Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
— Odezwał się wielce, kurwa, dorosły – rzuciła jeszcze na ostatnim tchnieniu śmiechu, zanim zdołała się opanować i upić już normalnie łyk ponczu, bez opluwania wszystkich dokoła.
W sumie Hiroshi miał rację, na ile znała Alexa, nie dałby sobie wydrzeć tak po prostu tego nieumówionego nigdy przywództwa w ich grupie, a ona jakoś nigdy nie czuła potrzeby nawet, żeby o nie walczyć. Była, miała znajomych, może nie najlepszych, może nie do płakania w rękaw, ale przynajmniej nie była sama. No i przełamywali dość straszny obraz mężczyzny, jaki zdołała sobie wypracować. Byli spoko, mimo wszystko. Nawet jeśli któremuś czasem wykręciła rękę, albo przywaliła, to i tak ich lubiła.
Zmierzyła spojrzeniem obu dżentelmenów, i Hiroshiego, i Valeriana, po czym wywróciła oczami po tej jakże szumnej obietnicy. Coś jej się nie chciało wierzyć mu na słowo, no ale. Przychyliła jeszcze raz kubeczek z ponczem, zanim rzuciła:
— Ale z Was straszne cipy.
Po czym odstawiła kubeczek na stół i oparłszy dłonie o biodra, spojrzała na nich wyzywająco.
— Co mam zrobić? I co mam zrobić jak tego nie zrobię?
Bo nie wiadomo, może któremuś przyjdzie na myśl, żeby kogoś przytuliła. Wtedy przytuliłaby ich twarze, pięścią. Albo zaklęciem wywołującym pryszcze.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
No dobrze, szybko zrozumiał, że nie otrzymają odpowiedzi... Oraz że musi być bardziej otwarcie oburzony na Milesa, da się zrobić! Po słowach Kai nawet pokręcił powoli głową, patrząc na brata. Można było to zrozumieć na co najmniej dwa sposoby - że jest zaskoczony i niepocieszony jego zachowaniem, albo że jasno komunikował mu, żeby nie zjebał tego jeszcze bardziej.
Na szczęście zdaje się, że Miles również zrozumiał swój błąd i zaczął prędziutko wycofywać się z poprzedniego pytania.
- To te gorsze geny, ja nie mam z nimi nic wspólnego - rzucił najbardziej subtelnym "twoja stara", jakim potrafił, unosząc ręce nieco wyżej w obronnym geście. - Ale jak chcesz zapalić, to jasne. Albo jakbyś w gruncie rzeczy chciała coś innego, to Miles ci przyniesie.
W końcu on mówił o przynoszeniu jej słodkości! Niech lata! Albo mogłaby być to też furtka do spławienia go, jeśli to miałoby poprawić jej humor...
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
W zasadzie na stwierdzenie, że są gówniarzami, znowu dziko parsknął, niemal tracąc opanowanie na nowo. Na szczęście w miarę jak się Alice ogarniała, on również łapał oddech. Mimo że nie tak znowu pewnie, ale chwilowo się nie rechotał!
Za to uwaga Alice była okropna! Hiro przyłożył dłoń do dobrej strony umiejscowienia serca, co warto widać podkreślić, udając, że go zraniła. Przecież on był po jej stronie! Zazwyczaj.
- Ej, ja tu jestem MIŁY, a ty zołzo co. Zawiodłem się. - powiedział, kręcąc głową z niedowiedzaniem i zawodem.
Naturalnie wcale nie wziął tego do siebie i zupełnie nie miał za złe podobnych odzywek, to było dla nich zupełnie normalne, przynajmniej póki któreś nie było zbyt wrażliwe i nie rzucali się faktycznie sobie do gardeł. Ale póki co widać sytuacja została opanowana i mogli sobie ot po prostu pożartować nie myśląc zbyt dużo o tym, co też mogło ich urazić między wierszami.
