwości, aby skupić się na jego słowach, zamiast zagubić się na przykład gdzieś w połowie. Na szczęście zainteresowanie samym przedmiotem oraz lekcja w nietypowym otoczeniu jej sprzyjała! Już po chwili była gotowa do pracy bez zbędnych pytań. W dodatku czuła się w pewnym stopniu dumna, bo czuła, że znała odpowiednią odpowiedź! Może gdyby zatrzymała się przy tej myśli na dłużej, zaczęłaby nieco wątpić we własną wiedzę, jednak nie dała sobie na to szansy i zdecydowała się sięgnąć po korniki.
Sfokusowana na zadaniu, ruszyła zaraz ku korzeniom - powoli i ostrożnie, aby nie wystraszyć nieśmiałków. I to nie tylko ze względu na zadanie do wykonanie! Szczerze mówiąc nie widziała swojej przyszłości w zawodzie, który wymagałby od niej znajomość magicznych stworzeń, ich zwyczajów, czy preferencji, ale zwyczajnie interesowała się nimi i uwielbiała wśród nich przebywać. Nigdy jednak, nie wiedzieć czemu, nie spotkała nieśmiałka. To znaczy, ona nie miała pojęcia, dlaczego. Wydawało jej się, że jej dom rodzinny byłby w miejscu, w którym podobne stworzenia mogłyby chcieć się osiedlić, a jednak nigdy nie trafiła na nie w przydomowym lesie... Zdaje się, że kiedyś jej brat mówił o spotkaniu z nieśmiałkami właśnie w tamtym miejscu, jednak ona zdecydowała się mu nie wierzyć. Znała ten las bardzo dobrze! Odpowiedź była jednak banalnie prosta - Saoirse była zbyt głośna. Teraz, mając już piętnaście lat, zdążyła nieco stonować. W dodatku profesor Lane podkreślił, że należy być cicho. W rzeczywistości po raz pierwszy była tak blisko miejsca, w jakim osiedliły się nieśmiałki przy sprzyjających warunkach, które... Cóż, sama stwarzała. Wreszcie.
Zauważywszy małe stworzonko, które przyglądało się im z jednego z korzeni, przykucnęła powoli i ostrożnie... Może tylko na moment się zachwiała, ale nie było to na tyle niepokojące, by nieśmiałek uciekł. Zamiast tego na krótką chwilę położył się na korzeniu, jakby udawał, że nie istnieje. Dopiero kiedy Puchonka, wciąż powoli i ostrożnie, wyciągnęła do niego dłoń z wybranym przysmakiem, ten powstał, aby z ufnością powędrować jej prosto na dłoń. W tym momencie Saoirse bardzo chciała powiedzieć komuś o swoim sukcesie, albo chociaż odwrócić głowę, żeby zobaczyć, czy ktokolwiek widział, jak szybko jej się udało! Z trudem powstrzymała jednak ekscytację i jedynie przyglądała się z uwagą stworzonku, które powoli zabierało się za korniki, które najwyraźniej już należały do niego.
ONMS: 5
Kostka 1: -
Przekąska: korniki
Kostka 2: 2
Dołączyła do grupy, kiedy profesor tłumaczył już ich zadanie i wstąpiła na szczyt własnych możliwości, aby skupić się na jego słowach, zamiast zagubić się na przykład gdzieś w połowie. Na szczęście zainteresowanie samym przedmiotem oraz lekcja w nietypowym otoczeniu jej sprzyjała! Już po chwili była gotowa do pracy bez zbędnych pytań. W dodatku czuła się w pewnym stopniu dumna, bo czuła, że znała odpowiednią odpowiedź! Może gdyby zatrzymała się przy tej myśli na dłużej, zaczęłaby nieco wątpić we własną wiedzę, jednak nie dała sobie na to szansy i zdecydowała się sięgnąć po korniki.
Sfokusowana na zadaniu, ruszyła zaraz ku korzeniom - powoli i ostrożnie, aby nie wystraszyć nieśmiałków. I to nie tylko ze względu na zadanie do wykonanie! Szczerze mówiąc nie widziała swojej przyszłości w zawodzie, który wymagałby od niej znajomość magicznych stworzeń, ich zwyczajów, czy preferencji, ale zwyczajnie interesowała się nimi i uwielbiała wśród nich przebywać. Nigdy jednak, nie wiedzieć czemu, nie spotkała nieśmiałka. To znaczy, ona nie miała pojęcia, dlaczego. Wydawało jej się, że jej dom rodzinny byłby w miejscu, w którym podobne stworzenia mogłyby chcieć się osiedlić, a jednak nigdy nie trafiła na nie w przydomowym lesie... Zdaje się, że kiedyś jej brat mówił o spotkaniu z nieśmiałkami właśnie w tamtym miejscu, jednak ona zdecydowała się mu nie wierzyć. Znała ten las bardzo dobrze! Odpowiedź była jednak banalnie prosta - Saoirse była zbyt głośna. Teraz, mając już piętnaście lat, zdążyła nieco stonować. W dodatku profesor Lane podkreślił, że należy być cicho. W rzeczywistości po raz pierwszy była tak blisko miejsca, w jakim osiedliły się nieśmiałki przy sprzyjających warunkach, które... Cóż, sama stwarzała. Wreszcie.
Zauważywszy małe stworzonko, które przyglądało się im z jednego z korzeni, przykucnęła powoli i ostrożnie... Może tylko na moment się zachwiała, ale nie było to na tyle niepokojące, by nieśmiałek uciekł. Zamiast tego na krótką chwilę położył się na korzeniu, jakby udawał, że nie istnieje. Dopiero kiedy Puchonka, wciąż powoli i ostrożnie, wyciągnęła do niego dłoń z wybranym przysmakiem, ten powstał, aby z ufnością powędrować jej prosto na dłoń. W tym momencie Saoirse bardzo chciała powiedzieć komuś o swoim sukcesie, albo chociaż odwrócić głowę, żeby zobaczyć, czy ktokolwiek widział, jak szybko jej się udało! Z trudem powstrzymała jednak ekscytację i jedynie przyglądała się z uwagą stworzonku, które powoli zabierało się za korniki, które najwyraźniej już należały do niego.