Ravenclaw |
0% |
Absolwent |
|
b. bogaty |
? |
Pióra: 5
Las niedaleko zamku Miejsce niedaleko granicy lasu z Błoniami szkolnymi. Jeszcze masz szansę wycofać się do szkoły zanim wpadniesz na coś głupiego, albo iść dalej i możliwie stracić zdrowie, życie albo punkty Domu. Zastanów się, dobrze? Jeszcze tu jest względnie spokojnie, ale dalej, kto wie…
Ravenclaw |
0% |
Klasa I |
|
b. ubogi |
|
Pióra: 9
Zarówno zgłoszenia do wyścigu, jak i późniejsze obstawianie, kto zwycięży odbywa się fabularnie.
Ten post będzie edytowany na bieżąco - tu znajdziesz aktualny spis uczestników wyścigu, wyniki oraz zakłady.
Dokładny opis mechaniki wyścigu pojawi się po zebraniu wystarczającej ilości osób (nie bójcie się, będą to tylko cztery proste rzuty kostką!).
Uczestnicy wyścigu:
1. Kaia Harris
2. Ian Leighton
3. Harper Brooks
4. Donovan Harmon
5. Mickey Cavington
6. Teddy Gilmore
7.
8.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
18 lat |
b. ubogi |
Bi |
Pióra: 165
11 września; 23:00
William przyszedł pół godziny wcześniej niż zaprosili z Ethanem wszystkich uczestników tego absolutnie przemyślanego, bezpiecznego i legalnego wydarzenia. W zasadzie to był pomysł Ethana konkretnie, a z ich wspólnym zaangażowaniem i ekscytacją udało się im zorganizować nie lada ciekawą imprezę! A przynajmniej William miał taką nadzieję, że nie spędzi z kumplem godziny na zimnie w samotności, wystawiony przez pół szkoły. Ale nie wierzył by nie przyjął się tak wspaniały pomysł! To po prostu było nie do zaakceptowania.
Przyniósł ze sobą oczywiście wygodną sakwę, tak zwaną nerkę, zapinaną w pasie, i kajecik do spisywania zakładów i oczywiście wygranej. Poza tym według ich planu zasad dotyczących wyścigu, ścigający mieli w połowie wyścigu, dokładnie w momencie zawracania, zabrać ze sobą czerwoną wstążkę z drzewa. Było ich tam bardzo dużo, tak w razie jakby każdy chciał się ścigać.
- Nie rozumiem trochę czego się bać w lesie po ciemku. Wziąłeś wstążki, tak? - Zerknął na niego, gdy dochodzili na miejsce. Na szczęście dzięki magii sam proces zając ledwie kilka minut, i zaraz wracali z powrotem. Piechotą naturalnie trochę się szło, zatem gdy wrócili na start, była niemal godzina, na którą wszystkich zaprosili.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Mogłoby się wydawać, że Ethan i William planowali całe wydarzenie co najmniej od wakacji... W rzeczywistości pomysł przyszedł bardzo spontanicznie i postanowili wcielić go w życie na "już". Plan miał całe mnóstwo luk, ale akurat Eef zdawał się ich nie zauważyć. Może poza jedną. Przewidywał opcję, w której mogłoby nie zjawić się wystarczająco dużo osób... Ale przecież to też nic straconego! Można byłoby zorganizować małą, spontaniczną leśną imprezę, prawda?
- No nie wiem, może niby-wilkołaków? - mruknął w odpowiedzi, choć nie brzmiał na przekonanego.
Oczywiście zabrał też wstążki, który były im niezbędne w całym przedsięwzięciu! Do organizacji wyścigu nie było im potrzeba wiele, ale przecież musieli w jakiś sposób ocenić, czy aby na pewno każdy dotrze aż do końca trasy.
Gdy wrócili na skraj lasu, Ethan oparł się o jedno z drzew i utkwił wzrok w zamku, czekając zarówno na potencjalnych uczestników, jak i na osoby, które oczekiwały trochę innego rodzaju adrenaliny - związanej z drobnym, niewinnym hazardem.
Ravenclaw |
0% |
Klasa I |
|
b. ubogi |
|
Pióra: 9
Na ten moment kolejność pisania postów jest dowolna. Czas w którym czekamy aż zbierze się trochę osób możemy wykorzystać na spokojne rozmowy między postaciami - jest to też pewna szansa na nawiązanie nowych znajomości!
