Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Zmarszczył brwi i zastanowił się chwilę patrząc ponownie po drzewkach.
- Wiesz, chyba zostanę przy byciu po prostu mężczyzną - rzucił półżartem, chociaż postawienie domu brzmiało zwyczajnie mało porywająco. - Chociaż może by się przydało...
Oho. Czy to za dużo alkoholu, czy za mało? W każdym razie drobna myśl o własnych warunkach mieszkaniowych od kolejnych wakacji zdawała się powoli, choć niebezpiecznie rozrastać, a wcale nie powinna. Miał powody, by wmówić sobie, że równie dobrze może niebawem skończyć na ulicy, albo może w niewielkim, obskurnym mieszkanku po latach mieszkania w luksusie. Nie to, żeby nie adaptował się łatwo, ale taki przeskok? I te wszystkie obowiązki, jakie miałyby na niego spaść? O nie. Czym prędzej musieli zmienić temat.
Tylko na moment odpłynął myślami w nieprzyjemnym kierunku, wyraźnie posępniejąc, jednak w końcu sam pokręcił głową, jakby chciał odgonić te myśli i wrócił wzrokiem do Kai, którą zaraz objął ramieniem.
- Nieee, taki był plan. Po kubeczkach jeszcze kontrolowalibyśmy, ile kto wypił - odparł, odbierając od niej butelkę i wypił zdecydowanie większy łyk.
Następnie spojrzał na nią i jeśli tylko nie chciała więcej na ten moment, zakręcił butelkę i położył ją ponownie obok nich.
- Tylko wiesz... Połowa to strasznie mało, a prawie nigdy nie jest satysfakcjonujące.
I choć mógłby całować ją cały czas, pławiąc się w tym nowym uczuciu, jakie zrodziło się pomiędzy nimi, ten jeden raz powstrzymał się - a i tak wiedział, że nie na długo - i zaraz z westchnieniem położył się na trawie, by popatrzeć trochę na nocne niebo, oblane gwiazdami.
- Rzadko trafia się ktoś ta romantyczny - zauważył z uśmiechem, oczywiście mając na myśli siebie i licząc na kolejne komplementy.
Inna sprawa, że całą zasługę za to miejsce przyznawał tak naprawdę jej. To ona je wyśniła. On tylko się dostosował... I może dobrze.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Chociaż uśmiechała się, nie umknęło jej uwadze, że humor Ethana chwilowo przygasł, tuż po tym jak żartowali o stawianiu domu. Cholera. To nieźle odwaliła, jeśli akurat rzuciła tekstem, który mógł go zaboleć, ale… no nie wiedziała, że może mieć jakiś problem. Tak na dobrą sprawę nie rozmawiali ostatnio o problemach, dylematach… o Ethanie, który za rok skończy szkołę… Skupili się wobec imprezy i naboru do zespołu.
Może Ethan miał kryzys, co powinien robić dalej?
Nie wiedziała, czy to jest dobra okazja, aby o tym teraz rozmawiać. To znaczy, tak, na pewno wróci do tego tematu, ale nie wiedziała, czy teraz – kiedy oboje ledwo wyszli z imprezy, aby cieszyć się swoim towarzystwem, i również swoim uczuciem. Może wróci do tego innego dnia. Czuła się do tego zobowiązana, również jako wieloletnia… cóż, przyjaciółka.
— Wystarczy, że będziesz moim mężczyzną – i z nadzieją, że to choć trochę poprawi mu humor, ucałowała słodko jego policzek.
I szczerze, po takich słowach spodziewała się kolejnego całusa. Ba! Miała nawet na niego nadzieję! Ale go nie otrzymała – a zamiast tego Ethan rozłożył się na trawie. No nie! Jak tak w ogóle mógł!
Oczywiście, że nie pozwoliła mu leżeć tak w samotności. Położyła się również, na swoim boku, podpierając się przedramieniem tuż obok Ethana, a drugą dłoń kładąc lekko na jego klatce piersiowej. Przyglądała mu się przez chwilę z zastanowieniem, nim jej wargi rozjaśnił kolejny uśmiech.
— Och, to doprawdy nic takiego – rzuciła z udawaną skromnością. – W końcu nie wiesz o mnie jeszcze bardzo wielu rzeczy – mruknęła zachęcająco.
Oczywiście, że wiedziała, że Ethan mówił bardziej o sobie – w końcu znali się nie od dzisiaj i doskonale wiedziała, na czym polegała jego forma żartów – nie zmieniało to faktu, że nigdy nie pozostawała mu dłużna.
A tym bardziej, gdy dawał jej taką okazję jak teraz!
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Zdecydowanie jego zmiana humoru miała jej umknąć. Nie chciał o tym gadać, nie chciał o tym myśleć i robił dosłownie wszystko, żeby żyć chwilą. Tak było prościej. Dlatego też skupił się od razu na innym temacie.
- Idealnie. Szybko mnie sobie przywłaszczyłaś - odparł z rozbawieniem.
Oczywiście nie czuł się z tym źle! Wręcz przeciwnie. Oznaczało to, że czuła się swobodnie z ich najwyraźniej nowymi rolami.
- Ja o tobie? - zmarszczył brwi, chwilowo nie odrywając wzroku od nieba. - No dobra, w takim razie, co przede mną ukrywasz?
Zerknął na nią dopiero po chwili, gdy zorientował się, że po położeniu się obok, przyglądała mu się jakiś czas. Nie mógł przegapić takiej okazji i rzecz jasna szybko skomentował jej zachowanie.
- Aa, o oglądanie takich gwiazd ci chodziło... Gdybym wiedział, nie prowadziłbym cię taki kawał aż tutaj... Wystarczyłaby jakaś oświetlona sala, najlepiej z lustrem - uniósł brwi, skinąwszy nieznacznie głową w jej stronę.
No dobrze, tak, przechwalał się w żartach, jaką to on nie jest gwiazdą, ale tym razem pokrętnie tak samo nazwał też Kaię! To również pewien awans!