- Teraz to ja nie wiem, nagrabiłaś sobie. Ja bym się zemścił. Val, co powiesz? - zapytał z przekąsem, zerkając na "drugiego samca alfa" od siedmiu boleści, co miało go bawić jeszcze długo.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Spojrzała uważnie na Milesa, później również na Ethana, i jeszcze raz na Milesa, który gdyby mógł, zacząłby się zaraz jąkać w tłumaczeniach, a potem znów na Ethana, który jak najbardziej próbował się od tego wszystkiego odciąć. Pewnie normalnie wybuchłaby śmiechem na tą chwilę grozy, kiedy oboje tłumaczyli się jak mogli, ale… jakoś nie miała humoru.
Westchnęła głęboko i, zamiast się kopać z koniem, po prostu odkręciła butelkę, żeby nalać sobie samej ognistej. Wychyliła jednym tchem ten jeden kubeczek, samotnie, nieco po chamsku i na ich oczach, ale trudno. Kiedy poczuła to przyjemne palenie w gardle, od razu poczuła się lepiej! Widać to było nawet po włosach, których kolory zaczynały powoli stawać się coraz bardziej stonowane i w miarę możliwości wracać do brązu, chociaż nadal przeplecione fioletowymi pasemkami.
Będzie musiała potem jeszcze pogadać z Ethanem, sama.
— Chyba lepszym pomysłem jest napicie się – stwierdziła nieco mniej wkurzonym tonem, aby za moment nalać sobie raz jeszcze do kubeczka. Ale, żeby nie stali i nie patrzyli tylko jak pije, nalała też trochę im, w końcu to była impreza, a nie zawody w oglądaniu, jak chleje Kaia Harris…
Uniosła kubeczek z alkoholem w geście niemego toastu, patrząc na nich nieco sugestywnie, z nadzieją, że napiją się razem z nią.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Cóż, chwilowo odpuścił sobie tłumaczenie Alice, że przy niej to każdy może poczuć się dojrzalszy... Teraz był czas na rzeczy ważniejsze, a więc wyzwania! I oczywiście liczył, że na jednym na każdego to się nie skończy. Dlatego też mogli zacząć małymi kroczkami...
- Zawsze ci mówię, że ona taka jest - odparł, skinąwszy głową ku dziewczynie.
Prawdopodobnie nigdy tak nie mówił, a przynajmniej teraz nie pamiętał, niemniej jeśli tylko miała w to uwierzyć i ponownie choć trochę zdenerwować się na myśl obgadywaniu jej, wcale by nie narzekał.
- Dobra, dobra. To może coś łatwego dla ciebie na początek? Bo zakładam, że po pierwszej rundce nie stchórzycie i nie biegniecie spać, co? - celowo wplótł tu protekcjonalny ton, nawiązujący do poprzedniego tematu... - Coś prostego... Na przykład, wystarczy że...
Tu rozejrzał się po sali.
- Możesz napełnić sobie kubeczek do pełna i wylać całą zawartość na kogoś z szóstego, albo siódmego roku? I zanim się ucieszysz - nie, ja się nie liczę. Ale hej, masz spory wybór! - ruchem ręki wskazał tu jeszcze na salę.
Może nie było to najbardziej ekscytujące wyzwanie, ale chętnie zobaczy taką małą dramę... Może ktoś pokusi się o awanturę? To znaczy, jeśli Alice w ogóle na to stać.
- Tak jak mówiłem, zaczynamy małymi kroczkami... - podkreślił z uśmiechem, żeby Alice nie wycofała się już przy tym najprostszym.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Uniosła z powątpiewaniem brew, kiedy stwierdził, że jest tutaj miły i teraz czuje się urażony. Znaczy, no może miał ku temu wszelkie możliwe powody, ale nadal nie sądziła, że zamierzał faktycznie. Zerknęła tylko na Valeriana, który stwierdził, że zawsze mówił, że jest taka. Ale to akurat za bardzo jej nie ruszyło. Chociaż widziała, że cały czas próbował ją drażnić i szukał jakiegoś słabego punktu, który znowu by wyprowadził ją z równowagi.
Niech szuka, trochę mu minie, zanim znajdzie.
Uniosła wyżej brew, słysząc wspaniały pomysł Valeriana. I… a szkoda, już się ucieszyła, że będzie mogła mu zrobić małą kąpiel… Przydałaby mu się.
— Taki z Ciebie kozak, że teraz pękasz przed oblaniem? – rzuciła nieco wyzywająco.