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Nie było nawet takiej możliwości, żeby miało jej zabraknąć! I to w dodatku na tak wystrzałowej, wyczesanej imprezie! No oczywiście, że nie! I może generalnie nie mówiła nic Ethanowi zarówno na temat wyścigu, jak i samego listu, który okazał się na tyle agresywny, że dobrze, że miała refleks ścigającego już we krwi, bo inaczej by ją cholernie poparzył i jak ona wtedy miałaby ćwiczyć do zdobycia dla Gryfonów tegorocznego pucharu Quidditcha? Ochrzaniłaby go srogo! No, ale o czym to ona… a, tak, że nie rozmawiała o tym z Ethanem, ale to nie znaczyło, że miała zamiar opuścić taką okazję. W życiu! Plułaby sobie w brodę przez następne pół roku!
Wymknięcie się z zamku było podejrzanie łatwe, chociaż czuła straszne wyrzuty sumienia, że musiała oszukać swoją bi-ef-ef i udawać wzorowego ucznia, kiedy właśnie, z miotłą w ręku, wymykała się w stronę Zakazanego Lasu na wyścig… Ale wiedziała, że Dani miałaby wtedy okropny dylemat. Albo pójść – i stracić odznakę, albo podkablować – i popsuć wszystkim zabawę. Więc postanowiła na razie schować wyrzuty sumienia w kieszeń i po prostu pójść się bawić!
Kiedy tylko zatrzasnęły się za nią drzwi, z jakiegoś powodu pomyślała, że przelecenie tego kawałka na miotle będzie zdecydowanie bardziej dyskretne i mniej osób ją zauważy. Jaka w tym była logika – zapewne żadna, ale i tak usiadła na swoim Zmiataczu i poszybowała na umówione miejsce, gdzie… jak dotąd nikogo nie zauważyła.
Dziwne. Czyżby miała być pierwsza? Nagdorliwość imprezowicza ją zgubiła?
Zaraz jednak usłyszała w dole, pod sobą, jakąś rozmowę. Zerknąwszy w dół zauważyła… Ethana i Willa. I natychmiast przyszedł jej do głowy szatański wręcz pomysł!
Powolutku obniżyła swój lot za ich plecami, dbając o to, aby stało się to bezszelestnie… A potem bezczelnie wepchnęła się między nich, wrzeszcząc wściekle:
— BUUU!
I była z siebie bardzo dumna! Każdy rzucony Upiorogacek powinien jej teraz pozazdrościć!
Hufflepuff |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 45
Aurora musiała przyznać, że pomysł na organizowanie wyścigu w Zakazanym Lesie to doskonały materiał na kolejną rywalizację ekip Kaia+Aurora kontra Will+Ethan. Niestety chłopcy najwyraźniej tym razem zdecydowali się zrobić coś większego, niż tylko ich przyjacielskie konkury o tytuł najlepszych, ale i tak nie zamierzała przegapić takiej okazji do pokazania, co to potrafią kobiety.
Co prawda latanie na miotle nie należało do jej domen - co innego jakby miała ujeżdżać smoka, albo hipogryfa, przez moment również rozważała przybycie na testralu - ale mogła pojawić się choćby towarzysko. Tym bardziej, że miała tam być Kaia. I pewnie cała masa innych znajomych osób.
Wymknęła się z zamku na pół godziny przed oficjalnym rozpoczęciem. Wolała pojawić się na miejscu jeszcze przed czasem, żeby nie stracić nic z zabawy. Obrała dobrze znaną obie ścieżkę i nucąc coś cicho pod nosem, skocznym krokiem - kiedy już miała pewność, że nikt z zamku jej nie nakryje - udała się na umówione miejsce. Po drodze zastanawiała się też, czy opierniczyć Gryfonów, czy pogratulować im pomysłu z samo spalającym się listem. Całe szczęście puściła rozgrzewający się papier zanim zdążył ją poparzyć, ale domyślała się, że nie każdy miał takie szczęście.
Zwolniła kroku i przestała nucić, kiedy do celu zostało jej kilkanaście metrów. Nastawiła uszu i odruchowo zaczęła stawiać kroki ostrożniej. Coś cicho było póki co, może nikt nie odważył się uczestniczyć?
Chowając się w cieniach drzew przed światłem księżyca, podeszłą na tyle blisko, że w końcu usłyszała dwa znajome głosy. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl, że miała Ethana i Williama niemalże wystawionych jak na talerzu, póki co bez innego towarzystwa, mogła wiec nieco się zabawić...
A raczej mogłaby, gdyby nie niespodziewany ruch i dość głośne BU! wykrzyczane równie znajomym głosem. No takiej okazji to tym bardziej nie mogła przepuścić! Trójka jej ulubionych Gryfonów w jednym miejscu.