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Uniosła zabawnie brwi w zaczepnym uśmiechu. Czy sobie go przywłaszczyła? Wcale nie! No może trochę… Ale jakoś tak… Najwidoczniej była bardzo zaborcza.
Na pewno przekonał się o tym Mickey, kiedy flirtował sobie z innymi dziewczynami.
Ale, ugh, nie chciała teraz myśleć o swoim byłym!
Prychnęła, jakby z pogardą i irytacją dla tego pytania, jakby było zadane kompletnie nietaktownie! Zamiast natychmiastowej odpowiedzi albo dalszej reakcji, sama położyła się obok niego, wlepiając wymownie spojrzenie w gwiazdy.
— Wy, mężczyźni, jesteście tacy niecierpliwi – zaczęła wymachiwać ręką i zmieniła głosik na przesadzenie piskliwy, że aż irytujący, jak wycięty z karykatury salonowej paniusi, znawczyni wszystkich mężczyzn, oczywiście. – Zero finezji, zero cierpliwości, wszystko by na już chcieli, kiedy z kobietą to trzeba delikatnie!
Zerknęła na niego kontrolnie, z uśmieszkiem cisnącym jej się już na twarz, ale przede wszystkim chciała wiedzieć, czy aby nie przesadziła. Coś takiego wkurwiłoby w końcu nawet i ją!
Zaśmiała się głośno na jego kolejne słowa i jedynie dźgnęła go nieco łokciem pod żebra, kręcąc przy tym głową. Okej, to mu się udało, musiała mu to przyznać! Nawet by na coś takiego nie wpadła!
— Wiesz, moja gwiazdeczko… chciałabym wiedzieć, jak powinnam się teraz do Ciebie zwracać – stwierdziła, odwracając ku niemu głowę. Minimalnie spoważniała, chociaż na jej wargach nadal błąkał się uśmiech. – Już ustaliliśmy, że friendzone i nazywanie Cię najlepszym przyjacielem nie jest dobrą opcją, więc… co proponujesz zamiast tego? – uniosła nieco brew.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ależ niech sobie przywłaszcza! Zwłaszcza, że jeśli on miał być jej, to naturalnie ona stawała się też jego. Nie było przegranych w tej sytuacji. A przynajmniej póki co.
Zaraz pokręcił lekko głową, po czym obrócił ją w kierunku dziewczyny, by móc na nią spojrzeć.
- Jasne, że chciałbym wszystko na już - odparł w pełni szczerze.
Czy w ogóle uwierzyłaby mu, gdyby powiedział inaczej? Oczywiście to niczego nie zmieniało. Wciąż nie zamierzał do niczego jej zmuszać, czy namawiać, jednak było go stać na postawienie sprawy w taki sposób, w jaki kreowała się w rzeczywistości.
- Ale nie dostanę wszystkiego, więc może chociaż te tajne informacje? - spytał przyglądając się jej wyczekująco i dopiero po chwili zdecydował, że potrzeba tu jakiejś zachęty. - Mogę się wymienić. Jedna rzecz, której nie wiem, za jedną, o której ty nie wiesz brzmi fair.
Nie miał pojęcia, o czym mógłby jej powiedzieć, ale sama wymiana brzmiała dla niego bardzo kusząco!
Uśmiechnął się nieco szerzej na jej pytanie. Ale jak właściwie powinna go nazywać? I na ile było to pytaniem o pieszczotliwe przezwiska jak bulwa i rzodkiew, a na ile o to, kim właściwie teraz dla siebie są?
- Co powiesz na... - tu zaciął się na dłuższą chwilę, kiedy naprawdę nie potrafił wpaść na coś just right.
Miłość twojego życia brzmiała jak coś zbyt dużego... Twoje największe zauroczenie z kolei, jakby był pomiędzy nimi jakiś dystans. Po kilku innych pomysłach, które również nie były szczególnie błyskotliwe, poddał się. Po raz pierwszy od dawna nie potrafił wykazać się kreatywnością w szybkiej improwizacji.
- Wiesz co, daję ci wolną rękę.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Chyba nie wiedziała, jak się zachować na te słowa. Przygryzła delikatnie wargę, gdy końcówki jej włosów (które zdążyły zyskać już naturalną barwę) zmieniły kolor na różowy. Ponownie. Nie przypuszczała, że Ethan będzie z nią taki bezpośredni. Znaczy, zawsze mógł być bardziej bezpośredni, ale mimo wszystko, już i tak był wystarczająco. A przy tym peszył ją swoimi słowami i… i jakoś tak… nie za bardzo wiedziała, jak powinna mu odpowiedzieć.
Dlatego przeniosła wzrok ponownie na niebo, niemalże szepcząc:
— Na niektóre rzeczy warto poczekać.
Na co dzień była również niecierpliwa. Chciała mieć wszystko na już, jej entuzjazm kipiał tak bardzo, że zdawał się zalewać całą okolicę. Wszystko musiała robić natychmiastowo. Ale jeśli chodziło o coś tak kruchego i delikatnego jak uczucia… Cóż, tu zachowywała się tak, jakby stąpała po lodzie, którego nie potrafiła okiełznać.
Bo w sumie nie potrafiła. Może miała kilku chłopaków, ale co tak naprawdę mogła powiedzieć o miłości? Jej związki nigdy nie były ani zbyt dojrzałe, ani zbyt trwałe.
A chciała, żeby takie się stały.
Spojrzała na niego dopiero kiedy nieco kontynuował temat, a nieco od niego odpłynął. A potem uśmiechnęła się lekko, kręcąc głową. Bardzo był niecierpliwy, naprawdę.
— Mówiłam Ci już, Ethanie Dubois, że nie jestem łatwa – rzuciła i puściła mu oczko.
Co w sumie mógł zinterpretować w dwojaki sposób.
Miała nadzieję, że pomyśli, że tylko się z nim droczyła.
