01-07-2021, 08:07 PM
Zerknęła na Dani pierwotnie z rozbawieniem, jednak za moment przyjaciółka dała jej solidnie do myślenia. W zasadzie… Jako metamorfomag ograniczała się głównie do zmian powierzchownych, typu włosy, oczy, czasem wygląd twarzy albo zmiana w coś zabawnego, ale… nigdy nie myślała o bardziej zaawansowanych technikach. A to mógł być taki potencjał!
— Wiesz, że nigdy nie próbowałam? – dodała z zamyśleniem, jakby bardzo poważnie się zastanawiała nad taką możliwością. A po chwili na jej ustach zagościł łobuzerski uśmiech. Kaia wypięła bezczelnie biust do przodu, wręcz przeginając swój kręgosłup, ale uwydatniając swój niezbyt pokaźnych rozmiarów biust. – Kurde, muszę poćwiczyć! W tym roku wszystkie loszki będą moje! Czy tam loszkowie. Zobaczysz!
Zaśmiała się z własnego żartu, po czym stanęła już normalnie, bo od takiego wygięcia niedługo zaczęłyby ją boleć plecy. Uśmiechnęła się do przyjaciółki, bo doskonale wiedziała, że ta nie będzie miała nic przeciwko zabraniu trochę słońca. O ile akurat jej się włosy wraz z humorem nie zmienią, to na pewno je ze sobą zabierze!
Pokręciła głową z rozbawieniem. Dani była od zawsze pierwszą fanką praktycznie nieistniejącego jeszcze zespołu, i była jej za to bardzo wdzięczna. To pomagało jej zachować nadzieję, że w końcu skompletuje wszystkich członków i może wystąpią gdzieś na jakiejś imprezie!
— Najpierw podbijemy Hogwart, dopiero potem wydamy płytę – rzuciła tonem, jakby doskonale już sobie przemyślała całą możliwą ścieżkę kariery. Poniekąd tak było. Kaia akurat mało co miała zaplanowane, ale jeśli chodziło o jedno z głównych marzeń i planów na przyszłość, była tego pewna! – Tylko wiesz, podszepnij tam coś dyrektorowi, żeby nas puścił na jakąś szkolną imprezę – powiedziała tak, jakby miał to być jakiś sekret, albo jakby co najmniej wręczała jej łapówkę, puszczając oczko i szturchając łokciem w bok.
Zaraz jednak Dani pociągnęła ja lekko do pociągu. Automatycznie Kaia odwróciła głowę gdzieś w bok, szukając wzrokiem swojego tatę. I jest! Stał dalej w tym samym miejscu, patrząc na swoją córkę. Nie, nie, nie pojedzie bez pożegnania, musi jeszcze do niego podejść! Dlatego wcisnęła hamulec ręczny tuż przed samymi schodkami, po którymi miałaby wejść do środka Ekspresu.
Traf chciał, że Dani akurat też mówiła, że będzie musiała ją chociaż na trochę zostawić.
Westchnęła cicho. No nie tak to sobie zaplanowała, myślała, że pojedzie razem z przyjaciółką! No ale, nie mogła jej przecież zatrzymywać, tym bardziej, że odznaka prefekta Dani czasami się przydaje…
Ale były też jej minusy.
Uśmiechnęła się, pocieszona tylko myślą, że tak czy siak się od siebie nie uwolnią, bo przecież spędzą cały rok w tym samym dormitorium. I dzisiejszą noc też!
— No dobra, leć porobić te swoje mądre miny. Ja jeszcze pójdę pożegnać się z tatą, bo go zostawiłam, jak Cię zobaczyłam, o, tam stoi – wskazała palcem w jego kierunku – i gdzieś tam się wpakuję do przedziału. Ale spróbuj tylko nie wrócić! Że też drużyny Quidditcha nie mają osobnych przedziałów, no ja nie wiem…
— Wiesz, że nigdy nie próbowałam? – dodała z zamyśleniem, jakby bardzo poważnie się zastanawiała nad taką możliwością. A po chwili na jej ustach zagościł łobuzerski uśmiech. Kaia wypięła bezczelnie biust do przodu, wręcz przeginając swój kręgosłup, ale uwydatniając swój niezbyt pokaźnych rozmiarów biust. – Kurde, muszę poćwiczyć! W tym roku wszystkie loszki będą moje! Czy tam loszkowie. Zobaczysz!
Zaśmiała się z własnego żartu, po czym stanęła już normalnie, bo od takiego wygięcia niedługo zaczęłyby ją boleć plecy. Uśmiechnęła się do przyjaciółki, bo doskonale wiedziała, że ta nie będzie miała nic przeciwko zabraniu trochę słońca. O ile akurat jej się włosy wraz z humorem nie zmienią, to na pewno je ze sobą zabierze!
Pokręciła głową z rozbawieniem. Dani była od zawsze pierwszą fanką praktycznie nieistniejącego jeszcze zespołu, i była jej za to bardzo wdzięczna. To pomagało jej zachować nadzieję, że w końcu skompletuje wszystkich członków i może wystąpią gdzieś na jakiejś imprezie!
— Najpierw podbijemy Hogwart, dopiero potem wydamy płytę – rzuciła tonem, jakby doskonale już sobie przemyślała całą możliwą ścieżkę kariery. Poniekąd tak było. Kaia akurat mało co miała zaplanowane, ale jeśli chodziło o jedno z głównych marzeń i planów na przyszłość, była tego pewna! – Tylko wiesz, podszepnij tam coś dyrektorowi, żeby nas puścił na jakąś szkolną imprezę – powiedziała tak, jakby miał to być jakiś sekret, albo jakby co najmniej wręczała jej łapówkę, puszczając oczko i szturchając łokciem w bok.
Zaraz jednak Dani pociągnęła ja lekko do pociągu. Automatycznie Kaia odwróciła głowę gdzieś w bok, szukając wzrokiem swojego tatę. I jest! Stał dalej w tym samym miejscu, patrząc na swoją córkę. Nie, nie, nie pojedzie bez pożegnania, musi jeszcze do niego podejść! Dlatego wcisnęła hamulec ręczny tuż przed samymi schodkami, po którymi miałaby wejść do środka Ekspresu.
Traf chciał, że Dani akurat też mówiła, że będzie musiała ją chociaż na trochę zostawić.
Westchnęła cicho. No nie tak to sobie zaplanowała, myślała, że pojedzie razem z przyjaciółką! No ale, nie mogła jej przecież zatrzymywać, tym bardziej, że odznaka prefekta Dani czasami się przydaje…
Ale były też jej minusy.
Uśmiechnęła się, pocieszona tylko myślą, że tak czy siak się od siebie nie uwolnią, bo przecież spędzą cały rok w tym samym dormitorium. I dzisiejszą noc też!
— No dobra, leć porobić te swoje mądre miny. Ja jeszcze pójdę pożegnać się z tatą, bo go zostawiłam, jak Cię zobaczyłam, o, tam stoi – wskazała palcem w jego kierunku – i gdzieś tam się wpakuję do przedziału. Ale spróbuj tylko nie wrócić! Że też drużyny Quidditcha nie mają osobnych przedziałów, no ja nie wiem…