Wykorzystując zaskoczenie, jakie z pewnością wywołało pojawienie się Kai, oraz chwilę nieuwagi samej brunetki po tym ataku na kolegów, wyskoczyła zza drzewa, z równie głośnym:
- BU! - skacząc jednocześnie na przyjaciółkę.
Niech nie myśli, że tylko ona może przestraszać!
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
18 lat |
b. ubogi |
Bi |
Pióra: 165
Oczywiście, że chłopcy spodziewali się, że lada moment ludzie zaczną się schodzić. Raz, że SCHODZIĆ, nie zlatywać, mimo że to było też do przewidzenia, dwa, że jakoś tak Will oczekiwał jakichkolwiek szmerów czy rozmów nadchodzących, tak żeby po ludzku się pojawić, a nie, no właśnie, straszyć ich.
Miał już odpowiedzieć Ethanowi, gdy Kaia wyrosła między nimi jak spod peleryny niewidki. Nie krzyknął, powstrzymał durny okrzyk, jaki narósł mu w piersi, miotnął się jednak niczym rażony prącem ze zdławionym jakby jękiem powstrzymanego krzyku.
- Kaia, ja pierdolę, bóg cię opuścił? - Rzucił, łapiąc się za serce...
Tylko po to, by dostać zawału jeszcze raz. I zareagować podobnie, choć z niego mniej gwałtownym wzdrygnięciem się.
- Kurwamać - rzucił w przestrzeń mimo wszystko względnie ściszonnym głosem, nie chcąc jak debil wystrzelać nielegalnego zgromadzenia zanim się w ogóle zaczęło. - A niech was diabli. - Podsumował, mimo wszystko powstrzymując uśmiech, bo głupio dał się zajść, jak i rozglądając się od razu uważnie czy przypadkiem jeszcze ktoś nie chce go zabić. Nie chciał!
Można też powiedzieć, że wzdryga się tylko ten, co ma coś na sumieniu, ale naturalnie mowa była o Williamie. On zawsze miał coś na sumieniu, nawet jak nie wiedział, to było coś, co miał na sumieniu.
- Rozumiem, że się ścigasz? - Spojrzał na Kaię i jej miotłę znacząco.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Nie mogło zabraknąć też Leightona, choć wielu najpewniej spodziewało się obu braci. Ale Philip okazał się tchórzyć, zdaniem Iana, lub być przy tym też leniwym dupskiem, z uwagi na to zarąbał mu odznakę prefekta, coby po drodze mieć jakiekolwiek alibi powodu, dla którego nie spał.
Tak jak i Kaia, choć nieświadomie, i on przyleciał na miejsce na miotle. Ale na logikę, to szybsze, cichsze, wygodniejsze, co nie? Kto wolałby dymać z buta jak debil? Bez sensu. Poza tym zwyczajnie uwielbiał latać, a w nocy przy tym rześkim, letnim jeszcze powietrzu, choć chłodnym, było szczególnie przyjemnie.
Wylądował koło zgromadzonych, schodząc z miotły energicznie, wypinając z lekka pierś by odznaka byłą widoczna.
- Przepraszam bardzo, co to za zgromadzenie? - zapytał, udając powagę i surowy ton. Sam się sobie dziwił, że nie parsknął śmiechem zaraz po powiedzeniu tego, ale widać miał wprawę. Nie wiedział czy ktokolwiek uwierzy w jego ściemę, ale nie szkodzi spróbować!
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ethan spodziewał się potencjalnych niebezpieczeństw wynikających z całego planu, ale nie sądził, że zostaną absolutnie sterroryzowani przez dziewczyny... Z którymi w gruncie rzeczy często konkurowali. Tak, faktycznie, powinien był się spodziewać. A jednak obie sprawiły, że wzdrygnął się na ich przybycie. Po pierwszym pyrgnął Kaię w ramię, patrząc na nią karcąco, z kolei tuż przed pojawieniem się Aurory, odwrócił się z powrotem ku Williamowi i już miał coś powiedzieć, jednak najwyraźniej nie było mu dane.
- Japierdolę - syknął obracając się gwałtownie ku Aurorze. - A nie miałyście jeszcze jakichś innych pomysłów?
Był troszkę zły. Głównie dlatego, że złapał się na to dwa razy i to w tak krótkim czasie! Oczywiście to nie taki moment, kiedy miałby się pogniewać, czy nawet trwać w tej emocji dłużej niż te paręnaście sekund.