Kolejnych słów, kolejnej odpowiedzi wysłuchiwała z niecierpliwością. Czekała na to, co jej powie. Czy określi jakoś to, co ich połączyło, czy… czy stwierdzi, że to nic takiego. Tym bardziej rozczarowała się, kiedy po raz kolejny próbował przekazać pałeczkę jej.
Nie. Nie tym razem.
— Ethan – powiedziała zupełnie poważnie, obracając się na bok, aby móc na niego lepiej patrzeć. – Ja jestem poważna. Ja… chciałabym wiedzieć, co o tym wszystkim myślisz. I przede wszystkim, co czujesz. Teraz. W tej chwili. Do mnie… To jest dla mnie ważne.
Chciała wiedzieć już w tej chwili, czy spędzali jeden jedyny wieczór razem, a potem wszystko wracało do normy, czy… czy może Ethan myślał o niej poważniej.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Nie był szczególnie przekonany do tego, że na pewne rzeczy warto czekać... Albo może te pewne rzeczy w jego mniemaniu zwyczajnie nie pokrywały się z rzeczami, o których myślała Kaia? Nieistotne. Wbrew różnicy poglądów, skinął głową, na tyle, na ile pozwalała mu obecna pozycja, postanawiając jej przytaknąć. To zdaje się być lepszą opcją od wywodu na temat tego, że się z nią nie zgadza oraz kolejnego, że nie na ten moment nie będzie ją do niczego namawiał i poczeka. Chociaż to dokładnie tak prezentowała się teraz sytuacja!
Uniósł brwi na informację o tym, że nie jest łatwa. Aha, więc nie podzieli się tym, czego mógłby o niej nie wiedzieć! Dobrze więc - ona także się nie dowie. Co prawda nie miał absolutnie żadnego planu na wyjawienie jej jakiejś własnej tajemnicy... Właściwie zdawało mu się, że wiedziała o nim niemal wszystko, ale przecież mógł wbrew wszystkiemu pobudzić jej ciekawość.
- Okej! W takim razie nie dowiesz się, jaką informację o sobie, o której nie masz najmniejszego pojęcia, chciałem ci sprzedać - odparł udając obrażony ton.
I tak samo jak Kaia, miał on nadzieję, że rozumieją się w podobnych sytuacjach - że nie weźmie zaraz tego do siebie i nie pomyśli, że Ethan postanowił właśnie strzelić foszka.
Na jej kolejne słowa westchnął, nie do końca rozumiejąc jej obawy. Sądził raczej, że chce tylko usłyszeć wprost to, co się działo. Ale dobrze. Jego nie kosztowało to wcale tak wiele.
- Znaczy, chcesz żebym oficjalnie spytał cię o chodzenie? - spytał spokojnie.
Następnie podniósł się do siadu i ujął jej dłoń, aby albo pomóc jej podnieść się w ten sam sposób, albo zwyczajnie trzymać ją dla podkreślenia wagi sytuacji.
- Nie to, żebyś już nie powiedziała, że jestem twój i chyba nie mam nic do gadania, ale... Czy dostąpię tego zaszczytu i będę mógł cię nazywać swoją dziewczyną?
Nie nabijał się z niej! Może trochę droczył i rozluźniał atmosferę w sytuacjach, które w przeciwnym wypadku byłyby dziwnie sztywne i niezręczne... Ale właśnie o to chodzi, miał dobre intencje!
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Otworzyła usta jakby w wielkim szoku i oburzeniu na taką reakcję Ethana. Och, jak mógł! Tak po prostu i bezczelnie się na nią obrażać? Nie było nawet takiej opcji!
Nawet jeśli tylko żartował…
A wiedziała, że żartował.
Przysunęła się bliżej niego, ponownie przewracając się na bok i podparłszy się na przed ramieniu, pochyliła lekko głowę, tak dla pewności, że na pewno ją zobaczy, jeśli postanowi zwrócić swój obrażony wzrok gdzieś… gdzieś indziej.
— A jak dam Ci buziaczka, to się na mnie odobrazisz? – zapytała dość bezpośrednio, ze słodziutkim uśmieszkiem przyklejonym do warg.
Mogłaby się z nim dalej podroczyć, na przykład, że tak naprawdę to nie mieli przed sobą za bardzo tajemnic ani informacji, które mogłyby być ściśle tajne, ale… ale tak było o wiele lepiej. I mogłoby się skończyć o wiele przyjemniej, gdyby Ethan zgodził się na taką rekompensatę.
Zaraz spojrzała na niego z lekkim zainteresowaniem, kiedy podniósł się do siadu, ale… wywróciła odrobinę oczami. Wcale nie o to jej chodziło! No, może troszkę… Ale nie tak kompletnie!
Jeśli myślał, że wstanie razem z nim, to się solidnie mylił. Dalej uparcie leżała na ziemi, jedynie z uwagą mu się przyglądając. Kompletnie jej nie rozumiał, czuła to. W tym momencie oboje byli na zupełnie przeciwnych biegunach i trochę czuła się tak, jakby psuła całą tę zabawę, którą mogli wykrzesać z uczucia…
Jednakże słowa Ethana, nawet jeśli pod wpływem alkoholu (a wiedziała, że to nadal było za mało, żeby się upił aż do takiego stopnia), były dla niej ważne. Oznaczały, że traktował ją kompletnie poważnie i… i w sumie na chwilę obecną mogło jej wystarczyć. To było najważniejsze. A skoro już ją uspokoił…
Zabrała mu swoją dłoń, wymykając ją z jego uścisku, żeby sięgnąć nieco wyżej (może troszkę przy okazji wyginając plecy w łuk, żeby być w stanie sięgnąć tak daleko).
— Chodź tutaj – mruknęła, łapiąc go za koszulkę i siłą przyciągając do siebie.
Chciał czy nie chciał, musiał z powrotem legnąć na ziemi, tuż nad nią – a ona drugą dłoń wplotła pomiędzy jego włosy, gdy wargami odszukała jego warg i podarowała mu kolejny, długi, pełen czułości pocałunek.