Ale dobra. Skoro tak, to proszę bardzo, bardzo chętnie! Żeby tylko jeszcze kojarzyła, kto tu jest ze starszych lat… Chyba wszyscy ci, których nie kojarzyła. O, jak ten umalowany gościu, koło tej laski z kolorowymi włosami. Chyba była metamorfomagiem, zważywszy na to, że kolor jej włosów się zmieniał. A może to takie zaklęcie.
Tak czy siak, wyglądał na dobrego kandydata do kąpieli w ponczu.
Dlatego napełniła pewnie cały kubeczek, żeby za moment przeparadować między ludźmi.
— Patrzcie jak się to robi – rzuciła jeszcze za siebie, a kiedy tylko znalazła się bliżej swojego celu, nieco zwolniła kroku. Czujnie wpatrywała się w wybraną ofiarę, a kiedy już miała pewność, że zarówno on, jak i jego koledzy (i koleżanka) byli czymś zajęci, przechyliła natychmiast kubeczek, wylewając na niego zawartość napoju.
Potem zrobiła teatralnie przerażoną i skruszoną minę, i wyciągnęła nawet rękę, jakby ją to przejęło.
— Matko, jestem taka niezdarna, nic Ci nie jest? – zawołała z udawaną troską, choć kątem oka już patrzyła, czy wszyscy to widzieli.
No przecież nie obleje go i nie spierdoli jak małe przestraszone dziecko, nie?
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Slytherin |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 137
Naprawdę miał dobre myśli o tej imprezie. Był pozytywny i bardzo chciał żeby było miło. Miał prszyjść, napić się, potańczyć. Zamiast tego od razu nadział się na Kaię i zestresował się tylko tym, że praktycznie został rozszarpany tu i teraz. Poza tym w sumie naprawdę nie chciał źle i przejmował się takimi rzeczami, chociaż wielu mogło twierdzić, że na pewno miał na wszystko i wszystkich wywalone. Nie miał. Nie krył się z tym nawet, był po prostu z reguły beztroski i zbyt wielu myliło to z brakiem zainteresowania. Może nie był zbyt odpowiedzialny, ale przywiązywął się do ludzi, jak i zależało mu by ci go lubili.
To nie tak, że teraz wpadł w wielkiego doła, nie. Raczej ciężko było go faktycznie tak bardzo skopać żeby był załamany. Ale kiedy Kaia wychyliła cały kubeczek, poczuł jakby niechcący ją kopnął i teraz musiała to jakoś rozchodzić, czy utopić. Może myślał wysoko o swoim wpływie, ale tak było! I kiedy otworzył usta by powiedzieć jej coś miłego, cokolwiek... Chluśnięto mu w twarz.
Nie poruszył się nawet, jedynie zamknłą oczy i usta w czystym odruchu, by po chwili zawiechy dopiero unieść powoli rękę i wytrzeć chociaż twarz. Zamrugał, zwracając wzrok na dziewczynę powoli. Nie był zły. Chyba raczej po prostu się poddał.
- Nie, nic. W sumie to... - Podał kubeczek Ethanowi. - Ja chyba jednak się nabawiłem.
I pewnie jeszcze się rozmazał, boże jak chujowo. A miał dobre chęci! Nie to nie, będą inne imprezy, tej już nie chciał i wolał w spokoju poczytać książkę w sypialni, czy coś. Dlatego też odwrócił się na pięcie by skierować się do drzwi, ku wyjściu. Nawet mijał Biancę, jego ukochaną boginię, ale prędzej mu było wstyd, że wygląda jak wypłosz i udał, że jej nie zauważył, wzrokiem wodząc niby przypadkiem po swojej koszulce póki nie zniknął za drzwiami pomieszczenia.
Gryffindor |
75% |
Klasa V |
15 lat |
średni |
Homo |
Pióra: 228
- Ja bym tak nie mógł - Odpowiedział tym samym tonem do Valeriana, niby obgadując nadal Alice. Ale lubił taki rodzaj poczucia humoru!