Zaraz jednak podobnie jak William zwrócił wzrok ku Kai, która faktycznie musiała przybyć tu na miotle nie bez powodu.
- O nie. Ale nie muszę na ciebie stawiać, co? - zapytał złośliwie, choć z uśmiechem, który w założeniu miał się udzielić też Gryfonce. W końcu to jedna z wielu przepychanek słownych. Nie byłby sobą, gdyby pozostawił to bez podobnego pytania.
Jak mogli się spodziewać, powoli schodziło się coraz więcej osób. Kolejnym zaskoczeniem miało być zagranie młodszego... Prefekta? I to takiego, który dosyć poważnie dopytał co tu się dzieje... A jednocześnie w ręce dzierżył miotłę, co zdecydowanie dawało do myślenia i Ethan zmierzył go wzrokiem, nim jakkolwiek skomentował.
- Patrole odbywają się teraz na miotłach? - spytał prześmiewczo, choć w rzeczywistości celem wyczucia sytuacji.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Cóż, może to nie była wymarzona reakcja – panowie nadal trzymali się na nogach, ale doskonale wiedziała, że wystraszyli się nie na żarty! Dlatego, pomimo pyrgnięcia w ramię, zaniosła się głośnym śmiechem. Co z tego, że nie byli zadowoleni i patrzyli na nią, jakby mieli ją za moment zamordować – ją to bawiło!
Dopóki śmiech nie przeszedł w nagły pisk, a Kaia niespodziewanie (jak nigdy!) straciła równowagę i wyrąbała się na swoje chude dupsko na ziemię. Dobrze, że siedziała na tej miotle nisko, to tylko trochę ją zabolało!
Za moment obejrzała się ku źródle straszącego dźwięku, a dostrzegłszy Aurorę, roześmiała się raz jeszcze i, czym prędzej wstając, podeszła do niej, aby ją połaskotać w zamian.
— Przynajmniej Ty jedna masz poczucie humoru! – zawołała ze śmiechem, wystawiając już rękę, aby zbić z nią piąteczkę.
Po chwili podeszła do zawieszonej w powietrzu miotle i złapała ją w dłoń. Potem spojrzała z uśmiechem na Williama i posłała niby-urażone spojrzenie Ethanowi. Spróbowałby tylko!
— Pewnie, że się będę ścigać! Ja miałabym przegapić taką okazję? – prychnęła z wyższością. – Ale wiecie co? Brakuje nam tu jakieś cheerleaderki… - stwierdziła jakby w zamyśleniu, przenosząc dość znaczące spojrzenie, z diabolicznym uśmiechem, na Aurorę. – Za to też powinny być nagrody!
Kaia odwróciła głowę dopiero wtedy, kiedy zauważyła, że inni gapią się w zupełnie inną stronę. Zmrużyła nieco oczy, aby z mroku wyłonić wzrokiem sylwetkę… z odznaką prefekta na piersi. O nie. Ktoś ich wsypał? Cholera… Gdyby wiedziała, że znajdzie się kapuś, od razu sama powiedziałaby Dani o tej zabawie! Może by sama przyszła się ścigać, zanim wlepiłaby wszystkim po szlabanie…
Ale, na Merlina, to byłby najwspanialszy szlaban życia!
Słowa Ethana sprawiły, że przyjrzała się nieco lepiej. Fakt faktem, postać miała na piersi odznakę prefekta, ale w dłoni niosła miotłę wyścigową, no i… Wyglądała kompletnie jak Ian. A Ian… może powiedziałby bratu, ale czy zepsułby im zabawę?
Z podejrzliwością wypisaną na twarzy, skierowała trzonek miotły w stronę jego podbródka i mrużąc oczy, spytała:
— Szukałeś może czegoś w czwartek, tydzień temu? – zapytała. Bo Ian na bank powinien to pamiętać. Nikt normalny nie prosi randomowo o płyn do kąpieli w środku dnia, w prawie środku tygodnia… I to Gryfonki umierającej pod nadmiarem książek!
Gryffindor |
0% |
Klasa VI |
16 lat |
ubogi |
Hetero |
Pióra: 117
Harper nie mogła przegapić takiego wydarzenia! W końcu szybkie latanie na miotle to coś, w czym się specjalizowała jako szukająca Gryfonów - to chyba jasne, że musiała mieć jakieś szanse na zwycięstwo, lub chociaż miejsce na podium! O ile będzie coś takiego jak podium? I właściwie ile osób będzie miało ochotę startować?