Tyle jej na dzisiaj mogło wystarczyć, żeby czuła się zupełnie szczęśliwa.
I przy okazji wiedziała już, że mogła nazywać go swoim chłopakiem.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
- Wiesz, to wszystko teraz wcale nie znaczy, że ze wszystkiego będziesz mogła się tak łatwo wywinąć - ostrzegł ją poważnym tonem, wytykając ją przy tym palcem.
Ale mogła jak najbardziej. Teraz, kiedy tylko sobie żartowali, ale prawdopodobnie mogłaby go tak również udobruchać, kiedy faktycznie by się posprzeczali... Ale o tym rzecz jasna nie należało jej mówić.
Zaraz po tej wypowiedzi jednak skierował palec wskazujący dotychczas na nią, na swoje usta, aby jasno zasugerować, że tym razem przyjmuje jej propozycję.
Choć jego dalsze słowa były formalnością, na której z niewiadomych powodów najwyraźniej Kai zależało, oczekiwał jakiejkolwiek odpowiedzi - mniej lub bardziej przerysowanej. A jednak zamiast użyć jakichkolwiek słów, Gryfonka przyciągnęła go do siebie, przy czym musiał podeprzeć się ręką po jej boku. I choć od razu chciał upomnieć się o odpowiedź równie oficjalną, co jego pytanie, skutecznie skupiła jego uwagę na pocałunku, który chętnie odwzajemnił i przeciągnął dłużej, wolną dłoń kierując na jej policzek, aby następnie przesunąć palcami w dół, po jej szyi, ramieniu, ledwie musnąć jej pierś, aby w końcu zatrzymać się w talii.
- To jak, zasłużyłem? - spytał szeptem, kiedy po pocałunku ich usta dzieliły ledwie centymetry.
Pewnie Kaia mogłaby zinterpretować to na różne sposoby, jednak nie chodziło mu o nic, na co już załapał, że wcale nie ma ochoty! Wciąż nawiązywał jedynie do swojego pytania sprzed chwili, jakby uznał kolejny pocałunek za test, który ma rozstrzygnąć, czy aby na pewno nadawał się na jej chłopaka.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
— Może nie, ale próbować nie zaszkodzi – odparła niemalże natychmiast, z perfidnym uśmieszkiem błąkającym się na jej wargach.
Szczerze mówiąc, wątpiła, że byle buziaczkiem zawsze załatwi jakąś ich kłótnię czy większą awanturę, ale na początku, kiedy jeszcze poznawali siebie… pod tym kątem, mogło tak być. Potem dojdzie doświadczenie, pewnie trochę rutyny, i nie będzie dało się zamiatać wszystkich problemów pod dywan…
Jednak, póki co, dopiero odkryli w sobie to uczucie. A to oznaczało przynajmniej kilka tygodni, jeśli nie miesięcy, taryfy ulgowej.
Uśmiechnęła się z rozbawieniem, kiedy sam wskazał jej na własne wargi, wręcz domagając się obiecanego buziaczka. Pokręciła lekko głową, ale nachyliła się, aby pocałować krótko jego wargi. Cóż, przynajmniej umiał dbać o swoje! To chyba dobrze, chociaż zważywszy na ich charaktery… czasami może być interesująco…
Kiedy pociągnęła go do siebie, musiał wręcz podeprzeć się dłonią, żeby nie przygnieść jej ciężarem ciała, co zrobił oczywiście, choć… nieco inaczej, niż się spodziewała. Dłonią zmierzwiła z czułością jego włosy, a czując, jak jego dłoń delikatnie sunie po jej policzku, szyi, a potem ramieniu, nie potrafiła powstrzymać się od pełnego przyjemności westchnięcia. Cholera, mógłby robić to za każdym razem, a jej by się to chyba nie znudziło…
Niechętnie przyjęła oderwanie się od jego warg, lecz za moment spojrzała na niego z lekkim zdumieniem rozpraszający ostatnie cienie przyjemności z jej oczu.
Zasłużyłem? Na co?
— Na pocałunek? Jak najbardziej – mruknęła, kiedy na jej wargach pojawił się delikatny, łobuzerski uśmiech i raz jeszcze musnęła jego usta, na dosłownie ułamek sekundy, tak dla upewnienia, że jak najbardziej mu się należał. – Na bycie moim chłopakiem? – zapytała, a potem uciekła spojrzeniem w bok, niby zastanawiając się poważnie na temat tej propozycji. – Szczerze mówiąc, mam do przejrzenia jeszcze kilka podań… - rzuciła, powracając spojrzeniem do jego twarzy, a jej wargi rozciągnęły się w jeszcze szerszym uśmiechu pełnym rozbawienia.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Oczywiście, że mogła spodziewać się taryfy ulgowej! Pewnie nawet dużo dłużej niż te parę tygodni, jeśli rozgrywałaby wszystko odpowiednio, ale Ethan wcale nie zamierzał jej o tym mówić. Jeszcze naprawdę się rozbestwi... A teraz wszystko było lekkie, większość ich wypowiedzi mogła być co najmniej półżartem i nic nie było zobowiązujące. Może poza paroma poważniejszymi słowami, na przykład kiedy to ogłaszali, że są nawzajem swoi. Właściwie Kaia już na tym etapie była traktowana nieco inaczej niż większość dziewcząt, z którymi spotykał się, bądź spotykał się Gryfon, ze względu na status przyjaciółki.
Gdy tylko zaczęła mu odpowiadać, przesunął się nieznacznie, by zaraz opaść bokiem tuż obok niej. Tak było wygodniej, a skoro i tak mieli najwyraźniej trochę do obgadania, zdaje się, że nic nie tracił.
- Nazwiska? - zażądał niemal od razu, starając się przyjąć przy tym jak najbardziej poważny wyraz twarzy, co niestety nie wyszło.
Ale proszę, niech się pochwali! Jacy to faceci byli teraz jego konkurencją? A to akurat bardzo ciekawy temat!