W zasadzie potem milczał w większości, tylko się uśmiechając i czekając jaki pomysł ma Valerian. Bo on zawsze miał pomysł, przynajmniej jeśli chodziło o wyzwania czy inne podobne sytuacje, gry, wymagające spontanicznego rzutu pomysłu na taśmę. I tak samo jak Valerian zachwycał się nad pomysłem, a Alice okazywała generalne pobłażanie niskim poziomem takiego zadania, Hiroshi po prostu z rozbawieniem patrzył na wszystko.
Generalnie nie było to dla niego dziwne zachowanie. Był towarzyski, jednak miewał momenty, że nie mówił niemalże nic. Nie to, że się jakoś zamykał, mógł się śmiać czy obserwować z jawnym zainteresowaniem, jednak ostatecznie nie czuł potrzeby odzywania się i po prostu sobie w tym tkwił. Było mu z tym dobrze, wygodnie, a jak Val czy ktokolwiek się go czepiał, nie wahał się odpowiednio skomentować krytyki.
Zatem stał sobie z Valerianem na boku, patrząc bezczelnie jak Alice idzie do typa ze starszego rocznika i wylewa mu cały poncz na twarz. Hiro nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest spięty i nieco zestresowany, póki nie było pewne, że obcy się nie wkurwił. Wtedy dopiero rozluźnił się, z zaskoczeniem zauważając swoje przejęcie, i parsknął kiedy ten smutno pomaszerował do wyjścia.
- Kurwa, chyba się zdołował. Szkoda chłopa. - Rzucił z rozbawieniem.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Może i przez chwilę był zły na to, że Kaia oskarżyła go tak bez powodu... I właściwie jej dzisiejszy humor był w gruncie rzeczy męczący, ale im dłużej patrzył na nią, kiedy wyraźnie czuła się coraz gorzej i to na imprezie, nad którą pracowała najciężej... Cóż, wszelkie wyrzuty szybko opadły. Może i miały wkrótce wrócić, ale póki co na nowo odrodziła się w nim chęć do wykonywania misji, jaką było utrzymywanie ją w jak najlepszym humorze.
Zdążył się nawet napić za zachętą Kai, jednak w tej samej chwili dostrzegł jak ktoś rozlewa napój na Milesa... Właściwie prawie się zakrztusił z tego całego zaskoczenia, ale wystarczyło, że na chwilę odwrócił głowę i odkaszlnął. Następnie spojrzał na młodszą Gryfonkę nieco pytająco. Ale żeby była aż tak niezdarna? Nie to, żeby to podważał, ale aż tak? Przejął również kubeczek od Milesa bez słowa i zaraz odprowadził go wzrokiem. Zaczynał czuć się, jakby wszystko wokół niego było pechowe...
- Super, brawo - rzucił jeszcze do obcej dziewczyny ironicznie.
Niemniej ona oczywiście w całej sytuacji obchodziła go najmniej, dlatego jedynie czekał, aż się zwinie - w gruncie rzeczy nie miała o czym z nimi gadać - po czym wypił duszkiem zawartość jednego kubeczka, skoro miał ich już dwa i dopiero zwrócił się z powrotem do Kai.
- Dobra, to co jest? - spytał wprost, chociaż czuł, że to może stać się męczące dla obu stron, jeśli zada to pytanie jeszcze parę razy tego samego dnia.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
- Nie będę się z tobą oblewał - odpowiedział wzruszając ramionami, właściwie tylko dlatego, żeby nie została z ostatnim słowem w tej sprawie.
Trzeba mieć swoje zasady... Nawet jeśli to wtrącanie ostatniego słowa w większości przypadków.
Następnie faktycznie patrzył - zresztą mało dyskretnie - jak to się robi. Szczerze mówiąc był pełen nadziei na wielką dramę, awanturę, może płacz, pretensje, krzyki... Może nie rękoczyny, bo wtedy wypadałoby wkroczyć, ale poza tym wszystko dozwolone! Nawet uśmiechnął się lekko, gdy udało się jej oblać starszego Ślizgona, ale uśmiech szybko zszedł z jego twarzy, bo... Jak to tak? Tak po prostu sobie pójść, bez niczego?
Zerknął ku Hiro, któremu obrót spraw najwyraźniej podobał się bardziej.
