27-08-2021, 09:31 PM
Kaia wywróciła oczami, kiedy Aurora tylko wspomniała jej, że ona i Cavington mieszkają w końcu w Londynie. No tak, mieszkają. I kiedy byli razem, to było super! Potem tylko modliła się o to, żeby na niego przypadkiem nie wpaść. Londyn to co prawda ogromne miasto, ale nadal, nikt nie powiedział, że jej ex nie może zakręcić się w okolicy mieszkania Kai…
Tym gorzej jej się zrobiło, kiedy przyjaciółka wspomniała o czerwcu. Wręcz bardziej zapadła się w siedzisku na to wspomnienie. Pamiętała przecież doskonale, jak oboje się do siebie kleili, i w szatni po meczu, i potem… Byli niemalże nierozłączni i zapatrzeni w siebie, a tu nagle bum! Coś się popsuło i nie ma tego, co było wcześniej!
Chociaż zapał Puchonki nawet odrobinę ją rozbawił, a już tym bardziej zapowiedziana krucjata przeciwko Cavingtonowi, tak w razie gdyby się okazało, że to on rzucił ją.
— Nie, to ja zostawiłam jego – westchnęła w końcu z cieniem irytacji. – Tuż przed swoimi urodzinami zresztą. Miałam z Ethanem koncert, oboje mamy urodziny jeden po drugim, więc oboje sobie trochę zabalowaliśmy. I zapomniałam o tym powiedzieć Mickeyowi. Zostawiłam gdzieś tam telefon, nie odbierałam go, a jak wróciłam to zrobił mi awanturę. Trochę się pożarliśmy i w nerwach z nim w końcu zerwałam, nie ma w sumie o czym gadać.
Później co prawda trochę tego żałowała, ale przy okazji była zbyt dumna, żeby pójść do niego i go przeprosić. No może trochę przesadziła, a on się martwił, ale to wytykanie sobie później towarzystwa i wrzucanie na jej przyjaciół! A tym bardziej sugerowanie, że towarzystwo Ethana, który był przecież z nią praktycznie od zawsze – w sensie, obok niej, jako kumpel! – było w jakiś sposób nieodpowiednie, to już szczyt szczytów, naprawdę!
To nie ona tutaj zarywała każdego, kogo tylko mogła.
— Szkoda nerwów na to wszystko – burknęła tylko i odwróciła głowę w bok, krzyżując ramiona pod biustem.
Tym gorzej jej się zrobiło, kiedy przyjaciółka wspomniała o czerwcu. Wręcz bardziej zapadła się w siedzisku na to wspomnienie. Pamiętała przecież doskonale, jak oboje się do siebie kleili, i w szatni po meczu, i potem… Byli niemalże nierozłączni i zapatrzeni w siebie, a tu nagle bum! Coś się popsuło i nie ma tego, co było wcześniej!
Chociaż zapał Puchonki nawet odrobinę ją rozbawił, a już tym bardziej zapowiedziana krucjata przeciwko Cavingtonowi, tak w razie gdyby się okazało, że to on rzucił ją.
— Nie, to ja zostawiłam jego – westchnęła w końcu z cieniem irytacji. – Tuż przed swoimi urodzinami zresztą. Miałam z Ethanem koncert, oboje mamy urodziny jeden po drugim, więc oboje sobie trochę zabalowaliśmy. I zapomniałam o tym powiedzieć Mickeyowi. Zostawiłam gdzieś tam telefon, nie odbierałam go, a jak wróciłam to zrobił mi awanturę. Trochę się pożarliśmy i w nerwach z nim w końcu zerwałam, nie ma w sumie o czym gadać.
Później co prawda trochę tego żałowała, ale przy okazji była zbyt dumna, żeby pójść do niego i go przeprosić. No może trochę przesadziła, a on się martwił, ale to wytykanie sobie później towarzystwa i wrzucanie na jej przyjaciół! A tym bardziej sugerowanie, że towarzystwo Ethana, który był przecież z nią praktycznie od zawsze – w sensie, obok niej, jako kumpel! – było w jakiś sposób nieodpowiednie, to już szczyt szczytów, naprawdę!
To nie ona tutaj zarywała każdego, kogo tylko mogła.
— Szkoda nerwów na to wszystko – burknęła tylko i odwróciła głowę w bok, krzyżując ramiona pod biustem.