- Inna sprawa, że ty władowałaś się na sam początek kolejki i może nie powinienem traktować cię tak wyjątkowo, nie wiem... - podobnie jak ona zwrócił zaraz wzrok na bok, jakby poważnie zastanawiał się, co z pozostałymi kandydatkami.
Oczywiście na ten moment nie przychodziła mu do głowy żadna kandydatka, ale nie mógł pozostawać Kai dłużny!
- Z drugiej strony to też zależy, jakie masz wymagania.
Wciąż mówił to w żartach i nawet przez myśl nie przeszło mu do tej pory, że zdrowy związek to też pewne wymagania wobec siebie nawzajem.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Cóż, nie mogła zaprzeczyć, iż przez jej twarz przemknął niewielki cień zawodu, kiedy Ethan odsunął się, aby ułożyć się obok, nieco wygodniej. Oczywiście, że mogła zrozumieć jego intencje, ale… jakoś tak spodobało jej się bycie przez niego delikatnie osaczoną. Kiedy mogli mamrotać sobie różne, nawet najgłupsze prowokacje i czuć swoją bliskość tak bardzo, jak było to możliwe. Było w tym coś… magicznego. Pełnego napięcia. Nastrojowego.
Ale nie bulwersowała się za bardzo, kiedy się odsunął. Sama, dość niechętnie, przekręciła się na bok, żeby go lepiej widzieć, a pod głową ułożyła sobie zgięte ramię, dla większej wygody.
Na jej twarzy zaczął pojawiać się dziwny, szeroki, pełen satysfakcji uśmiech.
— Czyżbyś był zazdrosny? – spytała, unosząc lekko, zaczepnie brwi.
Chociaż wcześniej żartowała, to pytanie było całkiem poważne! Może póki co nie miał powodu, ale… jakoś tak… sprawiało jej to dziwną satysfakcję. Oczywiście, nigdy nie zamierzała dawać mu powodów do prawdziwej zazdrości, ale sama satysfakcja, że by się tym przejmował, już robiła swoje!
Spojrzała na niego ponownie i uśmiechnęła się z rozbawieniem na przytyk o wepchnięciu się przed kolejkę. Czy ta kolejka istniała – nie wiedziała, możliwe, że nie, ale i tak w pewnym stopniu nieco ją rozbawił.
— Widać jesteśmy siebie warci – rzuciła z porozumiewawczym uśmiechem.
No i przegrał strasznie tą pozycją, bo w takiej chwili mógłby się spodziewać kolejnego całusa. A tak to nie ma! Trudno, jego strata, niech pocierpi!
Gorzej, że w sumie nie był świadomy tego, co tracił…
— Jakie mam wymagania? – powtórzyła za nim, ponownie wpatrując się w niebo, jakby poważnie się nad tym zastanawiała. – Ach, wiesz, te co zwykle… Miłość, wierność, uczciwość… i że mnie nie opuścisz aż do śmierci – poniekąd parafrazując małżeńskie śluby spojrzała na niego kontrolnie, z odrobiną rozbawienia… ale w sumie też czekała na jego reakcję, bo jednak na pierwszej randce takie deklaracje mogły peszyć.
Czy by się za to obraziła? Absolutnie nie! Sama nie wiedziała jeszcze, co czuje do Ethana, jak mogłaby się zadeklarować, że go będzie kochać aż do śmierci, skoro nawet nie była pewna, czy go faktycznie kochała? Przypuszczała, że nawet jeśli im się nie uda i nie pokłócą się na śmierć i życie, i tak z nim zostanie, jako przyjaciółka. Miała taką nadzieję, na coś takiego byłaby gotowa. Ale coś więcej…?
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Ethan właściwie nie zdążył nigdy być o nikogo zazdrosny... Może czasem był niezadowolony, jeśli ktoś nie mógł spędzić z nim czasu, kiedy miał na to akurat ochotę, jednak zdawałoby się, że to tyle. A może to właśnie o Kaię miał być prawdziwie zazdrosny jako pierwszą? Wszystko miało się okazać!
A jednak udał chwilę zastanowienia, błądząc przy tym wzrokiem po jej twarzy. Następnie pochylił się ku niej powoli, jakby chciał właśnie skraść jej kolejny pocałunek, ale ostatecznie... Niespodziewanie musnął jej policzek językiem.
- Już nie, już jesteś zaklepana, koniec konkurencji - zdecydował szybko, ponownie odsuwając się lekko od niej i wzruszając lekko ramieniem, jakby chciał przez to powiedzieć, że cóż, to nie on ustala zasady, ale polizane, zaklepane.
Zaraz z zainteresowaniem przyglądał się jej w oczekiwaniu na jej listę wymagań... A jednak, gdy tylko je usłyszał, parsknął, kręcąc przy tym głową, po czym uniósł dłoń, by zamachać jej palcami przed twarzą.
- Chyba musisz się o to bardziej postarać. Najpierw się oświadczasz, a potem takie rzeczy! - rzucił, opuszczając rękę pomiędzy nich. - Chyba że od razu lecimy w spontaniczny ślub bez świadków.
Po chwili wskazał ruchem ręki dookoła, mając tu z kolei na myśli, że ten cały spontaniczny ślub miałby miejsce tu i teraz.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Wszystkiego się chyba spodziewała… ale na pewno nie tego, co właśnie nastąpiło! Spodziewała się bardziej obruszenia, albo nawet udawania obojętności. Nawet chwila konsternacji malująca się na twarzy Ethana nie wyglądała jej wcale podejrzanie, ani tym bardziej nachylenie się ku niej, gdy spodziewała się kolejnego pocałunku…
Ale się przeliczyła!
Tym razem to na jej twarzy widoczne było silne zdumienie przemieszane z konsternacją, zanim dotarło do niej, co takiego się właśnie stało.
Polizane, zaklepane, co?
Parsknęła śmiechem, kręcąc głową ze szczerym rozbawieniem. Bardzo sprytne, musiała mu to przyznać! Gdyby to tylko tak działało!
