01-07-2021, 08:06 PM
Westchnęła głęboko. No właśnie! Takich mieli nauczycieli! Kompletnie do bani! Magia sama w sobie była intrygująca i interesująca, a szanowni państwo profesorowie potrafili przedstawić ją w taki sposób, że od razu wszystkiego się odechciewało. MA-SA-KRA!
— Jeszcze bym zrozumiała jakby zabraniali po prostu przepisywania podręczników – westchnęła ponownie Kaia, wywracając przy tym namolnie oczami. – Ale nie, długość musi być. Ja się dziwię, że potem chce im się to wszystko czytać. Moim zdaniem biorą potem te pergaminy, rzucają w powietrze i co upadnie na biurku, dostaje powyżej oczekiwań, co na krześle to zadowalający, a co na podłodze to, nie wiem, trolla czy coś. Serio, mnie by się nie chciało.
W ferworze narzekania zerknęła jeszcze raz do podręcznika z transmutacji, bo może by coś wpadło jej do głowy na temat tego durnego wypracowania. Zaraz jednak oderwała się, kiedy Ava powiedziała coś bardzo, bardzo sensownego.
— No właśnie! W sensie, my się z tym urodziliśmy i od dziecka się uczymy panowania nad jakimiś nagłymi zmianami wyglądu. Albo chcemy wkurzyć rodziców, to się wtedy zmieniamy – wzruszyła ramionami. – Nie wiem, po co jeszcze mam się tego uczyć na transmutacji. I to zaklęciami. Wystarczy, że pomyślę i mam.
Zaraz zerknęła z powrotem na włosy, kiedy Ava zauważyła, że ich kolor zmienił się znowu. Westchnęła i po raz kolejny przywróciła je do normalnego, brązowego koloru.
— Jeszcze trochę nerwów, a będę miała na włosach całą tęczę – burknęła. – A ja w ogóle nie rozumiem historii magii. Znaczy, rozumiem, że to są ważne dzieje czarodziejów, blablabla, ale te wszystkie rycie się na blachę dat, albo rozważanie, o czym kiedyś jeden czarodziej rozmawiał z drugim… no bezsens. Po co nam to? Ja już praktycznie niczego nie pamiętam z historii magii, którą ryłam całe pięć lat! Wszystko po to, żeby zaliczyć jeden egzamin.
— Jeszcze bym zrozumiała jakby zabraniali po prostu przepisywania podręczników – westchnęła ponownie Kaia, wywracając przy tym namolnie oczami. – Ale nie, długość musi być. Ja się dziwię, że potem chce im się to wszystko czytać. Moim zdaniem biorą potem te pergaminy, rzucają w powietrze i co upadnie na biurku, dostaje powyżej oczekiwań, co na krześle to zadowalający, a co na podłodze to, nie wiem, trolla czy coś. Serio, mnie by się nie chciało.
W ferworze narzekania zerknęła jeszcze raz do podręcznika z transmutacji, bo może by coś wpadło jej do głowy na temat tego durnego wypracowania. Zaraz jednak oderwała się, kiedy Ava powiedziała coś bardzo, bardzo sensownego.
— No właśnie! W sensie, my się z tym urodziliśmy i od dziecka się uczymy panowania nad jakimiś nagłymi zmianami wyglądu. Albo chcemy wkurzyć rodziców, to się wtedy zmieniamy – wzruszyła ramionami. – Nie wiem, po co jeszcze mam się tego uczyć na transmutacji. I to zaklęciami. Wystarczy, że pomyślę i mam.
Zaraz zerknęła z powrotem na włosy, kiedy Ava zauważyła, że ich kolor zmienił się znowu. Westchnęła i po raz kolejny przywróciła je do normalnego, brązowego koloru.
— Jeszcze trochę nerwów, a będę miała na włosach całą tęczę – burknęła. – A ja w ogóle nie rozumiem historii magii. Znaczy, rozumiem, że to są ważne dzieje czarodziejów, blablabla, ale te wszystkie rycie się na blachę dat, albo rozważanie, o czym kiedyś jeden czarodziej rozmawiał z drugim… no bezsens. Po co nam to? Ja już praktycznie niczego nie pamiętam z historii magii, którą ryłam całe pięć lat! Wszystko po to, żeby zaliczyć jeden egzamin.