Gdy tylko wypatrzyła grupkę osób na skraju lasu, podbiegła te parę ostatnich kroków oczywiście z miotłą w ręku i przesunęła wzrokiem po zebranych. Cóż, nie było ich póki co wielu, ale na szczęście nie dostrzegła swoich dwóch ulubionych Ślizgonów.
- Hej, Ian - przywitała się z chłopakiem, podchodząc w pierwszej kolejności właśnie do niego, a jej osobiście nie zdążyło przejść przez myśl, że mógłby być swoim bratem... Albo już tym bardziej, że podobnym tekstem może właśnie zepsuć mu jakiegoś rodzaju intrygę.
Do myślenia dało jej dopiero to, że wszyscy zdawali się na niego patrzeć. Po tym również zmierzyła go wzrokiem i dopiero dostrzegła odznakę. Ups? Zazwyczaj trafnie rozróżniała bliźniaków, ale może się pomyliła? Albo to, albo Ian znów bawił się w swojego brata. Tylko dlatego nawet nie wycofywała się ze swojego powitania, tylko oparła rękę na biodrze i popatrzyła pytająco po zebranych.
Slytherin |
75% |
Klasa VI |
16 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 118
Cóż, miał nadzieję brnąć i porządnie zgromadzenie zestresować. Stał z dumnie wypiętą piersią, patrząc na wszystkich nieco władczo - może po prostu arogancko, ale wychodziło na jedno - i wierząc w swoje. Za to na pytanie Kai popatrzył na nią jak na kompletną idiotkę.
- Zapytaj jeszcze gdzie byłem w środę o trzynastej, nie wiem. - Zbył jej pytanie garścią sarkazmu i irytacji, co akurat mieli z Philipem wspólnego. I nawet by brnął gdyby Harper ot tak nie zjebała mu konspiry. Spojrzał na dziewczynę w chwili zawieszenia, po czym dało się słyszeć donośny facepalm.
- Dzięki Harper, zjebałaś mi pranka. - Skomentował, choć mimo to zarzucił rękę na jej ramiona w przyjacielskim objęciu. Nie ma tego złego, tho! Wytknłą Ethana paluszkiem.
- Ale nie powiesz, że nie złapałeś się przez chwilę. - Rzucił wesoło, po czym zaśmiał się. - Jakby kto pytał, jestem prefektem i doglądam porządku. W razie jakby ten zjebany woźny się napatoczył.
Albo gorzej, leśniczy, choć obaj byli troszkę dziwni i przerażający. Inna sprawa, że ogrom braku sympatii do nich ze strony Leightona wynikał zwyczajnie z braku tolerancji do jego świetnych pomysłów na sianie chaosu. Sztywniaki.
Gryffindor |
25% |
Klasa VII |
17 lat |
ubogi |
Bi |
Pióra: 240
Brakowało tu na pewno pewnej gwiazdy wieczoru. Gwiazdy, która nie tylko wybierała się elegancko spóźniona, z April oczywiście, ale która jak zawsze chciała być chociaż przez chwilę promykiem wieczoru. Bądźmi szczerzy, ta kobieta uwielbiała być w świetle reflektorów, w centrum uwagi. Żeby jednak nie wygłupić się strojem jak na galę, ubrała się elegancko, acz seksownie. Skórzane, czarne spodnie, srebrna bluzka odpowiednio podkreślająca jej kształty, wkasana w owe spodnie, i czarna, futerkowa narzutka. Jako że jednak wyprawa jest w szczere pole, założyła koturny, coby w szpilkach nie topić się w błocie. Wyprostowała włosy, nałożyła pełny makijaż, niezbyt mocny, ale podkreślający ostro oczy na czarno, niczym kotka. Kreację zwieńczyła perfumami z dodatkiem tuberozy, przypominającej zapachem jaśmin czy konwalię. Wyczytała, że jest to naturalny ludzki afrodyzjak, zatem naturalnie przyda się.
Z April umówiła się przy zejściu z wież, gdzie przyszła na boso żeby nie stukać obcasami na pół zamku. Była królową imprezy, ale nie zamierzała sprowadzić przy okazji całej kadry nauczycielskiej na miejsce, nie była głupia. Trzymając więc buty w ręku na stopy zakładając tylko cienkie skarpetki-stópki, odebrała April w umówionym miejscu. Nie rozmawiały wiele, głos nocą zbyt się niesie po zamku, i dopiero jakiekolwiek rozmowy nastąpiły jak wyszły na zewnątrz. Tam też zresztą łaskawie zmieniła skarpety na buty.