— Hm, ciekawa jestem, jak to wyjaśnisz całym tym kolejkom ustawiającym się po każdym meczu Quidditcha – mruknęła, głównie tylko po to, aby się z nim jeszcze bardziej podrażnić. – Będziesz musiał się chyba bardziej postarać. Na przykład wytatuować na czole własność Ethana Dubois – rzuciła pomiędzy falami śmiechu… przynajmniej nim dotarło do niej, że to wcale nie było takie absurdalne i Ethan mógł naprawdę się o to pokusić! – Ale wiesz, zwykła koszulka z napisem też by wystarczyła – dorzuciła, tak w razie czego, bo jednak lubiła swoje czoło bez tatuaży.
Co prawda żadnych kolejek nigdy nie było – a jeśli były, to ich nie zauważyła (w końcu przed chwilą prawie wsadziła we friendzone samego Ethana, z innymi poszłoby jej z pewnością zdecydowanie prościej), jakoś tak zawsze to otoczenie wiedziało o wiele lepiej, czy ktoś się za nią oglądał czy też nie… Ale co się podroczy, to jej! Nikt jej nie odbierze tej małej satysfakcji!
Zaśmiała się krótko – przynajmniej do momentu, aż ponownie się zamyśliła nad sensem jego słów.
— Właśnie, to powinno być przecież kompletnie odwrotnie! Ty powinieneś się oświadczać, halo! – tym razem to ona pstryknęła mu palcami przed oczami, nim położyła dłoń z powrotem. A potem przesunęła ją tak, aby przykryć nią położoną między nimi dłoń Ethana. Nieco poważniej popatrzyła na niego i z zaciekawieniem spytała: - A wziąłbyś ten ślub tu i teraz, bez świadków?
Nie wiedziała, co ją podkusiło, przecież to było w ogóle absurdalne! Tym bardziej, że byli zaledwie nastoletnimi podlotkami i… Ach!
Przysunęła się bliżej i skradła mu drobnego całusa.
— Doceniam Twoją wielką miłość do mnie, ale zadowolę się tytułem Twojej dziewczyny, póki co – dodała dla sprostowania i puściła mu oczko, gdy ponownie ułożyła się wygodnie.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Oczywiście, że tak było! Kaia była teraz oficjalnie zaklepana. W dodatku sama również powinna zaklepać sobie Ethana, póki był na to czas.
- Nikomu nie musze się tłumaczyć! - odparł z ponownym udawanym oburzeniem. - Przecież maksymalnie w tydzień wszyscy będą wiedzieć, że jesteś moja.
Właściwie coś w tym było... W końcu nie zamierzał ukrywać nagłego przypływu uczuć. Nigdy nie ukrywał.
Ale właśnie, Kaia słusznie zauważyła, że to on powinien się oświadczać! To znaczy, zamiana ról wcale by mu nie przeszkadzała, ale sam temat pobudził jego inwencję twórczą i owszem, był w stanie spontanicznie pobawić się w ślub. Tylko nie mieli rekwizytów, ani nawet czym zaimprowizować... No cóż, więc trzeba będzie użyć niewidzialnych obrączek. Trudno.
Na jej pytanie, postanowił, że należy pominąć oświadczyny i ponownie podniósł się do siadu. Może powinni wstać, ale tak radykalnych kroków chyba żadne z nich nie miało zamiaru wykonać.
Ponownie chwycił ją za rękę, aby tym razem pociągnąć ją za sobą. Nie będzie przecież leżeć na ich ślubie! Gdy tylko udało jej się podnieść, ujął jej obie dłonie i... No właśnie, jak to tam było.
- Miłość, wierność i że cię nie opuszczę... Tak? - dopytał na koniec, szczerze nie orientując się, jak dokładnie powinna brzmieć taka przysięga.
I choć nie był to prawdziwy ślub, na ten moment sądził, że jest w stanie na spokojnie zagwarantować jej każdą z tych rzeczy. W końcu nawet jeśli zdecydowaliby się rozstać, nie miałby zamiaru jej opuścić! Był absolutnie przekonany, że to przyjaźń na całe życie, a miłość... O ile mógł nazwać to już miłością... Miłość potrzebowała dłuższego stażu, by ocenić.
Po chwili uniósł rękę, z wysuniętym kciukiem oraz palcem wskazującym, jakby coś było pomiędzy nimi. Następnie nałożył jej na palec niewidzialną obrączkę.
Czy to była wystarczająca odpowiedź na jej pytanie?
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Uśmiechnęła się, ale tym razem się nie kłóciła – Ethan miał rację. Najwyżej w tydzień plotka o tym, że ona i Ethan są razem, rozejdzie się wręcz migiem wśród wszystkich uczniów. Zapewne wielu z nich się mocno zdziwi – ha, sama była zdziwiona! – ale ostatecznie dowiedzą się wszyscy.
— Jesteś strasznie zaborczy – stwierdziła z uśmieszkiem przyklejonym do twarzy. Zbliżyła się ku niemu i musnęła lekko wargami czubek jego noska. – Nawet mi się to podoba – stwierdziła, puszczając mu zalotnie oczko.
Co prawda miała nadzieję, że Ethan nigdy nie będzie tak naprawdę zazdrosny i bardzo zaborczy, ale taką odrobinkę, kiedy podkreślał, że była jego… Coś ją w tym pociągało, nawet jeśli nie umiała powiedzieć, co takiego.
Spodziewała się raczej jakiegoś wybuchu śmiechu albo kolejnego żartobliwego komentarza – a więc tym bardziej zdziwiła się, kiedy Ethan niespodziewanie podniósł się do siadu. I jeśli nawet alkohol odrobinkę szumiał jej w głowie, w tym momencie myślała bardzo jasno i klarownie – i doskonale wiedziała, co on takiego zamierzał zrobić.
I… chyba ją to zestresowało?