- Bullshit, miała za łatwo, trzeba było jej kogoś wybrać - odparł zawiedziony, dopijając zawartość swojego kubeczka, po czym przeszedł dolać sobie alkoholu. - Myśl już nad następnym dla niej, żeby faktycznie miała problem.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Miles co prawda przyglądał jej się z odrobiną powątpiewania, ale to jej absolutnie nie zraziło! Na szczęście Ethan wydawał się ją całkowicie popierać i nawet uśmiechnęła się, patrząc, jak przechylił kubeczek ognistej… do momentu, aż niespodziewanie coś chlusnęło na Milesa. Kaia jakby automatycznie odskoczyła w tył, jeszcze patrząc po sobie, czy nic na nią nie skapnęło. Na jej szczęście nie, na nieszczęście Milesa… cóż…
— Ty normalna w ogóle jesteś?! – zawołała do młodszej Gryfonki, jakoś mając gdzieś historię o byciu niezdarnym kaczątkiem. – Weź Ty patrz, jak w ogóle chodzisz! – ofuknęła ją jeszcze ze złością.
Kiedy oficjalnie skończyła ją już besztać, odwróciła głowę w stronę Milesa, lecz ten już odchodził, zostawiając Ethana z dwoma kubeczkami. No i świetnie… Rzuciła tylko mordercze spojrzenie raz jeszcze odchodzącej Gryfonce, kiedy spojrzała na chłopaka, który zagaił rozmowę raz jeszcze.
Westchnęła głęboko, nagle jakby przygasając w całym swoim trybie opierdalania niesfornych dzieciaków.
— Czuję się jak gówno – powiedziała mu rozbrajająco szczerze, patrząc na niego z odrobiną żalu. – Najpierw Ivy, potem Cavington… potem nawet podejrzewałam Ciebie o jakieś świństwa… Zupełnie mi odbija. W dodatku czuję się tak, jakbym psuła wszystkim tą imprezę, na której mi tak cholernie zależało. Ja pierdolę. Nie wiem. Czuję, że chyba powinnam sobie odpuścić i pójść do dormitorium, bo może być już tylko gorzej, i to w dodatku przeze mnie.
Z cichym westchnieniem, i pięknym błękitem wykwitającym pomiędzy jej pasemkami, uciekła spojrzeniem gdzieś w bok. Generalnie mogłaby uciec i z samego pomieszczenia, ale najpierw chciała wyjaśnić jeszcze sprawę z Ethanem. I w jakiś sposób go przeprosić za to, jak chujowo się wobec niego zachowała. To było totalnie nie fair…
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Ciężko jej było powiedzieć, co poczuła wobec zdołowanego Ślizgona, który wymaszerował z komnaty tak, jakby miał ochotę zaciągnąć sobie na twarz materiał z gaci, żeby tylko nikt przypadkiem go nie zauważył… Nieco gorzej było z reakcją Gryfonów stojących obok. A w zasadzie – Gryfonki. Jakoś tak dziewczyny zawsze reagowały gwałtowniej. Może dlatego, że nie czuły ograniczeń wobec innych dziewczyn?
— No sory, potknęłam się, no! – łgała dalej, podnosząc ręce, jakby w dobrych intencjach.
Kiedy już wszyscy sobie na niej poużywali, w sumie z odrobiną dumy wróciła do chłopaków i z uśmiechem stanęła obok Valeriana.
— I co? Który teraz idzie następny?
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Nie był pewien, czy Kaia wybuchnęłaby tak normalnie, czy to tylko emocje, które najwyraźniej zmieniały się u niej co chwilę... Cóż, okres nadal był w grze, ale tego się nie dowie i nawet nie miał zamiaru próbować.
Przynajmniej dalej nie musiał zgadywać, co jest nie tak. Absolutnie rozumiał, że są na etapie nienawidzenia Ivy i był w tym z nią w stu procentach! Z Cavingtonem... No, cóż, sprawa była bardziej skomplikowana, ale na później zostawił ewentualną rozmowę, czy aby na pewno chce go przyjmować do zespołu. Jeśli oczywiście spełni ich oczekiwania! A to że przyczepiła się i do niego? No tak, to było przegięcie, ale w gruncie rzeczy doceniał, że miała o tym jakąś świadomość. Tylko że zaraz, halo. Nie będzie uciekała z imprezy, nad którą właściwie tyle pracowała i tak jej zależało i jeszcze terroryzowała go, kiedy nie miał do tego głowy! To znaczy, było absolutnie warto, ale taki fakt... No i wystarczy, że Miles uciekł po tak durnej sytuacji - zdaniem Ethana tak naprawdę również nieco przesadzając.