- Ciekawe jak dużo będzie ludzi. Chciałam się pochwalić, że Ethan zaprosił mnie osobiście. - mówiła do April z zadowoleniem. - Oczywiście, głównie przez to, że sowy nie wyśle, ale i tak, ah, schlebia mi.
Bo co za różnica z jakiego powodu, mógł jej wcale nie zaprosić, a zaprosił! Liczyło się. Poza tym uwielbiała gdy o nią dbano, zatem nie mogła się nie pochwalić. Ostatecznie za kilkanaście minut już dotarły na miejsce, a Heather skierowała się w pierwszej chwili ku Ethanowi, ucałowując go w policzek serdecznie.
- Niewiele nas póki co, będzie ktoś więcej prawda? - Zapytała, rozglądając się po ludziach dookoła. Obeszła przy tym zaraz każdego, naturalnie, żeby wymienić buziaczek, a raczej tylko zbliżenie policzkami, nikt normalny aktualnie chyba nie ślini innym policzka, ble? - Niewiele też tu widzę mioteł...
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Szczerze mówiąc Ethan nie był jeszcze pewien, jak wyjdzie z nagrodami... Może i mieli pewien opracowany system, ale przy tym sporo zależało od tego, ile i jak obstawią potencjalnie widzowie, którzy powoli się zbierali. Oczywista porażka byłaby wtedy, gdyby wszyscy zdecydowali się postawić na jedną konkretną osobę, która w dodatku okazałaby się zwycięzcą... Ale nie myślał teraz o takim scenariuszu! Jakoś to ogarną. Za to był absolutnie pewien, że za cheerleading mógł dać w nagrodę buziaka, czy coś w tym kierunku!
- My zajmiemy się organizacją wyścigów, wy jakiegoś konkursu w cheerleadingu, ok? - zwrócił się do Kai, choć zaraz pyrgnął lekko Williama łokciem. - Który nawiasem mówiąc absolutnie byśmy wygrali, ale to inny temat...
Oczywiście musieli przechwalać się przed dziewczynami nawet najgłupszymi rzeczami.
Zaraz jednak odbyło się dziwne dochodzenie odnośnie podejrzanego pana prefekta... I owszem, kojarzył, że taki istnieje, że ma brata bliźniaka... Ale nie odróżniał ich nawet z imion. Inna sprawa, jakby byli chociaż na tym samym roku, lub w tym samym domu.
Sprawa najwyraźniej wyjaśniła się dla niego nie kiedy młodsza Gryfonka przywitała się z chłopakiem po imieniu, a kiedy on sam zdenerwował się na nieudanego pranka. No dobrze, czyli ten temat mieli z głowy.
Ethan pokiwał powoli głową, patrząc na Iana.
- To co, w razie czego startujesz karnie minutę po starcie?
Owszem, złapał się na chwilę, ale też chętnie mu dokuczy!
Zaraz uśmiechnął się jeszcze do Heather na jej powitanie.
- Daj im chwilę... Mam tylko nadzieję, że jacyś idioci nie dali się złapać. W szczególności z miotłami.
Ravenclaw |
0% |
Klasa I |
|
b. ubogi |
|
Pióra: 9
Update
Kolejność pisania postów na ten moment*:
Aurora - William - Kaia - Ian - Harper - Heather - Ethan
*Jeśli ktoś woli zostać pominięty na jedną kolejkę, zgłasza to osobie przed sobą.
Nadal zapraszamy też więcej osób do uczestnictwa w evencie!
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Homo |
Pióra: 103
Nie mogło zabraknąć i Donovana na takim zacnym wydarzeniu! Naturalnie, pojawił się z miotłą, bo przecież nie będzie stał jak niektóre zestrachane kury i się patrzył! Poza tym, sam wyścig był dokładnie, idealnie tym, co mógłby robić nawet zawodowo gdyby tylko było coś takiego. Wyścigi na miotłach, przez przeszkody, czy tam między nimi. Dlaczego nie ma takiego sportu?! Przecież on byłby pierwszy w kolejce.
Nie potrzebował akurat ani zabierać się z kimkolwiek, ani być zachęcanym. Co więcej, wykorzystał moment żeby się przelecieć odrobinkę na około na miejsce spotkania, tak dla czystej przyjemności. Dopiero po pewnym czasie od opuszczenia zamku zatem dołączył do zgromadzenia, zdecydowanie nawet nie będąc blisko bycia pierwszym z gości. Ale i tak, ważne, że nie zaczęli bez niego!