Pociągnął ją do góry, a ona usiadła, z cieniem wątpliwości błąkającej się na twarzy. Co oni w ogóle odwalali? Przed chwilą byli zwykłymi przyjaciółmi, a teraz… teraz inicjowali sobie ślub w Zakazanym Lesie?
Ten dzień był totalnie zwariowany. Najpierw spotkała Ivy, której spotkać się nie spodziewała, i już zdążyła o niej zapomnieć – potem niewinna zabawa z Ethanem przerodziła się w całkiem poważny flirt, potem uciekli na pierwszą randkę, a teraz… teraz brali ślub w Zakazanym Lesie. Nie no, cudownie. Kac Vegas, edycja hogwarcka.
I to totalnie na trzeźwo.
Ale mimo to, było w tej chwili coś, co kompletnie roztapiało jej rozedrgane serduszko. Nawet jeśli wiedziała, że to wszystko nie jest na poważnie, to i tak… czuła dziwne wzruszenie na myśl, że Ethan naprawdę był gotowy składać jej takie deklaracje, tu i teraz, natychmiast, pod wpływem chwili. Jakby przekonany, że tak właśnie będzie…
Z lekkim uśmiechem przyglądała się, jak zakładał jej niewidzialną obrączkę na palec, a na jej twarzy rozczulenie mieszało się z iskierką rozbawienia. Na chwilę kompletnie się zawiesiła, wpatrując się w ich złączone dłonie, jakby właśnie podziwiała pierścionek, którego nie było – w rzeczy samej zastanawiała się, czy powinna zrobić to samo.
Bo tak naprawdę, dokładnie to mogła mu obiecać. Miłość, nawet jeśli w przyszłości będzie ona tylko przyjacielska, wierność, bo Kai nawet do głowy nie przychodziło nigdy, aby oglądać się za innymi, kiedy była z kimkolwiek w związku… no i że Cię nie opuszczę, bo była pewna, że będzie z nim zawsze. Nawet jeśli tylko jako przyjaciółka, nawet jeśli się im nie uda.
Uniosła więc dłoń, podobnie jak on, jakby trzymała między palcami pierścionek. Lecz zamiast szumnych deklaracji, spytała kontrolnie:
— Jesteś pewien? – uniosła brew z zadziornym uśmieszkiem. – Nie było wieczoru kawalerskiego… stracisz szansę na dziki taniec ze striptizerkami – rzuciła, puszczając mu oczko z rozbawieniem.
Cóż, słyszała o wielu dziewczynach w Hogwarcie, ale o striptizerkach akurat raczej nie, więc brzmiało to dla niej już wystarczająco niedorzecznie…
Mimo to, delikatnie wsunęła niewidoczny pierścionek na jego palec, powtarzając za nim:
— Miłość, wierność, i że Cię nie opuszczę. Tak. – Splotła delikatnie palce ich dłoni, nim zapytała cicho, chociaż wciąż z lekkim uśmiechem na twarzy: - Mogę już się przedstawiać jako Kaia Dubois?
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Zdaje się, że był to pierwszy i być może nawet ostatni raz, kiedy słyszał, jak ktoś nazywa go zaborczym. Mogli żartować w ten sposób, ale sam nie posądzał się na ten moment o zaborczość. Pytanie tylko, czy to miało się zmienić wraz z nową partnerką.
- Nieprawda. Jeszcze nie mówiłem, że wpierdolę każdemu, kto do ciebie podejdzie - sprostował, wypinając nieco pierś, na znak, że słowo jeszcze było tu kluczowe.
Pytanie, czy był pewien może w innej sytuacji byłoby trochę niepokojące, nadając tonu powagi temu wszystkiemu... Ale na ten moment nie miał najmniejszych problemów z overthinkingiem. Chociaż wcale się tym nie chwalił, zdarzały mu się, a jednak dzisiejszy wieczór nie miał w nie zaowocować. Był zbyt zaabsorbowany kolejnymi spontanicznymi decyzjami.
Zmarszczył jednak brwi i pokręcił powoli głową.
- Ale dziki taniec ze striptizerkami to wcale nie niewierność... - zauważył nieco ciszej, niewinnym tonem, jakby chciał delikatnie ją o tym przekonać i zapewnić sobie podobną zabawę już po ślubie!
Jednak oczywiście nie stchórzył i dał założyć obrączkę również sobie. W końcu sam to zainicjował!
Parsknął za to cicho na jej pytanie. Zamiast od razu na nie odpowiedzieć, pochylił się do niej, by podarować jej delikatny, czuły pocałunek. Zdaje się, że to też była zawsze ważna część całej ceremonii!
- Hmm... Jak dla mnie możesz nawet podpisywać tak eseje - odparł po wyprostowaniu się.
Co właściwie również było ciekawe. Czy któryś z nauczycieli robiłby o to problemy, albo miał ochotę spytać, o co chodziło? Cóż, nie dowie się prawdopodobnie... Chyba, że sam przygarnąłby jej nazwisko.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
— Jeszcze – powtórzyła za nim z tajemniczym uśmieszkiem błąkającym się na ustach, jakby miał być to zwiastun bardzo szybkiego naprawienia tego błędu. Jakby już miała w planach udowodnić mu, że była to jedynie kwestia czasu, aż w rzeczywistości zacznie taki być…
Oczywiście, nie zamierzała! Ale i tak miło było pomyśleć o tym, że jej chłopak miałby być odrobinkę, tycieńkę zazdrosny o nią. Jakoś czerpała z tego niebywałą satysfakcję, nie wiedzieć czemu…
Kiedy jednak stwierdził, że dziki taniec ze striptizerkami to wcale nie jest niewierność, najpierw otworzyła usta z oburzeniem, a potem ściągnęła brwi i zabierając mu prawą dłoń, pacnęła go w ramię.
— To jest niewierność! – prychnęła i teatralnie odwróciła głowę, jakby już w danej chwili obraziła się za sam fakt, że mógł coś takiego w ogóle pomyśleć!
