11-09-2021, 02:40 AM
Ta nagła stanowczość ze strony Ethana nieco ją zaskoczyła… ale pozytywnie! Jakoś tak rozlewający się po włosach kolor niebieski natychmiastowo przystopował wraz z krótkim zawołaniem okej, nie. Może to alkohol dodał mu tej odwagi, może był wkurzony na sytuację, ale, kurczę, chyba potrzebowała, żeby nią tak trochę potrząsnąć. I przede wszystkim być z nią. No a poza tym… Ethan zamiast się na nią wkurwić i wystawić ją za drzwi, próbował znosić jej humory i nawet spróbować bawić się mimo to. Ba, próbował nawet zarazić ją odrobiną optymizmu!
Kiedy przedstawiał jej swój plan, uśmiechnęła się, a kolor niebieski zaczynał się powoli cofać, ustępując normalnemu, naturalnemu brązowi. Tak, to brzmiało jak plan. Jak super plan na imprezę. I, o ile nic się znowu nie wydarzy, jeszcze może wszystko się udać!
Co prawda wcale nie zależało jej na wystawianiu Cavingtona – chodziło bardziej o samą konfrontację z nim i fakt, że jeszcze nie do końca chyba przetrawiła to całe zerwanie… ale to chyba nie było już miejsce ani czas, aby o tym rozważać.
Tym bardziej nie miała ochoty, kiedy Ethan zaczesał kosmyk za jej ucho, a ona uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, a po zapewnieniu, że nigdy nie zamierza jej puścić, przystąpiła o krok do przodu i, pomimo trzymanej nadal butelki i kubeczka, objęła go w może nie za długim, ale na pewno szczerym i mocnym uścisku, nim odsunęła się, aby spojrzeć w jego twarz.
— Dzięki. Nie wiem, skąd wytrzasnęłam takiego zajebistego przyjaciela, ale dzięki, że jeszcze nie masz mnie dzisiaj dość. I masz rację, napijmy się jeszcze – rzuciła od razu, przechylając raz jeszcze butelkę, aby napełnić ich kubeczki alkoholem.
Kiedy przedstawiał jej swój plan, uśmiechnęła się, a kolor niebieski zaczynał się powoli cofać, ustępując normalnemu, naturalnemu brązowi. Tak, to brzmiało jak plan. Jak super plan na imprezę. I, o ile nic się znowu nie wydarzy, jeszcze może wszystko się udać!
Co prawda wcale nie zależało jej na wystawianiu Cavingtona – chodziło bardziej o samą konfrontację z nim i fakt, że jeszcze nie do końca chyba przetrawiła to całe zerwanie… ale to chyba nie było już miejsce ani czas, aby o tym rozważać.
Tym bardziej nie miała ochoty, kiedy Ethan zaczesał kosmyk za jej ucho, a ona uśmiechnęła się do niego nieco szerzej, a po zapewnieniu, że nigdy nie zamierza jej puścić, przystąpiła o krok do przodu i, pomimo trzymanej nadal butelki i kubeczka, objęła go w może nie za długim, ale na pewno szczerym i mocnym uścisku, nim odsunęła się, aby spojrzeć w jego twarz.
— Dzięki. Nie wiem, skąd wytrzasnęłam takiego zajebistego przyjaciela, ale dzięki, że jeszcze nie masz mnie dzisiaj dość. I masz rację, napijmy się jeszcze – rzuciła od razu, przechylając raz jeszcze butelkę, aby napełnić ich kubeczki alkoholem.