- Rozumiem, że to na mnie wszyscy czekają? - Zagadał pogodnie, schodząc z miotły niedaleko grupki i podchodząc z wesołym uśmiechem. Przywitał się tylko z tymi, których dziś nie widział, zatem głównie z osobami z klasy siódmej innego domu. Z obmacywaniem łap reszty nie będzie się w końcu wygłupiał.
- Ile jak dotąd osób się ściga?
Ravenclaw |
75% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 111
Gdyby nie Heather, to April nawet by przez myśl nie przeszło wychodzenie z zamku nie tylko późno, ale przede wszystkim na nielegalne wyścigi!!! Z pewnością nie zamierzała brać w nich udział, ani obstawiać wygranego, ale nie potrafiła odmówić najlepszej przyjaciółce towarzystwa.
Nie przesadzała ze strojeniem się, w końcu to noc, zimno, pewnie komary ich będą atakować, wiec postawiła na schludną wygodę - przylegające ciemne dżinsy, szary sweter z dość szerokim dekoltem odkrywającym odrobinę obojczyki, ale uzupełniła do obszerną niebieską chustką przeszywaną misternymi ciemnymi wzorami i zakończoną frędzelkami, a do tego najzwyklejsze w świecie trampki. Nie wiadomo czy przyjdzie im taplać się w błocie ścieżek leśnych, więc nie chciała narażać żadnego innego obuwia na takie niebezpieczeństwa. Zostawiła włosy rozpuszczone, co miało również służyć za ochronę przed komarami.
Chociaż urodą i klasą - przede wszystkim noszenia na sobie czegokolwiek, naprawdę - dorównywała Heather (nawet jeśli niekoniecznie skora była przyznać temu rację, bo jednak sądziła, że Gryfonka jest dużo ładniejsza), to zawsze jak pojawiały się gdziekolwiek razem, April pozostawała w jej cieniu, pozwalając świecić na firmamencie szkolnego społeczeństwa. Tak było wygodniej i bezpieczniej. Tym bardziej, że nieodłączny Vates komentował każde wejście niczym wydarzenie sportowe, na co musiała się bardzo powstrzymywać, żeby nie przewrócić oczami.
Obydwie w ciszy opuściły zamek. April w ogóle najchętniej wybiegłaby na błonia, jakby tylko potrafiła biec bezgłośnie. Trochę obawiała się przypału, ale na szczęście obyło się bez niespodzianek. Dopiero oddalone od murów o dobre kilkadziesiąt metrów, podjęły wciąż przyciszoną rozmowę. No, w każdym razie Kingsley mówiła bardzo ściszonym głosem, jakby panująca na dworze cisza miała zaraz donieść gajowemu, że uczniowie wychodzą z zamku o takich porach.
- Jakby ci wysłał sowę, to zamiast twojej obecności dostałby ode mnie butem w twarz. - Uśmiechnęła się nieco pod nosem, dobrze wiedząc jak panicznie Heather boi się ptactwa. I owszem, stanęłaby w jej obronie bez zawahania! Jakby ktoś jej sprawił przykrość, to też wyraziłaby swoją złość, chociaż może nie tak ekstremalnie, jakby chciała. No, a tak poza tym, to nie wiedziała do końca jak czuć się z faktem, że jej nie zaproszono. To nie tak, że oczekiwała zaproszenia i obrazi się, że go nie dostała, ale po ostatniej imprezie spodziewałaby się... nie ważne. Ośmieszyła się wtedy i tyle. Czemu ktoś miałby ją zaprosić? I na dodatek Vates ciągle jej o tym przypominał, w drodze do Lasu w tej chwili też, ale starała się nie zwracać na niego uwagi.
Dotarły na miejsce bez przeszkód, nie musiały się nawet ukrywać. I tak jak Heather obeszła wszystkich żeby się przywitać, tak April zatrzymała się odrobinę w tyle, posyłając znajomym twarzom jedynie uśmiech i krótkie machnięcie dłoni niemal całkiem ukrytej w rękawie swetra. Jakoś tak... denerwowała się odrobinę. Tym bardziej, że wspaniale dbający o jej pamięć Vates bardzo wyraźnie podkreślił, że może powinna przywitać się ze swoim kolegą z Gryffindoru, z którym ostatnio po imprezie tak chętnie przemierzała korytarz i dzieliła przygody?
Zarumieniła się odrobinę, co również można było zrzucić na chłód nocy.
Hufflepuff |
0% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 40
Wyścig na miotłach! Teddy nie mógł przepuścić takiej imprezy, nawet jeśli miała miejsce w nocy. Pal licho nielegalność, gorszym dla niego był fakt, że nie było słońca, ale i to dało radę obejść.