Z drugiej strony, mogła się zrewanżować i powiedzieć, że w takim razie ona umówi się ze striptizerami… nawet jeśli by tego nie zrobiła, bo takie formy zabawy jakoś nigdy jej nie kręciły, to ciekawa była, czy byłby równie tolerancyjny dla niej, co dla siebie samego.
Gorzej, jeśli tak…
Na pocałunek jednak nie potrafiła nie odpowiedzieć, odwzajemniając mu tę czułość z równym zaangażowaniem… nim zaśmiała się cicho, chociaż na jej wargach pojawił się uśmiech pełen satysfakcji.
— Żebyś się nie zdziwił, jeśli kiedyś tak zrobię – mruknęła, puszczając mu oczko. Niby żartowała, ale jednak… była to dość kusząca opcja. I była prawie pewna, że kiedyś tak zrobi. Pewnie kiedy ponownie weźmie ją na żarty. – W sumie to nawet ładnie to brzmi. Kaia Dubois – stwierdziła w niespodziewanej i autentycznej zadumie, bo… bo faktycznie ładnie brzmiało. Przynajmniej dla niej.
Interesujące…
Zanim jednak Ethan zacząłby się stresować, że na pierwszej randce już zaczęła układać dokładnie ich życiowe plany, przełamała tę ciszę, sięgając po butelkę alkoholu.
— Skoro to moje wesele, to legalnie mogę się najebać – stwierdziła z uśmiechem, nim wychyliła porządny łyk, po czym podała trunek Ethanowi.
Gryffindor |
100% |
Klasa VII |
17 lat |
bogaty |
Bi |
Pióra: 155
Uniósł brwi z rozbawieniem.
- A tego chcesz? Mogę odganiać od ciebie facetów. Jasne, w Wielkiej Sali, albo może na lekcjach mógłby być z tym problem... Ale myślę, że uda się utrzymać jakieś półtora metra odległości - odparł starając się utrzymać poważny ton z nutką zadumy, jakby właśnie faktycznie rozważał, w jaki sposób mógłby to osiągnąć.
Zaraz pokiwał głową, jakby właśnie się na coś zdecydował.
- Tak, to od teraz chodzisz wszędzie ze mną, nie ma innej opcji.
Bo jak inaczej miałby utrzymać te kolejki chłopaków ustawiające się do niej? To jedyny sposób!
- Od kiedy? - oburzył się zaraz w podobny sposób. - Przecież taniec to nie zdrada!
Nawet taniec ze striptizerkami! Nieistotne, co - o ile cokolwiek - miałyby mieć na sobie... On byłby ubrany, a to chyba dodatkowy punkt do wierności dla niego, prawda?
Uśmiechnął się nieco szerzej. Naprawdę chciałby, żeby żarty z podobnym podpisem się spełniły! Co oznaczało tylko, że musiał podpuścić ją nieco bardziej...
- Nie zrobisz tego - odpowiedział tonem, który jasno sugerował, że z jego strony właśnie padło wyzwanie.
A przecież wiele razy właśnie tak podsycana była ich mała konkurencja. Co prawda Aurora i William nie byli tu w żaden sposób zaangażowani, ale przecież nie musieli!
- No ale widzisz, już coś ode mnie dostałaś - dodał jeszcze z dumą.
Co prawda oficjalnie wcale nie dostała jego nazwiska... Jednak nieoficjalnie jak najbardziej, mogła się nim posługiwać!
Ethan właściwie nawet nie zdążył się zestresować. Mogła nawet układać im życie na głos... Może z pominięciem dzieci, ale poza tym miała wolną drogę do planowania wszystkiego w strefie marzeń. Bo przecież nie wszystko musiało być na poważnie i wiadomo, że zawsze wyjdzie po swojemu.
- Zajebiście, moja żona jest alkoholiczką - skomentował chwilę przed przejęciem butelki i upiciem podobnej ilości.
Gryffindor |
50% |
Klasa VI |
16 |
średni |
Hetero |
Pióra: 82
Patrzyła na niego z ciekawością, kiedy tak ślicznie przedstawiał plan odganiania od niej facetów. Brzmiał bardzo przyjemnie i nawet całkiem sensownie! Był w nim tylko jeden, jedyny, maluteńki, tyci problem…
— Nieszczere odganianie się nie liczy – rzuciła jedynie, po czym skradła mu chamsko, bez pytań ani uprzedzeń, całusa, nim odsunęła się ponownie, żeby zaraz zmrużyć z oburzeniem oczy. – Nie jest? Okej, skoro tak, to ja sobie pójdę popatrzeć na półnagich facetów okręcających się i wyginających seksownie na róże, zapewne będących w samych majtkach. – Uniosła zadziornie brew z bezczelnym uśmieszkiem. – Mamy deal?
Oczywiście, że by tego w życiu nie zrobiła! Ale może samo wyobrażenie pomoże Ethanowi wybić to wszystko sobie z głowy? Może jednak byłby troszkę, ale tak tylko odrobinkę zazdrosny i by jej jednak na to nie pozwolił…
No bo gdyby nie miał nic przeciwko, to chyba powinna solidnie się zastanowić nad… nad… nad wszystkim w sumie!
Zaraz jednak prychnęła. Wiedziała, że ją podjudzał… ALE!
— Ja nie zrobię? Zobaczysz, że podpiszę tak najbliższy esej, jaki będę pisała – żachnęła się, dźgając go oskarżycielsko w pierś. – O co się zakładamy?
A że Kaia wcale od zakładów nie uciekała, mówiła to teraz śmiertelnie poważnie!
Rzuciła mu tylko lekko mordercze spojrzenie, kiedy przechylała butelkę z alkoholem, które bardzo szybko przemieniło się w uśmiech pełen rozbawienia, gdy bardzo chętnie odebrał od niej butelkę.
— Marny z Ciebie mąż. Spodziewałam się raczej czegoś w gestii pij, pij, będziesz łatwiejsza – odgryzła mu się z dość bezczelnym uśmieszkiem.
|