26-08-2021, 09:45 PM
Zerknęła na niego, kiedy podszedł bliżej, przystanął przy jej łóżku i uśmiechnął się do niej. Ona sama odwzajemniła jego uśmiech. Kurczę, i pomyśleć, że przed momentem najchętniej by go zamordowała – a teraz przyznała, że jest kompletnie w porządku. I… w sumie nawet ją trochę rozbawił, kiedy uznał, że sam siebie nie podejrzewałby o najlepsze intencje. Cóż, przynajmniej się nie gniewał za ten nagły wybuch.
Cholera, naprawdę był w porządku.
Nawet uśmiechnęła się nieco szerzej, widząc, ile przyjemności przyniósł mu ten komplement. Ale totalnie na niego zasługiwał. Zachował się naprawdę okej, przede wszystkim względem niej, potem też przy okazji względem Gryfonów. Ciekawe, może nawet w przyszłym sezonie się dogadają. Fajnie by było, gdyby drużyny zrezygnowały z tej głupiej wrogości i zaczęły po prostu się… bawić.
Odprowadziła wzrokiem jego dłoń, która niespodziewanie wystrzeliła prosto w stronę kosmyków włosów i… i w tym momencie te zaróżowiły się jeszcze bardziej i zdecydowanie szybciej, gdy tylko chwycił je pomiędzy palce, tak bacznie obserwując.
Nie za bardzo wiedziała, gdzie powinna podziać swoje spojrzenie… czuła się tak… niezręcznie… ale z drugiej strony, nie powiedziała też ani słowa, że jej to nie pasuje. Tak jakby… w zasadzie nie miała nic przeciwko takiemu naruszeniu pewnej bariery, ale z drugiej strony nie była na nią do końca gotowa.
Najwidoczniej Cavington to wyczuł, albo w porę się opamiętał, bo pozostawił jej włosy w spokoju z krótkimi przeprosinami. Kaia tylko skinęła głową, aczkolwiek nadal unikała jego spojrzenia. Nie dlatego, że była zła czy coś, teraz poczuła się trochę… głupio. I trochę onieśmielona. Tak, to było dobre słowo. Chociaż jak najbardziej rozumiała jego ciekawość.
Nie była natomiast przygotowana na kolejny komplement. Zdawałoby się, że wręcz jeszcze bardziej zapadła się w pościeli, a jej włosy już kompletnie zmieniły kolor na śliczny, pastelowy, może nieco ciemniejszy u nasady róż. Przygryzła lekko wargę, uśmiechając się delikatnie. Było jej i miło, i niezręcznie w tej samej chwili.
Chyba nikt jej wcześniej nie mówił, że do twarzy jej w różowych włosach.
Pewnie gdyby rozumiał ich kolory, też by tego nie powiedział.
— Dzięki – niemalże szepnęła, zerkając na niego przelotnie. – I, ten… nie gniewam się, czy coś… Wiele osób jest zafascynowanych metamorfomagią. Niektórzy potrafią się gapić jak na okaz w zoo – dodała z odrobiną śmiechu, chociaż chyba tylko po to, żeby cokolwiek mówić.
Chyba nie chciała, żeby sobie poszedł…
Cholera, naprawdę był w porządku.
Nawet uśmiechnęła się nieco szerzej, widząc, ile przyjemności przyniósł mu ten komplement. Ale totalnie na niego zasługiwał. Zachował się naprawdę okej, przede wszystkim względem niej, potem też przy okazji względem Gryfonów. Ciekawe, może nawet w przyszłym sezonie się dogadają. Fajnie by było, gdyby drużyny zrezygnowały z tej głupiej wrogości i zaczęły po prostu się… bawić.
Odprowadziła wzrokiem jego dłoń, która niespodziewanie wystrzeliła prosto w stronę kosmyków włosów i… i w tym momencie te zaróżowiły się jeszcze bardziej i zdecydowanie szybciej, gdy tylko chwycił je pomiędzy palce, tak bacznie obserwując.
Nie za bardzo wiedziała, gdzie powinna podziać swoje spojrzenie… czuła się tak… niezręcznie… ale z drugiej strony, nie powiedziała też ani słowa, że jej to nie pasuje. Tak jakby… w zasadzie nie miała nic przeciwko takiemu naruszeniu pewnej bariery, ale z drugiej strony nie była na nią do końca gotowa.
Najwidoczniej Cavington to wyczuł, albo w porę się opamiętał, bo pozostawił jej włosy w spokoju z krótkimi przeprosinami. Kaia tylko skinęła głową, aczkolwiek nadal unikała jego spojrzenia. Nie dlatego, że była zła czy coś, teraz poczuła się trochę… głupio. I trochę onieśmielona. Tak, to było dobre słowo. Chociaż jak najbardziej rozumiała jego ciekawość.
Nie była natomiast przygotowana na kolejny komplement. Zdawałoby się, że wręcz jeszcze bardziej zapadła się w pościeli, a jej włosy już kompletnie zmieniły kolor na śliczny, pastelowy, może nieco ciemniejszy u nasady róż. Przygryzła lekko wargę, uśmiechając się delikatnie. Było jej i miło, i niezręcznie w tej samej chwili.
Chyba nikt jej wcześniej nie mówił, że do twarzy jej w różowych włosach.
Pewnie gdyby rozumiał ich kolory, też by tego nie powiedział.
— Dzięki – niemalże szepnęła, zerkając na niego przelotnie. – I, ten… nie gniewam się, czy coś… Wiele osób jest zafascynowanych metamorfomagią. Niektórzy potrafią się gapić jak na okaz w zoo – dodała z odrobiną śmiechu, chociaż chyba tylko po to, żeby cokolwiek mówić.
Chyba nie chciała, żeby sobie poszedł…