Już w ciągu dnia zgarnął miotłę ze schowka przy stadionie Quidditcha, żeby nie miotać się po błoniach w ciemności. I już przy kolacji wypił dwie kawy o dużej zawartości kofeiny, żeby przypadkiem nie zasnąć przed wyjściem. Oczywiście na tym się nie skończyło, bo później w pokoju wspólnym dobijał się kolejnymi porcjami, a jak przyszła pora na wyjście, to zapakował do plecaka dwa termosy, które miały ratować go w momentach kryzysu.
Starając się nie robić hałasu, z miotłą pod pachą wymknął się z zamku niedługo po godzinie 23. Chociaż widział jakieś plamki przemykające po niebie - zapewne inni uczestnicy wyścigu - to osobiście doszedł do wniosku, że spacerek był bezpieczniejszy. Może i podróż trwała dłużej, ale jak trzymać się odpowiednich ścieżek, to była bezpieczniejsza.
Na miejsce dotarł bez problemu, w pewnym momencie kierując się głosami rozmów. Przełożył miotłę na prawe ramię i dziarskim krokiem w końcu wyszedł zza drzew, żeby natknąć się na imprezę. Może i nie widział zbyt wielu mioteł póki co, ale nadal było trochę czasu do oficjalnego rozpoczęcia.
Podszedł do tejże grupki, witając się radośnie i z uśmiechem z każdą znajomą twarzą. Nie ogarniając jeszcze o czym dokładnie rozmawiali, dał sobie chwilę na posłuchanie zanim sam zacznie się udzielać.
O ile po wypiciu tylu kaw pęcherz zaraz nie zacznie dawać o sobie znać.
Hufflepuff |
75% |
Klasa VII |
17 |
zamożny |
Bi |
Pióra: 45
Doskonale! Nikt nie spodziewał się drugiego takiego samego żartu w przeciągu kilkunastu sekund od pierwszego, Aurora mogła sobie pogratulować rozbawionego i zaskoczonego Williama, wkurzonego Ethana (trzeba było zachować czujność!) i Kai spadającej z miotły. No, może to ostatnie było niezamierzone, ale dodało uroku całej sytuacji. Nie powstrzymała śmiechu, który przytłumiła zasłaniając usta ręką. O mało sama nie wywinęła teraz orła przez to rozbawienie, ale w zamian jedynie pomogła Kai wstać i przybiła jej piątkę. Ha, dziewczyny 1, chłopaki 0, BUUUUU!
Jak tylko uwolniła się od łaskotek Gryfonki, wycałowała jej obydwa policzki na powitanie, następnie obydwa policzki Ethana i też Willa.
- Mamy bardzo dużo pomysłów, mój drogi. Ale nie będziemy zdradzać szczegółów, bo gdzie w tym zabawa? Nigdy nie wiesz kiedy cię zaskoczymy, dlatego nazywa się to zaskoczenie. - Uśmiechnęła się uroczo do Gryfona, pozornie niewinnie, ale wyraźnie rozbawiona i usatysfakcjonowana sytuacją.
Nie umknęło jej sugestywne spojrzenie Kai, jakby to ona miała być czirliderką, nawet obydwie dłonie przyłożyła do obojczyków i bezgłośnie zapytała “Ależ ja?”, ale nie miała okazji na jakiekolwiek werbalne reakcje, bo oto niespodziewanie pojawił się przy nich… prefekt? Hm, coś tu nie grało.
Nie musiała nawet długo czekać na rozwiązanie tajemnicy, bo zaraz pojawiły się kolejne osoby i wyszło szydło z worka. Żaden prefekt, a jego bliźniak! Z uznaniem pokiwała głową dla całkiem niezłego pranka. Ale chyba się Ian nie przyłożył wystarczająco dobrze, bo został szybko zdemaskowany.
- Wracając do tematu czirlidingu… Przyznaj, Dubois, że się boicie przegrać, dlatego chcesz żebyśmy my się tym zajęły. - Zamrugała szybko, jakby chciała ujść za urocza, niewinną istotę.
Przez schodzenie się coraz większej ilości osób, jakiekolwiek rozważania o zakładzie nieco się skomplikowały. Aurora jakoś niekoniecznie chciała się ścigać (ale jakby jej rzucili wyzwanie, to zaraz by tu Accio miotła zrobiła!), ani obstawiać. Przyszła raczej dla samej przyjemności przebywania w Lesie. Pewnie nawet oddali się od tłumu, jak tylko wyścig się zacznie, żeby spróbować poobserwować życie puszczy nocą.
|