26-07-2021, 05:15 PM
Widok rozświetlonej uśmiechem twarzy Harper od razu poprawiał Kai humor. Nie, żeby ten miał być jakiś skrajnie zły, wręcz przeciwnie – akurat teraz czuła się całkiem nieźle, ale możliwość sprawienia przyjaciółce radości zdecydowanie plusowała. Nawet końcówki włosów Kai zmieniły swoją barwę na żółtawą – tylko że bardzo szybko zniknęły, kiedy Gryfonce nie udało się rzucić zaklęcia, a jak na zawołanie, żeby sytuacja stała się jeszcze gorsza, w progu komnaty stanął nie kto inny jak Mickey, jebany, Cavington.
Świetnie.
Nie musiał nawet nic mówić – jego wkurwiający uśmieszek od razu sprawił, że pasemka włosów Kai u nasady zmieniły swoją barwę na czerwień przemieszaną z ciemnym niebieskim. A kiedy się odezwał, dodatkowo wywróciła oczami i skrzyżowała ramiona pod biustem.
Musi sobie zapisać, żeby nigdy więcej o nim nie wspominać, bo najwidoczniej był jak cholerny dżin. Wystarczyło, że powiedziała o nim dzisiaj słowo do Ethana – i bach, oto jest! Normalnie potrzyj butelkę, a Cavington się zjawi!
W dodatku te jego wkurwiające teksty i pytania sprawiały tylko, że czuła się coraz bardziej zirytowana, co widać było głównie po jej włosach, bo czerwone pasemka zdawały się powoli zajmować coraz większą powierzchnię.
Miał wyczucie. Akurat musiał przyjść wcześniej, kiedy jeszcze nie ogarnęły wszystkiego z Harper przed imprezą! Kto w ogóle go zaprosił? Jak się dowiedział? Ona zaproszenia mu nie wysyłała. Ethan raczej też nie powinien. Raczej…
Chyba że to wysoce rozwinięta sieć hogwarckiej poczty pantoflowej.
Miała już warknąć, żeby się odczepił i wyszedł, bo nie ma jeszcze dwudziestej pierwszej, więc po jaką cholerę się tutaj przypałętał, kiedy dostrzegła dość znaczący wzrok Harper. Nie musiała nic mówić – od razu zrozumiała, co Gryfonka miała na myśli. Na twarzy Kai pojawił się nawet lekki uśmieszek. Rozplotła ramiona i wsparła dłonie o biodra, patrząc na Mickeya odrobinę lekceważąco, a odrobinę wyzywająco.
— Właśnie. Skoro już tutaj jesteś, to możesz przydać się do czegoś i, na przykład, wyciszyć salę, żeby faktycznie impreza nie została odwołana. Co o tym myślisz, hm? Chyba nie odmówisz dwóm niewiastom w potrzebie? – spytała odrobinę sarkastycznie, z lekkim uśmiechem na ustach i poruszyła nieco wyzywająco brwiami, jakby tym samym rzucała mu w niemy sposób wyzwanie.
Świetnie.
Nie musiał nawet nic mówić – jego wkurwiający uśmieszek od razu sprawił, że pasemka włosów Kai u nasady zmieniły swoją barwę na czerwień przemieszaną z ciemnym niebieskim. A kiedy się odezwał, dodatkowo wywróciła oczami i skrzyżowała ramiona pod biustem.
Musi sobie zapisać, żeby nigdy więcej o nim nie wspominać, bo najwidoczniej był jak cholerny dżin. Wystarczyło, że powiedziała o nim dzisiaj słowo do Ethana – i bach, oto jest! Normalnie potrzyj butelkę, a Cavington się zjawi!
W dodatku te jego wkurwiające teksty i pytania sprawiały tylko, że czuła się coraz bardziej zirytowana, co widać było głównie po jej włosach, bo czerwone pasemka zdawały się powoli zajmować coraz większą powierzchnię.
Miał wyczucie. Akurat musiał przyjść wcześniej, kiedy jeszcze nie ogarnęły wszystkiego z Harper przed imprezą! Kto w ogóle go zaprosił? Jak się dowiedział? Ona zaproszenia mu nie wysyłała. Ethan raczej też nie powinien. Raczej…
Chyba że to wysoce rozwinięta sieć hogwarckiej poczty pantoflowej.
Miała już warknąć, żeby się odczepił i wyszedł, bo nie ma jeszcze dwudziestej pierwszej, więc po jaką cholerę się tutaj przypałętał, kiedy dostrzegła dość znaczący wzrok Harper. Nie musiała nic mówić – od razu zrozumiała, co Gryfonka miała na myśli. Na twarzy Kai pojawił się nawet lekki uśmieszek. Rozplotła ramiona i wsparła dłonie o biodra, patrząc na Mickeya odrobinę lekceważąco, a odrobinę wyzywająco.
— Właśnie. Skoro już tutaj jesteś, to możesz przydać się do czegoś i, na przykład, wyciszyć salę, żeby faktycznie impreza nie została odwołana. Co o tym myślisz, hm? Chyba nie odmówisz dwóm niewiastom w potrzebie? – spytała odrobinę sarkastycznie, z lekkim uśmiechem na ustach i poruszyła nieco wyzywająco brwiami, jakby tym samym rzucała mu w niemy sposób wyzwanie.