- Okej, nie - zaczął pewnym tonem. Może pierwsza dawka alkoholu dała mu na nowo pozytywnej energii i woli walki. - Nie myślimy o tym, napijemy się... Jeszcze. Potem zatańczymy, rozluźnisz się. A potem pewnie napijemy się więcej. A jutro wyżyjemy się na Cavingtonie. Ewentualnie go wystawimy, jeśli chcesz.
Mówiąc to, zerknął znacząco na jej włosy i nawet założył jej kosmyk za ucho - dla niego był to jasny sygnał, że póki nie będzie widział poprawy w jej humorze (a przecież widział każdą zmianę bardzo wyraźnie), nie da jej spokoju... Choćby miał ją po drodze jeszcze denerwować!
- W każdym razie, na ten moment na pewno nigdzie cię nie puszczam - uśmiechnął się do niej przepraszająco, choć rzecz jasna nie żałował swojej decyzji. Przynajmniej na razie.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Ta nagła stanowczość ze strony Ethana nieco ją zaskoczyła… ale pozytywnie! Jakoś tak rozlewający się po włosach kolor niebieski natychmiastowo przystopował wraz z krótkim zawołaniem okej, nie. Może to alkohol dodał mu tej odwagi, może był wkurzony na sytuację, ale, kurczę, chyba potrzebowała, żeby nią tak trochę potrząsnąć. I przede wszystkim być z nią. No a poza tym… Ethan zamiast się na nią wkurwić i wystawić ją za drzwi, próbował znosić jej humory i nawet spróbować bawić się mimo to. Ba, próbował nawet zarazić ją odrobiną optymizmu!
Kiedy przedstawiał jej swój plan, uśmiechnęła się, a kolor niebieski zaczynał się powoli cofać, ustępując normalnemu, naturalnemu brązowi. Tak, to brzmiało jak plan. Jak super plan na imprezę. I, o ile nic się znowu nie wydarzy, jeszcze może wszystko się udać!
Co prawda wcale nie zależało jej na wystawianiu Cavingtona – chodziło bardziej o samą konfrontację z nim i fakt, że jeszcze nie do końca chyba przetrawiła to całe zerwanie… ale to chyba nie było już miejsce ani czas, aby o tym rozważać.
Tym bardziej nie miała ochoty, kiedy Ethan zaczesał kosmyk za jej ucho, a ona uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, a po zapewnieniu, że nigdy nie zamierza jej puścić, przystąpiła o krok do przodu i, pomimo trzymanej nadal butelki i kubeczka, objęła go w może nie za długim, ale na pewno szczerym i mocnym uścisku, nim odsunęła się, aby spojrzeć w jego twarz.
— Dzięki. Nie wiem, skąd wytrzasnęłam takiego zajebistego przyjaciela, ale dzięki, że jeszcze nie masz mnie dzisiaj dość. I masz rację, napijmy się jeszcze – rzuciła od razu, przechylając raz jeszcze butelkę, aby napełnić ich kubeczki alkoholem.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Cóż, Valerian nie był zachwycony jej pokazem umiejętności. Zero punktów za styl i przede wszystkim za finał!
- Nie miałaś za łatwo? Typ od razu spierdolił - skinął nawet głową ku wyjściu. - Zresztą, i tak nie oblałaś go tak całością.
Nawet zajrzał jej zaraz do kubeczka i niezależnie od tego, co w nim zobaczył, pokręcił głową z dezaprobatą.
- To może powtórka, bo oboje wiemy, że zaraz dojebiesz mi czymś dwa razy gorszym? Dawaj, będę po tobie.
Nie to, żeby chciał coś skrajnie trudnego do wykonania... Ale przecież jakoś chciał ją zachęcić i tym razem trzymałby kciuki o bardziej spektakularny widok.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
— Że co, kurwa? – najchętniej by mu teraz przywaliła, tym razem celnie, ale postanowiła sobie darować. Jedynie lekko przycisnęła palcami kubeczek, powodując lekkie wgniecenia, ale w porę się opanowała. Łypnęła na niego spode łba, co miało znaczyć mniej więcej tyle, co jesteś skończonym skurwysynem, a przy okazji złamanym chujem, po czym nerwowo trzepnęła kubeczkiem, wylewając resztę ponczu na jego buty.
— I co, to moja wina niby, że trafiłam na jakąś skończoną ciotę? Tak, ja se będę łazić jak ostatnia kretynka, oblewać każdego, a Tobie się nic nie będzie podobało, co? O nie, tym razem Ty wybierasz, do kogo mam podejść. Ja spierdoli to będzie Twoja wina – rzuciła, nalewając już ponczu do kubeczka w nerwach. Najchętniej wylałaby go na ten durny łeb Gryfona. – Upatrzyłeś już sobie, kto Ci się spodobał, laleczko? – burknęła, rzucając mu mordercze spojrzenie.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Z trudem początkowo powstrzymał uśmiech. Nawet nie próbował teraz wywołać u niej takiego wybuchu, a jednak dziwnie bawiła go ta reakcja. Zaraz nawet uniósł lekko ręce w obronnym geście, jakby chciał powiedzieć, że on jest tutaj niewinny, choć na tym etapie lekki uśmiech pojawił się już na jego twarzy.
I faktycznie, sam na jej miejscu by się wkurwił i wykłócał... Ale przecież ostatecznie przystała na wyzwanie, a więc przeszedł parę kroków na bok, przyglądając się tłumowi i ostatecznie oparł się o ścianę tuż przy stole.
- Tamta w czerwonym, pączuszku? - odpowiedział, słodkim, niewinnym tonem i skinął nieznacznie głową w odpowiednim kierunku.
Była to prawdopodobnie dziewczyna z ostatniego roku, która wyglądała... Cóż, na sukę. Za to już z góry jej się należało. Dodatkowo Valerian zakładał, że ta w przeciwieństwie do wyboru Alice, potrafi nakręcić awanturę.
Gryffindor |
0% |
Klasa VII |
17 |
b. ubogi |
|
Pióra: 27
Alex nie miał najlepszego humoru. Powodów było kilka i mógłby nawet je kontemplować nadmiernie, ale jedyne na co miał w tej chwili ochotę, to najebać się jak alkoholik, najlepiej jeszcze zjarać i może sprowokować kogoś do spontanicznego, rekreacyjnego wpierdolu. Czyli w słowniku zwykłych i niekonfliktowych osób - Alex był po prostu wkurwiony.
Całe szczęście właśnie dzisiaj odbywała się impreza, na której mógł z łatwością zaspokoić każdą z tych potrzeb, wywołać chaos i pławić się w nim niczym król w luksusie. Bardzo dogodne położenie miejsca tego "kulturalnego" spotkania było dodatkowym plusem, bo w razie czego było stamtąd blisko do łóżka. Albo na dach, jakby potrzebował spokoju od wszystkich.
Wpadł do sali otwierając drzwi z rozmachem i zamykając je z trzaskiem za sobą, w usta już trzymał do połowy spalonego papierosa. Nawet niespecjalnie rozejrzał się po zebranych, bezpośrednio skierował się w stronę stołów, przepychając bezczelnie przez stojące mu na drodze osoby. Wszelkie protesty kwitował jedynie morderczym i pełnym kpiny spojrzeniem, po czym parł naprzód.
Swoje małe stadko gówniaków najpierw usłyszał, sprzeczające się w najlepsze. Może i nie miał za bardzo ochoty na towarzystwo, ale przynajmniej miał pewność, że dzieciaki nie wejdą mu na głowę, bo zdążyli się nauczyć, że Alexa na wkurwie się nie drażni, jeśli nie chce się oberwać. Plus stali w bardzo strategicznym miejscu - tuż przy alkoholu.
W ciszy skierował się w nich stronę, po drodze rzucając peta na podłogę i zagaszając przydepnięciem. Nie powiedział ani słowa, miał zamiar i między nimi przepchnąć się do stołu, gdzie już upatrzył nietkniętą butelkę Ognistej. I jak na złość jakaś dziunia w czerwonym akurat zaszła mu drogę, kilka kroków od celu. Zagadana ze swoją psiapsiółką nawet chyba nie zauważyła, że stoi mu na drodze. Warknął coś do siebie pod nosem, zacisnął szczęki i mało delikatnie odepchnął dziewczę, spoglądając na nią agresywnie.
Gryffindor |
0% |
Klasa V |
15 |
b. ubogi |
Asek |
Pióra: 74
Ten się najwidoczniej bawił w najlepsze. Cholera, ostatni raz robi jakieś jego durne wyzwania. Zaraz wymyśli mu coś takiego, że będzie tego żałował do końca życia, a dzieciaki będą go wytykać palcem do końca jego edukacji. Żeby wiedział! Nie pozbiera się, kurwa, ze wstydu!
— Ty lepiej uważaj, żeby Ci masełka starczyło, eklerko – burknęła na niego, bo przypuszczała, że jeszcze celowo nadawał jej słodkie ksywki od słodyczy, wiedząc, że ich, kurwa, nie lubi.
Spojrzała za ruchem Valeriana na dziewczynę zagadaną ze swoją psiapsiółką. Kolejny łatwy cel, ale jak mówiła, dziewczyny są bardziej agresywne i częściej rzucają się na siebie z pazurami. No cóż, po coś ćwiczyła, ma trochę refleksu, różdżkę w kieszeni z resztą też, będzie dobrze.
Miała już dosyć tej durnej zabawy, dlatego tym razem nie skradała się za bardzo, po prostu podeszła i krótkim ruchem wylała poncz…
Tylko nie na dziewczynę.
Ociekająca napojem twarz Alexa sprawiła, że aż cofnęła się o kilka kroków, patrząc na niego z przerażeniem.
— Kurwa… - wyrwało jej się soczyście, lecz mimo to stała i nie wiedziała, co zrobić. Nawet jeśli nienawidziła w tym momencie tych przygłupich patafianów, a szczególnie jednego, to przecież nie zwali winy na nich.
Ale dzięki nim miała przesrane. I to co najmniej do końca roku.
— Alex, sory… - wydukała w końcu, chociaż wiedziała, że to i tak nic nie da. Cokolwiek by powiedziała, to by tylko pogorszyło jej sytuację.
W myślach już zaczęła sobie wybierać wieniec pogrzebowy.
Zło nigdy nie umiera. Przybiera tylko nowe formy.
Jeśli raz spotkało nas nieszczęście,
to nie znaczy, że jesteśmy odporne na powtórne zranienie.
Piorun może uderzyć dwa razy.
Gryffindor |
25% |
Klasa VI |
16 lat |
b. ubogi |
? |
Pióra: 108
Właśnie nie powiedziałby, że bawi się dobrze! Czekał na coś naprawdę widowiskowego, ale nawet nie mógł spodziewać się, że doczeka się czegoś jeszcze większego, niż mógł sobie wyobrazić... Oraz że nie będzie to wcale miły widok.
Uśmiechnął się nieco szerzej na kolejne słodziutkie przezwisko, jednak nie skomentował, przygotowując się już na oglądanie większej dramy. Jak się zaraz okazało, może największej tego wieczoru... To znaczy, zaczęło się dobrze, Alice skierowała się ku wskazanej przez niego dziewczyny, ale to, co zdarzyło się chwilę później, sprawiło że absolutnie zamarł. Już mógł zaczynać się modlić, aby nie pociągnęła go w tym wszystkim za sobą. Niech tylko spróbuje jeszcze zaraz wytknąć go palcem... Kurwa. Dosłownie nie wiedział, czy to moment, w którym powinien się ulotnić - w końcu mógł szybko zniknąć gdzieś w tłumie... Ale co jeśli Alice na niego nagada? Jeżeli chodziłoby o jakąś inną sytuację, w którą zamieszana byłaby dowolna inna osoba, darzyłby ją większym zachowaniem... W konflikcie z Alexem mogła chwytać się czegokolwiek.
Szybko dopił zawartość własnego kubeczka, a następnie odstawił go na stół obok siebie i wyprostował się, jakby miał jednak rzucić się w tłum i udawać, że nigdy go tu nie było... A jednak został, w całym tym popłochu.
|